Say you won't let go ~ Stollinger
I met you in the dark
You lit me up
You made me feel as though
I was enough.
Pamiętam dzień, w którym cię poznałem. Były to czasy, kiedy wszystko, co mnie otaczało, zaczęło tracić sens. Przyjaciele mnie opuścili, rodzina odcięła się ode mnie, moja kariera zaczęła wisieć na włosku. Wszystko, co budowałem przez tyle lat, zaczęło burzyć się, jak domek z kart.
Wtedy poznałem ciebie, był to odpowiedni moment, pojawiłeś się, jak anioł stróż, którego zadaniem była ochrona mnie i sprawienie, abym poczuł się na powrót dowartościowany. Moje uczucia względem ciebie były bardzo mieszane.
Gdy zobaczylem cię na pierwszym konkursie byłeś taki młody, szczęśliwy, niewinny.
Nie dotknęło cię widmo rywalizacji i walki. Chciałem cię przed tym uchronić. Postanowiłem się z tobą zaprzyjaźnić, okazało się, że jesteś bardzo miły i naiwny, co niektórzy postanowili wykorzystać, a ja niestety nie zauważyłem tego. Gdy się zorientowałem było już po fakcie, byłem zły na to że ci ludzie zdradzili cię i za to że zaufałeś im tak szybko, jednak nie umiałem się na ciebie długo gniewać.
Wiedziałem, że taka jest twoja natura, to, że tak szybko ufasz innym i to, że jeszcze szybiej potrafisz wybaczać krzywdy, które ci wyrządzono, pomimo tego, że te osoby na to nie zasłużyły.
Od tego feralnego momentu postanowiłem cię chronić, przed całym złem, które może cię spotkać, ponieważ nie zasłużyłeś na nie.
Pamiętam jak piewszy raz wygrałeś, płakałeś ze szczęścia, przytuliłem cię i pogratulowałem. Obdarzyłeś mnie wtedy swoim najpiękniejszym uśmiechem, ponieważ kiedy uśmiechasz się ponad moim ramieniem przez chwilę czuję się, jakbym był trzeźwy.
Pamiętam wszystkie twoje nawyki, to co lubisz, a co nie, jaki jesteś.
Wiedziałem, że zacząłem się w tobie zakochiwać. Początkowo próbowałem odrzucić od siebie to uczucie, jednak stawało się to coraz trudniejsze, gdy cię widziałem, chciałem się do ciebie zbliżyć i przytulić, powiedzieć wszystko, jednak widziałem, że jest to niemożliwe, ponieważ nie czujesz tego samego.
To uczucie zabijało mnie od środka. Czułem, że jak dłużej nic z tym nie zrobię to nie wytrzymam. Postanowiłem,że porozmawiam z tobą. Po zakończonych zawodach, które z resztą wygrałeś poszedłem do ciebie i poprosiłem o rozmowę, zgodziłeś się. Poszliśmy na spacer w stronę parku, zacząłem się denerwować. Moje dłonie zaczęły drżeć. Zauważyłeś to, spojrzałeś na mnie z zaniepokojoną miną i chwyciłeś moją dłoń.
-Co się dzieje Kamil? - zapytałeś z przejęciem.
-Muszę Ci coś powiedzieć.Tylko obiecaj, że nie będziesz zły i że mimo wszystko będziemy się przyjaźnic.
-Obiecuje Kamil.Cokolwiek teraz powiesz wiedz, że nigdy cię nie opuszczę.
-Więc Andreas kocham cię - powiedziałem na jednym wdechu.
-Mógłbyś powtórzyć,bo nic nie zrozumiałem- odparłeś zakłopotany.
-Kocham cię Andi - odrzekłem i spojrzałem na twoją twarz, która wyrażała osłupienie. Gdy już chciałem odejść, chwyciłeś mnie za rękę.
-Ja ciebie też - powiedziałeś.
Wtedy stanąłem zszokowany, nie mogąc uwierzyć w moje szczęście, jednak odwzajemniasz moje uczucie. Moja radość była nie doopisania. Podeszłem do ciebie i mocno przytulilem,a następnie pocałowałem. Wyglądałeś tak pięknie. Na twoich policzkach gościł rumieniec, uśmiechałeś się szeroko, twoje oczy świecily radością, a ja nie mogłem uwierzyć, że mnie kochasz. Zacząłem krzyczeć ze szczęścia i okrecać cię wokół własnej osi. Mogłem usłyszeć twój uroczy i cudowny śmiech, gdy opuściłem cię na ziemie.
-Andi jestem w tobie tak zakochany twoja miłośc jest cenniejsza niż złoto. Jesteś dla mnie wszystkim. Proszę cię tylko, abyś mi coś obiecał.
-Wiedz Kamil, że zrobię dla ciebie wszystko.
-Obiecaj mi że nigdy nie odejdziesz.
-Obiecuję Kamil.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro