Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Killua X Gon

~~ Pov. Killua ~~

To straszne Gon musiał iść na jakąś misję, a mnie zaszufladkowali w zwykłej  szkole podstawowej w klasie 7 na szarym końcu, stwierdzono, że muszę się bardziej uspołecznić. Oczywiście kazano mi się uczyć i nie mówić nikomu, że jestem łowcą. Więc nikt o tym nie wie. Aktualnie siedzę w klasie na pierwszej lekcji. Mam na sobie czarną za dużą bluzę, którą zresztą zabrałem Gonowi, różowy luźny  T-shirt, a do tego szare dresowe spodenki i trampki. Gon mi obiecał, że od razu jak wróci to pojedziemy gdzieś nad ocean na tydzień na wakacje. Już nie mogę się doczekać. Jeśli chodzi o pieniądze to na moim kącie bankowym jest kilka miliardów jenów. No super jestem ustawiony do końca życia, a i tak muszę gnić w szkole.

- KILLUA - słyszę nagle. Chyba za bardzo odpłynąłem.

- Tak? - pytam niewinnie

- Czy ty mówisz być taki nieuważny. Zostajesz po lekcji porozmawiamy. - zajebiście

- Ofiara losu - słyszę krzyki tych debili i czuję, że ktoś rzuca we mnie kulką papieru, uchylam się automatycznie. Kurwa. Miałem się nie wychylać, musza się pilnować, bo to wygląda dziwnie gdy ktoś robi perfekcyjny unik gdy nie widzi przeszkody echhh...

***

Stoję przed biurkiem nauczyciela i zastanawiam się czego on może ode mnie chcieć.

- Killuo obawiam się, że będę musiał porozmawiać z twoimi rodzicami.

Zachichotałem pod nosem. Nauczyciel dziwnie na mnie spojrzał.

A ja odparłem :

- Jeśli pan chce to proszę próbować, nie będę pana ratował

- Czy to groźba ?!

- Nie, ale chyba pan zna Silve Zoldycka?

- Tak, oczywiście, to on razem ze swoją rodziną mieszkają na górze za naszym miastem. Lecz co to ma do rzeczy?

- Zdziwiłby się Pan jak dużo. Otóż to mój ojciec. Jestem Killua Zoldyck miło mi ~

Nauczyciel zbladł popatrzył na mnie jak na ducha i wybiegł z klasy, normalka. Ale jakie to męczące, szkoda, że bachory nie mają do mnie szacunku. W końcu mógłbym zabić połowę z nich ruchem dłoni.

***TIME SKIP NASTĘPNEGO DNIA

Dziś mieliśmy zajęcia czegoś tam z panią jakąś tam. Nagle ona wypaliła :

- Na następnej dzisiejszej lekcji odwiedzi nas profesjonalny łowca. Opowie nam o sobie.....

No zajebiście. Jestem zły.

***

Jestem sobie na przerwie i czekam na lekcje z łowcą reszta się ekscytuje Jaka banda debili. Szczęście, że objąłem całą szkołę moim nenem, aby mieć wszystko pod kontrolą. Nagle czuję, że ktoś wchodzi do szkoły....

To łowca...
Znajomy..
Ten, nen...
GON!

Zerwałem się z miejsca i sekundę później siedziałem z Gonem w składziku.

- Kill? Co ty tu robisz? - zapytał Gon, uwielbiam Kiedy zdrabnia moje imię. Jest taki uroczy.

- Uczę się - wywróciłem teatralnie oczami - a co żałujesz, że mnie spotkałeś?

- Ciebie? Nie, ciebie akurat jestem chętny widzieć zawsze.

Gon chwycił mnie w tali, przyciągnął do siebie i pocałował. Oddałem pocałunek zarzucając mu ręce na szyję.

- No to co panie łowco?, będziesz uczył moją klasę~

-Mhyy~ - wymruczał Gon - będę kimś w roli ochroniarza do końca dnia.

Gdy to usłyszałem od razu poprawił mi się humor. Czyli będzie dziś zabawnie, a jutro idę razem z Gonem na wakacje trudno.

- Więc chodźmy na lekcje Gon-sensei - ciemnowłosy zadrżał na dźwięk mojego głosu.

Chłopak przytulił mnie i wyszedł ze składzika z uśmiechem na twarzy. Podążyłem za nim kilka sekund później.

***

Jestem zły. Jesteśmy już po lekcji z Gonem i wszyscy go otoczyli, tak dawno nie spędzaliśmy razem czasu, a teraz jestem krok od niego i nie mogę go przytulić to głupie.

Postanowiłem podejść. To był błąd. Gdy tylko dotarłem do Gona, zostałem chamsko odepchnięty, tak, że runąłem na ziemię.
Freecess to zauważył i natychmiast zareagował :

- Czemu to zrobilscie? - zajebiście, czyje, że Gon się zaraz uruchomi.

- No, wiesz on nic nie potrafi. Nawet przebiec 100 metrów więc nie zasługuje na spotkanie z łowcą.

Spojrzałem w kierunku Gona i już wiedziałem. On odetchnął z ulgą, lecz nadal wściekły i zapytał :

- Kill, co ty im za kity nawciskałeś?

- Znasz go? - krzyknął churek debili

Podeszłem do Gona i wyszeptałem mu do ucha :

- Wywal ich z tąd, bo nie mogę wytrzymać. - zrozumiał, kocham go za to.

~~ Pov. Gon ~~

Co ci rozpieszczeni gówniarze robili mojemu Killowi przez ten dni, że on już nie wytrzymał. Jak zaraz jebnie prądem to usmarzy wszystkich w okolicy no chyba, że....

Szybko i sprawnie ogłuszyłem Killuę. Pomijając spojrzenia wszystkich warknąłem groźnie :

- Potem z wami "pogadam". Teraz zaprowadzicie mnie do pustej sali i zostawicie na 20 minut.

Posłuchali, pięć minut później już siedział z obudzonym Killem w pustej klasie.

Białowłosy się we mnie słodko wtulał. Przez jego bluzę przeskakiwały wyładowania elektryczne, stop, moja bluzę. Wsumie to już materiał w strzępach. Spalony tak jak koszulka. Zdjąłem to z niego i wtedy Kill sam sięgnął do mojej kieszeni  po czekoladę, którą zawsze że sobą noszę.

Szkoda mi go, atak jak nic, za dużo ludzi. Gdy wyładowania ustały trząsł się z zimna po utracie energii. Szybko dałem mu swoją ciemnozieloną bluzę, wiem, że go uspokajam. Kill wtulił się we mnie i zacisnął powieki.

~~ Pov. Killua ~~

Wyszliśmy z sali. Trzymałem ręce w kieszeniach. Już jest dużo lepiej jakie szczęście, że Gon mi pomógł. Pod klasą czekał już tłumek debili. Gdy wyszliśmy natychmiast zaczęli zadawać pytania :

- Kim on jest?

- Co się stało?

- Czemu ma na sobie twoją bluzę?

Freecess uciszył wszystkich gestem ręki i powiedział :

- Po kolei

Padło pierwsze pytanie :

- Znasz go?

Gon uśmiechnął się sprytnie i powiedział spokojnie :
- Może....

Z tego mojego Gona to naprawdę głupek - pomyślał Killua i pociągnął swojego chłopaka do wyjścia że szkoły.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro