Hearts, hands, hugs ~Stollinger
Show me love,
As we grow colder
Love provide the heat
Older bones are missing
Heart's will never meet.
Heart
Nie martw się przyszłością, trwaj tu i teraz, nie rozpamiętuj przeszłości, życie jest chwilą.
To wszystko Kamil słyszał, gdy mówił komukolwiek o swoich lękach, ale on po prostu się bał, obawiał, że na starość zostanie sam, że nie będzie z nim nikogo, nikt nie poda mu tej szklanki wody.
Dla niektórych wydawało się to absurdalne. Jak 30-latek może myśleć o starości? Jednak Kamil zawsze był inny, zapobiegliwy.
Starał się, szukał, jednak miłość sobie z niego kpiła i omijała go szerokim łukiem.
Kamil postanowił, że będzie to ostatnia randka, na którą umówił się przez internet.
Obecnie siedzi w kawiarni, jak jakiś pajac, czekając na rzekomego Petera, który umówił się z nim jakieś dwie godziny temu.
Polak, już stracił swoją cierpliwość, dlatego postanowił udać się do wyjścia. Wychodząc omal nie potrącił jakiegoś chłopaka, w ostatnim momencie udało mu się go chwycić w pasie i uratować przed upadkiem, gdy spojrzał na niego zamarł.
Chłopak wyglądał jak anioł, blond włosy, blada cera, rumieńce na policzkach i nieśmiały uśmiech błakający się na jego twarzy.
Serce Kamila na jego widok zaczęło bić szybciej. Polak wpatrywał się w niego jeszcze przez chwilę, potem puścił go.
Nie chciał tak po prostu odejść, ponieważ wiedział, że jeśli teraz czegoś nie zrobi, to najprawdopodobniej już nigdy się ze sobą nie spotkają.
Postanowił, że do niego zagada i poderwie go.
-Cześć jestem Kamil - powiedział i wyciągnął do niego rękę.
-Andi - chłopak westchnął i odwzajemnił jego uścisk.
Młodszy chciał odejść, na co Stoch nie mógł pozwolić.
-Czy twój tata jest złodziejem? - spytał Kamil. Andi wpatrywał się w niego delikatnie oburzony.
-Co? O czym ty mówisz?
-Wiesz, on chyba ukradł wszystkie gwiazdy i umieścił je w twoich oczach.
( perspektywa Kamila)
Starałem się go poderwać, ale on wyglądał na niewzruszonego. Nie był łatwy, dał mi kosza, próbowałem pogodzić się z tym, że najprawdopodobniej już się nigdy nie spotkamy, mimo to postanowiłem się udać do tej kawiarenki, w której ostatni raz go spotkałem.
Nie robiłem sobie wielkich nadziei, że go tam zobaczę, jakie było moje zdziwienie, gdy zauważyłem go siedzącego przy najbardziej oddalonym stoliku, postanowiłem się przywitać. Gdy chłopak mnie zauważył wyglądał na zakłopotanego, postanowiłem ponowić próbę poderwania go, próbując oczarować go moimi tekstami.
-Jesteś z kosmosu?
-Nie, a czemu?
-Bo masz tyłek nie z tej ziemi - mrugnąłem do niego. Andreas spojrzał na mnie zirytowany.
-Powiedz mi czego ty ode mnie chcesz? - był wściekły.
-Chcę, żebyś umówił się ze mną.
Wellinger słysząc te słowa, otworzył szerzej oczy i spojrzał na mnie z rumieńcem. Po chwili na jego twarzy wykwitł znaczący uśmiech.
-Trzeba było mówić tak od razu- powiedział Andi.
-To znaczy, że się zgadzasz? - spytałem już prawie pewny siebie.
-Nie - powiedział z powagą i stoickim spokojem Niemiec.
-Nie? - spytałem zawiedziony. Ja nie dam się tak łatwo spławić.
-To co mam robić?
-Nie wiem, postaraj się - powiedział Andi i wyszedł.
Przez następne kilka tygodni oboje spotykaliśmy się w kawiarni. Codziennie raczyłem Wellingera swoimi słabymi tekstami.
( zmiana perspektywy)
Masz może mapę, bo zgubiłem się w Twoich oczach.
Twoje ciało składa się w 75% wody, a ja jestem spragniony.
Andreas postanowił, że ukróci jego męki i w końcu zgodzi się na tą randkę.
Kamil, gdy to usłyszał, zaczął skakać z radości, podszedł do Wellingera i mocno go uściskał, po chwili opamiętał się i odsunął od niego.
Po tej randce stali się parą.
Hands
Szli przez park trzymając się za ręce. Dla Kamila to uczucie było bardzo przyjemne, ręka Wellingera tak bardzo pasowała do jego, uwielbiał ją trzymać, a szczególnie ogrzewać. Zwłaszcza, że jego ukochany był strasznym zmarzluchem, dlatego trzeba było to robić 24 godziny na dobę, co Kamilowi bardzo się podobało. Zwłaszcza w zimne dni, gdy Wellinger chodził w jego grubych swetrach i wyglądał przy tym tak uroczo.
Hugs
Kamil uwielbiał każdy moment, w którym Wellinger przytulał się do niego, pasowali do siebie, najbardziej podobało mu się to przed snem. To były najlepsze chwile, które dla niego mogły trwać wiecznie. Chociaż w sumie... nie potrafił wybrać pomiędzy tym, a zimnymi dniami, gdy Andi potrafił cały dzień się w niego wtulać.
Kochał go mocno.
Pewnego poranka, gdy oboje leżeli w łóżku, ogrzewając się, Kamil postanowił zastosować dobrze znaną mu taktykę.
-Andi?
-Tak?
-Czy to niebo się rozstąpiło, czy widzę anioła?
Andi uśmiechnął się słysząc, jego słowa, nie mógł sobie wyobrazić jakby jego życie wyglądało bez tego pajaca, zasypującego go takimi słabymi tekstami, chciał z nim trwać tak przez wieki i jeszcze jeden dzień dłużej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro