Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wspomnienie z wakacji

Lato. Wisła. Jedyny czas, jedyne miejsce, kiedy mogę zobaczyć skoki. Tak to już jest, kiedy nie ma się czasu. Zwyczajne, szare życie, zwyczajnej, szarej dziewczyny.

Na skoki pojechałam razem z przyjaciółką. Jestem jedynaczką, więc nazywam ją swoją siostrą. Obie czujemy się, tak jakbyśmy były rodzeństwem. Obie kochamy skoki, w sumie to ona mnie zaraziła tą miłością.

Pokój miałyśmy w jakimś małym motelu. To tylko na dwie noce, więc nie potrzebowałyśmy luksusu. Cieszyłyśmy się faktem, że tu jesteśmy.

Na konkursie miałyśmy miejsca w jednym z lepszych sektorów, oczywiście jeśli chodzi o autografy i zdjęcia. To był dzień naszych marzeń. Nic, dosłownie nic, nie mogło go zniszczyć. Dookoła nas było wiele dziewcząt, w różnym wieku. Krzyczały i piszczały, nieważne kto przeszedł obok.

Starałam się, żeby emocje mną nie zawładnęły. Dzięki temu udało mi się przeprowadzić krótkie rozmowy ze skoczkami. Tak naprawdę piszczałam w swoich myślach i myślałam, że zemdleję z nadmiaru tych, wszystkich emocji. Gotowało się we mnie.

W naszą stronę szedł uśmiechnięty od ucha do ucha niebieskooki blondyn. Każda była zachwycona. Przez sektor poszła fala pisków i "achów". Szedł z uśmiechem na twarzy, podpisywał kartki, czy zeszyty swoich fanek, robił sobie z nimi zdjęcia.

Moja przyjaciółka zagadała do niego po niemiecku. On zadowolony, że usłyszał swój ojczysty język zatrzymał się na dłużej, by porozmawiać. Szkoda tylko, że ona nie znała na tyle dobrze niemieckiego.

- Nie rozumie. Potrafi tylko dwa zdania w tym języku. - widząc zamieszanie na twarzy przyjaciółki i zawziętość u Andreasa, postanowiłam wyjaśnić zaistniałą sytuację.

- Ale ty umiesz? - zapytał jakby z nadzieją.

- Oczywiście. - Uśmiechnęłam się, na co odpowiedział tym samym.

Umówiliśmy się na wieczór. Tak poprostu, żeby się spotkać i porozmawiać. Nie mogłam kompletnie opanować emocji. Nie przestawałam się uśmiechać, nie potrafiłam. Byłam szczęśliwa!

- Ty to masz głupie szczęście. - powiedziała z grymasem. - Jak bym wiedziała, że będę mieć taką szansę też, bym się uczyła tego języka!

- Obie wiemy, że nie. - Zaśmiałam się przeglądając swoje ciuchy. - Może pójdę, w tym, w czym byłam na zawodach?

- Pogięło Cię?! Nie ma mowy! - oburzyła się i zaczęła wyrzucać wszystkie ciuchy z walizek.

- Sama widzisz, że nie mam w czym iść. Nie planowałam tego pakując się. - zrezygnowana usiadłam na łóżku.

- Jak się pakujesz musisz przemyśleć wszystkie opcje. Rozumiesz?! Wszystkie! Nawet atak zombie. - zaczęłam się śmiać. - Proszę bardzo.

Oberwałam czarną miniówką w srebrne cekiny oraz czarną bluzeczką na ramiączkach.

- Oszalałaś? Nie pójdę w tym!

- Albo to, albo nago. Wybieraj -  zawołała wychodząc z pokoju na papierosa.

Wstałam i poszłam do łazienki, aby przygotować się na spotkanie. Lekki makijaż i byłam gotowa. Prawie idealnie na czas. Wyszłam z motelu i ruszyłam w stronę ustalonego miejsca.

Pod budynkiem czekał na mnie Andreas ze skromną różyczką. Słodko wyglądał, jak zawsze. Uśmiechnął się promienie i pomachał. Restauracja była zwykła, pospolita. Za to go doceniłam, przecież to tylko spotkanie.

- Skąd potrafisz niemiecki? - zapytał po złożeniu zamówienia.

- Studiowałam germanistykę.

- Wyjedziesz do Niemiec? - spytał jakby z nadzieją.

- Jak będę mieć wystarczająco pieniędzy to zamieszkam tam - rozmarzyłam się na chwilę. Andreas pstryknął palcami przed moimi oczami.

- Marzycielka z Ciebie, co? - zaśmiał się, na co zrobiłam się czerwona.

Kelner przyniósł nam jedzenie, przez co nie odpowiedziałam na zaczepkę. W trakcie kolacji było przyjemnie. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, jednocześnie. Spędziliśmy wspólnie bardzo przyjemny wieczór, aż szkoda było kończyć.

Po odprowadzeniu mnie pod motel staliśmy bez słowa, nie patrząc na siebie. Nagle wszystkio stało się ciekawsze, niż nasze twarze.

- Będziesz jutro? - zapytał bawiąc się palcami i przygryzając wargi. Włosy opadły mu ma czoło, przez co wyglądał jeszcze bardziej słodko niż zawsze. Tak się da?

- Nie. Jutro wracamy do domu. - przyglądałam się jego twarzy. Chciałam zapamiętać wszystkie detale, których nie widać na żadnym zdjęciu.

- Szkoda. - popatrzył w moje oczy z dziwnym błyskiem.

Patrząc na niego zrozumiałam nic i wszystko. Coś między nami jest. Można to wymacać. Niemalże rzuciliśmy się sobie w ramiona. Nasz pocałunek był delikatny, spokojny ale przekazywał coś. Oboje czuliśmy bicie naszych serc. Ten sam rytm. Każdy o tym marzy. Każdy marzy o tym, aby spotkać tą jedyną osobę. My właśnie spotkaliśmy. Choć to wszystko było czymś zwykłym, dla nas było niezwykłe.

Niestety musiało się to skończyć. Czułam się spełniona, że tego właśnie szukałam. Nie chciałam odchodzić, jakbym mogła pojechałabym z nim na koniec świata.

- Chyba Cię kocham. - oparty o moje czoło chłopak, wyznał mi miłość.

- Ja chyba Ciebie też. - zaśmialiśmy się i pożegnaliśmy ostatnim pocałunkiem.

Weszłam po ciuchy do pokoju, miałam nadzieję, że moja współlokatora już śpi. W pokoju nie świeciło się żadne światło! Jednak się myliłam.

- Wow. Co to było?! Opowiadaj wszystko! - zawołała stojąc jeszcze w oknie.

- Rano. Wszytko rano. - uśmiechnęłam się i skierowałam w stronę łazienki.

Przed południem byłyśmy już w drodze. Nie mogłam się przestawać uśmiechać. Poznałam skoczka, poczułam coś, pocałunek. Każda fanka o tym marzy. Wzięłam głęboki wdech i nadal uśmiechając się spojrzałam na skocznie.

Po pięciu godzinach jazdy wyjechałyśmy z województwa śląskiego i ruszyłyśmy w głąb Polski. Oddalałyśmy się od Wisły, tej pamiętnej miejscowości. Czuje, że dobrze zrobiłam nie wracając do niego. Stojąc pod hotelem zrezygnowałam z tego. To był dobry pomysł, przede mną jeszcze całe życie. Założyłam słuchawki na uszy i włączyłam muzykę, ciągle wracając myślami do tego momentu. Niczego nie żałuję, jestem szczęśliwa.

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

Shot autorstwa zakazaneMango

Dziękuję za przeczytanie tego... Mam nadzieję, że nikt nie doznał urazu po tym :o

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro