Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

My soldier ~ Lellinger

Kochany Stephanie!
Oddzieleni oceanem, tysiące kilometrów od siebie. Nawet nie wiesz jak tęsknię, wpatrywanie się w twoje zdjęcie już mi nie wystarcza. Mój żołnierzyku, kiedy wrócisz? Kiedy na powrót zobaczę twe jasne oblicze? Czy to kiedyś nastąpi?
Mój żołnierzyku, nawet nie wiesz jak mi źle, bez ciebie wszystko wydaje mi się takie puste i szare, nie mogę się pogodzić, że nie ma cię przy mnie, jesteś cały czas w mojej głowie. A czy ty mój żołnierzyku myślisz o mnie? Czy tęsknisz? Mam nadzieję, że tak. Pamiętaj kocham cię mój drogi i nie mogę doczekać się twego powrotu. Twój usychający z tęsknoty Andi.
****

Stephan po raz kolejny tego dnia, czyta list od niego. Z jego oczu płyną łzy. Wiedział, że wojna to nic przyjemnego, jednak nie spodziewał się tego, co zobaczył. Gdy zamyka oczy widzi krew, niewinne twarze. Chciałby wrócić, ale nie może, wojna się jeszcze nie skończyła, ci ludzie go potrzebują, zwłaszcza że zostało odebrane im wszystko, nawet nadzieja, którą Stephan próbuje im przywrócić.

Wtula swą twarz w list, jakby to był sposób, by poczuć bliżej przy sobie obecność jego ukochanego blondyna, jego niezdary, po chwili chowa list pod poduszką, gdzie znajduje się ich spora kolekcja i wychodzi na dwór.

Panuje noc, nareszcie cisza, niebo nie jest już przerywane żadnymi wybuchami, to jego ulubiony czas, podczas pobytu tutaj.

Zawsze w nocy kładzie się na plecach i spogląda na gwiazdy, to one przypominają mu jego.

W głowie odtwarza sobie jego spojrzenie, widzi te cudowne błękitne oczy, wspomina jego idealny uśmiech, twarz aniołka, zachowanie niezdary i charakter diabełka, tak bardzo chciałby już do niego wrócić trzymać w swoich ramionach i już nigdy nie wypuszczać, ale jest to niemożliwe, nie teraz.

****

Mój żołnierzyku!

Czas bez ciebie płynie zupełnie inaczej, godziny dłużą mi się w nieskończoność, nie wiem co ze sobą zrobić. Każdego dnia mam nadzieję, że pojawisz się w drzwiach podejdziesz do mnie i przytulisz niestety wiem, że to tylko moje marzenia, mam świadomość że wojna się jeszcze nie skończyła, że musisz walczyć w obronie słabszych, podziwiam cię za to, jestem z tego powodu dumny, jednocześnie mój żołnierzyku pomyśl o sobie, nie narażaj się za bardzo. Pamiętaj również, że gdziekolwiek pójdziesz i cokolwiek zrobisz, ja będę tutaj czekał na ciebie. Kocham cię mój żołnierzyku pamiętaj o tym.

             Zawsze Twój Andreas.
****

Krew, huk, strzał, niewinne dziecko tyle pamiętał Stephan w momencie, w którym się obudził. Myślał, że to sen, niestety ale była to prawda, rozejrzał się po sali, znajdował się w szpitalu polowym, zerknął na swoją klatkę piersiową, znajdował się na niej opatrunek przesączony krwią. Z momentu wybuchu pamiętał jedynie tyle, że chciał uratować malutką dziewczynkę, która napewno by umarła gdyby jej nie odepchnął.

Nagle usłyszał, że ktoś wchodzi do pomieszczenia, w którym się znajdował. Tym kimś jak się okazało był główny dowodzący ich misji.
Stephan próbował mu zasalutować, ale coś nie wyszło, za bardzo go wszystko bolało.

-Poruczniku Leyhe proszę się nie przemęczać, przeszedłem do pana, by przekazać panu wiadomość.

-Co takiego się stało?  - pyta podenerwowany Stephan.

-Leyhe twój dzisiejszy czyn, był bardzo bohaterski, dlatego stwierdziłem, że po tym jak się wyleczysz będziesz mógł wrócić do domu.

-Naprawdę? Nawet nie wiecie jak się cieszę.

Stephan nie mógł być bardziej szczęśliwy, nareszcie będzie mógł wrócić do swojego słoneczka.

Zaraz po wyleczeniu się, pozbierał się i wsiadł w pierwszy samolot do Niemiec.

****

Andi otworzył leniwie oczy, kolejny dzień bez jego ukochanego, tęsknił jak cholera.

Poszedł zrobić sobie kawę, z śniadań zrezygnował. Kiedyś jadał je ze Stephanem, teraz gdy go nie ma, nie czuje takiej potrzeby, by to robić tak jak wielu innych rzeczy.

Po wypiciu czarnej cieczy udaje się do łazienki, by umyć zęby.

Stojąc przy kranie, spogląda w lustro. Widok, który tam widzi trochę go przeraża, w lustrze dostrzega smutnego wychudzonego mężczyznę z cieniami pod oczami i smutnym spojrzeniem.

On już dłużej tak nie może, bez niego nie potrafi normalnie egzystować, słońce już nie świeci tak jasno, a ziemie wydaje się, że przestaje krążyć.

Nagle słyszy dzwonek, niechętnie udaje się do drzwi, myśląc że to listonosz postanowił zawitać to jego domu, nic podobnego.

Gdy otwiera drzwi nie potrafi wydusić z siebie żadnego słowa, jedyne co pamięta to, że mdleje.

Budzi się w sypialni wokół niego są owinięte czyjeś ramiona, obraca się w bok i widzi jego Stephana. Nadal nie może w to uwierzyć, obawia się, że to sen, dlatego bardzo delikatnie dotyka twarzy swojego żołnierzyka.
Po chwili upewnia się, że to jednak prawda, a Stephi znajduje się obok niego.

-Stephi, co ty tu robisz, przecież wojna się jeszcze nie skoczyła, co się stało, jak się czujesz, czy wszystko z tobą w porządku?

Jego słowotok zostaje przerwany przez usta Stephana, które przycisnęły się do tych jego.

Andi zapomniał jakie to wspaniałe uczucie, wczepia palce w jego włosy i pogłębia pocałunek, Stephan lokuje swoje palce na talii Andiego i przyciąga go bliżej siebie.
Odrywają się od siebie dopiero w momencie gdy zaczyna brakować im powietrza.

Andi natychmiast wtula się w umięśniony tors Stephana, Leyhe przyciąga go jeszcze bliżej,  nagle czuje że Wellinger zaczyna drżeć.

-Andi co się dzieje? - pyta zaniepokojony Stephan.

-Bo, bo...

-Co się dzieje słońce? - pyta Leyhe i zaczyna gładzić swojego skarba po włosach.

-Ja po prostu nie mogę uwierzyć, że wróciłeś, nawet nie wiesz jak tęskniłem i jak się bałem, każdego dnia gdy słyszałem jak mój telefon dzwoni, obawiałem się, że usłysze wiadomość, że...

Głos Andiego zaczyna drżeć, a po jego policzkach spływają słone łzy, które Stephan szybko ściera.

-Andi kochanie, nie myśl już o tym, jestem przy tobie, obok ciebie i nie zamierzam cię opuścić - mówi Leyhe i ponownie przytula go do siebie, po chwili słyszy jego miarowy oddech, Andi zasnął.

Stephan całuje go w czoło i przybliża do siebie, Wellinger niemal leży na jego torsie, jednak starszemu to nie przeszkadza, Andi jest bardzo leciutki, co jest dosyć porażające. Stephan obiecuje sobie, że teraz się nim zajmie i zatroszczy, musi go  utuczyć, bo jest za chudy, zabrać na wakacje, bo jest tak blady, że wygląda jak trup i pilnować ze snem, bo wygląda jakby kilka nocy nie przespał.

Po chwili Stephan zasypia z uśmiechem na ustach wiedząc, że jutro będzie już tylko lepiej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro