Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

You are my scandal ~ Tanfang

Oni od samego początku nie mieli prawa zostać przyjaciółmi. Taka opcja nigdy nie była dla nich. Było między nimi za dużo chemii, by mogło dojść do czegoś takiego.

Mimo to wszyscy myśleli, że są dla siebie jak bracia. Sami zachowywali się jak papużki nierozłączki. Wszyscy wiedzieli, że tam gdzie jest Johann, tam też jest Daniel, jednak oni nigdy nie wiedzieli o wszystkim.

Nie potrafili dostrzec, że ta dwójka kocha się tą piękną, czystą miłością. Tą miłością, która potrafi przetrwać naprawdę wiele, jednak nawet taka miłość ma w pewnym momencie dosyć pewnych rzeczy. W ich wypadku chodziło o ukrywanie, jednak wiedzieli że muszą. Nie chcieli przechodzić piekła, słuchać tych wszystkich szyderstw.

Byli w tym dobrzy, bardzo dobrzy. W końcu nikt przez trzy lata nie zorientował się, że może łączyć ich coś więcej. Byli dobrymi aktorami, jednak czy to wszystko miało tak wyglądać? Czy życie w ciągłym strachu i ukrywaniu było dla nich dobre? Oboje wiedzieli, że nie i pewnego razu przez własną nieostrożność zdemaskowali się.

******

Pjongchang. Konkurs drużynowy. Wszyscy byli zestresowani, wszyscy liczyli na zwycięstwo. Chyba każdy miał 3 faworytów tego konkursu. Polaków, gdzie na czele stał główny zwycięsca Kamil Stoch. Niemców u których w drużynie gwiazdka o nazwisku Wellinger jaśniała i Norwegów, którzy po prostu byli wspaniali.

Po długiej i zaciętej walce wygrali wspaniali Norwegowie. Byli szczęśliwi, bardzo szczęśliwi. Z ich oczu ciekły słone łzy szczęścia, na twarzach gościły szerokie uśmiechy. Ściskali się z całej siły nie mogąc w to uwierzyć.

Dekoracja, jakieś wywiady, a potem zaplanowana konferencja tak to miało wyglądać, ale nie dla nich. Oni byli za bardzo spragnieni swoich ust, by nie wykorzystać tego, że mieli jakieś 30 minut wolnego. Weszli do nieznanego im budynku, gdzie po cichu udali się do toalet, a tam zamknęli w jednej z kabin.

Ich usta bardzo szybko zderzyły się ze sobą. Ich pocałunki były czułe i przepełnione miłością. Nagle Daniel chcąc wykonać zawrotny ruch, obrócił Johanna, który przez tak nieoczekiwany zwrot akcji uderzył się mocno o klamkę. Młodszy jęknął z bólu, to uderzenie nie należało do tych delikatnych. Było mocne i Forfang wiedział, że na jego plecach powstanie ogromny siniak.

Tande spojrzał na niego przepraszającym wzrokiem i jedną ręką gładził miejsce uderzenia, a druga położył na jego biodrze. Taka sytuacja nie zdarzyła się po raz pierwszy. Ukrywanie się w małych pomieszczeniach wiązało się z uderzeniami i siniakami. Przywykli, jednak jeden z nich miał już tego dosyć. Mowa tutaj o młodszym ze skoczków, jemu taki obrót sprawy w żaden sposób się nie podobał. Chciał wyjść z ukrycia. Chciał całować Daniela na głównej ulicy w Oslo, tańczyć z nim na parkiecie, przy wszystkich. Nie chciał udawać związku z Celiną.

Był tak bardzo zmęczony tym wszystkim. On nie chciał tak dłużej.

Daniel dostrzegł w oczach swojego ukochanego jakąś zmianę.

-Skarbie co się dzieje? - spytał Daniel i położył rękę na jego policzku. Ze względu na to, że byli w obcym kraju, tak przyzwyczaili się do używania angielskiego, że nawet w takiej sytuacji rozmawiali właśnie w tym języku.

-Powiedz mi Daniel, kim ja tak naprawdę dla ciebie jestem? - spytał smutno Johann.

Tande wiedział, że za takim pytaniem nie kryje się nic dobrego i że musi dokładnie ważyć słowa.

-Jesteś moim kochaniem, mężczyzną mojego życia, moim skandalem - wymsknęło się Danielowi.

Johann zaczął uważnie wpartywać się w błękitne tęczówki swojego ukochanego.

-Skandalem? - powtórzył, tak jakby nie rozumiał tego słowa.

Tande delikatnie pokiwał głową.

-Słończe, a dlaczego pytasz?

-Nie wiem Daniel, ale ja mam po prostu tego dosyć. To ukrywanie mnie przerasta. Tak bardzo chciałbym, żeby ludzie wiedzieli, że jesteśmy razem. Nawet nie wiesz jak mnie to boli. Te udawane związki, pajęczyna kłamstw. To nas męczy - mówił młodszy, a po jego policzkach spływało kilka słonych łez.

-Skarbie...ja.... - Daniel zaczął się jąkać, nie wiedział co ma powiedzieć. W końcu nie mógł mu niczego obiecać.

-Nic nie mów. Pocałuj mnie ty głupku.

Tande nie był zdziwiony taką prośbą. Johann zawsze jak był smutny pragnął bliskości, to w jego przypadku było tak bardzo normalne.

Przycisnął go mocno do ściany, tej gdzie nie było klamki i zbliżył swoją głowę do jego. Nie wiele brakowało, by ich usta złączyły się ponownie tego dnia, jednak zostało im to przerwane. Ktoś otworzył drzwi do kabiny, w której się znajdowali. Zapomnieli ich zamknąć. Odskoczyli od siebie, jednak nic to nie dało. Eisenbichler wpatrywał się w nich z iście diabelskim uśmiechem.

-A kogo my tu mamy? - zapytał kpiąco - Myślałem, że tylko w naszej drużynie znajdują się takie wybryki natury, a tu jednak nie.

Spojrzeli po sobie. Panika w ich oczach była widoczna na pierwszy rzut oka.

-Czego chcesz? - spytał oschle Tande, udając twardego, jednak wewnętrznie cały dygotał ze strachu.

-No nie wiem, nie wiem. Chyba nie chcecie, żeby wasz sekret się wydał? Zwłaszcza, że nagrałem waszą całą rozmowę, ale mogę wam je oddać, jeśli ładnie mnie przekonacie.

-Czego chcesz Markusie? - spytał z drżeniem w głosie Johann.

Eisenbichler uśmiechnął się w ten podły dla siebie sposób i obrócił w stronę Daniela.

-Jaki on jest uroczy pożycz mi go! - powiedział Markus, tak jakby Forfang był jakąś zabawką.

W Danielu krew się zagotowała, jak on śmiał?

-Człowieku o czym ty w ogóle mówisz?

-No pożycz mi go. Na kilka dni albo nocy, a wtedy nie powiem nic nikomu.

Daniel podszedł do niego blisko, bardzo blisko. Chciał go uderzyć, tak mocno żeby mu wszystkie zęby wypadły.

-Chyba śnisz, po moim trupie. Nie oddam Ci Johanna - powiedział Daniel. Miał świadomość, że gra o dużą stawkę, ale cena Markusa nie była tego warta.

-A szkoda. Nasz Lellinger się zgodził.

Johann i Daniel spojrzeli na siebie. Lellinger? A któż to taki?

Nagle do pomieszczenia wparowali zdyszani Andreas Wellinger i Stephan Leyhe.

I wtedy wszystko stało się jasne. To był Lellinger.

-Chłopaki, gdzie wy jesteście wszyscy was szukają, za kilka minut ma odbyć się dekoracja - mówił najmłodszy Niemiec.

Daniel i Johann otrząsneli się z szoku. W końcu to takie dziwne usłyszeć, że twoi rywale spotykają się ze sobą i są szantażowani przez kolegę z drużyny.

Wszyscy udali się do wyjścia. Andreas i Stephan przodem, za Andreasem Markus, a za wszystkimi Niemcami Daniel i Johann. Nagle Eisenbichler klepnął Wellingera w tyłek.

Norwegowie spojrzeli po sobie. Co on wyprawiał? Stephan odwrócił się do tyłu i spojrzał z mordem w oczach na Markusa.

-No co? Na dzisiaj jest mój. Zgodziłeś się Stephanie.

Leyhe wyglądał jakby toczył wewnętrzną walkę.

-Pieprz się Eisenbichler. Koniec naszego układu - wysyczał Stephan i w opiekuńczy sposób objął ramieniem swojego ukochanego.

-Cóż w takim razie wszyscy dowiedzą się o waszym sekrecie. Wywołacie skandal jakiego jeszcze nie było.

Lellinger wydawał się nie przejmować jego słowami. Szli obok siebie obejmując się.

Wszyscy wyszli na zewnątrz. Dekoracja, a po niej wywiad. W międzyczasie Markus starał się nakłonić ich na ten chory układ, jednak nie osiągnął nic w ten sposób, oprócz tego, że Daniel omal nie złamał mu nosa.

Konferencja. Różnorakie pytania zadawane przez dziennikarzy z całego świata.

Nagle jak gdyby nigdy nic na środek sali wyszedł Eisenbichler. Schuster spojrzał na niego zdziwiony, jednak nic nie powiedział na takowy ruch swojego podopiecznego.

Markus wyciągnął telefon i pokazał jakiś filmik, na którym Stephan całował Andreasa. W pomieszczeniu zapanowała wrzawa. Wszystkie spojrzenia zostały skierowane na stolik Niemców, gdzie wściekły Leyhe pocieszał zapłakanego Wellingera, a potem Eisenbichler włączył nagranie. Ich rozmowa.

Dla Johanna i Daniela czas się zatrzymał. To był ich koniec. Po chwili nagranie się skończyło i dumny Eisenbichler udał się do swojego stolika siadając między Freitagiem, a Schusterem, którzy mordowali go wzrokiem.

W pomieszczeniu było głośno i niezręcznie. Wszyscy przekrzykiwali się przez siebie. W pewnym momencie nastąpiła cisza. Kamil Stoch przemówił:

-Jestem gejem spotykam się z Peterem Prevcem i chyba już nie powinnienem dłużej tego ukrywać.

Wtedy wszyscy zrozumieli Eisenbichler był przegrany, a oni wywołali największy skandal roku, jeśli chodziło o skoki narciarskie.

Po tych wydarzeniach już nie musieli się ukrywać, mogli być razem. Nie liczyła się dla nich opinia innych ważne, że mieli siebie.

Szybko wzięli ślub, adoptowali dziecko i żyli długo i szczęśliwie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro