Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pain ~ Kraftboeck

Get out your guns, battle's begun,
Are you a saint, or a sinner?
If loves a fight, than I shall die,
With my heart on a trigger.

Dla miłości jesteśmy w stanie zrobić wiele i tak było również z nami.

Wiesz Stefan, nie mogłem patrzeć na to jak cię traktują, wszystkie te krzyki, pretensje i kłótnie, tylko dlatego że miałeś słabszy sezon, nie mogłem tego słuchać przecież to mogło zdarzyć się każdemu, próbowali mnie również wciągnąć w tę nagonkę na ciebie, jednak nie udało im się tego dokonać, co nie oznacza, że zrobiłem coś z ich zachowaniem, byłem bierny w stosunku do ich czynów.

Dopiero w momencie, w którym zobaczyłem cię zapłakanego, postanowiłem, że będę cię przed nimi chronić. Dla ciebie stałem się aniołem z bronią.

Za każdym razem gdy widziałem ich obok, zaczynałem obronę ciebie. Byłeś powodem, dla którego warto walczyć.

Dziwiłeś się dlaczego to robię, przecież my w sumie nigdy się nie kolegowaliśmy o przyjaźnieniu nie było mowy.

Wiesz Krafti od zawsze mi się podobałeś, jednak ja byłem zbyt wielkim tchórzem by ci o tym powiedzieć.

Zawsze kochałem twoje roztrzepane włosy, ciemne przenikliwe oczy oraz twoją sylwetkę, byłeś kruchutki i niziutki, co było urocze, taki hobbitek był z ciebie, ale najbardziej uwielbiałem twój charakter, mimo wyrządzonych tobie krzywd pomagałeś każdemu, nawet swoim oprawcą, co było dosyć dziwne.

Wiesz Stefi, pomimo moich starań oni nadal dokuczali tobie, widziałem ból na twojej twarzy, a następnie ten upadek.

Nawet nie wiesz jak się wtedy wystraszyłem, od razu udałem się do szpitala do którego się trafiłeś.

Okazało się, że twoja słaba forma, była związana z twoją chorobą, dlaczego nie powiedziałeś nam, że masz raka?

Cała drużyna miała wyrzuty sumienia, przez to jak cię traktowali, przepraszali cię, a ty bez problemu im wybaczyłeś, właśnie taki byłeś.

Okazało się, że tego raka da się leczyć, zacząłeś brać chemię, stałeś się słabszy, widać było, że cierpisz, nie mogłem na to patrzeć gdybym mógł zabrałbym od ciebie ten ból, jednak niestety było to niemożliwe.

Pamiętam dzień, w który zwijałeś się w spazmach bólu, płakałeś, nie mogąc nic powiedzieć, a ja bezradnie siedziałem przy tobie głaszcząc twoje plecy, wtedy po raz pierwszy powiedziałem ci o moich uczuciach.

Gdy o tym usłyszałeś, nie wiedziałeś co powiedzieć, próbowałeś mnie zniechęcić, twierdziliłeś, że nie opłaca mi się być z tak beznadziejną osobą jak ty, przecież i tak nie długo umrzesz.

Nie ze mną te numery, nie mogłem tego słuchać, zamknąłem twoje usta w pocałunku, lepiej bym sobie tej chwili nie wyobrażał, pocałunek był długi, przepełniony miłością, bólem i innymi skrywanymi emocjami, twoje usta były takie słodkie.

Zaczęliśmy walkę, stałeś się aniołem walczącym, przeciwko tej chorobie. I po wielu miesiącach udało się Stefi!
Zwyciężyłeś, jesteś zdrowy.

Teraz jesteśmy razem, kochamy się i nie możemy przestać. Siedzimy na kanapie i całujemy się, a ja nie mogę oderwać się od twoich słodkich usteczek, nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię mam. Wiesz Stefi, rozpoczęłem wojnę wiedząc o co walczę, jesteś wszystkim czego potrzebuje, dla ciebie zostanę żołnierzem i będę walczyć do końca świata, bylebyś poczuł się bezpiecznie.


Taki Kraftboeck, bo nigdy ich tu jeszcze nie było 🙉🙉🙉

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro