Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4. Socjopata, a może i nie ~ Proch

Don't do love, don't do friends.
I'm only after success, don't need a relationship, I'll never soften my grip.

Peter myślał, że uczucia go nie dotyczą, są dla niego czymś obcym. Przecież to on, najlepszy na świecie dektyw, socjopata bez uczuć. Tak pisały o nim gazety i on sam opisywał siebie równie podobnie.

W jego zawodzie taka postawa była bardzo przydatna, obojętność, zimna maska, to wszystko czego potrzebował.

Nie mógł zrozumieć, gdy jego bracia, osoby zaniżające poziom IQ całej rodziny twierdziły, że powinien się zmienić. Zadawał im tylko jedno pytanie:

- Po co?

Wtedy zaczynał się ich monolog o tym, że na starość zostanie sam, że nikt go nie pokocha, że umrze samotnie. W pewnym momencie, gdy ów temat był poruszany, najstarszy Prevc wyłączał się.

On po prostu tego nie potrzebował. Po co mu związki, przyjaciele? W tym świecie zależało mu tylko na karierze i sukcesach oraz oczywiście na pokrzyżowaniu spraw jego odwiecznego wroga Moriartego.

On wiedział, czego potrzebuje i kim chce być bez żadnych rad. Przynajmniej tak mu się wydawało.

Pamiętał ten dzień jak dziś, właśnie porządkował sobie wszystko w pałacu pamięci, gdy z rozmyślań wyrwał go głos jego gospodyni pani Hudson.
Gdy otworzył oczy zobaczył przed sobą mężczyznę, niskiego wzrostu. Z jego chodu mógł wywnioskować, że jest to sportowiec, jego sylwetka pozwalała mu stwierdzić, że uprawia on jakieś sporty ekstremalne, błoto na butach świadczyło o tym, że przyjechał z południowej części kraju, po jego paznokciach mógł stwierdzić, że dba o siebie, po jego oczach stwierdził, że jest niewyspany i coś go męczy.
To wywnioskował Prevc podczas bardzo szybkiej dedukcji.

-A więc panie...

-Stoch. Jestem Kamil Stoch -   powiedział brunet z wyraźnym akcentem.

Peter zanotował sobie w głowie, że jego klient pochodzi z jakiegoś słowiańskiego kraju, prawdopodobnie z Polski.

-Więc panie Stoch...

-Wolałabym, żebyśmy mówili sobie po imieniu - powiedział Kamil i wyciągnął w jego kierunku rękę.

-Ale ja tego nie chcę, nie mam zamiaru przyjaźnić się z panem.

-No dobrze - odrzekł speszony Kamil.

-Więc co pana tutaj sprowadza panie Stoch?

-Mam problem.

-To już wywnioskowałem. Nie przyszedłby pan do mnie gdyby go pan nie miał, więc co Pana do mnie sprowadza?

-Chodzi o to, że od niedawna zauważyłem dziwne rzeczy, które dzieją się wokół mnie.

-O czym dokładnie Pan mówi?

-Czuję się obserwowany, ktoś za mną chodzi i mnie śledzi, próbuje mnie zastraszyć, był u mojej rodziny, chodzi za mną krok w krok. Próbuje mnie wyeliminować.

-Dlaczego pan tak myśli? Kto miałby panu robić takie rzeczy, skoro jest pan zwykłym człowiekem, który nikomu nie zawinił, chyba że jest inaczej?

-Pan naprawdę nie wiem, kim ja jestem? - spytał zażenowany Stoch.

Peter przyglądał mu się ze zmarszczonymi brwiami, w całym swoim pałacu pamięci przeglądał wszystkie półki próbując znaleźć odpowiednią, jednak nie udało mu się tego dokonać.

Kamil widząc konsternację malującą się na twarzy detektywa, postanowił się ujawnić. Początkowo miał tego nie robić, no ale cóż, jeśli ma to ułatwić sprawę, poświęci się.

-Panie Prevc jestem skoczkiem narciarskim.

-Ah! To wiele wyjaśnia, teraz na moją listę podejrzanych wskakuje wiele nowych osób.

-Czyżby, a kto taki przychodzi panu na myśli?

-Przede wszystkim pańska konkurencja, to musimy sprawdzić na początku. Może mnie pan do nich zaprowadzić muszę ich jakoś poznać.

-No dobrze, ale jak to zrobimy, żeby nie podejrzewali czegoś?

-Będziemy udawać.

-Co?

-Będziemy udawać, że jesteśmy parą.

-Co proszę?! - W głosie Kamila było słychać niedowierzanie

-No tak, przeszkadza to panu?

-Nie, ani trochę - powiedział delikatnie zarumieniony Stoch, natomiast Prevc wyglądał na niewzruszonego.

Całą drogę na skocznie Kamila nurtowała jedna rzecz.

-Skąd wiedziałeś, że ja no wiesz...

-Że jesteś gejem? O to chodzi?

-Tak, więc skąd wiedziałeś?

-Zgadywałem, znaczy bardziej domyślałem się.

- Okeej - powiedział speszony Kamil, po czym udał się w kierunku centrum treningowego, chciał już wejść jednak zatrzymała go ręka Petera.

-Czekaj, czekaj, nie obgadaliśmy jeszcze jednej ważnej sprawy.

-Tak?

-Chodzi tu o nasz związek, po pierwsze jak się poznaliśmy?

-Nie wiem, wpadliśmy na siebie przypadkiem, czy coś takiego. To była miłość od pierwszego wejrzenia?

Peter słysząc to prychnął, nie wierzył w takie bzdety.

Kamil spojrzał na niego zdziwiony, w ogóle nie mógł rozgryźć zachowania detektywa.

-A ile już jesteśmy ze sobą?

-Kilka miesięcy. Chodź już lepiej. Resztę ustali się w trakcie, najwyżej będziemy improwizować. Tylko błagam cię bądź przekonujący.

-Uważasz, że ja Kamil Stoch, jestem nieprzekonujący? Przecież ja jestem najbardziej przekonującą osobą na świecie!

-Nie wiem, zaraz się okaże.

Kamil miał rację, naprawdę bardzo dobrze udawał jego chłopaka. Te spojrzenia, pocałunki, w ogóle nie wyglądały na wymuszone i Peter sam dałby się temu nabrać. Po dokładnej obserwacji wszystkich zawodników z zespołu Stocha, Prevc mógł stwierdzić, że żaden z nich nie zagrażał jego życiu. Sprawa,która wydawała się prosta przyciągnęła się do miesiąca, w tym czasie oni ciągle udawali parę. Kamilowi ta sytuacja bardzo się podobała, co jak co, udający detektyw był po prostu kochany, troszczył się o niego i dbał, Stoch dopiero teraz zauważył, że potrzebuję takiej osoby w swoim życiu, wcześniej nie miał czasu na takie rzeczy. Tymczasem Prevc odkrył już kto jest sprawcą tego zamieszania, jednak nie chciał jeszcze tego ujawniać, nie teraz. Tak bardzo podobało mu się to udawanie.

Kamil był taki uroczy, chociaż sam nie chciał tego przed sobą przyznać, to poczuł coś do niego, co przeczyło z tym, że był socjopatą.

W końcu nadszedł ten dzień, w którym ujawnił prawdę, oboje wiedzieli że ten dzień oznacza również zakończenie sprawy i koniec tej szopki.

Gdy Prevc już odchodził, zatrzymał go Kamil.

-Zaczekaj! - krzyknął Stoch łamiącym się głosem. On naprawdę nie chciał pozwolić mu odejść, Prevc spodobał mu się, mimo tego że czasami był takim dupkiem.

-Czego dusza pragnie?

-Peter, czy tobie się to nie podobało, czy nie poczułeś tego, nie chciałbyś poczekać aż to się rozwinie?

-Stoch o czym ty mówisz, przecież my tylko udawaliśmy, dla mnie to zupełnie nic nie znaczyło, pamiętasz naszą umowę, którą oboje ustaliliśmy ? - spytał podenerwowany Prevc.

Stoch kiwnął głową twierdząco.

-To dobrze. Pamiętasz jak ustaliliśmy, że po zakończeniu sprawy kończymy tą szopkę i udajemy że się nie znamy?

Kamil ponownie pokiwał głową.

-Skoro to pamiętasz to dobrze, a teraz żegnaj!

-Żegnaj! - powiedział załamany Stoch.

Prevc myślał, że teraz wszystko będzie łatwiejsze, że pozbędzie się tych destrukcyjnych uczuć. Miał nadzieję, że z czasem to wszystko minie, jak bardzo się mylił. Nic takiego nie stało, a było coraz gorzej. Jego pałac pamięci zaczął się burzyć, a on sam nie mógł skupić się na żadnej sprawie.

Kamil czuł się podobnie, jemu też bez niego nic nie wychodziło, wyniki spadły, a on sam nie miał siły na nic. W pewien poniedziałkowy poranek, usłyszał silne pukanie do drzwi, poszedł je otworzyć, a widok który zastał przed drzwiami zadziwił go.

Stał przed nim Peter Prevc, który w ręku trzymał bukiet kwiatów i wpatrywał się w niego przepraszająco. Kamil już chciał coś powiedzieć, jednak zostało mu to przerwane przez usta Prevca, które połączyły się z tymi jego, w namiętnym pocałunku.

Gdy oderwali się od siebie, spojrzeli na siebie z zaczerwionymi policzkami. Kamil uśmiechnął się znacząco i już chciał coś powiedzieć, jednak przerwał mu to głos Prevca.

-Nic nie mów, tylko mnie kochaj jeśli to możliwe.

-Tak zrobię.

I w ten oto sposób socjopata, okazał się osobą pełną uczuć, które po prostu były głęboko skryte i przysłonięte murem, który został zburzony przez pewną uroczą osóbkę, która zmieniła jego życie na lepsze.

Na podstawie serialu Sherlock.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro