Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Poskromienie złośnicy cz. II

- I jak tam, ten twój zakład? - spytał Andi, który został wtajemniczony w chory plan Thomasa.

- No wiesz, odczuwam postępy - odrzekł z nutką niepewności Morgi, Kofler zdziwiony zatrzymał się i spojrzał na blondyna, jak na szaleńca.

- Jaja sobie robisz? Minęły trzy dni! Trzy dni i nasz Gregor już się zmienił? Bujasz! - krzyknął Kofler, a Poitner spojrzał na nich rozwścieczony.

- Widzę, że macie za wiele siły! Dlatego biegniecie jeszcze 5 kółek! - odrzekł trener. Kraft i Hayboeck jęknęli cierpiętniczo, Gregor zmierzył ich chłodnym wzrokiem.

- Thomas, staruszku zamknij się - odparł Schlieri przebiegając obok nich. Andi na jego słowa parsknął, jeżeli tak miało wyglądać poskramianie według Thomasa, to wielkiej kariery w tym kierunku mu nie wróżył.

- Tak jest księżniczko - zasalutował Morgi, co wywołało śmiech Krafta i Hayboecka bięgnących za nimi. Gregor zmierzył ich chłodnym spojrzeniem.

- Kraft krasnalu, z czego rżysz? - spytał chłopiec z Rum, uważnie lustrując wzrokiem swojego najmłodszego kolegę.

- Nic ci do tego Schlierenzauer - odparł Hayboeck, który jak zwykle stanął w obronie Stefana.

Gregor pokręcił głową i zacisnął dłonie w pięść.

- Nie mów do mnie, księżniczko - wysyczał Schlieri. Thomas pokiwał głową, w pełni go rozumiał.

- Tak jest królowo! - odkrzyknął za nim. Zdenerwowany Schlierenzauer pokazał mu środkowy palec i pobiegł dalej.

- No Thomi, chyba to przegrasz - odrzekł Kofler i uśmiechnął się złośliwie.

- Zapamiętaj sobie, ja nigdy nie przegrywam - odrzekł pewny siebie Morgi.

- Zobaczymy, zobaczymy - zaśmiał się Andi.

Po skończonym treningu, wszyscy wbiegli do szatni, rozpoczęła się szaleńcza walka o prysznic. Michi odpuścił i postanowił zaczekać, Kraft stanął obok niego, najbardziej zacięta bitwa była między Thomasem i Gregorem. W grę poszły ręcę, nogi, a nawet zęby, które Schlieri wtopił w szyję Morgensterna. Starszy spojrzał na niego rozbawiony.

- Co ty robisz, do jasnej cholery?

- Nic Morgi, zupełnie nic - odrzekł młodszy i przez roztargnienie Thomasa szybko wbiegł pod prysznic.
Morgi przeklnął pod nosem.

- Co Morgenstern, znowu przegrałeś? - krzyknął zza zasłonki chłopiec z Rum - Jak zwykle drugi, to chyba twoje przeznaczenie - odrzekł złośliwie.

- Zmień psychiatrę Schlieri albo leki, ten ci jakoś nie pomaga! - odpyskował Thomas, co wywołało śmiech Andiego.

- W ten sposób go poskramiasz?

- Kwestionujesz moje metody?

- Ależ skąd, w końcu liczy się efekt. Rób, co chcesz - Andi wzruszył ramionami i wyszedł pospiesznie. Thomas też, by tak chciał, ale czekał go jeszcze prysznic, pod który wszedł pospiesznie. Wychodząc zauważył, że w szatni został tylko on i Gregor, który stał nagi, odwrócony do niego tyłem. Thomas poczuł kumulujące się w nim podniecenie, młode, delikatne ciało Gregora pobudziło w nim głęboko skryte fantazje, nad którymi trudno było mu panować. Schlieri poczuł na sobie czyjś wzrok, był zdziwiony. Myślał, że wszyscy już wyszli.

- Co Thomas, zazdrościsz ciała?
Gregor podszedł do niego blisko, za blisko.

- Czego mam zazdrościć? Tych pięt zająca?
Starszy zacisnął ręcę na jego delikatnym bicepsie. Schlieri położył dłonie na jego brzuchu.

- Wiesz, mnie przynajmniej nie hamuje żaden tłuszcz - rzekł złośliwie młodszy.
W oczach Thomasa pojawiła się wściekłość, pomieszana z frustracją, to był impuls. Przyszpilił Gregora do ściany, chwycił za nadgarstki i pocałował. Początkowo zdziwiony Schlieri nie odwzajemnił pocałunku, dopiero dłoń Thomasa ściskająca jego pośladek wybudziła go z letargu. Schlierenzauer chciał go zdominować, ale starszy mu na to nie pozwolił, odwrócił chłopca z Rum i po wstępnym przygotowaniu wszedł w niego. To trwało kilka chwil, było intensywne i bardzo namiętne, w ten sposób rozładowali napięcie, które było między nimi.

Spokój trwał jakieś pół godziny? Wracając do hotelu, nawet nie poruszyli tematu. Chłopiec z Rum leżąc na łóżku wydawał się być strasznie zamyślony.

- Co Schlieri, co zaprząta twą małą główkę? - spytał roześmiany Thomas i rzucił w nim poduszką.

- Chyba jestem gejem - odrzekł zaniepokojony Gregor. Morgi parsknął śmiechem.

- Teraz to odkryłeś? Przecież wcześniej pieprzyłeś się z Simonem.

- No, ale wiesz raz...

- Nawet nie kończ. Myślałem, że już odkryłeś swą seksualność - Thomas zamyślił się, chłopiec z Rum, nagle zaczął wydawać mu się tak bardzo zagubiony.

- Wiesz, tamten raz nigdy nie był planowany - odparł Gregor.

- A ten ze mną? Zrobiłeś to specjalnie? Thomas usiadł na łóżku i położył dłoń na jego udzie.

- Wiesz, jakoś trzeba było rozładować to napięcie, a bójka nie wydawała mi się czymś odpowiednim.

- Tak to sobie wykombinowałeś.
Usta starszego przyssały się do jego szyi.

- No nieźle, ty moja złośnico, nieźle - odparł i włożył ręcę pod jego koszulkę.

I właśnie w ten sposób Thomas wygrał zakład, całe napiecię i frustrację Gregora wykorzystywał w łóżku. Ich relacja znacznie się ociepliła, można było zaryzykować stwierdzenie, że pojawiła się między nimi dobrze skrywana miłość.

Pewnego razu w Tyrolu, leżąc na hotelowym łóżku, Thomas spojrzał z czułością na Gregora. Uznał, że to już odpowiedni czas.

- Mogę ci coś powiedzieć? - spytał niepewnie starszy. Serce chłopca z Rum zabiło mocniej. Liczył, że będą to  te dwa cudowne słowa, które uwieńczą ich relacje.

- Pewnie - odrzekł i uśmiechnął się do niego uroczo.

- Wygrałem zakład - odparł z dumą. Schlieri poczuł się zawiedziony, nie na to liczył.

- Taak, gratuluję - odparł i odwrócił się do niego plecami. Thomas uśmiechnął się szeroko.

- A kotku, jest jeszcze coś - powiedział Morgi gładząc go po brzuchu.

-Tak? - odburknął Gregor.

- Kocham cię ty moja złośnico - odrzekł z ogromną czułością w głosie.
Młode serce Schlierenzauera zabiło radośnie.

- Ja ciebie też pajacu, ja ciebie też.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro