Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

I'm nothing without love cz.2 (Lellinger)


"I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją (....) lecz miłości bym nie miał, nic mi nie pomoże. "

Stephan wstał wyjątkowo wcześnie, czuł podekscytowanie dzisiejszym dniem, tak bardzo chciał zobaczyć tego cudownego chłopaka, chłopaka który tak bardzo zawrócił mu w głowie.

Zjadł szybkie śniadanie i udał się do swojej firmy. Przyszedł za wcześnie, więc usiadł za biurkiem i czekał na uroczego Andiego.

Po godzinie do jego biura zapukał słodki Wellinger ubrany w luźną, białą koszulę i czarne, ciasne spodnie, Stephan na jego widok poczuł uderzenie gorąca. Ten chłopak wyglądał tak seksownie.

-Witam szefa!-powiedział Andreas z tym swoim cudownym uśmiechem.

-Witam pana Andreasa.-powiedział Stephan, udając  jak najbardziej obojętny głos.

Nie chciał pokazać Wellingerowi, że tak na niego działa.

Niestety, ale jego oczy pokazywały zupełnie, co innego.  Leyhe nie potrafił spuścić z niego swojego wzroku.

Andi spoglądał na niego tymi swoimi wielkimi, niebieskimi oczami nie za bardzo wiedząc, co ma robić.

-No, Panie Wellinger, proszę mi zrobić kawę.- powiedział Stephan z tryumfalnym uśmiechem, rozsiadając się wygodnie na fotelu.

Andreas patrzył na niego w dziwny sposób.

-Ale jak to? Panie Leyhe ja miałem być pańskim asystentem, a nie sekretarką.- powiedział delikatnie zarumieniony Andreas.

Stephan był pod wrażeniem jego odwagi i śmiałości. Nikt nie odważyłby się skierować w jego stronę takie słowa, nikt oprócz Andiego.

-Panie Wellinger, proszę usiąść.-powiedział Stephan surowym głosem.

Andreas popatrzył na niego z przerażeniem, on naprawdę nie chciał stracić tej posady, w myślach przeklinał swoją głupotę.

-Panie Wellinger proszę mi powiedzieć czy nie pasuje panu praca w mojej firmie?-spytał surowo Stephan.

Andi pod wpływem jego głosu, wzdrygnął się. Czuł się przerażony utratą pracy.

-Nie, nie wszystko jest w porządku.-powiedział zawstydzony Wellinger.

Stephan uśmiechnął się tryumfalnie, może uda mu się utęperować ten ostry charakterek?

-W takim razie jeśli wszystko jest w porządku, to proszę Pana, aby zrobił mi tą kawę.

Zawstydzony Andi, z goryczą porażki udał się do kuchni.

Tymczasem Stephan rozsiadł się wygodnie na fotelu i zaczął rozmyślać jak cudownie wygląda Andreas w tych spodniach.

Nie dane mu było długo nad tym pomyśleć, gdyż do jego biura wszedł Kamil, współzałożyciel firmy.

Podszedł do niego i podał mu rękę.

-Co tam Kamil?-spytał zdziwiony Stephan.

Widok Stocha w firmie był dla niego czymś nowym, starszy zazwyczaj zajmował się jej sprawami w domu.

-A nic, tak do ciebie wpadłem.-powiedział Kamil i nieznacznie wzruszył ramionami.

Stephan już chciał coś powiedzieć, jednak zostało mu to przerwane przez pojawienie się Andreasa, który w jednej ręce trzymał kawę.

Stephan widział to pożądliwe spojrzenie Kamila rzucane w stronę Wellingera.

Andi uśmiechnął się, podobał mu się sposób w jaki ta dwójka patrzyła na niego.

-Panie Leyhe co mam teraz robić?-spytał blondyn czując na sobie spojrzenie dwóch starszych mężczyzn, którzy byli jego szefami.

-Złotko możesz mi też zrobić taką pyszną kawę jaką zrobiłeś Stephanowi?-spytał Kamil z uroczym uśmiechem.

Andi popatrzył na niego i podał mu rękę.

-Jestem Andi.

-A ja Kamil.

I wtedy Wellinger zrozumiał, że jego relacja ze Stochem będzie o niebo lepsza, w porównaniu z tą Leyhe.

Na pierwszy rzut oka, zobaczył że Kamil jest całkowitym przeciwieństwem Stephana.

-Dobrze Kamilu zrobię ci tą kawę.-powiedział Andi i delikatnie potarł ramię Kamila swoją ręką.

Stephan spoglądał na rozgrywającą się przed nim scenę z wyraźną zazdrością.

Dlaczego Kamil pozwolił by Wellinger tak do niego mówił? Dlaczego Andreas zareagował na niego w ten sposób?

To były pytania, które krążyły przez cały czas w jego głowie.

Tymczasem Andi w kuchni zastanawiał się dlaczego tak zrobił, skoro to Leyhe był w jego typie. Chyba chciał wzbudzić w nim zazdrość, sprawdzić jego reakcję, która utwierdziła go w przekonaniu, że ma rację, jeśli chodzi o Stephana i jego uczucia.

Na początku ich rozmowy Leyhe wydawał mu się taki smutny i obojętny, jakby wyprany z uczuć, jednak już dzisiaj wyglądał zupełnie inaczej.

Jego rozmyślania zostały przerwane przez czajnik.

Zaparzył kawę i udał się do pomieszczenia, w którym znajdowali się starsi od niego mężczyźni.

Andi ostrożnie wszedł do pokoju i podał kawę Kamilowi.

Chciał się podroczyć ze Stephanem.

-Kamil co mam teraz robić?-spytał Andi wpatrując się w Kamila, całkowicie przy tym ignorując spojrzenie Leyhe.

Chciał mu pokazać, że z nim się tak nie pogrywa.

-Hm... Andi nie za bardzo wiem, to Stephan zajmuje się organizacją czasu pracowników.-powiedział łagodnie Stoch.

Andreas od razu go polubił, ale wiedział, że z jego strony pragnie relacji czysto przyjacielskiej niczego więcej.

Blondyn przerzucił spojrzenie na Stephana, który wpatrywał się w niego z gamą emocji wymalowaną na twarzy, od złości aż po zazdrość.

Był zły i Andreas doskonale zdawał sobie z tego sprawę.

-Poukładaj te papiery.-powiedział dosyć obojętnie i wskazał ruchem ręki na stertę dokumentów znajdujących się na podłodze w drugiej części pokoju.

Andi szybko pochylił się nad nimi i zaczął je energicznie zbierać.

Natomiast Kamil i Stephan wpatrywali się w jego ciało jak wygłodniałe pieski, tak bardzo oboje pragnęli tego gorącego chłopaka, jednocześnie mieli świadomość, że tylko jeden z nich go zdobędzie.

Andi po poukładaniu wszystkiego odwrócił się w stronę biurka i ze zdziwieniem zauważył, że Kamil musiał wyjść, czego nawet nie zauważył, tak bardzo pochłonęła go praca.

Zauważył, że Stephan wstał z krzesła i zaczął powoli się do niego zbliżać.

Andreas stał w miejscu czekając na bieg wydarzeń.

Leyhe zatrzymał się kilka centymetrów od niego i szepnął do jego ucha:

-Też tego chcesz?

Andi nie potrafił wydusić z siebie ani słowa, jedyne co zrobił to pokiwał twierdząco głową.

I w tym momencie Stephan połączył ich usta w pocałunku, potem już wiadomo do czego doszło.

Po tym jak skończyli, Andi zadał starszemu bardzo ważne pytanie:

-Dlaczego to zrobiłeś?

- Lubię to jak zwodzisz mnie, a  później unosisz wysoko. Och, nie wiem dlaczego, jesteś w moim typie. Jesteś moim kontrolerem. Nie przemyślałem tego. Po prostu jesteś taki, jak lubię

Andi nie wiedział, co ma powiedzieć, był zawiedziony, liczył na trochę inną odpowiedź.

-A myślisz, że coś może z tego wyjść?-spytał z nadzieją.

-Nie wiem Andi wydaje mi się, że tak, ale to czas pokaże czy faktycznie, ty i ja mamy szansę.

Chcecie następną część? Czy zostawiamy to tak jak jest? Jeśli chcecie to mam na to pewien pomysł, a jeśli nie to po prostu to zrozumiem ❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro