Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Au revoir ~ Pranisek

Fahr mit 'nem Gummiboot bis nach Alaska
Ich spring in Singapur in das kalte Wasser
Ich such das Weite und dann tank ich neue Kraft da

- Po raz kolejny, mówię ci, że się nie zgadzam - odrzekł nader spokojnie Dare Prevc, jego syn spojrzał na niego wściekły.

- A to dlaczego? - skrzyżował dłonie na piersiach.

- Masz 16 lat, jesteś za młody - rozpoczął swoją argumentację.
Cene zacisnął dłonie w pięści, czuł się jak w klatce, która ograniczała jego ruchy.

- Nienawidzę was, tego domu, mieszkania tutaj - wyliczał spoglądając na nich ze złością - Wszystko jest takie samo - splunął i pobiegł do swojego pokoju. Położył się na łóżku, a po jego policzkach spłynęły łzy, czuł się bezsilny. Ci ludzie, jego rodzice, w żaden sposób go nie rozumieli. Spojrzał na swój telefon, otwarta była w nim mapa świata, tak bardzo pragnął podróży, poczucia bycia wolnym, więcej miejsca i świeżego powietrza.

Nie zastanawiał się długo, pozbierał swoje najpotrzebniejsze rzeczy i wybiegł, nie zważając na swoje rodzeństwo, na przeszłość, na wszystko. Po raz ostatni spojrzał na budynek, w którym się wychował, nie chciał do niego wracać, Cene Prevc nie posiadał sentymentu.

Ulicami Lublany przechadzał się wolnym krokiem, zastanawiając, jak zdobyć pieniądze na transport, kradzież kłóciła się z jego sumieniem, postanowił udać się na ekspresówkę, gdzie płaszczył się i wyginał, tak że zatrzymał kilka ciężarówek, jednak tym facetom źle z oczu patrzyło, mieli wobec niego nieprzyjemne zamiary. Finalnie zrezygnowany stwierdził, że może się poświęcić, jakiś numerek za podwózkę wydawał się gorszącą opcją, na którą Cene przystał. Niejaki Markus, podróżujący do Niemiec zatrzymał się, a Prevc po chwili zawahania wsiadł do jego auta.

- Najpierw zapłata - rzekł złośliwie. Cene spojrzał na niego swoimi dużymi oczami.

- Co przez to rozumiesz? - Słoweniec starał się udawać, że nie pojmuje, jednak nie z Markusem te numery. Mężczyzna położył dłoń na jego udzie, Cene poczuł jak robi mu się niedobrze, nie chciał w ten sposób stracić czegoś tak bardzo dla niego ważnego, przeznaczonego dla tej jednej, wyjątkowej osoby, mimo to poświęcił się, pozwolił Niemcowi na wszystko, w zamian za to otrzymał transport. Był w Europie zachodniej, Niemcy wydawały się być dla niego mało interesującym krajem, odwiedził Neuschweisten, zobaczył Alpy, chciał wyjechać dalej, uciekł od Markusa i bolesnych wspomnień, za cel obrał sobie stolicę miasta zakochanych. Ten sam sposób, inna osoba, tym razem padło na niejakiego Jonathana. Cene polubił gościa, gdyby nie fakt, że musiał mu obciągnąć, wydawał się nawet całkiem spoko, przede wszystkim dobrze im się rozmawiało. Nie czuł zobowiązań wobec mężczyzny, dlatego też w Paryżu uciekł od niego.
Będąc na miejscu za pierwszy punkt swojej eskapady wybrał wieżę Eiffla, która wywarła na nim ogromne wrażenie. Ukradkiem zakradł się do Luwru, podziwiał księżyc odbijający się w Sekwanie, Francja rozkochała go w sobie, ale on chciał więcej. Kolejnym jego marzeniem stał się Singapur. Ta podróż była cięższa, niż dwie poprzednie, musiał sam na nią zarobić, a to chyba było najtrudniejsze. Głowił się nad sposobem, który miał mu przynieść zyski w jak najszybszym czasie. Idąc obrzeżami Fracji zauważył kobietę, już po wyglądzie mógł stwierdzić, jaka jest jej profesja i nagle do tej młodej głowy wpadł pomysł, który na tamten moment wydawał się młodemu Słoweńcowi najbardziej odpowiedni. Postanowił się sprzedawać, coś co jeszcze kilka dni temu było dla niego obrzydliwe, teraz stało się czymś koniecznym.

Klienci byli różni, czasem kobiety, czasem mężczyzni, niektórzy nader delikatni inni wręcz przeciwnie, jednak spotkanie 14 lutego, w walentynki Cene zapamiętał na długo.

Facet nazywał się Anze, miał 25 lat, pochodził ze Słowenii, gdy zobaczył Prevca przytulił go do siebie, młodszy spojrzał na niego zdezorientowany, ale nic nie powiedział, w końcu klient nasz pan, jak to mawiał jego szef.

- Ohh, Cene tak długo cię szukałem - wyszeptał w jego włosy i musnął ustami jego czoło. Prevc zmarszczył brwi.

- Kim pan jest? - spytał zdezorientowany brunet.

- Nie pamiętasz mnie? - mężczyzna wydawał się zdumiony. Chłopiec pokręcił głową.

- Jestem przyjecielem Petera. - Na dźwięk imienia starszego brata Cene wyraźnie się wzdrygnął.

- I co masz ze mną wspólnego? - wysyczał wściekły, tak bardzo chciał uciec przed przeszłością.

- Nic - odrzekł chłodno mężczyzna, jego nastrój zdecydowanie się zmienił.

Chwycił Cene w pasie i wpił się w jego usta, chciał go wykorzystać, ale nie potrafił, nie zrobiłby tego swojemu przyjacielowi, odsunął się od Prevca, który spojrzał na niego zdziwiony.

- Co ty wyprawiasz? - Cene był już zmęczony zachowaniem Anze.

- Nie potrafię - pokręcił głową.

- Nie jesteś gejem? - spytał delikatnie Prevc.

Anze zaprzeczył.

- To o co chodzi? Nie podobam ci się, tak? - spytał smutno i westchnął. Azne położył dłoń na jego policzku i potarł kciukiem o jego wargę.

- To nie tak, ja po prostu..... - nie potrafił się wytłumaczyć - Pamiętam cię jako takiego maleńkiego chłopca, który biegał pomiędzy moimi nogami, nie potrafię cię zranić, widzę w tobie nadal dziecko. Cene co ty ze sobą zrobiłeś? - westchnął ciężko i przyciągnął go mocno do siebie, zanurzając nos w jego włosach.

- Chcę podróżować - rzekł, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie.

- Słońce, dlaczego uciekłeś z domu? Dlaczego zrobiłeś to Domenowi i Peterowi? Dlaczego stałeś się dziwką? Cene dlaczego?

Prevc pokręcił głową, nie potrafił wytłumaczyć mu swojego zachowania racjonalnie. Potrzebował zmian.

Cene wtulił się w jego tors, to wszystko nagle stało się tak bardzo irracjonalne.

- Anze pomóż mi - wyszeptał to jego ucha.

- Jak? - był gotów podjąć się temu przedsięwzięciu.

- Pojedź ze mną - chwycił go za rękę, gładząc po nadgarstku, intensywnie wpatrując w jego oczy.

- A rzucisz to? - spytał.

Cene pokiwał głową.

- Dobrze, w takim razie, gdzie chcesz jechać?

- Myślałem o Singapurze, ale zmieniłem zdanie. Marzę o nurkowaniu.... - nie dokończył zamyślony.

- Hiszpania? - zasugerował Lanisek.

Cene pokręcił głową.

- Nie.....  Alaska! - wykrzyknął.

Lanisek spojrzał na niego zdumiony.

- Alaska? Cene pogięło cię? - zaśmiał się, myśląc, że on tylko żartuje.

- Jestem poważny Anze - orzekł chłodno.

- Nie uważasz, że powinnienem zadzwonić do twoich rodziców? Masz tylko 16 lat gówniarzu - podszedł do niego i przyparł do ściany.

- Daj spokój Anze - odepchnął go od siebie - To co wchodzisz w to?

Lanisek zawahał się.

- Wchodzę - orzekł i podał mu rękę. Jeszcze nigdy tak szybko nie pakował się i uciekał.

Podczas podróży poznali się lepiej, Cene polubił Anze. Lanisek natomiast utwierdził się w swoim przekonaniu.

Na Alasce bawili się wybornie. Mimo wszechogarniającego chłodu serce Laniska topiło się pod wpływem każdego spojrzenia Prevca.

Starszy poczuł do niego przywiązanie, chciał podróżować z nim wszędzie. Jego ciało i dusza należały do tego chłopaka. Leżąc pod gołym niebie, wtuleni w siebie, liczyli gwiazdy.

- Dokąd następny przystanek? - spytał zaciekawiony Lanisek spoglądając wprost w oczy Cene. Prevc nie potrafił  na niego spojrzeć.

- Nie wiem - wyszeptał, jednak w głębi już podjął decyzję.

Rano Lanisek obudził się sam. Obok niego znajdowała się kartka.

                       "Do widzenia?
Na pewno nie. Spakowałem swoje rzeczy, spadam stąd. Inaczej zostanie to dla mnie tylko tym marzeniem, potrzebuję wolności. Wyruszam w podróże. Robię wszystko to, co przegapiłem."
  
                                                     Cene

         

Lanisek zrozumiał, że nie było niczego, co mogło go utrzymać.
Zapomniał kim był, chciał zapomnieć jego imię. Pożegnał Cene, którego kochał.

Mam fazę na niemieckie piosenki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro