Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Good boys are bad boys ~ Proch

Forget what you thought
'Cause good boys are bad boys that haven't been caught
So just turn around and forget what you saw

Wiesz Kamil, to zawsze ja byłem typem bad boya, kolczyki w uszach, tatuaże na rękach, glany na nogach, wzbudzałem strach i uznanie.

Ty byłeś natomiast zupełnie inny, zapięta pod szyje koszula, idealnie ułożone włosy, mokasyny na nogach, rożniliśmy się wszystkim, jednak coś przycigało nas do siebie.

Poznaliśmy się w pewien piątek, przechodziłem wtedy obok najbardziej renomowanej szkoły w całym mieście, akurat miałeś przerwę i wraz z kolegami siedziałeś na ławce, gdy cię zobaczyłem wiedziałem, że chcę cię mieć i wtedy chodziło mi jeszcze o względy często fizyczne. Znaczy zacząłem coś do ciebie czuć, ale jeszcze wtedy nie byłem świadomy że jest to miłośc.

Patrzyłem się na ciebie, gdy zauważyłeś czyjś wzrok na sobie, od razu odwróciłeś się w tym kierunku, gdy mnie zobaczyłeś, spojrzałeś na mnie z pogardą. Chyba nie zrobiłem na tobie dużego wrażenia na pierwszym spotkaniu, ale cóż się dziwić przecież ty pochodziłeś z tych wysokich sfer, a ja wyglądałem jak rasowy szef gangu.

Pod twoją szkołę przychodziłem codziennie, jednak ani razu nie nadażyła się okazja do tego, abyśmy ze sobą porozmawiali, było przy tobie za duże grono osób, odpowiedni moment nastąpił pewnego dnia listopada, gdy na ławce siedziałeś tylko ty, a twoich kolegów nie było w pobliżu. Byłem zdziwiony, po co siedzisz na deszczu i zimnie, jak się potem okazało robiłeś to tylko po to, by mnie zobaczyć.

Przysiadłem się do ciebie i zaczęliśmy rozmawiać, okazało się, że mamy ze sobą więcej wspólnego, niż myśleliśmy na pierwszy rzut oka, lubilśmy tą samą muzykę, słuchaliśmy podobnej muzyki (oboje byliśmy fanami Eda Sheerana) i oglądaliśmy podobne filmy.

Jakoś tak to się rozwinęło, że spotykaliśmy codziennie, niezależnie od mrozu czy deszczu. Przez te kilka miesięcy moje uczucia względem ciebie zmieniły się, oczywiście że nadal odczuwałem do ciebie pociąg fizyczny, jednak nie był on tak silny jak uczucia, które zacząłem czuć, moje serce biło szybciej, dłonie drżały, a ja w twojej obecności robiłem same głupie rzeczy, zrozumiałem wtedy że mnie największego bad boya trafiła strzała amora.

W pewien dzień zaprosiłeś mnie do siebie do domu, rodziców nie było, myślałem że to idealna okazja do.....
A tu jednak nie, wpadłeś na pomysł że będziesz mnie uczyć, bo mam wielkie braki w nauce, byłeś wtedy jeszcze takim grzecznym chłopcem, ale ja wiedziałem że grzeczni chłopcy również potrafią być źli.

Po tych wydarzeniach, moim celem była zmiana ciebie na trochę bardziej zdemoralizowanego,  a mniej posłusznego. Przychodziłem do ciebie codziennie wchodząc przez okno.

Dowiedziałem się, że jesteś jedynakiem i że to w tobie rodzice pokładali całe swoje nadzieję. Ja  cieszyłem się,  że mam jeszcze 4 rodzeństwa, nawet nie wiesz jak bardzo, ale wracając do ciebie, twoi rodzice chcieli byś poszedł na Harvard.

Ja jedynie z całej tej twojej nauki lubiłem  francuski, których w twoich ustach brzmiał tak cudownie. Po kilku miesiącach zacząłeś się zmieniać pod moim wpływem, z grzecznego ułożonego chłopaka, który uczy się praktycznie 24h na dobę, zrobił się zwykły chłopak korzystający z życia. Jeszcze kilka miesięcy temu było nie do pomyślenia, żebyś rzucił książki w kąt i podszedł gdzieś ze mną, a teraz zamiast się uczyć wybierasz przejażdżki moim autem.

Nie wiedziałeś jednak czym moje zachowanie jest uwarunkowane, w pewny ciepły dzień lipca, postanowiłem zebrać się w sobie i powiedzieć ci o moim uczuciu.

Jaka była moja radość, gdy okazało się, że czujesz to samo, zacząłem krzyczeć z radości, przytulać cię, a finalnie doszło do tego, że skradłem z twoich ust pierwszy pocałunek.

Uwielbiałem to, że byłeś taki niedoświadczony, niewinny, było to słodkie i urocze.


Twoi rodzice nic nie zauważyli, ciągle myśleli że ty w tym pokoju ciężko się uczysz, a nie skrywasz swojego chłopaka, chociaż raz prawie nas nakryli.

W pewien piątek twoja mama jak zwykle zawołała cię na obiad, mówiłem ci abyś do niej zszedł i nie niepokoił jej, jednak ty byłeś zbyt zajęty moimi ustami i nawet nie wiem czy do ciebie coś z tego dotarło, wyglądałeś jakbyś w ogóle się tym nie przejął, moment krytyczny nastąpił wtedy gdy usłyszeliśmy kroki pod twoim pokojem i zobaczyliśmy naciskaną przez kogoś klamkę.
Ledwo udało mi się schować pod łóżko. Od tamtej pory wiedzieliśmy, że musimi się bardziej ukrywać, w grę wchodziło również ujawnienie się, jednak wiedzieliśmy że twoich rodzice nie zaakceptują mnie i twojej orientacji.


Dopiero w dniu twoich osiemnastych urodzin, postanowiliśmy się ujawnić, jeżeli twoi rodzice nie pozwoliliby się nam  spotykać, mogliśmy bezkranie uciec.

I stało się tak jak myślałem, twoi rodzice po wyjściu z szoku, kazali mi się wynosić z twojego domu, ponieważ stwierdzili że to ja zdemoralizowałem ich synka, jakie było ich zdziwienie gdy okazało się, że wychodzisz razem ze mną.

Od tego czasu minęło już dwa lata, a ty ani razu z nimi nie porozmawiałeś, jeśli natomiast chodzi o nas zamieszkaliśmy razem w Lublanie i żyjemy spokojnym życiem.

Nasza znajomość, a raczej miłość, wyszła nam obu na dobre, ty przestałeś być takim nudziarzem, a ja w pewien sposób uspokoiłem się, muszę ci tylko jeszcze powiedzieć, że zawsze wiedziałem, że grzeczni chłopcy również potrafią być źli.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro