Poskromienie złośnicy cz. II
- I jak tam, ten twój zakład? - spytał Andi, który został wtajemniczony w chory plan Thomasa.
- No wiesz, odczuwam postępy - odrzekł z nutką niepewności Morgi, Kofler zdziwiony zatrzymał się i spojrzał na blondyna, jak na szaleńca.
- Jaja sobie robisz? Minęły trzy dni! Trzy dni i nasz Gregor już się zmienił? Bujasz! - krzyknął Kofler, a Poitner spojrzał na nich rozwścieczony.
- Widzę, że macie za wiele siły! Dlatego biegniecie jeszcze 5 kółek! - odrzekł trener. Kraft i Hayboeck jęknęli cierpiętniczo, Gregor zmierzył ich chłodnym wzrokiem.
- Thomas, staruszku zamknij się - odparł Schlieri przebiegając obok nich. Andi na jego słowa parsknął, jeżeli tak miało wyglądać poskramianie według Thomasa, to wielkiej kariery w tym kierunku mu nie wróżył.
- Tak jest księżniczko - zasalutował Morgi, co wywołało śmiech Krafta i Hayboecka bięgnących za nimi. Gregor zmierzył ich chłodnym spojrzeniem.
- Kraft krasnalu, z czego rżysz? - spytał chłopiec z Rum, uważnie lustrując wzrokiem swojego najmłodszego kolegę.
- Nic ci do tego Schlierenzauer - odparł Hayboeck, który jak zwykle stanął w obronie Stefana.
Gregor pokręcił głową i zacisnął dłonie w pięść.
- Nie mów do mnie, księżniczko - wysyczał Schlieri. Thomas pokiwał głową, w pełni go rozumiał.
- Tak jest królowo! - odkrzyknął za nim. Zdenerwowany Schlierenzauer pokazał mu środkowy palec i pobiegł dalej.
- No Thomi, chyba to przegrasz - odrzekł Kofler i uśmiechnął się złośliwie.
- Zapamiętaj sobie, ja nigdy nie przegrywam - odrzekł pewny siebie Morgi.
- Zobaczymy, zobaczymy - zaśmiał się Andi.
Po skończonym treningu, wszyscy wbiegli do szatni, rozpoczęła się szaleńcza walka o prysznic. Michi odpuścił i postanowił zaczekać, Kraft stanął obok niego, najbardziej zacięta bitwa była między Thomasem i Gregorem. W grę poszły ręcę, nogi, a nawet zęby, które Schlieri wtopił w szyję Morgensterna. Starszy spojrzał na niego rozbawiony.
- Co ty robisz, do jasnej cholery?
- Nic Morgi, zupełnie nic - odrzekł młodszy i przez roztargnienie Thomasa szybko wbiegł pod prysznic.
Morgi przeklnął pod nosem.
- Co Morgenstern, znowu przegrałeś? - krzyknął zza zasłonki chłopiec z Rum - Jak zwykle drugi, to chyba twoje przeznaczenie - odrzekł złośliwie.
- Zmień psychiatrę Schlieri albo leki, ten ci jakoś nie pomaga! - odpyskował Thomas, co wywołało śmiech Andiego.
- W ten sposób go poskramiasz?
- Kwestionujesz moje metody?
- Ależ skąd, w końcu liczy się efekt. Rób, co chcesz - Andi wzruszył ramionami i wyszedł pospiesznie. Thomas też, by tak chciał, ale czekał go jeszcze prysznic, pod który wszedł pospiesznie. Wychodząc zauważył, że w szatni został tylko on i Gregor, który stał nagi, odwrócony do niego tyłem. Thomas poczuł kumulujące się w nim podniecenie, młode, delikatne ciało Gregora pobudziło w nim głęboko skryte fantazje, nad którymi trudno było mu panować. Schlieri poczuł na sobie czyjś wzrok, był zdziwiony. Myślał, że wszyscy już wyszli.
- Co Thomas, zazdrościsz ciała?
Gregor podszedł do niego blisko, za blisko.
- Czego mam zazdrościć? Tych pięt zająca?
Starszy zacisnął ręcę na jego delikatnym bicepsie. Schlieri położył dłonie na jego brzuchu.
- Wiesz, mnie przynajmniej nie hamuje żaden tłuszcz - rzekł złośliwie młodszy.
W oczach Thomasa pojawiła się wściekłość, pomieszana z frustracją, to był impuls. Przyszpilił Gregora do ściany, chwycił za nadgarstki i pocałował. Początkowo zdziwiony Schlieri nie odwzajemnił pocałunku, dopiero dłoń Thomasa ściskająca jego pośladek wybudziła go z letargu. Schlierenzauer chciał go zdominować, ale starszy mu na to nie pozwolił, odwrócił chłopca z Rum i po wstępnym przygotowaniu wszedł w niego. To trwało kilka chwil, było intensywne i bardzo namiętne, w ten sposób rozładowali napięcie, które było między nimi.
Spokój trwał jakieś pół godziny? Wracając do hotelu, nawet nie poruszyli tematu. Chłopiec z Rum leżąc na łóżku wydawał się być strasznie zamyślony.
- Co Schlieri, co zaprząta twą małą główkę? - spytał roześmiany Thomas i rzucił w nim poduszką.
- Chyba jestem gejem - odrzekł zaniepokojony Gregor. Morgi parsknął śmiechem.
- Teraz to odkryłeś? Przecież wcześniej pieprzyłeś się z Simonem.
- No, ale wiesz raz...
- Nawet nie kończ. Myślałem, że już odkryłeś swą seksualność - Thomas zamyślił się, chłopiec z Rum, nagle zaczął wydawać mu się tak bardzo zagubiony.
- Wiesz, tamten raz nigdy nie był planowany - odparł Gregor.
- A ten ze mną? Zrobiłeś to specjalnie? Thomas usiadł na łóżku i położył dłoń na jego udzie.
- Wiesz, jakoś trzeba było rozładować to napięcie, a bójka nie wydawała mi się czymś odpowiednim.
- Tak to sobie wykombinowałeś.
Usta starszego przyssały się do jego szyi.
- No nieźle, ty moja złośnico, nieźle - odparł i włożył ręcę pod jego koszulkę.
I właśnie w ten sposób Thomas wygrał zakład, całe napiecię i frustrację Gregora wykorzystywał w łóżku. Ich relacja znacznie się ociepliła, można było zaryzykować stwierdzenie, że pojawiła się między nimi dobrze skrywana miłość.
Pewnego razu w Tyrolu, leżąc na hotelowym łóżku, Thomas spojrzał z czułością na Gregora. Uznał, że to już odpowiedni czas.
- Mogę ci coś powiedzieć? - spytał niepewnie starszy. Serce chłopca z Rum zabiło mocniej. Liczył, że będą to te dwa cudowne słowa, które uwieńczą ich relacje.
- Pewnie - odrzekł i uśmiechnął się do niego uroczo.
- Wygrałem zakład - odparł z dumą. Schlieri poczuł się zawiedziony, nie na to liczył.
- Taak, gratuluję - odparł i odwrócił się do niego plecami. Thomas uśmiechnął się szeroko.
- A kotku, jest jeszcze coś - powiedział Morgi gładząc go po brzuchu.
-Tak? - odburknął Gregor.
- Kocham cię ty moja złośnico - odrzekł z ogromną czułością w głosie.
Młode serce Schlierenzauera zabiło radośnie.
- Ja ciebie też pajacu, ja ciebie też.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro