Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Czy to, aby na pewno była tylko gra? (Lellinger)

Stephan Leyhe największy postrach całej szkoły, bad boy, znienawidzony przez nauczycieli, podziwiany przez wszystkich uczniów, zimny i obojętny na wszystko co go otacza.

Z drugiej strony miły i przyjacielski Andi, pomocny i uśmiechnięty, chodzące szczęście, lubiany przez wszystkich, z wyjątkiem Stephana.

Przyjaciele z dzieciństwa, wrogowie z liceum. Co takiego będzie musiało się stać, by ta dwójka zaczęła normalnie ze sobą rozmawiać? Dlaczego los tak bardzo ich nie lubi? Oto historia pokręconej miłości.

*****

Stephan wstał tego poniedziałkowego  ranka stosunkowo wcześnie, jeśli za wczesną porę uznamy godzinę 10.
Oznaczało to, że nie zdążył na jego znienawidzoną lekcję- niemiecki. Jakoś nie było mu smutno z tego powodu, jednak miał świadomość, że jeśli nie będzie chodzić na ten jakże cudowny przedmiot, ta franca Schmidt w życiu nie przepuści go do następnej klasy, a nie chciałby już po raz 4 powtarzać roku.

Zrezygnowany udał się do tego paskudnego miejsca, jakim jest szkoła.
Jak prawie każdy nie lubił tam chodzić, to miejsce odbierało mu wszelakie nadzieję i pozbawiało szczęście, było niczym Azkaban. Nauczyciele-dementorzy, uczniowie-więźniowie. Tak to zdecydowanie było jego ulubionym porównaniem, jeśli chodzi o tą budę.

Jednak czasem zdarzały się takie dziwne, osobliwe przypadki, ewenementy. Te osoby uwielbiały szkołę, kochały naukę i nauczycieli, każdego dnia obojętnie czy to okropny poniedziałek, czy szalony piątek, były miłe dla innych. Stephana ogromnie denerwowała taka postawa, której w żaden sposób nie potrafił zrozumieć, jedną z takich osób był niejaki Andreas Wellinger, który jak to zwykle stał przy szafkach otoczony wianuszkiem ludzi.

Starszy naprawdę miał go dosyć. Nie miał pojęcia jakim cudem blondyn jest taki pozytywny, miły i na dodatek ma tyle talentów: dobrze się uczy, skacze na nartach i na dodatek gra w sztukach teatralnych.
Dla Stephana było to czymś do nie do pomyślenia, on sam nie potrafił ogarnąć jednej rzeczy jaką była szkoła, a co dopiero reszta, jaką były jakieś tam pasję.

Leyhe od zawsze był zdziwiony dlaczego wszystkich tak bardzo ciągnie do Wellingera. Może i był przystojny i uroczy, ale był kujonem no i na dodatek zadeklarowanym gejem, Stephan zastanawiał się jakim cudem przez te wszystkie lata nikt nie odważył się go skrytykować.

Udał się pod salę matematyczną, gdzie siedział już jego ulubiony kolega Karl.

Karl również podzielał jego zdanie odnośnie szkoły i Wellingera i to zapewne były dwa powody, dla których w pewien sposób się przyjaźnili.

Poniedziałek minął Stephanowi nie najgorzej, nie licząc tej pały z matmy, uwagi od jędzy z fizyki, bójki z narwanym Eisenbichlerem, podwójnej wizyty u dyrektora i 3 godzinnego pobytu w kozie, ten dzień był w miarę normalny.

Stephan zasnął z nadzieją, że następny dzień może będzie lepszy.

Wtorek, lepszy niż poniedziałek, ale gorszy od środy, drugi dzień tego koszmaru. Stephan byłby bardziej szczęśliwy, gdyby dzisiaj nie było niemieckiego. Miał świadomość, że pani Schmidt zabiję go za tą wczorajszą nieobecność, zwłaszcza, że wczoraj była cholerny sprawdzian z lektury pt: "Romeo i Julia".

Miał przechlapane, bo jedyne co przeczytał z tej książki to tytuł utworu, nawet autora zapomniał.

Udał się na niemiecki w nadziei, że ta wiedźma o nim zapomniała, niestety nic bardziej mylnego. Schmidt zaraz po tym gdy go zauważyła, kazała mu podejść do biurka. Zadawała tam tak głupie pytanie, że aż od nich Stephana rozbolała głowa, jak można było się spodziewać Leyhe dostał pałę, co jedynie pogarszyło jego sytuację ocenową, teraz miał prawie pewność, że nie ma szans zdać.

Szybko usiadł w ławce, zastanawiając się czy ma jeszcze jakieś szanse, był tak zamyślony że nie zauważył na sobie bacznego spojrzenia Wellingera.

Po skończonej lekcji z ociąganiem udał się do biurka nauczycielki, nie zauważył że nie tylko on został w klasie.

Zaczął bajerować Schmidt, wciskając jej kit, że się poprawi, że przeczyta te wszystkie lektury, że będzie grzeczny etc. Bujdy. Niestety ta franca nie wierzyła mu, nagle ni stąd ni zowąd odezwał się Wellinger, który uważnie przysłuchiwał się wcześniejszej wymianie zdań.

-Proszę pani, a gdyby Stephan zagrał jedną z głównych ról w naszym przedstawieniu?-spytał jak zwykle uprzejmie Wellinger.

Stephan spoglądał na niego ze złością, co ten idiota wymyśla? Najchętniej zatkałby mu usta. On i przedstawienie? Czy ten blondynek zwariował?

Leyhe spodziewał się sceptycznej reakcji nauczycielki, na pewno nie przewidział tego, że się zgodzi.

-Ale, ale pani Schmidt czy to konieczne? Nie mogę poprawić kilku ocen i to by było po sprawie? - spytał z nadzieją Stephan.

-Nie Leyhe, albo przedstawienie albo nie przychodzisz po raz piąty do następnej klasy. Co wybierasz? -spytała surowo nauczycielka.

-Przedstawienie - wymamrotał Leyhe, jednocześnie mordując wzrokiem uśmiechniętego Wellingera.

-To wspaniale - powiedziała i klasnęła w dłonie - Wszystkiego dowiesz się od Andreasa, on da ci scenariusz i pozwoli wczuć się w swoją rolę, próby zaczynamy od wtorku na początku czytamy z kartki nasze kwestie, a potem uczymy się ich na pamięć. Zrozumiałeś?

Leyhe pokiwał cierpiętniczo głową, nie chciał już wdawać się w tą jędzą w żadne dyskusję, szybko wyszedł z sali i wściekły czekał na Andreasa Wellingera.

Po chwili blondyn wyszedł z sali, Stephan naprawdę ledwo powstrzymał się przed rzuceniem na niego, starał się zabijać go wzrokiem, jednak blondyn nic sobie z tego nie robił, był przyzwyczajony do takiego spojrzenia.

-Więc tutaj masz scenariusz, ta rola podkreślona na czerwono jest twoja, to musimy zaśpiewać razem, a tu się to wszystko kończy - mówił z zaangażowaniem Wellinger.

Stephan przymknął oczy, nie mógł uwierzyć, że będzie grał w sztuce. I co to za denny początek:
Dwa rody, jasne jednako i sławne,
Tam, gdzie się rzecz ta rozgrywa, w Weronie,
Do nowej zbrodni pchają złości dawne,
Plamiąc szlachetną krwią szlachetne dłonie.

I jeszcze ten tytuł: "Romeo i Romeo" co to ma być?

-Wellinger co to za gówno?-spytał z irytacją w głosie Leyhe.

Andreas pierwszy raz popatrzył na niego z chęcią zabicia go.

-O czym ty mówisz to jest sztuka! Sam układałem scenariusz! To jest idioto współczesna wersja "Romeo i Julii".- krzyczał czerwony Wellinger.

Stephan z jego słów wyłapał tylko jedno.

-Czekaj, czekaj co to oznacza według ciebie współczesna wersja?-spytał podejrzliwie.

-Jak sam tytuł wskazuje, to nie będzie oryginalna wersja, dwie główne powstacie to nie będą chłopak i dziewczyna, tylko chłopak i chłopak, którzy zakochują się w sobie mimo przeciwności losu- mówi z wielką pasją Wellinger.

-Ja mam grać w gejowskiej sztuce?!-drze się na całe gardło Leyhe nie mogąc uwierzyć, że Schmidt tak okropnie go załatwiła.

-No tak-mówi Andreas zdziwiony jego wybuchem.

Stephan stara się uspokoić, zamyka oczy i liczy do 10, po chwili udaję mu się dokonać tego na tyle, by powiedzieć cokolwiek.

-Czyli gram geja?-spytał z rozpaczą.

Andreas niepewnie pokiwał głową oczekując kolejnego wybuchu, ale na całe szczęście nic takiego nie nastąpiło.

-A kto jest tym, tym drugim?-spytał z drżeniem w głosie.

-Jjja-powiedział przestraszony Wellinger.

Stephan nie mógł w to uwierzyć, będzie musiał grać zakochanego w swoim wrogu? Dlaczego akurat z nim, z osobą która tak bardzo go irytuje? Czy Wellinger zrobił to specjalnie?

Stephan najchętniej rzuciłby się na niego, ale wiedział że nie może, kolejna bójka i uwaga sprawiłyby, że zostałby zawieszony na miesiąc, a na to nie mógł sobie pozwolić.

Wściekły udał się do domu, gdzie starając się opanować emocję, czytał ten pieprzony scenariusz.

To było okropne! Musiał robić tyle rzeczy z Wellingerem, przytulać go do siebie, okręcać, śpiewać, jednak najgorsze było na samym końcu, on musiał go pocałować! On Stephan Leyhe największy huligan, heteroseksualny chłopak musiał pocałować swojego największego wroga, na dodatek musiał śpiewać, przecież on kompletnie nie ma głosu, śpiewa jakby mu słoń na ucho stanął.

Wiedział, że do samego końca musi ukrywać to chore przedsięwzięcie, inaczej jak inni w szkole się dowiedzą to straci swoją nieposzlakowaną opinię, na którą pracował od gimnazjum. To właśnie wtedy przestał przyjaźnić się z Wellingerem, chłopakiem który miał na niego za dobry wpływ, chłopakiem który w wieku 16 lat wyznał mu, że jest w nim szaleńczo zakochany. To właśnie ten moment zniszczył ich przyjaźń, Leyhe zaczął go nienawidzić. To było trudne. Zawsze byli nierozłączni, Stephan starał się chronić Andiego, był dla niego jak młodszy braciszek, malutki i niewinny wraz z tym wyznaniem cała niewinność zniknęła.

Dni mijały, szybciej i wolniej, jak to w szkole.

Stephan nawet nie zauważył, że nastąpił wtorek, dzień pierwszej próby.

Po skończonych zajęciach udał się, do wcześniej wyznaczonego przez Schmidt miejsca. Byli już tam wszyscy, największe przegrywy szkoły, puste laski i najwięksi przyjaciele Wellingera, osoby jego pokroju, czyli kujony i geje, no i on największy bad boy grający główną rolę w dennym przedstawieniu.

Wszyscy oprócz tego idioty Andreasa i jędzy Schmidt patrzyli na niego z przestrachem i zdziwieniem.

Miał zamiar powiedzieć im, żeby spieprzali, ale wiedział że to nie najlepszy pomysł, dlatego zabijał ich wzrokiem.

Próba się zaczęła, sam początek nie był zły. Na początku jakiś facet coś tam gadał, a potem on, Markus, który grał Merkucja i Richard, który grał jego kuzyna zaczęli coś tam gadać, potem chodzić, potem Markus śpiewał - głupoty, ale nie było najgorzej.

Schody zaczęły się, gdy poszli na jakiś bal, wtedy większość tych bałwanów wlazła na scenę, na której nastąpił ogromny ścisk.

On sam miał teraz tępo patrzeć się w drzwi, do momentu gdy nie pojawi się w nich ten pajac Wellinger.

W chwili gdy Stephan go zobaczył, musiał przepchać się przez tą zgraję kretynów i poprosić go o taniec i właśnie w tym momencie pojawiły się schody. On musiał go dotknąć! Musiał z nim zatańczyć! To była katorga.

Nie za bardzo wiedząc jak ma ten taniec wyglądać, położył obie dłonie na talii Andiego, mając nadzieję że nie zrobił z siebie durnia, niestety ale chyba coś było nie tak, gdyż sama Schmidt pofatygowała się do nich, by ich poprawić.

Finalnie skończyło się tak, że Stephan trzymał jedną rękę nisko na plecach młodszego, a w drugiej miał wysoko trzymać jego drugą dłoń, stali bardzo blisko siebie i wpatrywali się w swoje oczy, to było złe, ale nie najgorsze.

Najgorsze nastąpiło później. Scena balkonowa. Przekleństwo Stepahana.

Na początku jakieś czułe wyznania- bzdety. Potem musiał podejść do Wellingera i mocno go przytulić. Potem wziąć na ręce i zacząć okrecać, jakie szczęście że ten chłopak był lekki, chociaż Stephan zaczął się zastanawiać czy on przypadkiem nie jest za lekki.

Potem było coraz gorzej. Zaczęło się od jakieś piosenki, którą musieli zaśpiewać przytuleni do siebie.

Zaczął Andreas:

People say we shouldn’t be together
We're too young to know about forever
But I say they don’t know what they talk, talk, talkin’ about.

Potem Stephan zaczął niepewnym głosem:

Cause this love is only getting stronger
So I don’t wanna wait any longer
I just wanna tell the world that you're mine.

A potem razem, trzymając się za ręce śpiewali w swoim kierunku:

They don’t know about the things we do
They don’t know about the "I love yous"
But I bet you if they only knew
They would just be jealous of us,
They don’t know about the up all nights
They don’t know I've waited all my life
Just to find a love that feels this right

Baby they don’t know about
They don’t know about us.

(Cała piosenka w mediach)

Jednak najgorsze jeszcze się nie wydarzyło, po skończonej piosence Stephan musiał czule pocałować Andreasa.

On nie wiedział jak ma się za to zabrać, wstyd przyznać, ale to był jego pierwszy pocałunek.

Szybko musnął jego usta i jeszcze szybciej odsunął się od niego, Schmidt skwitowała to kręceniem głowy, ale nic nie powiedziała.

Przedstawienie trwało dalej, w międzyczasie Markus został zabity przez jakiegoś tam Tybalta, czyli Kamila, to było dziwne, ale najbardziej chora akcja wydarzyła się na końcu.

Romeo II ( Andreas) postanowił, że będzie udawać, że nie żyje, gdy Romeo I ( Stephan) to zauważył przebił się mieczem, potem Romeo I obudził się i zauważył że Romeo II nie żyje, więc sam postanowił się zabić, to było chore.

Na samym końcu ich skłócone rodziny postanowiły się pogodzić ze sobą, co było dla Stephana nienormalne.

Myślał, że po odegraniu całego scenariusza nastąpi koniec przedstawiania, niestety nic bardziej mylnego.

Po tym wszystkim Schmidt zaczęła im wyliczać wszystkie błędy.

-Andreas bardzo dobrze, musisz tylko grać bardziej naturalnie. Ten moment kiedy musisz przytulić się do Stephana musi być bardziej płynny i nieśmiały, a wtedy gdy cię on cię podnosisz ty musisz się śmiać z tego-powiedziała wiedźma jak zwykle chwaląc swojego pupilka.

-A co do ciebie Stephanie, o dziwo nie mam większych zastrzeżeń. Tam w tej scenie, gdy Tybalt zabija Merkucja musisz bardziej rozpaczać, ale to da się jeszcze zrobić, przynajmniej taką mam nadzieję. Największy problem pojawia się w chwili gdy masz pocałować Andiego. Ten pocałunek ma być długi, czuły i delikatny, a u was wygląda to tak jakbyście mieli sobie za chwilę oczy wydłubać, to nie może tak być. Musicie nad tym popracować- powiedziała.

Stephan odetchnął z ulgą, ogromnie cieszył się że to już koniec.

Zadowolony udał się do domu. W drodze powrotnej zastanawiał się tylko dlaczego tak bardzo podobało mu się bycie tak blisko Wellingera. To było dziwne.

Minął kolejny tydzień, kolejna próba i kolejne dziwne uczucia.

Co z nim było nie tak? Dlaczego tak bardzo podobało mu się, gdy Wellinger ufnie się w niego wtulał? Co takiego miały jego usta, że przyciągały go tak bardzo? Dlaczego on tak idealnie pasował do jego ramion?

Stephan z przerażeniem zaczął rozumieć, że powoli zakochowił się w Wellingerze, był tym faktem przerażony.

Dzień przedstawienia zbliżał się wielkimi krokami, Stephan czuł strach, był autentycznie przestraszony.

Jednak nie było się czego bać, przedstawienie się skończyło, wszystko wyszło pomyślnie. Cała obsada udała się za kulisy. Stephan chciał jeszcze porozmawiać z Wellingerem, ale nie zauważył go wśród jego przyjaciół, do których podczas prób tak bardzo się przyzwyczaił i których tak bardzo polubił. Po długich poszukiwaniach znalazł go pod ścianą. Podszedł do niego i z bólem zauważył, że po jego policzkach spływają słone łzy.

-Andi co się dzieje?-spytał delikatnie.

W chwili gdy Wellinger go zauważył zaczął ścierać słone krople, udając że wszystko jest w porządku.

-Nic, nic po prostu ta sztuka mnie wzruszyła- powiedział cicho i niepewnie.

Stephan wiedział, że kłamie.

Podszedł do niego i delikatnie scałował wszystkie jego łzy.

-Cccco ty robisz?-spytał zawstydzony i zszokowany Welllinger.

-Nic kochanie- szepnął Stephan z czułością i po chwili wpił się w te słodkie usteczka.

On zrozumiał, że tak naprawdę przez te wszystkie lata kochał tego uroczego blondyna, blondyna który w wieku 16 lat oddał mu całe serce, blondyna którego potraktował tak okrutnie, wiedział że Andi przez niego wiele wycierpiał, chciał to teraz naprawić.

Po chwili odsunęli się od siebie. Z oczu Andiego płynęło co raz więcej łez, Stephan był tym faktem przerażony. Co takiego zrobił nie tak? Czy Andi już go nie chciał?

-Andi, kotku co się dzieje?

Andreas popatrzył na niego załzawionymi oczami, wyglądał smutno i pięknie.

-Powiedz mi Stephan dlaczego to robisz? Po co? Przecież to była tylko gra, już nie musisz udawać.

Stephan popatrzył na niego z czułością. Co ten kotek sobie ubzdurał?

-Andi ja wiem, że trudno ci w to uwierzyć, ale ja cię kocham. To nie była gra, w pewnym momencie zrozumiałem, że coś do ciebie czuje-powiedział Stephan i czule go pocałował.

-Ja ciebie też kocham Stephan-powiedział Andi i ufnie wtulił się w jego tors.

Dla JumpJumpFly  💕💞💋💝💗

Lellingera nigdy dosyć!

OGROMNIE DZIĘKUJĘ, ZA DWA TYSIĄCE GWIAZDEK JESTEŚCIE WSPANIALI 💖💖💖💖

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro