"Czerwone Róże" [Rohan x Reader]
[Reader] siedziała przy biurku rysując strony do swojej pierwszej w życiu mangi, która miała być wysłana na konkurs rysowniczy. Stresowała się bo miała mało czasu, a manga, którą narysowała na początku wczorajszego ranka spłonęła. Bała się, że nie uda się jej wyrobić z czasem. Termin wysłania kończył się za dwa dni. W pewnym momencie wstała i od niechcenia chciała wymyślić coś nowego, więc zaczęła udawać jedną z postaci.
- Och, Roberto, nie możemy nic zrobić, nasze dusze są tak dalekie od siebie, chciałabym móc cię choć dotknąć, ale nie mogę
- Nie możemy się poddawać Elizabeth! To nasza szansa na lepszą przyszłość, nie możemy jej zaprzepaścić - Usłyszała męski głos, wiadomo było do kogo on należał.
- Ale jak zamierzasz to zrobić? Nasze rodziny są skłócone, a czysta nienawiść jaką żywią do siebie psuje wszystko co razem zbudowaliśmy swoją miłością
- Zamilcz Elizabeth, chce byśmy byli razem, tylko to się liczy dla mnie, ucieknijmy z Zielonej Krainy i bądźmy na zawsze razem...
[Reader] uśmiechnęła się i odwróciła do swojego przyjaciela. Rohan zawsze pomagał jej, gdy tego potrzebowała. Nie musiała nawet nic mówić. Od razu wiedział co ma robić. [Reader] dorysowała ostatnie strony Mangi. W końcu skończyła rysować. Cieszyła się że jej się udało, gdyby nie Rohan i jego pomysły pewnie zacięła by się na samym początku. Rohan przytulił ją.
- Pracujesz od samego rana, a mamy już północ, odpocznij może?
- Ale muszę się jeszcze okładką zająć
- Może ja to zrobię? Ja to załatwię, a ty coś zjedz, nie jadłaś nic przez ten czas
- Ech... No dobrze - [Reader] poszła w stronę kuchni, a Rohan zaczął rysować. Rohan rysuje o wiele lepiej niż [Reader] w jej mniemaniu. Zrobiła sobie coś na szybko do jedzenia. Teraz zaczynała odczuwać jak bardzo bolały ją ręce od rysowania. Napiła się szybko mleka. Zmęczenie powoli dawało o sobie znać. Przez ten czas nie spała za dużo oraz nie jadła. Podparła się ręką o blat. Powinna się chyba położyć. Nie chyba, a na pewno. Dokończyła swój posiłek i poszła z powrotem do salonu. Rohan już skończył rysować okładkę. Niesamowicie szybki jest. Popatrzył na swoją wierną przyjaciółkę, która wyglądała jakby zaraz miała wyzionąć ducha. Wziął ją na ręce i poszedł w stronę pokoju. Położył ją na swoim łóżku.
- Odpocznij - pocałował ją lekko w czoło. Już chciał iść, gdy nagle poczuł, że ktoś go pociągnął.
- Jeśli ja idę spać, to ty ze mną - Bez pomyślenia nawet przez chwilę pocałowała go. Jak bardzo chciała to zrobić przez ten cały czas.
- Ja ciebie też - Uśmiechnął się i położył się obok natychmiastowo obydwoje zasnęli.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro