3~ Owari no Seraph
Mikayuu
-Ha? Nie lubisz? - jasnowłosy, mały chłopiec nabił kawałek mięsa na widelec. - u nas to naprawdę rzadkie, żeby jeść na obiadek takie dobre jedzonko! - wpakował kurczaka do ust, uśmiechając się do siedzącego na przeciwko bruneta. -dobreee!
-Nie mów z pełną buzią- prychnął chłopiec i spojrzał z odrazą na swój talerz.- chcesz moją porcję?
Mika zamrugał.
-Ale dlaczego? -przełknął i spojrzał na chłopaka zmartwionym wzrokiem.- Musisz coś jeść, Yuu-chan! Jak tak dalej będzie, to możesz zachorować... - trzy ostatnie słowa wyszeptał, a jego wzrok powędrował na podłogę.
Yuu przekrzywił głowę w bok i postukał palcami w blat. Przesunął nieznacznie talerz w stronę blondyna i westchnął.
-Zachoruję, to zachoruję. Trudno. Mnie to tam w sumie obojętne, a te wampirze ścierwa i tak potraktują mnie jak zdechłe bydło- wzruszył ramionami lekceważąco.
-Ale mnie nie jest obojętne!- blondyn rzucił widelec na talerz. Wstał, zacisnął powieki, spuścił głowę i położył dłonie na stole.
-Mika?- chłopiec zbadał go wzrokiem.- usiądź, niegrzecznie tak wstawać w trakcie posiłku.
Jego przyszywany brat najwidoczniej zignorował tę wypowiedź. Ani drgnął.
-Mika?- pomachał ręką przed jego zamkniętymi oczyma.- Ziemia do blondyna!
-Nie zachowuj się jak jakiś rozpieszczony, niewychowany bachor!- wyrzucił w końcu. Zacisnął dłonie w pięści i uderzył nimi mocno w stół. Podniósł szybko głowę z irytacją i otworzył gwałtownie oczy.- Nie masz prawa mówić, że może ci się cokolwiek stać!- złość w jego oczach zastąpiła fala nagłego, głębokiego smutku.- n-nie może...-wająkał.
Brunet patrzył na niego bezmyślnie. Każde ze słów Miki zdawało się odbijać od niego, niczym mała, kauczukowa piłeczka. Czas się zatrzymał, a przynajmniej takie odniósł wrażenie na dobrą minutę. Zamarł z uchylonymi ustami, od czasu do czasu mrugając odruchowo. Kiwał lekko głową.
Może stałoby się to dla niego wiecznością, gdyby oddany emocjom chłopiec nie wykonał niespodziewanego ruchu.
-Przepraszam...- natychmiast ukłonił się przed Yuu. Kilka łez spłynęło z jego oczu prosto na pozostały na jego talerzu kawałek kurczaka.- Nie powinienem na ciebie krzyczeć...
Mózg osłupionego przez chwilę chłopaka nie zarejestrował tych słów od razu. Napływały one powoli, jedno po drugim, by potem zlać się w jedną, niespodziewaną wypowiedź.
-Nic się nie stało- rzekł w końcu, choć jego usta prawie w ogóle nie drgnęły. Uniósł wzrok na brata.- nic się nie stało- powtórzył, tym razem świadomie.
Blondyn zacisnął wydęte dotąd wargi. Wyprostował się i wytarł łzy w trzęsącą się wciąż dłoń.
-Mogę cię przytulić...? - wyszeptał i ponownie wbił wzrok w podłogę.
Yuu wstał powoli. Wziął głęboki wdech i podszedł do brata. Dotknął dłonią jego policzka. Wciąż był mokry od łez, które przed chwilą uronił chłopiec. Przełamał się- wpadł w jego ramiona i zacisnął ręce na materiale mundurka Miki, na co ten zareagował szybko.
-Nie puszczaj mnie już więcej, Yuu-chan... -wtulił twarz we włosy chłopca i zamknął swe błękitne, teraz już wypełnione uczuciem oczy.
//Rozdzialik bardzo krótki, bo napisałam go jakiś czas temu, nie mając najmniejszego zamiaru go wrzucać. Dokonałam jednak kilku poprawek i urozmaiceń, więc sądzę, że powinno się choć odrobinę spodobać. Jeżeli jednak nie, zapewniam, że ten ship jeszcze się tu pojawi. ❤
Miłego dnia. 💖
(Wrzucone raz jeszcze bo watt nawalił)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro