Be alright ~ Stollinger - Lellinger / Proch
Jak zwykle polecam piosenkę w mediach. ☝☝☝
- Kochanie, wróciłem! - krzyczy na cały głos.
Po chwili słyszy delikatny szelest za swoim uchem, uśmiechnięty odwraca się i zauważa Andiego, swojego narzeczonego. Ma roztrzepane włosy, oczy zasnute mgłą, pomięte ubrania, zarzucone na siebie niedbale, wygląda jakby dopiero, co wstał.
- Tęskniłem - szepcze Stoch wprost w jego usta i kładzie dłonie na jego biodrach. Andi kiwa głową i beznamiętnie wpatruje się w blat stołu, który znajduje się naprzeciw niego. Starszy spogląda na niego ze zmarszczonymi brwiami. Coś jest nie w porządku i on zdaje sobie z tego sprawę.
- A ty? Tęskniłeś? - nie wie dlaczego, ale obawia się odpowiedzi.
Andreas delikatnie kiwa głową, co Kamil kwituje szerokim uśmiechem i z szybkością przyszpila blondyna do blatu, podsadza go i staje między jego nogami.
Dłonie bruneta muskają delikatną skórę na plecach Welliego, natomiast młodszy kładzie dłonie na jego karku i przyciąga go do siebie. Nagle Kamil słyszy jakiś huk, chce się odwrócić, ale Andi mu na to nie pozwala, wystarczająco rozprasza go rozchylając usta, pozwolając, by język Kamila rozpoczął namiętną walkę z tym jego.
Zdyszeni odsuwają się od siebie. Andi zeskakuje z blatu, a Stoch spogląda na niego z niezadowoleniem, liczył na dalsze rozwinięcie tej namiętnej gry. Niestety, nic z tego. Wellinger staje nad kuchenką i miesza coś w garnku, który znajduje się na gazie. Stoch staje za nim i z miłością wtula się w jego plecy, ustami muskając jego szyję. Andi kręci głową.
-Kamil.... Nie mam ochoty - wzdycha. Kamil spogląda na niego ze zdziwieniem, ale w żaden sposób tego nie komentuje. W końcu Wellinger nie musi być na każde jego skinienie.
Gdy obiad jest już gotowy, siadają naprzeciw siebie w jadalni, Kamil cały czas spogląda na Andiego z miłością i uznaniem, delektując się posiłkiem przygotowanym przez blondyna, natomiast młodszy grzebie widelcem w talerzu, będąc zupełnie niezainteresowanym tym, co się wokół niego dzieje.
-Kochanie wszystko w porządku? - pyta i szturcha go nogą. Andreas wzrusza ramionami i wstaje od stołu.
-Już zjadłeś? - jest zdziwiony. Czyżby znowu wpadł na pomysł jakiejś durnej diety? Ostatnim razem, to nie skończyło się dobrze.
-Nie jestem głodny - mówi i zanosi talerz do zlewu, natomiast Kamil nadal zastanawia się, co takiego mogło stać się podczas jego nieobecności. Czyżby kolejny foch z jego strony? Tylko, co tym razem?
Wstaje od stołu i zauważa, że na krześle obok znajduje się zielona bluza, nie należy ona ani do Kamila ani do Andiego, ale jednocześnie wydaje się dziwnie znajoma. Wellinger staje obok niego i zauważa, w co wpatruje się Stoch. Ma ochotę uderzyć się mocno, jak mógł być tak nieostrożny?
-Czyje to? - starszy wskazuje na bluzę.
-Karl, był u mnie wczoraj - mówi szybko Wellinger, za szybko. Coś tu wydaje się nie w porządku, ale Kamil nie chce tego roztrząsać jeszcze się obrazi, a tego Polak woli uniknąć, tak będzie lepiej.
Zdenerwowany Andi idzie do ich wspólnej sypialni oczekując, że Kamil jeszcze długo się w niej nie pojawi, niestety są to tylko oczekiwania. Stoch przychodzi nieco później i kładzie się obok niego, jedną ręką obejmując go pasie, a drugą muskając jego skórę na brzuchu. Chce ściągnąć jego koszulkę, ale Andreas nie pozwala mu na to, jednak Kamil coś zauważa, czerwone ślady na jego kościach biodrowych.
Andi spogląda na niego z przestrachem.
-Masz mi coś do powiedzenia? - pyta drżącym głosem.
Andreas nie potrafi spojrzeć mu w oczy, po jego policzkach płyną dwie samotne łzy.
- Popełniłem błąd - jego głos drży - ta bluza, którą znalazłeś nie była Karla, tylko Stephana.
Nie musi mówić nic więcej, Stoch bardzo szybko łączy wszystkie fakty i zaczyna rozumieć to dziwne zachowanie. Leyhe był tutaj, gdy on się pojawił i uciekł, gdy całowali się w kuchni.
Czuje się dziwnie. Tak jakby ktoś odebrał mu dostęp powietrza.
- I co teraz? - pyta z przestrachem.
Wellinger nie wie. Nie ma pojęcia, co ma zrobić.
Z jednej strony stabilny i pewny Kamil, z drugiej strony namiętny i pełen szaleństwa Stephan.
-Potrafisz mi wybaczyć? - pyta, nawet nie oczekując pozytywnej odpowiedzi.
-Nie wiem - mówi załamany - Nie wiem. Muszę wyjść - nie może patrzeć na to łóżko, mając świadomość, że to właśnie w nim, jego ukochany oddał się innemu.
Chodzi po ulicach miasta, które jeszcze do niedawna było dla niego pełne miłości. Nawet nie wie ile już tak idzie, ale nagle spostrzega, że znajduje się pod domem Petera*. Nawet nie wie, co sprawiło że zawędrował do niego. Może świadomość tego, że ten zawsze go rozumie.
Stoi pod drzwiami najstarszego Prevca, obawiając się zapukać do drzwi. W końcu co mu powie? Hej Peter właśnie dowiedziałem się, że Andreas zdradził mnie ze swoim najlepszych przyjacielem i teraz nie wiem, co robić.
To brzmi bezsensu, dlatego ma zamiar odejść, jednak nagle słyszy głos za plecami:
-Kamil co ty tu robisz? - w głosie Petera pobrzmiewa zaskoczonie.
Stoch czuje, że po jego policzkach płyną łzy, niepewnie odwraca się w stronę Prevca. Młodszy widząc jego stan o nic nie pyta, jedyne co robi, to podchodzi do niego i pozwala mu wtulić się w swoje ciało. Kamil jest mu wdzięczny, za to że jest i za to, co robi.
Stoją tak, nie licząc czasu. Peter czeka, aż Kamil się uspokoi, co w obecnej sytuacji jest trudne, on potrzebuje odreagować to wszystko.
Dopiero w chwili, gdy Kamil przestaje drżeć, a jego oddech normuje się, Słoweniec odsuwa się od niego i razem idą do domu młodszego, gdzie siedząc w kuchni Peter badawczo wpatruje się w swojego przyjaciela, jednakże nie naciska. Czeka aż Kamil będzie gotowy.
Taki moment następuje między drugim, a trzecim kubkiem wiśniowej herbaty.
-Andi mnie zdradził - mówi smutno Kamil, spuszczając wzrok na misę z owocami.
Peter głośno wciąga powietrze.
- Z kim? - pyta, jednakże jest niemal pewny odpowiedzi.
- Ze Stephanem - Kamil z nienawiścią wypowiada jego imię. Prevc nawet nie jest zaskoczony, ta dwójka zawsze miała się, ku sobie.
- I co teraz? Wybaczysz mu? Co on czuje? Jest mu wstyd? Jak się dowiedziałeś? - zaczął zasypywać pytaniami biednego Kamila.
Stoch nie potrafi odpowiedzieć na żadne z tych pytań, dlatego jedynie wzrusza ramionami, biorąc kolejny łyk herbaty, która tak bardzo kojarzy mu się z Peterem i wspólnie spędzonymi chwilami w jego domu. Nieraz między nimi była jakaś dziwna chemia, ale Kamil nie pozwolił jej się rozwinąć, tylko dlatego że nie chciał ranić Andreasa, ale najwyraźniej nie było warto. W jego oczach znowu błysnęły łzy, które tak bardzo pragnął zahamować.
-A ty? Co byś zrobił na moim miejscu?
Peter wzdycha.
-Wiem, że go kochasz Kamil, ale to chyba jest koniec. Ja pozwoliłbym mu odejść, widziałem jak patrzy na Stephana - na dźwięk jego imienia Stoch zaciska powieki - Przepraszam Kamil. Chciałeś porady, więc dałem ją tobie. Zawsze możecie nadal być razem, ale ja mam wrażenie, że on się w tym dusi.
-Czyli uważasz, że powinniśmy zerwać? - płytko łapie oddech.
-Ja bym tak zrobił.
I tak właśnie robi Kamil. Daje mu wolność i pozwala odejść, mimo że to nie jest łatwe, jednak najważniejsze jest jego szczęście.
******
But it's not the fact that you kissed him yesterday
It's the feeling of betrayal, that I just can't seem to shake.
Kolejny konkurs, od ich rozstania minęło kilka miesięcy.
Kamil idzie na trening, jest zimno, dlatego porusza się dosyć szybko, jednak w pewnym momencie zastyga. Zauważa ich. Andreas wtula się w tors Stephana, co wyglądałoby nawet uroczo, gdyby nie fakt, że to on był kiedyś na miejscu bruneta.
W jego oczach błyszczą łzy. Nadal nie pogodził się z tym, co go spotkało. Nagle czuje na swoim ramieniu czyjąś dłoń. To Peter, który wtula się w jego plecy, obejmując go ramionami.
-Nie przejmuj się kochanie - mówi Peter - To kiedyś przestanie boleć. Uwierz w to.
Kamil spogląda na niego z wdzięcznością i delikatnie całuje go w policzek.
-Dziękuję ci za to, że jesteś - mówi mając nadzieję, że to co łączy go z Peterem rozwinie się, zapomni o Andreasie i wszystko będzie w porządku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro