Zusammen ~ Markus x Richard
Rozdział pisany z perspektywy Andiego.
I might hate myself tomorrow but I’m on my way tonight
At the bottom of the bottle, you're the poison in the wine
-Uwaga! Uwaga! - powiedział Andi i postukał łyżeczką po kieliszku, wszyscy zgromadzeni popatrzyli na niego z uwagą, a Wellinger zaczął wygłaszać swoje przemówienie.
______________________________
Wiele rzeczy na świecie mnie dziwi i chyba nadal tak będzie. Największą zagadką było dla mnie jedno, ważne zagadnienie. Dlaczego wy wszystko robiliście razem? Szliście spać razem, jedliście razem, piliście razem. Zachowywaliście się gorzej, niż syjamskie bliźnięta. Rozumiałem, jakby to jeszcze chodziło o mnie i Stephana, to byłoby normalne w końcu byliśmy parą, ale nie w waszym przypadku, w końcu chodziło tutaj o dwójkę przyjaciół, przynajmniej tak myślałem.
Gdy powiedziałem Stephanowi o moich przemyśleniach, roześmiał się, pocałował w czoło i powiedział, że jestem bardzo głupiutki i nie widzę tak oczywistych rzeczy.
Nie rozumiałem o co mu chodzi, przecież ja zawsze byłem spostrzegawczy i widziałem nawet to, czego inni nie widzieli, przecież to dzięki mnie Proch jest teraz razem, to ja zauważyłem że coś ich łączy i zeswatałem ich ze sobą , jednak w waszym wypadku, moi drodzy, byłem ślepy.
Podczas jednego z konkursów udałem się pod pokój, który dzieliliście wspólnie, stojąc pod drzwiami słyszałem wasze podniesione głosy, nie wiedziałem o co chodziło, z rozmowy wyłapałem tylko tyle, że Richi chciał komuś coś powiedzieć, a Markus niekoniecznie, ale o czym była mowa, to nie mam pojęcia.
Tego dnia podczas treningu można było wyczuć między wami chłód i napiętą atmosferę. Richi mordowałeś Markusa wzrokiem, próbowałem dowiedzieć się, co się dzieje i pogodzić was jakoś, ale usłyszałem jedynie zwykłe "odczep się". No nie powiem trochę mnie to zabolało, ja wam próbuje pomóc, a wy coś takiego.
Jak powiedzieliście, tak zrobiłem. Zostawiłem was w spokoju, dlatego moje zdziwienie było wielkie, gdy w ten sam dzień pijany Richard pojawił się w pokoju moim i Stephana. Pamiętam, że trzymałeś w ręku butelkę i bełkotałeś, że on już cię nie kocha i że jest wielkim tchórzem, ale nie powiedziałeś kim jest ten "on" i co takiego zrobił.
Wiedziałem, że dzisiaj od ciebie już tak nic nie wyciągne, dlatego oboje ze Stephanem zadecydowaliśmy, że będziesz spać w naszym pokoju, na drugim łóżku.
Po kilku minutach usłyszałem pochrapywanie dwóch osób. Ja również chciałem zasnąć, jednak nie mogłem, ciągle zastanawiałem się o kim ty mówisz? Jedynie kto mi tu pasował to Markus, ale czy to możliwe? Przecież wy byliście tylko przyjaciółmi.
Wczesnym rankiem obudziło mnie pukanie do drzwi, delikatnie wyswobodziłem się z silnego uścisku Stephana i zaspany poszedłem otworzyć, okazało się że pod drzwiami stoi bardzo zdenerwowany Markus, który szukał Richarda.
Gdy okazało się, że Freitag jest w pomieszczeniu, z Markusa jakby cały niepokój uleciał, bez pytania wprosił się do naszego pokoju i przysiadł na tymczasowym łóżku Richarda. Zacząłeś się w niego wpatrywać i włożyłeś ręce w jego włosy, przeczesując je.
Ten gest dał mi wiele do zrozumienia, wszystko zaczęło robić się jasne, te gesty, czyny, uśmiechy, słowa Stephana, wy po prostu byliście ze sobą, nie mogłem pojąć jakim cudem dopiero teraz to zauważyłem, Stephi miał rację ja byłem po prostu ślepy.
Potem wszystko rozwinęło się bardzo szybko, ujawniliście się, potem zamieszkaliście ze sobą, w międzyczasie odbył się ślub mój i Stephana, na którym byliście naszymi świadkami, na weselu Markus oświadczył się Richardowi, który ochoczo się zgodził. I teraz to ja jestem świadkiem na waszym ślubie i do mnie należy rola wygłaszajego przemowę podczas tego ślubu, muszę wam powiedzieć jedynie, że cieszę się waszym szczęściem i życzę wam jak najlepiej.
***
Na tym skończyło się przemówienie Wellingera ( teraz już Leyhe) podczas którego młoda para nie potrafiła ukryć wzruszenia, wpatrywali się w siebie nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście.
Ostatni shot z serii alfabet 😉
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro