Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Count on me ~ Messi x Alba

Messi westchnął ciężko, a po jego twarzy spłynęły słone łzy.

Przecież teraz miało być tak dobrze, miał zostać po raz trzeci ojcem, on i Alice (wymyślona żona Messiego, nie mogłabym zrobić nic tak cudownej osobie jaką jest Antonella) mieli być szczęśliwi, ciesząc się ze swoich pociech, niestety los przygotował dla nich zupełnie inną drogę.

Jego ukochana, jego miłość, zmarła podczas porodu, zostawiając go z trójką malutkich dzieci.

Nie potrafił sobie poradzić z tym wszystkim, musiał zawiesić karierę, teraz jego skarby odgrywały tutaj kluczową rolę.

***

Po kilku długich godzinach nareszcie udało mu się położyć ich spać, największy problem sprawiał Ciro, który był przecież taki malutki, nie rozumiał jeszcze co się dzieje.

Co innego Thiago i Mateo, oni ciągle wypytywali o swoją mamusię, a Leo już naprawdę nie wiedział, co ma im powiedzieć, ma świadomość, że prawda byłaby najlepszym rozwiązaniem, jednak złamałaby im ona ich malutkie serduszka.

Zasnął, jednak nie trwało to długo, ponieważ już po dwóch godzinach został obudzony przez donośny płacz, okazało się że to Ciro, który był głodny, Leo dał mu jedzenie i próbował uśpić, jednak to zadanie go przerosło, mały nie zamierzał spać, zaczął krzyczeć i wiercić się, co spowodowało, że obudził swoich starszych braciszków.

Tak jakoś wyszło, że wszyscy przenieśli się do sypialny Leo i tam zasnęli, Ciro na jego brzuchu, a Thiago i Mateo wtuleni w jego bok.

***

Rano Leo obudził się najwcześniej, widok który zobaczył przed sobą topił jego serce, jego maleństwa leżały przytulone do siebie.

Pośpiesznie wstał z łóżko biorąc ze sobą Circo i poszedł przygotować śniadanie.

Dzisiejszy dzień był jednym z tych lepszych, miała przyjechać do niego mama, która miała zająć się opieką nad jego synkami, a on sam miał iść do trenera Barcelony, by porozmawiać z nim o kwestii domniemanego powrotu, który najpewniej nie nastąpi, ponieważ nie ma z kim zostawić swoich skarbów na tak długi okres czasu.

Po skończonym śniadaniu, które nie obyło się bez krzyku i płaczu, w jego domu zjawiła się jego mama, która obiecała, że zajmie się swoimi wnukami na tyle ile będzie chciał.

Co jak co, Celia była wspaniałą kobietą i gdyby Leo ją o to poprosił mogłaby zajmować się swoimi wnukami cały czas, jednak brunet wiedział, że nie może nadużywać w ten sposób swojej rodzicielki, ona ma swoje życie, musi odpocząć, w końcu dużo musiało kosztować ją opieka nad nim i jego starszymi braćmi, nie chce jej na starość przysparzać jeszcze jakiś problemów.

****

Piłkarze Barcelony, byli zrozpaczeni tym co się działo z ich klubem, po odejściu Messiego ich wyniki drastycznie się zmieniły, a oni przegrywali prawie wszystkie mecze, wiedzieli że muszą błagać go o powrót, inaczej to będzie koniec Barcelony.

****

Jordi tęsknił za nim jak cholera, za jego uśmiechem, za atmosferą, którą roztaczał wokół siebie oraz za ich bardzo zgranymi akcjami, dzięki którymi Barcelona zdobywała wiele goli.

Alba wie, że jak nie prośbą to siłą zmusi go do powrotu tutaj.

Wie, że Leo przechodzi teraz trudny czas w swoim życiu, ale nie może być tak że zamknie się w domu i odizoluje od innych. Tak nie może być! Jordi wie, że jako przykłady przyjaciel, musi coś z tym zrobić.

****

Messi pojawia się na boisku, w akompaniamencie braw i okrzyków, nie ma osoby która nie cieszyłaby się z jego obecności, jednak najbardziej rozradowany jest nie kto inny, jak Jordi Alba, który natychmiast podbiego do niego i przytula do siebie.

Leo wzdycha tego mu było trzeba, tak bardzo za nimi tęsknił zwłaszcza za Jordim, który od czasu transferu Neymara stał się jego najlepszym przyjacielem.

****

Prośby, błagania, a nawet łzy to wszystko towarzyszy Leo w momencie, w którym mówi, że nie wróci ponownie do klubu, nie mogąc znieść tej atmosfery, powoli ze spuszczoną głową udaję się do wyjścia.

Nagle czuje, że ktoś chwyta go za rękę, jest to znajomy dotyk, delikatny a jednocześnie stanowczy, Leo wie że to Jordi.

Podnosi powoli głowę i spogląda na swojego przyjaciela, na jego twarzy widać smutek i niemą prośbę.

-Leo zaczekaj, przemyślałeś to?

Pyta bardzo poważnie Alba.

-Jordi, a mam inne wyjście? Myślisz, że mi nie jest ciężko zostawić to wszystko? Ale ja muszę, to zrobić! Może Thiago i Mateo są już duzi i mogę zostawić ich w przedszkolu, ale Ciro jest za mały by zostawać z jakimiś opiekunkami, nie zasłużył sobie na to! To nie jego wina, miało być tak cudownie! Ja Alice i nasze skarby, nasze życie miało być bajką, Jordi nawet nie wiesz jak to boli, nie mogę przestać o niej myśleć, ja....

Głos Leo zaczyna drżeć, a z jego oczu płyną słone łzy.
Jordi bardzo powoli zgarnia go do uścisku i w jakiś sposób próbuje uspokoić.

-Ci...Leo, ja wiem że ci trudno, że to boli i pewnie jeszcze długo nie przestanie, ale nie możesz tak robić, nie możesz izolować się od nas, my chcemy ci pomóc.
Leo zastanów się, a gdybyś tak zamieszkał u mnie, wtedy mógłbym ci pomóc w opiece nad dziećmi, zwłaszcza, że twoje szkraby skromnie mówiąc uwielbiają mnie.

Leo w swojej głowie rozważa wszystkie za i przeciw. Po chwili zastanawiania się, dochodzi do wniosku, że co mu szkodzi? Jego dom i tak za bardzo przypomina mu o niej, więc może lepiej byłoby zmienić otoczenie, może to coś da?

-Zgadzam się Jordi,  nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię mam.

Mówi wzruszony Leo, ściskając z całych sił swojego przyjaciela.

-Leo po to tu jestem, pamiętasz jak ty wspierałeś mnie kiedy było źle? Teraz ja odwdzięczam się tobie. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć, będę przy tobie zawsze, obojętnie od tego jaką decyzję podejmiesz, bo jestem twoim przyjacielem i kocham cię jak brata.

Messi nie potrafi nic powiedzieć, po jego policzkach płyną łzy wzruszenia, których nawet nie próbuje kryć, cieszy się że na jego drodze Bóg postawił mu takie wspaniałe osoby, które wspierają go w najgorszych sytuacjach.

****

Jordi miał rację, dzięki tej przeprowadzce coś w nim odżyło, nastąpiły zmiany, postanowił wrócić, jego życie znowu nabrało sensu, a to wszystko dzięki jego przyjacielowi, który dla niego był teraz jedną z najważniejszych postaci w jego życiu.

Co jak co, ale Jordi był niezastąpiony, opiekował się jego dziećmi, troszczył się o niego, dbał, martwił.

I za każdym razem gdy Messi w jakiś sposób starał mu to wynagrodzić i dziękował mu, on zbywał go słowami:

Przecież od tego są przyjaciele, co nie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro