Veni, vidi, vici ~ Andreas Wellinger
Byłeś młody, gdy to wszystko się zaczęło. Młody, niewinny i niedoświadczony. Patrzyłeś na nią z uznaniem. Wydawała ci się wtedy taka majestatyczna. Miała ci przynieść zwycięstwo, rozgłos. W końcu tego pragnąłeś. Przez kilka miesięcy poznałeś ją dosyć dobrze. Wiedziałeś jak masz z nią postępować. Jak sprawić, żeby jej nie rozzłościć. Pokochałeś ją, ale czy ze wzajemnością? Ona miała już swoich adoratorów, ulubieńców. Czasem nie była dla ciebie łaskawa. Spychała cię na boczne tory. To przez nią przepłakałeś tak wiele nocy. To było jej winą. Skocznia odebrała ci coś ważnego, jednak to dzięki niej nauczyłeś się pokory i uznania. Poznałeś czym jest prawdziwa miłość. Byłeś jej za to wdzięczny.
Pewnego dnia wepchnęła cię w jego ramiona. Mężczyzny pozbawionego życia, starającego się zgrywać pozory. Pokochałeś go równie mocno, jak ją. To były twoje dwie największe miłości. To ona zdecydowała. Chciała, żebyś mu pomógł. Nie chciała patrzeć na jego cierpienia. To w końcu on był jej faworytem. Ty miałeś tchnąć w niego życie, dodać mu nadziei.
Przybyłeś.
*****
Twój bohater upadł. Spadał powoli. Widziałeś to. Czułeś się taki bezradny. Zrozumiałeś wtedy, że z nią nie ma żartów. Trzeba mieć do niej szacunek i powagę. Starałeś się być wobec niej dojrzały. W końcu tego cię uczyli, ale to nie twoja wina że tak naprawdę byłeś jeszcze dzieckiem. Czasem potrzebowałeś zabawy, jednak ona nie mogła tego zdzierżyć. Była zła, nie chciała takiego traktowania, dlatego wraz ze swoim przyjacielem pozbawiła cię marzeń na równe trzy lata. Wróciłeś silniejszy i mądrzejszy. Przez ten czas zrozumiałeś tak wiele. Czasem tęskniłeś za nią i za nim, ale wiedziałeś że tak będzie lepiej. Odpuściłeś.
Gdy ich zobaczyłeś twoje serce zabiło szybciej. Ona nie zmieniła się w żaden sposób. Nadal była piękna i sprawiała na tobie ogromne wrażenie, a on? On wydawał ci się jeszcze bardziej kruchy i drobny. Uśmiechnął się do ciebie, odpowiedziałeś tym samym. Poczułeś to charakterystyczne miłe uczucie. To ona wam pomogła, to dzięki niej zostaliście złączeni.
Zrozumiałeś, że jest kapryśna i zmienna.
Zobaczyłeś.
******
Staliście obok siebie, wasze łzy mieszały się ze sobą.
Nareszcie udało ci się zdobyć sukces o którym od zawsze marzyłeś. On cieszył się z tobą. Błyszczeliście. Radość w waszych oczach była niedoopisania. Zmęczenie i smutek odeszły. Zacząłeś w nią wierzyć, ufać bezgranicznie.
To dzięki niej zrozumiałeś jak ważna jest nadzieja i wiara. Nabrałeś do niej szacunku. Ona sama przekonała się do ciebie. Stałeś się jej ulubieńcem. Zawsze służyła ci pomocną dłonią.
Czasem, gdy kłóciła się ze swoim przyjacielem wiatrem, nie wszystko szło po twojej myśli. Przegrywałeś, upadałeś, ale podnosiłeś się, bo wiedziałeś, że masz dla kogo to robić.
Zdobyłeś to co chciałeś. Szacunek, sławe i rozgłos. To ona spełniła wszystkie twoje marzenia.
Andreasie Wellingerze zwyciężyłeś.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro