1 || kubacki x tkachenko
Kolejny zimowy poranek, tak samo długi, tak samo monotonny i spędzony w samotności, jak wszystkie pozostałe. Siergiej nie miał najmniejszej ochoty podnosić się z łóżka. Czuł, że z emocji do jego oczu napływają łzy. Minęły już prawie dwa miesiące odkąd on i jego wciąż partner, Dawid Kubacki, ostatni raz odezwali się do siebie. Kazach bardzo się starał to wszystko naprawić. Czuł, że ciche dni w związku to nie jego wina. Pisał i dzwonił do Polaka, niestety z bardzo marnym skutkiem. Żadna z jego wiadomości nie otrzymała odpowiedzi. Żaden z jego telefonów nie został odebrany przez Polaka. A on, Siergiej Tkachenko, wciąż tkwił w tym samym gównie, w którym nigdy nawet nie uwierzyłby, że się znajdzie.
Pierwszy puchar świata, w którym miał okazję wziąć udział w tym roku, miał być jego nadzieją. Jego szansą, na odzyskanie swojego ukochanego. Pomimo trudów i licznych nieprzychylności, Siergiej wciąż wierzył, że jeszcze kiedyś przytuli Dawida. Powie mu, że go kocha, a ich usta połączy pocałunek. Ten sam pocałunek, który przez ostatnie dwa lata towarzyszył im praktycznie każdego poranka.
Kazach włożył na siebie swoje ulubione dresy, te same, które jakiś czas temu ukradł Kubackiemu z szafy i z nadzieją, że to dzisiaj porozmawia szczerze z Dawidem, wyszedł z pokoju. Nie spotkał go jednak wśród Polaków na śniadaniu. Dwa miejsca przy stoliku były puste.
- Hej Kamil, widziałeś może Dawida? - Siergiej zebrał się na odwagę, żeby spytać co i jak. Wiedział, że od tego zależy jego przyszłość.
- Pisał rano na grupie, że źle się czuje i nie przyjdzie na śniadanie. Jest z Kubą Wolnym w pokoju - uśmiechnął się ciepło do Kazacha. - Między wami dalej tak samo? - zmienił ton głosu na bardziej poważny.
- Niestety - w oczach młodszego z mężczyzn stanęły łzy. - Dalej się nie odzywa, ignoruje moje wiadomości i telefony. Po ponad dwóch latach związku nawet nie umie mi napisać, że już ma mnie dosyć i chciałby to zakończyć.
Stoch spojrzał na kolegę ze współczuciem.
- Myślę, że to dobry pomysł, żeby z nim porozmawiać, najlepiej teraz - Kamil wstał od stołu i stanął przodem do Siergieja. - Jeśli chcesz, to pójdę tam z tobą.
- Myślę, że to mimo wszystko sprawa pomiędzy mną, a nim. Dziękuję bardzo Kamil - Siergiej posłał mu najładniejszy uśmiech, na jaki było go teraz stać i skierował się w stronę windy, z zamiarem dostania się do pokoju Dawida.
Sam nie wiedział ile stał przed tym pokojem. Być może było to dziesięć minut, a być może pół godziny. Jednak zdecydowanie była to najbardziej stresująca chwila w życiu Kazacha. Zanim zdecydował się zapukać zmienił zdanie kilkadziesiąt razy, chodził po korytarzu, wracał do swojego pokoju. Dopiero po jakimś czasie zdecydował, że lepszego momentu po prostu nie będzie. Kilkukrotnie uderzył w drzwi, spodziewając się jakiejkolwiek odpowiedzi. Dopiero po powtórzeniu czynności czwarty raz hałasy dobiegające z pokoju ucichły i ktoś zaczął kierować się do drzwi.
Siergiej stanął na baczność. Nie pamiętał, czy kiedykolwiek w życiu stresował się tak bardzo. Drzwi otworzył Jakub Wolny. Na sobie miał szlafrok, a jego włosy rozchodziły się na wszystkie strony świata. Jego szyję zdobiło kilka malinek, a sam Polak wyglądał na niezwykle zmęczonego. Nie trzeba było detektywa, żeby wiedzieć co działo się przed chwilą w pokoju.
- Kto to Kubuś? - w tle rozniósł się przyjemny głos Dawida, który zdecydowanie żył jeszcze wydarzeniami sprzed chwili.
- To Siergiej - odpowiedź Wolnego sprawiła, że Kubacki cały poczerwienił na twarzy i jeszcze głębiej schował się pod kołdrą.
Od jakiegoś czasu zdradzał swojego chłopaka z Kubą. Od tego momentu nie umiał spojrzeć mu w oczy. Bał się odpowiadać na jego wiadomości, unikał konfrontacji z nim. A dziś spełnił się jego największy koszmar. Siergiej dowiedział się o zdradzie. Co gorsza, przyłapał go na niej.
Niezręczna cisza zapanowała w pomieszczeniu. Atmosfera zrobiła się tak gęsta, że można było ciąć ją nożem. A Siergiej? Stał jak słup soli w drzwiach wejściowych. Czuł łzy spływające po swoich policzkach. Czuł się coraz słabszy. Czuł, że traci grunt pod nogami. A po chwili nie widział już nic, tylko ciemność, która pojawiła się dookoła niego.
---
mała notka: Kuba ani Dawid nie mają tutaj żon, dzieci. i oczywiście bardzo szanuję ich obu i jestem święcie przekonana, że żaden z nich nigdy nie zrobiłby czegoś tak okropnego, ale wiecie, zadanie to zadanie, a ten ship nie miał dla mnie sensu tak bardzo, że musiałam wymyślić tutaj cokolwiek. nat.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro