Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

They said their love never die ~ Wellinger x Kraft; Leyhe x Tanja

Z jej oczu popłynęły łzy, kolejny rok, gdy go nie ma, jej malutki braciszek, urocze stworzenie.

Spojrzała na swoją córeczkę, tak bardzo przypominała mu jego, gdy był malutką kruszynką. Niebieskie oczka, blond włoski, twarz anioła, po prostu definicja niewinności.

****

Stephan przyglądał się jej niepewnie, wydawała się taka smutna, nie wiedział dlaczego.

Nagle spojrzał na kalendarz, 15 luty i wtedy wszystko stało się już jasne.

-Tanja kochanie.... - zaczął bardzo niepewnie.

-Tak? - popatrzyła na niego załzawionymi oczami.

Przygarnął ją do uścisku i kołysał, a ona rozkleiła się na dobre.

-Stephan powiedz mi dlaczego?

-Tanja....

Nie wiedział, co ma jej powiedzieć.

-Powiedz mi dlaczego mój malutki braciszek, mój Andreas?

Mała, która dotychczas bawiła się klockami, zaczęła się im uważnie przysłuchiwać.

-Kim jest Andleas? - spytała niewyraźnie.

-Andrea, proszę cię może nie teraz, porozmawiajmy o tym później?

Dla niego te wspomnienia również nie były łatwe, w końcu Andi był jego najlepszym przyjacielem, traktował go jak młodszego braciszka.

Tanja spojrzała na dwójkę osób, które kochała najmocniej na świecie, wiedziała że nadszedł ten czas, by mała dowiedziała się prawdy.

-Nie, nie Stephan wydaje mi się, że już nadszedł ten moment - powiedziała bardzo cicho, ścierając z policzków resztki łez.

-Jesteś pewna? - spytał Stephan, delikatnie przytulając ją do siebie, w ten sposób próbował dodać jej otuchy.

Mała nie wiele z tego rozumiała.

-To kim jest Andleas? - spytała nie rozumiejąc już kompletnie niczego.

-Kochanie Andreas to mój brat.

Nagle zapadła cisza, przerywana urywanym oddechem Tanji.

Stephan zastanawiał się, czy to dobry pomysł, dla niej ten dział nie był jeszcze zamknięty i każde wspomnienie o tym, raniło ją niezmiernie.

-Mama ma brata? - spytała delikatnie zdezorientowane mała.

-Miałam - poprawiła ją Tanja z wyraźnym bólem w głosie.

-Miałaś, to co mu się stało?

-Andrea teraz mi musisz coś obiecać - powiedziała Tanja intensywnie wpatrując się w swoją córeczkę. Stephan przerzucał spojrzenie pomiędzy swoim dzieckiem, a żoną, patrząc na ich więź.

-Tak mamusiu? - spytała Andrea siadając swojej matce na kolana.

-Obiecaj mi, że nie będziesz mi przerywać i wysłuchasz wszystkiego do końca.

-Obiecuję mamusiu.

*****

Pamiętam ten dzień, miałam pięć lat, gdy zobaczyłam po raz pierwszy Andiego.

Był takim słodkim dzieckiem, przypominał mi trochę ciebie.

Uwielbiałam się z nim bawić, był naprawdę uroczy.

Był dobrym uczniem, przykładnym synek i kochanym braciszkiem.

Tak jak tatuś Stephan był skoczkiem.

W jego 16 lat rozpoczęła się jego prawdziwa kariera.

Odnosił swoje pierwsze sukcesy, w wieku 18 lat wygrał złoto drużynowe na olimpiadzie w Sochi, a 4 lata później w Pjongczangu złoto indywidualne. Był naprawdę zdolny.

W wieku 22 lat poznał miłość swojego życia.

Pamiętam jak z wielką ekscytacją opowiadał mi o Stefanie, austriackim skoczku narciarskim.

Ich uczucie było piękne, pamiętam jak Andi z wielkim uśmiechem na twarzy opowiadał mi o tym jak Stefan po raz pierwszy chwycił jego rękę, byli naprawdę szczęśliwi.

Ale niestety ta miłość była niebezpieczna.

Ludzie nie pozwolili im być razem, szydzili z nich i wyzywali, tak jakby ich uczucie było jakieś inne, co zupełnie nie było prawdą ich miłość jak każda inna była niepowtarzalna i po prostu piękna, ale niestety inni tego nie rozumieli.

Musieli się ukrywać, udawać, grać codziennie, zakładali maski, ich życie było jednym wielkim teatrem, a oni głównymi aktorami.

Pamiętam jak usłyszałam ich rozmowę, byli już naprawdę zmęczeni życiem. Do teraz pamiętam słowa Stefana skierowane do Andiego "Nasza miłość nigdy nie umrze".

I tak się stało, ich miłość się nie skończyło, to oni się wypalili.

Andi i Stefan zakończyli swoją ziemską przygodę, teraz patrzą na nas, są razem i szczęśliwi.

Wiesz Andrea żałuje, że go nie poznałaś napewno byś go polubiła.

****

Tanja zakończyła swoją opowieść delikatnie drżąc, po chwili koszulka jej męża zaczęła robić się mokra od jej łez, nie mogła się powstrzymać to wszystko ponownie wróciło.

Gdyby mu wtedy pomogła w jakiś sposób, może nadal by z nią tu był?

Kto wie?

Mała wpatrywała się w swoją mamusię, wiedziała że jest smutna, dlatego próbowała ją pocieszyć.
Zszedła z jej kolan i poszła po swojego ulubionego misia, po chwili wręczyła go swojej mamusi.

Tanja uśmiechnęła się na jej gest, była słodka.

Spojrzała na Stephana on również wyglądał smutno, w końcu Andi był jego przyjacielem.

Andrea spojrzała na swojego tatusia, dodała dwa do dwóch i zaczęła wszystko rozumieć.

-A ty tatusiu znałeś Andleasa?

Stephan spojrzał na nią zaskoczony.

-Tak - powiedział i pokiwał głową, uśmiechając się z sentymentem.

-Jaki był? - spytała zaciekawiona mała, to co powiedziała jej mama było niewystarczające, chciała wiedzieć więcej.

Stephan po rozważeniu wszystkich za i przeciw stwierdził, że nie ma powodu, by nie mówić jej o nim.

-Wiesz Andrea, Andi był naszym słoneczkiem, kochany dzieciak, wiecznie wesoły, uśmiechnięty to on podtrzymywał świetną atmosferę w drużynie. Był kochany, zawsze wszystkim pomagał, każdy go lubił, do momentu gdy się nie ujawnił, potem spadła na niego fala krytyki. Ja pozostałem z nim, mimo wszystko, był moim najlepszym przyjacielem. Nawet nie wiesz jak zobalała mnie jego śmierć.

Mała patrzyła na swoich rodziców, oboje byli smutni, z ich oczu płynęły duże słone łzy.

-Mamo, a czy ja kiedyś poznam wujka Andiego?

Rodzice popatrzyli na siebie z delikatnym strachem w oczach. Mała obawiała się, że powiedziała coś głupiego.

-Andrea kiedyś napewno go spotkasz, ale to jeszcze nie ten czas.

Mała pokiwała twierdząco głową.

Była trochę senna chciała iść spać, Stephan gdy zobaczył że mała ziewa, chwycił ją w swoje ramiona i zaniósł do sypialni.

Mała zasypiając usłyszała głos swojego tatusia.

-Zawsze bądź dumna z tego co robisz i kogo kochasz, miłość nie jest powodem do wstydu.

Te słowa wyryły się w jej głowie i zawsze o nich pamiętała.

Nawet w dniu swojego ślubu, gdy stała naprzeciw mężczyzny, który pochodził z biednej rodziny, wszyscy mówili jej żeby tego nie robiła, że zmarnuje sobie z nim życie, ale ona ich nie posłuchała, pamiętała słowa swojego ojca.

Była dumna z tego, co robi i kogo kocha, potem wiele lat później te same słowa przekazała swojej córce.

W ten sposób już nikt nie musiał poświęcać się w imię miłości, co nie znaczy, że ktoś zapomniał o Andreasie, wszyscy pamiętali o tym co zrobił.

Wszyscy wiedzieli, że ich miłość nigdy nie umarła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro