Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Bokuto Kotarou

Shot dla (nie pamiętam) 

________

Ach las! Świerze powietrze, warto czasem wyjść i poobserwować naturę, nie no a tak serio mama mnie z domu wygoniła żebym wykorzystała dobrą pogodę. Idąc tak sobie ścieżką patrzyłam przed siebie pustym wzrokiem, serio powietrze otwiera umysł. Mam teraz tyle pomysłów że mogłabym książkę napisać!

Idę, idę i idę aż walnęłam w drzewo. Serio kiedy ja zeszłam z ścieżki? Spojrzałam w górę i o mało zawału nie dostałam, na gałęzi drzewa siedział Kotarou i patrzył tak na mnie swoimi złotymi tęczówkami.

-Cześć [Y/N]-chan!- powiedział, a wręcz krzyknął chłopak

-Cześć! Ale mogę zapytać.. co robisz na tym drzewie?!

-Szukam sów a co mogę robić?

O mało co nie uderzyłaś się dłonią w twarz biało włosy szukał sów o piętnastej nawet nie zbierało się jeszcze na zachód słońca!

-Wiesz która jest godzina? Przecież w dzień żadnej nie znajdziesz...

-Wiem o tym! Szukam ich gniazd!

To wiele wyjaśnia... a tak naprawdę to nic... może będzie chciał je jeszcze obudzić? Koutarou zeskoczył z gałęzi stając centralnie przede mną musiałam unieść głowę by zobaczyć jego szeroki uśmiech.

-Chcesz mi może pomóc?

-Ja?- spytałam z niedowierzaniem

-Tak ty!- i chwycił mnie za dłoń w kierunku następnego drzewa 

Tak minęło mi sześć godzin w towarzystwie tego "puchacza" nie żebym marudziła, ale trochę się zmęczyłam słońce już zachodziło pozostawiając pomarańczową łunę na niebie. Usiadłam na trawie patrząc na ten piękny widok.

-Ślicznie prawda?- spytał siadając szybko obok mnie skąd on ma jeszcze tyle energii? Zapomniałam on jest sportowcem...

-Prawda, często przychodzisz szukać sów?

-Kiedy tylko mogę!

Słońce już zaszło i na niebie pojawiały się gwiazdy.

-Chyba powinnam już wracać- wstałam z trawy a chłopak za mną 

-Dziękuje że mi dziś pomagałaś!- powiedział wesoło

-I tak nic nie znaleźliśmy...

-Ale i tak było weselej niż samemu!- chłopak pocałował mnie w policzek i zamknął w szczelnym uścisku zarumieniłam się dosyć lecz w ciemności nie było tego aż tak widać.

Gdy chłopak mnie puścił przed naszymi oczyma przeleciał najprawdziwszy puchacz japoński...

-Ha! Widzisz [Y/N]-chan!? Opłacało się!

Uśmiechnęłam się szeroko i tym razem ja pocałowałam chłopaka w policzek.

-Ja też dziękuje za dziś! 

Po piętnastu minutach od przyjścia do domu nadal byłam odrobinę czerwona, mam poobdzierane nogi ale w sumie opłacało się wyjść na dwór.

__________

Pozdro mam las od dwóch stron podwórka plus widok na zachód słońca z okna więc dla mnie to nie żadna nowość

~Rea-chan ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro