I promise I'll do better ~ Lellinger
Przepraszam za wcześniejszą publikację, to był przypadek. Nie zwracajcie uwagi na mój zryty mózg ~ ja 2020, to chyba był mpreg, ale nie mam pewności xd
-Panie Leyhe jest pan wolny.
Na te słowa zacząłem płakać. Przetrwałem, udało się, wytrzymałem. Tylko czy on czekał?
Pełen obaw wyszedłem z zakładu, w którym spędziłem ostatnie 5 lat. Strażnik powoli otworzył mi drzwi. Ledwo, co wyszedłem, a poczułem że ktoś się na mnie rzuca. To był on. Mój Andreas. Pzytulił się do mnie ciasno, niemal dusił, ale mi to nie przeszkadzało, chyba właśnie tego potrzebowałem. Po chwili odsunął się ode mnie, po jego policzkach spływały łzy.
-Stephan - wykrztusił.
Delikatnie scałowałem słone krople i z szerokim uśmiechem spojrzałem w te piękne tęczówki, w których zakochałem się 7 lat temu.
-Kochanie, nawet nie wiesz jak....tęskniłem - powiedzieliśmy w tym samym momencie. Zaśmiałem się, jak zawsze zgrani.
Obrzuciłem go wzrokiem. Zmienił się, to logiczne. Pozbył się tego dziecięcego tłuszczyku, który był taki uroczy, rysy jego twarzy wyostrzyły się. Jednym słowem, był piękny.
Chyba poczuł się niezręcznie, bo na jego twarzy pojawiły się urocze rumieńce.
-Zmieniłeś się - rzucił. Poczułem strach. Czy w ten sposób chce się pożegnać? Czy już mnie nie chce?
-Czy to źle? - wyjąkałem.
-No coś ty! Oczywiście, że nie. Po prostu teraz wyglądasz inaczej. Zmężniałeś - powiedział i delikatnie położył dłonie na moim torsie.
-Ty też się zmieniłeś - powiedziałem i położyłem dłonie na jego biodrach.
-Co pan nie powie Panie Leyhe - powiedział i złożył na moich ustach czuły pocałunek.
Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
Chciałem zadać mu pytanie, które dręczyło mnie już od kilku minut.
-Andi gdzie jest Alex?
Młodszy spojrzał na mnie z czułością.
-Mała jest z mamą, już nie może się doczekać aż cię spotka.
Uśmiechnąłem się do niego. Tak bardzo tęskniłem, tak bardzo chciałem ją spotkać, zobaczyć pierwszy raz w życiu.
-To, co panie Leyhe idziemy? - spytałem i objąłem go w pasie. Andi spojrzał na mnie w dziwny sposób.
-Co? Zrobiłem coś nie tak? - spytałem zdenerwowany, nie czułem się do końca pewny w jego obecności. W końcu przez te kilka lat miał prawo się zmienić.
-Nie, nie. Po prostu przez te kilka lat nikt tak do mnie nie mówił, wszyscy zwracali się do mnie Per Wellinger, aż zapomniałem, że noszę twoje nazwisko - wyszeptał zawstydzony.
Uśmiechnąłem się pod nosem, chyba jednak ten mój Andi w żaden sposób się nie zmienił.
-No to skarbie pora ci przypomnieć, że tak jest - powiedziałem i delikatnie pocałowałem go w skroń. Poczułem zapach jego szamponu, nie zmienił się. Ten sam delikatny cytrusowy zapach. Niby inny, a jednak taki sam.
Szybko udaliśmy się do mieszkania, które kiedyś należało do nas. Przepuściłem go w drzwiach, wszedłem zaraz za nim. Trochę się tam pozmieniało. Ściany miały inny kolor, meble inne ułożenie, ale nadal dało się wyczuć tą rodzinną atmosferę. Usłyszałem czyjeś kroki i delikatny pisk. Już po chwili w ramiona Andreasa wpadła mała dziewczynka, nasza Alex. Malutka blondynka, tak bardzo przypominała Andiego, jednak oczy miała po mnie. Patrzyła na mnie tymi swoimi bystrymi, brązowymi oczętami. Do moich oczu po raz kolejny tego dnia, napłynęły łzy. Zobaczyłem ją poraz pierwszy, wcześniej widziałem ją tylko na zdjęciach, które przesyłał mi Andreas, ale to nie było to samo. Teraz mogłem ją dotknąć, przytulić, pocałować, opowiedzieć bajkę, zrobić coś czego tak mocno pragnąłem.
-Hhhej mała - wyjąkałem, nie wiedziałem jak zacząć z nią rozmowę.
-Czy to prawda, że jesteś moim tatusiem? - spytała wprost, wpatrując się intensywnie w moje oczy.
-Tak - powiedziałem niepewnie.
-To super! Nareszcie ktoś pomoże tatusiowi Andiemu - pisnęła i wpadła w moje ramiona. Wzruszony podniosłem ją, przytuliłem ją do siebie i spojrzałem na blondyna ponad jej ramieniem. Miał łzy w oczach.
-Kocham cię - szepnąłem do jej ucha.
-Ja ciebie też - powiedziała cichutko do mojego ucha, wzruszyłem się - ale musisz mi coś obiecać.
-Tak? - spojrzałem na nią zdziwiony.
-Obiecaj, że już nigdy nie odejdziesz. Tata Andi już dłużej nie wytrzymie tak długiej rozłąki. Nie możesz nam tego zrobić.
-Obiecuję, że zostanę. Już na zawsze.
Oderwaliśmy się od siebie. Zdziwiony zauważyłem, że Andiego nie ma już z nami w jednym pomieszczeniu, nagle usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła. Wziąłem ją za rękę i udaliśmy się do kuchni, a tam Andreas klęczał na podłodze i zbierał stłuczony talerz.
-Tatusiu pomóc ci? - spytała Alex. Blondyn spojrzał na nią z powagą.
-Młoda damo chyba zwariowałaś, jeszcze byś sobie coś zrobiła, a tego bym nie przeżył. Lepiej idź do salonu i włącz sobie Smerfy, a ja i tata zawołamy cię kiedy będzie obiad, oki?
-Okej - powiedziała i szybko pobiegła na swoich pulchnych nóżkach do salonu.
Spojrzałem na Andiego, wyglądał pięknie.
-Nadal jesteś taką pierdołą - zaśmiałem się cicho.
-Ej! To tylko przypadek - powiedział obrażony.
-Przypadek mój drogi? A na kogo spadł karmnik? Kto rozwalił wystawę w muzeum swoją głową? Kto wyglądał jakby się pobił, bo spadł na niego zegar z kukułką? Kto zalał sobie przez przypadek rękę wrzątkiem? Hmm..?*
-To wszystko przez los - burknął pod nosem.
-Tak sobie wmawiaj kochanie - powiedziałem i zacząłem zbierać stłuczone kawałki szkła.
Kątem oka zobaczyłem jak Andi wrzuca wcześniej zrobiony makaron do garnka. Aha, jego specjał spaghetti. Ta cholera doskonale wiedziała, co lubię. Sos już był gotowy, makaraon się gotował, mieliśmy czas dla siebie. Podszedłem do niego i podsadziłem tak, że siedział na blacie kuchennym, stanąłem pomiędzy jego nogami. Zarzucił ręcę na moją szyję. Mocno wpiłem się w jego usta, moje ręce powędrowały pod jego koszulkę. Moje usta zjechały na jego szyję.
-Steph nie teraz - powiedział i podszedł do kuchenki, aby wyłączyć makaron, już po chwili ja, Andi i Alex siedzieliśmy w jadalni, gdzie zajadaliśmy się specjałem blondyna.
W pewnym momencie zamyśliłem się. Przypomniały mi się czasy, kiedy po raz ostatni jadłem to danie. Było to kilka dni przed tym feralnym dniem, który zmienił moje życie.
Dowiedziałem się, że zostaniemy rodzicami. Wiedziałem, że muszę mu załatwić wszystko, wzieliśmy ślub, zamieszkaliśmy razem, mieliśmy prawie wszystko oprócz pieniędzy i wtedy zaczęły się moje problemy. Spotkałem Marka, dilera narkotykowego. Zacząłem z nim współpracować, niestety pewnego dnia złapali mnie, spanikowałem. Gdy policjanci chcieli mnie złapać, strzeliłem do jednego z nich. Tak bardzo tego żałowałem. Musiałem zostawić Andiego samego z dzieckiem.
Z rozmyślań wyrwał mnie głos Alex.
-Tatusiu chyba odpłynąłeś, chodź się pobawić - krzyknęła mała. Spojrzałem na Andiego, który pewnie pokiwał głową. Poszedłem za moją córką, która mocno mnie wymęczyła.
Bawiliśmy się długo. Było pięknie i zabawnie. Pod wieczór położyłem małą do spania i udałem się do naszej wspólnej sypialni.
Andi już leżał, bez koszulki, wyglądał gorąco, nie potrafiłem się skupić na niczym innym, niż na jego ciele.
Położyłem się obok niego i pocałowałem. Oderwaliśmy się od siebie dopiero w chwili gdy zabrakło nam powietrza.
-Andi mam pytanie.
-Tak?
-Nie chcę cię urazić, ani nic takiego, ale czy miałeś kogoś, gdy mnie nie było? - starałem się zabrzmieć jak najbardziej delikatnie. Nurtowało mnie to pytanie.
-Nie, byłem ci wierny, a co? - spytał ostro Andi. To pytanie go uraziło. Nie chciałem tego.
-Tak się pytam, nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo cię kocham. Obiecuję, że dam ci wszystko, co mam. Nauczę cię wszystkiego, co znam. Obiecuję, będzie lepiej. Zawsze będę trzymał cię blisko, ale nauczę się jak pozwolić ci odejść. Wygładzę każdą krawędź. Utrzymam świat w twojej świetności. Każdym uderzeniem serca, które mi pozostało.
Będę bronił każdego twojego oddechu
I będzie lepiej.*
-Wow Stephan jestem pod wrażeniem. Ja mogę ci jedynie obiecać, że będę na zawsze, wierny i do końca.
-Tyle mi wystarczy - powiedziałem i złożyłem pocałunek na jego czole.
*to moja historia.
Kocham tę piosenkę
*I'll give you everything I have.
I'll teach you everything I know.
I promise I'll do better.
I will always hold you close,
But I will learn to let you go.
I promise I'll do better.
I will soften every edge,
I'll hold the world to its best,
And I'll do better.
With every heartbeat I have left
I will defend your every breath,
And I'll do better.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro