Dear future husband ~ Lellinger
Stephan przyszedł wyczerpany do domu. Dzisiejszy trening był męczący. Trener postanowił dać im niezły wycisk. Oczywiście Andi z powodu swojej kontuzji nie mógł uczestniczyć w ćwiczeniach.
Leyhe zawołał swojego ukochanego, jednak nikt mu nie odpowiedział. Pewnie był na tych swoich ploteczkach z Cariną. Brunet chciał udać się do kuchni, jednak przechodząc przez salon zauważył jakiś stary, obdarty zeszyt. Zaciekawiony otworzył na pierwszej stronie i z uśmiechem przeczytał.
Pamiętnik Andiego Wellingera.
Stephan wiedział, że to będzie zabawne. Przerzucał wszystkie strony z ogromnym uśmiechem i czułością. Na tych wszystkich kartkach były zapisane takie słodkie i zabawne historie. Nagle Leyhe dotarł do pewnej listy. (Błędy są specjalnie)
Lista na najlepsiejszego męża:
1. Musi mnie zabierać na randki. To konieczne.
2. Ma mi kupywać kwiatki, bo to warzne.
3. Ma mnie pszepraszać po każdej kłutni. To ja zawsze mam rację.
4. Bende spać po lewej stronie łóżka innej opcji nie ma, chyba że on chce spać na podłodze.
5. Ma mi robić śniadania do łużka.
6. Musi się zgodzić na kotka, bo ja kocham kotki. Jak nie kupi mi kotka, to może spadać :(
7. Ma być miły i ma mi muwić komplementy.
8. Ma mi kupić pierścionek i być dżentelemenem, wtedy może coś z tego bendzie.
Stephan niemal nie umarł ze śmiechu. Co ten mały Andi miał w głowie?
Od dzieciństwa miał takie dziwaczne pomysły?
Leyhe wpadł na iście szatański pomysł, a gdyby tak spełnić tą listę? Marzenie malutkiego chłopczyka.
Po kilku godzinach do domu wrócił uśmiechnięty Andi. Podszedł do Stephana i złożył na jego ustach delikatny pocałunek.
-I jak tam na treningu? Schuster nadal wściekły z powodu mojej kontuzji?
-Nawet nie wiesz jak bardzo. On nas chcę wykończyć, ale nie rozmawiajmy już o tym. Co ty na to, abyśmy poszli dzisiaj do kina?
-Czy to jest randka? - spytał uśmiechnięty Andi.
-No tak. Ubieraj się, ale szybko i chodź!
-Pfff...uważasz, że nie potrafię się zorganizować? - spytał zbulwersowany Wellinger.
-Gdzież bym śmiał, ale może idź już się ubierz - powiedział Stephan i klepnął w tyłek swojego chłopaka.
Wellinger zgromił go wzrokiem i poszedł do sypialni, aby się ubrać.
Stephan czekał zniecierpliwiony na swojego blondyna. Młodszy zszedł dopiero po 30 minutach. Wyglądał obłędnie. Czarne, opinające spodnie, luźna, biała koszula, włosy w idealnym nieładzie. Jego perfekcja.
Udali się do przytulnego kina na obrzeżach Monachium. Oczywiście jak to zwykle oni, pokłócili się o wybór filmu. Leyhe chciał iść na jakiś film sensacyjny, natomiast Wellinger wolał jakiś denny dramat romantyczny. Nagle Stephanowi przypomniał się punkt 3. Postanowił się poddać.
-Dobrze. Możemy iść na to badziewie - powiedział zrezygnowany.
-Naprawdę? - pisnął Wellinger i dał mu szybkiego buziaka.
-Naprawdę, a teraz chodźmy kupić bilet, za nim się rozmyślę.
Mimo tego, że Stephan nie cierpiał takich filmów, to ten był nawet przyjemny. Andi tak się wczuł, że przeżywał wraz z główną bohaterką śmierć jej ukochanego. Płakał i wtulał się w jego ramię. To było totalnie urocze.
Po randce zmęczeni wrócili do domu. Tego wieczoru wydarzyło się coś, co jeszcze nigdy nie miało miejsce.
-Skarbie jak chcesz możesz spać po lewej stronie - powiedział Stephan i mrugnął do swojego kochanego blondyna.
Andi spojrzał na niego zdziwiony.
- Czy ty przypadkiem na tym treningu nie uszkodziłeś sobie głowy?
Stephan spojrzał na niego zdziwiony.
-To już nie mogę być miły, dla swojego chłopaka? - spytał sugestywnie starszy.
-Nie, no możesz, ale wydaje mi się, że coś kręcisz - powiedział Andi i podniósł jedna brew w ten zabawny dla siebie sposób.
-Oj kochanie, nie szukaj już drugiego dna - powiedział Stephan i włożył ręce pod jego koszulkę.
Rozpoczęła się ta cudowna i namiętna gra, która została przerwana przez Andiego.
-Stephan, Stephan kontuzja. Schuster powiedział, że nie mogę się przemęczać, a wiesz jak on się dowie, to cię zabiję - powiedział sarkastycznie Wellinger.
-Ale skarbie, kto by się miał wygadać? Hmm...? Ja nie powiem, ty też tego nie zrobisz?
-No nie...
-No właśnie, dlatego zapomnij o wszystkim. Obiecuję, że będę delikatny, a ty tylko pozwól się ponieść temu uczuciu - wyszeptał zmysłowo wprost do ucha swojego ukochanego.
Pod wpływem tych słów Andi zadrżał i pozwolił Stephanowi zrobić wszystko, co chciał.
Rano obudził go przyjemny zapach.
Delikatnie otworzył oczy i zauważył nad sobą uśmiechniętą twarz Stephana.
-Skarbie zrobiłem dla ciebie śniadanie.
Andi zaczął nabierać złych podejrzeń.
-Czemu jesteś taki miły?
Stephan przekręcił oczami.
-A czy musi być jakiś powód? Weź nie przesadzaj i jedz - powiedział Stephan i podstawił mu pod nos talerz ciepłych naleśników.
Po mile wspólnie spędzonym poranku, Stephan poszedł na trening, a Andi postanowił posprzątać dom.
Po umyciu wszystkich okien, założył słuchawki i zaczął odkurzać dywany. Nagle poczuł na swoich biodrach jego ręce odwrócił się w kierunku Stephana i ze zciągniętymi brwiami zauważył, że Leyhe w swoich dłoniach trzyma bukiet kwiatów.
-Cześć kochanie to dla ciebie - powiedział Stephan i wręczył Andiemu do rąk ogromny bukiet jego ulubionych, czerwonych róż.
- A z jakiej to okazji? - spytał zdziwiony Andreas.
-Błagam cię przestań! Kocham cię i chcę ci sprawiać prezenty. Nie wymyślaj już jakiś dziwnych rzeczy. Tylko mnie pocałuj! - powiedział zdenerwowany Leyhe.
Andi zrobił to, co Stephan mu kazał. Już po chwili ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku.
Minęło kilka miesięcy, imieniny Andreasa. Idealna okazja na zakup kota. Stephan kupił Andiemu taką malutką rudą kuleczkę. Wellinger gdy zobaczył jego prezent pisnął głośno i od razu zajął się swoim nowym futrzakiem. Kotek został nazwany Richi. A dlaczego? Bo lubi pić i robi dziwne rzeczy typu specjalne wchodzenie do muszli klozetowej.
I minęły kolejne miesiące podczas których Stephan był dla Andreasa podejrzanie miły, prawił mu różne komplementy. Wellinger zaczął podejrzewać, że Leyhe go zdradza.
Urodziny Andiego. Stephan wiedział, że to idealna okazja. Teraz albo nigdy. Zdenerwowany jak nigdy dotąd siedział na wspólnej kolacji. Po deserze, wiedział że to odpowiedni moment.
-Andi muszę ci coś powiedzieć.
W oczach Andiego błysnęły łzy. Czy to właśnie w tej chwili Stephan postanowił zakończyć te 4 lata związku? Czy w końcu przyzna mu się do zdrady? W jego urodziny? Zrani go tak bardzo?
-Słucham - powiedział drżącym głosem blodnyn.
Stephan na drżących nogach uklęknął przed jego krzesłem i wyciągnął wcześniej kupiony pierścionek.
-Chyba nie muszę nic mówić. Sam wiesz o co mi chodzi. Andreasie Wellingerze czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?
Wellinger spojrzał na niego w szoku. Tego się nie spodziewał. Szybko się otrząsnął i powiedział słowa, które były tak bardzo oczekiwane przez Stephana.
-Tak wyjdę za ciebie- powiedział i pocałował go w usta.
Po chwili oderwali się od siebie.
-To znaczy, że jestem twoim najlepsiejszym mężem? - spytał ze śmiechem Leyhe.
Wellinger zmrużył oczy, teraz wszystko wydało się jasne. Te prezenty, kot, komplementy, śniadanie do łóżka.
-Ty cholero! Przeczytałeś to!
- No, a jak. Przyznam szczerze byłeś bardzo pomysłowym dzieckiem - zaśmiał się Stephan.
-Zabiję cię - wycedził Andi.
-Nie zrobisz tego.
-A to dlaczego? - spytał blondyn i uniósł brew.
-No wiesz stracisz wtedy swojego najlepsiejszego przyszłego męża - powiedział i położył ręce na jego biodra.
-No dobra przekonałeś mnie - powiedział Andi i pocałował czule swojego narzeczonego.
Dla JumpJumpFly 😘😘😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro