Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Uhm... poszerzam horyzonty?/ Scott/Chris


Znowu indyk na drugim planie :)


***


***

Jak się potem okazało córka oczywiście poznała, że to tak naprawdę nie jest młody indyk, ale jakimś magicznym sposobem jeden gigantyczny i całkiem znajomo wyglądający truposz siedział już w ich piekarniku.

- Po co kazałaś mi za tym jeździć skoro sama kupiłaś?

- Byłam pewna, że zapomnisz...

Na tym dyskusja została zakończona, bo faktycznie zapomniał i dopiero szeryf kłócący się z synem o święto dziękczynienia i to gdzie starszy Stilinski je spędzi uświadomiły mu że po pierwsze wreszcie usiądą do stołu bez wiecznie obrażonej i nachmurzonej Victorii po drugie, że może zapomnieć o spokoju jeśli nie dostarczy córce głównego składnika obiadu... Kurczak to, co prawda nie indyk, ale liczą się chęci no nie?

***

Ich drugie spotkanie było tak niezręczne jak tylko mogło być.

Po fakcie dowiedział się, że Allison zaprosiła na obiad kilkoro przyjaciół, a on będzie musiał jakoś odnaleźć się w towarzystwie tych młodzików. Ma trzydzieści osiem lat do cholery, a czuję się ostatnio jakby był blisko emerytury. Mogła go uprzedzić, to może zdążyłby się gdzieś zaszyć z winem i książką.

Jednak kiedy w końcu otwarł drzwi to stanął oko w oko z bardzo zszokowanym chłopakiem z marketu, który z sekundy na sekundę robił się coraz bardziej czerwony na twarzy i tylko gapił się na niego z szeroko otwartymi ustami i unikał spojrzenia mu w oczy.

- Uhm...- Odchrząka ktoś za plecami bruneta i dopiero wtedy Chris dostrzega nieco rozbawionego Dereka i przyklejonego do niego Stilesa oraz trójkę innych młodych wilkołaków.

- Czy jest coś o czym Scottie nam nie powiedział?- Syn szeryfa porusza zabawnie brwiami, co powoduje, że Argent tylko się uśmiecha. Cóż schlebia mu fakt, że ktoś mógł pomyśleć, że tak młody i atrakcyjny chłopak byłby zainteresowałby się nim starym rozwodnikiem.

- Więc złodziej indyka ma na imię Scott?- Odpowiedział zamiast tego

- Ale to nie moja wina... Allison- Wtrącił pospiesznie wciąż rumieniący się beta- Powiedziała, że jej ojciec na pewno nie będzie pamiętał o indyku i jeśli nie chcę skończyć jako jedna z przystawek mam natychmiast jechać po niego do sklepu... W sensie po indyka, a nie po ojca.

- Zgaduję, że moja córka musi być bardzo przekonywująca skoro z takim zapałem wypełniłeś to zadanie?

- Jj-a nie. Znaczy się wiem, że to nie wyglądało zbyt dobrze... ta ucieczka z drobiem w rękach, ale Al ma łuk i kiedyś przez przypadek dostałem od niej taką strzałką z tojadem i naprawdę nie chciałem ponownie testować jej cierpliwości.

- Długo jeszcze zamierzasz przesłuchiwać ich w progu, tato?- Zza niego wychyliła się uśmiechnięta Allison i bezceremonialnie usunęła go gościom z przejścia. W przedpokoju zaczęła się cała szamotanina z wierzchnimi okryciami i przekonywanie gości żeby nie zdejmowali butów. Biedny, kremowy dywan w salonie...

Przy Scottcie jego córka zawiesiła się na dłużej i nawet cmoknęła go szybko w policzek, na co łowca zmrużył podejrzliwie oczy.

- Nie uprzedziłaś, że wśród gości znajduję się mój potencjalny kandydat na zięcia?- Nadal umiał płynnie posługiwać się sarkazmem. Dziękuję bardzo. Tej umiejętności na szczęście nie stracił razem z wiekiem, tak jak znacznej ilości pigmentu we włosach.

- CO?- Pisnął wilkołak.- Panie Argent ja nie, my NIE!- wyrzucał z siebie pojedyncze sylaby mocno przy tym gestykulując.- W liceum myślałem, że coś, ale potem jednak nie... bo okazało się, że jednak nie jest w moim typie.- Chris zgromił go wzrokiem. Czy ten szczeniak zasugerował właśnie, że jego córeczka jest brzydka?!- Kurde.. źle zabrzmiało. Al to świetna dziewczyna i wszystko ma na swoim miejscu jako kobieta tylko...

- Mój bardzo zestresowany przyjaciel próbuję powiedzieć, że Allison go nie kręci bo nie ma penisa. On pomimo pozorów hetero seksualności jakie wokół siebie stwarza... wiesz Chris poza wielki zły wilk to bardzo je lubi.- Na chwilę umilkł i zerknął na Dereka.- Nie tknie nikogo kto nie ma fiuta.

Scott był jeszcze bardziej czerwony niż wcześniej, a reszta towarzystwa nieźle rozbawiona wypowiedzią młodego Stilinskiego.

- Na kogo jak na kogo, ale na ciebie to zawsze można liczyć stary, że uratujesz nas przed niezręcznością i nudą.- Parsknęła śmiechem jedyna kobieta wilkołak w towarzystwie.- A teraz którędy do stołu... przez tę ciążę jestem bez przerwy głodna.

- Jak to wilk- Mruknął Stiles pokazując jej język. Zachowywali się jak dzieci, a mimo to Argent przyłapał się na tym, że też jest rozbawiony i całkiem zadowolony z niespodziewanego towarzystwa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro