...
Jej imię to Winnie, w momencie zaginięcia miała 14 lat i rude włosy.
Przez ostatnie kilka miesięcy jeździła do schroniska dla zwierząt, by wyprowadzać na spacery pieski, kochała je całym sercem, ale najbardziej upodobała sobie pewną sunię, Wandę. Niewielka, smukła, prawie w całości czarna. Dla niej - ideał, dla wielu ludzi - wręcz przeciwnie. Wanda uwielbiała biegać, ale równie chętnie się przytulała! Winnie nie mogła wymarzyć sobie lepszej przyjaciółki. Jeździła do schroniska w każdy weekend i spędzała tam co najmniej godzinę, na więcej rodzice jej nie pozwalali. Pewnego razu mama, tata i rodzeństwo pojechało razem z nią. Chcieli adoptować czworonożne stworzenie. Winnie zaprowadziła ich do kojca Wandy i opowiedziała o niej. Ale jej mama nie była zachwycona. Chciała starszego, spokojnego psa, a nie młodego i pełnego szczenięcej energii. I wybór padł na Mikę. Sunia miała około dziesięciu lat, była niższa od Wandy i bardziej masywna, jeśli można tak powiedzieć. Mika była jaśniejsza od Wandy, brązowa. Winnie argumentowała najlepiej jak potrafiła, ale brakło jakiś słów, bo ostatecznie adoptowali Mikę, zostawiając przyjaciółkę Winnie w schronisku.
Winnie robiła wszystko, by nienawidzić Miki, ale zbyt mocno kochała zwierzęta i nie potrafiła grać niedostępnej względem nowego domownika.
Mika szybko się zaaklimatyzowała w nowym środowisku. Upodobała sobie tatę Winnie i on był jej 'panem'. Przez pierwszy tydzień było dobrze. Sunia bawiła się i chętnie wychodziła na spacery. A jednak, w drugim tygodniu zaczęła warczeć na kilku domowników. Głównie na braci Winnie. Ale na jej mamę też. W trzecim zaatakowała jej młodszego brata - Domenico. I wtedy wszytko się skończyło. Zdruzgotani rodzice odwieźli Mikę do schroniska, a tam spowrotem zamknięto ją w klatce. Od tamtego czasu Winnie wypomina rodzinie, że jej nie posłuchała.
Winnie szybko dostała zakaz jeżdżenia do schroniska. Choć nic złego nie zrobiła! Tęskniła za Wandą i chociaż w ciągu dnia trzymała się dzielnie, wieczorami płakała, szukała informacji o Wandzie, a każda była dla niej jak ostatnia deska ratunku. I pewnego razu dowiedziała się, że ją adoptowano. Powinna być szczęśliwa, skoro jej ukochany pies znalazł dom i nawet obiecała sobie, że jeśli w szczęściu Wandy nie ma miejsca na nią, to ona będzie się cieszyć jej szczęściem.
Ale nie dała rady. Tego wieczoru, gdy położyła się do łóżka płakała tak długo, że w końcu jej mama to usłyszała. Ale Winnie zdąrzyła wytrzeć oczy, a że było ciemno, mama nie dowiedziała się, że jej córka płakała.
Wtedy Winnie zdała sobie sprawę z tego, że bez Wandy nie da rady żyć. Ale już nikt więcej jej nie widział. Jej rodzina zeznaje, że ostatni raz widziała ją jej mama, wtedy gdy usłyszała szloch i poszła zobaczyć co się dzieje. Starszy brat powiedział :
'Mieliśmy w zwyczaju rozmawiać wieczorami. Tamtego mówiła o Wandzie. Ale nie przejąłem się tym. Ona kochała zwierzęta, wszytkie oprócz pająków i robaków. Mówiła też, że tęskni, ale nie sądziłem, że aż tak...'
~historia oparta na faktach, choć podkoloryzowana. W rzeczywistości nikt nie zaginął, nie dosłownie, bo dusza tej osoby została rozerwana, a kilka kawałków - zabranych, i serce też...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro