Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3~ Owari no Seraph

Mikayuu

-Ha? Nie lubisz? - jasnowłosy, mały chłopiec nabił kawałek mięsa na widelec. - u nas to naprawdę rzadkie, żeby jeść na obiadek takie dobre jedzonko! - wpakował kurczaka do ust, uśmiechając się do siedzącego na przeciwko bruneta. -dobreee!

  -Nie mów z pełną buzią- prychnął chłopiec i spojrzał z odrazą na swój talerz.- chcesz moją porcję?

  Mika zamrugał.
 
-Ale dlaczego? -przełknął i spojrzał na chłopaka zmartwionym wzrokiem.- Musisz coś jeść, Yuu-chan!  Jak tak dalej będzie, to możesz zachorować... - trzy ostatnie słowa wyszeptał, a jego wzrok powędrował na podłogę.

Yuu przekrzywił głowę w bok i postukał palcami w blat. Przesunął nieznacznie talerz w stronę blondyna i westchnął. 

-Zachoruję, to zachoruję. Trudno. Mnie to tam w sumie obojętne, a te wampirze ścierwa i tak potraktują mnie jak zdechłe bydło- wzruszył ramionami lekceważąco.

-Ale mnie nie jest obojętne!- blondyn rzucił widelec na talerz. Wstał, zacisnął powieki, spuścił głowę i położył dłonie na stole.

-Mika?- chłopiec zbadał go wzrokiem.- usiądź, niegrzecznie tak wstawać w trakcie posiłku.

Jego przyszywany brat najwidoczniej zignorował tę wypowiedź. Ani drgnął.

-Mika?- pomachał ręką przed jego zamkniętymi oczyma.- Ziemia do blondyna!

-Nie zachowuj się jak jakiś rozpieszczony, niewychowany bachor!- wyrzucił w końcu. Zacisnął dłonie w pięści i uderzył nimi mocno w stół. Podniósł szybko głowę z irytacją i otworzył gwałtownie oczy.- Nie masz prawa mówić, że może ci się cokolwiek stać!- złość w jego oczach zastąpiła fala nagłego, głębokiego smutku.- n-nie może...-wająkał. 

Brunet patrzył na niego bezmyślnie. Każde ze słów Miki zdawało się odbijać od niego, niczym mała, kauczukowa piłeczka. Czas się zatrzymał, a przynajmniej takie odniósł wrażenie na dobrą minutę.  Zamarł z uchylonymi ustami, od czasu do czasu mrugając odruchowo. Kiwał lekko głową.

Może stałoby się to dla niego wiecznością, gdyby oddany emocjom chłopiec nie wykonał niespodziewanego ruchu.

-Przepraszam...- natychmiast ukłonił się przed Yuu. Kilka łez spłynęło z jego oczu prosto na pozostały na jego talerzu kawałek kurczaka.- Nie powinienem na ciebie krzyczeć...

Mózg osłupionego przez chwilę chłopaka nie zarejestrował tych słów od razu. Napływały one powoli, jedno po drugim, by potem zlać się w jedną, niespodziewaną wypowiedź.

-Nic się nie stało- rzekł w końcu, choć jego usta prawie w ogóle nie drgnęły. Uniósł wzrok na brata.- nic się nie stało- powtórzył, tym razem świadomie.

Blondyn zacisnął wydęte dotąd wargi. Wyprostował się i wytarł łzy w trzęsącą się wciąż dłoń.

-Mogę cię przytulić...? -  wyszeptał i ponownie wbił wzrok w podłogę.

Yuu wstał powoli. Wziął głęboki wdech i podszedł do brata. Dotknął dłonią jego policzka. Wciąż był mokry od łez, które przed chwilą uronił chłopiec. Przełamał się- wpadł w jego ramiona i zacisnął ręce na materiale mundurka Miki, na co ten zareagował szybko.

-Nie puszczaj mnie już więcej, Yuu-chan... -wtulił twarz we włosy chłopca i zamknął swe błękitne, teraz już wypełnione uczuciem oczy.

//Rozdzialik bardzo krótki, bo napisałam go jakiś czas temu, nie mając najmniejszego zamiaru go wrzucać. Dokonałam jednak kilku poprawek i urozmaiceń, więc sądzę, że powinno się choć odrobinę spodobać. Jeżeli jednak nie, zapewniam, że ten ship jeszcze się tu pojawi. ❤
Miłego dnia. 💖
(Wrzucone raz jeszcze bo watt nawalił)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro