Przyjaźnie... cz. 5
To będzie jedyne mini story, które będzie mieć aż 6 części. Wybaczcie, ale tak się wkręciłam w ten ship, że aż się sama siebie boję XD
Błędy Niesprawdzone
***
To co robił z nim Theo samą swoją obecnością było wręcz niewiarygodne. Derek przez niego zachowywał się nieracjonalnie, nierozsądnie, ryzykownie, a czami nawet idiotycznie. Tak w skrócie to Raeken redukował go do stanu rozemocjonowanego, bezmózgiego kretyna. Tylko czy to takie złe, kiedy w zamian otrzymywał chwilę takie jak ta?
Derek wiedział, że Raeken po tym co przeszedł z Doktorami Strachu oraz czyśćcem nie lubił bycia zamkniętym czy ograniczanym. Jednak najwyraźniej ufał mu na tyle, aby pozwolić mu na dociśnięcie do ściany. Całowali się coraz bardziej niechlujnie, obu im brakowało już powietrza, a wargi mrowiły od ciągłego przygryzania. On nadal był w pełni ubrany, ale Theo zostały na nogach jedynie skarpetki. Nawet gdyby nie czuł w dłoni, jak bardzo twardy był penis Raekena, to sam zapach bijący od rozgrzanego ciała byłby wystarczająco kuszący, by nie pozwolić mu pozostać obojętnym. Sam nie wiedział co działało na niego bardziej: obraz jaki przedstawiał sobą ledwo łapiący oddech, desperacko przytrzymujący się jego ramion Theo Raeken czy ciężki, wręcz duszący zapach pożądania bijący od nich obu.
Ostatni raz musnął ustami rozchylone wargi chłopaka i bez żadnego ostrzeżenia osunął się na kolana. To nie był dla nich pierwszy raz. Derek nigdy nie próbował oszukiwać w tej kwestii siebie ani swoich niezbyt licznych kochanków, nie miał specjalnych preferencji co do określonych ról w łóżku. Nie znosił tylko, kiedy ktoś próbował wymusić na nim pewne zachowania, z którymi czuł się niekomfortowo. Lubił seks, bycie dotykanym i równie mocno cieszył się z możliwości pomacania wszystkiego co wpadło mu pod ręce...
Najwidoczniej Raekenowi to odpowiadało, bo zawsze był bardzo chętny do wypróbowania wszystkiego co Hale zaproponował. Zresztą na ile zdążył poznać Theo, to chłopak prędzej pogryzły go na śmierć niż zrobił coś czego nie chciał. Dosyć głośno i dobitnie wyrażał swoje zdanie. Hale był bardziej niż zadowolony z tej cechy charakteru chłopaka, bo nie lubił się domyślać. Pewnych rzeczy wolał być pewny, gdy w grę wchodziły uczucia i seks. Czasami mógł wspomóc się instynktem, ale wolał nie polegać na nim w stu procentach.
Wiedział jak Theo lubił być dotykany i zamierzał w pełni wykorzystać tą wiedzę. Obaj zdawali sobie sprawę, że to tylko wstęp do dalszej części. Nie znaczyło to jednak, że nie chciał sprowokować chłopaka do wydania kilu niecenzuralnych dźwięków. Najpierw wziął do ust samą główkę, pomasował językiem. Nie spieszył się zanadto.
— Derek! — warkot Raekena był bardzo przyjemnym połechtaniem jego ego. To jak desperacko próbował szarpnąć biodrami też. Jednak Hale trzymał go pewnie i mocno. W końcu zaczął się poruszać. Nie brał go głęboko, jedynie kilka pierwszych centymetrów. Nie przegapił kolejnego zduszonego jęku ani kilku kropel znajomego smaku.
Okey, to był pewien rekord jeśli chodzi o szybkość doprowadzenia Theo do takiego stanu. Mogło to mieć coś wspólnego z rozmową, która odbyli oraz faktem, że jeszcze przed imprezą u Masona, Raeken skupił się raczej na sprawieniu przyjemności jemu. Potem jakimś sposobem brakło im czasu na zajęcie się półtwardym członkiem chłopaka. Zresztą obaj stracili do tego chęć po zbombardowaniu telefonami od znajomych Theo. Najbardziej ich zapał ostudził sms od Dunbara, który upewniał się czy Raeken wybierał się na domówkę Hewitta. Teraz Derek ze wstydem mógł przyznać przed samym sobą, że zazdrość robiła z nim co chciała. Na szczęście pomimo jego idiotycznego zachowania i obrażania się niczym nadwrażliwa dwunastolatka, wylądowali dokładnie tu gdzie chciał.
Postanowił podręczyć Raekena bardziej. Na szybkie, niechlujne zabawy będą mieć później jeszcze mnóstwo czasu. Nadal drażniąco wolno brał go coraz głębiej, aż jego nos niemal dotykał krótko przyciętych włosków powyżej. Pod dłońmi czuł jak mięśnie Theo drgały raz po raz, trochę jak po jakimś nieludzkim wysiłku. I może powstrzymywanie się od orgazmu, który miał nadejść, można było porównać do pokonania siedmioboju olimpijskiego. Wycofał się tylko po to, by sekundę później ponownie wziąć go niemal w całości. I tak kilka razy. Raz po raz, wciąż piekielnie wolno. To na pewno było wystarczająco przyjemne, by utrzymać go w stanie podniecenia, ale nie wystarczające, żeby pozwolić mu dojść. To byłoby nieco zbyt szybkie, a Hale chciał się trochę nacieszyć tym, jak gorący i twardy był penis w jego ustach. Zaczerwieniony, nabiegły krwią, tak... wrażliwy. Połaskotał językiem żyłę na spodzie i cieszył się wywołaną reakcją, niczym kot nową zabawką...
Jedną ręką pomasował napięte jądra. Teraz Theo drżał już na całym ciele i z całych sił zaciskał dłoń na barku Dereka. Teraz to takie przeciąganie liny, który z nich odpuści pierwszy. Hale zawsze lubił dobrą rywalizację i jeszcze lepszy seks. Kto powiedział, że tych dwóch rzeczy nie można połączyć? Z lekkim wahaniem przesunął dłoń pomiędzy pośladki chłopaka i ostrożnie pomasował suchym opuszkiem palca pomarszczoną skórę wokół wejścia. Raeken początkowo wstrzymał oddech i spiął się wyraźnie. Derek już miał zacząć przepraszać, gdy usłyszał kolejne sapnięcie. I to na pewno nie był wyraz protestu czy niezadowolenia. Niby pamiętał, że Theo raz czy dwa proponował, żeby poszli dalej niż wzajemne obciąganie, ale...
Na próbę nacisnął nieco mocniej, chwilowo wypuszczając wilgotny członek z ust. Nie robił nic na siłę, nie bez nawilżenia i upewnienia się, że na pewno mu wolno. Jedynie na tyle by odrobinę podrażnić i sprawdzić reakcję. Kiedy wsunął palec na maksymalnie dwa centymetry, wrócił do obciągania i tym razem nie bawił się w drażnienie z Raekenem. Nie starał się go wziąć w całości, skupił się raczej na tym żeby poruszać się szybko i od czasu do czasu mocno stymulować samą główkę. Nogi Theo zaczęły niebezpiecznie drżeć, przez co Derek musiał włożyć więcej wysiłku w utrzymanie go przy ścianie. A i tak chłopak osunął się nieco w dół, bardziej naciskając na wbijający się w niego palec. Hale czuł jak gorące mięśnie pochłaniają milimetr po milimetrze. Podziało to na jego wyobraźnie i nagle nie chciał niczego bardziej, niż odwrócić Raekena przodem do ściany i wbić się w niego jedynym pchnięciem. Powstrzymał się oczywiście, ale ten konkretny scenariusz na pewno muszą zrealizować w niedalekiej przyszłości.
Tak bardzo skupił się na swoich fantazjach, że jakoś przegapił desperacką próbę zwrócenia uwagi. Theo niemal dławił się oddechem, starając się odciągnąć go za włosy. Mruknął cicho i pomasował tylną część prawego uda, by ostatecznie zacisnąć dłoń na pośladku. To musiało wystarczyć Raekenowi za zapewnienie, że nie miał nic przeciwko odrobinie spermy w ustach. Nie, kiedy ta należy do kogoś z kim łączy go coś więcej niż jednorazowy, szybki numerek.
***
Theo nie był pewien jak znalazł się w sypialni Dereka. Mogło to mieć coś wspólnego z tym, że starszy wilkołak to podstępna, niewyżyta bestia. I niby pewne oznaki tego widział już wcześniej, ale to jak zachowywał się tej nocy... to wyższy poziom szaleństwa. Dobrego rzecz jasna, ale nadal szaleństwa. Derek musiał się ograniczać przy ich poprzednich zbliżeniach, albo zdwoił wysiłki aby Raeken naprawdę całkowicie zapomniał o Liamie. I chociaż za żadne skarby świata nie przyznałby się teraz do tego: działało nad wyraz skutecznie. Był łatwy, trudno. Hale raczej nie będzie rozpaczał z tego powodu, skoro sam najchętniej nie wypuszczałby go z łóżka. Reszta świata jakoś go nie obchodziła. I nawet jeśli wciąż czuł się dziwnie na myśl o Dunbarze i jego szczenięcym, urażonym spojrzeniu... to i tak nie zrezygnowałby z Hale'a.
Lubił Liama za jego szczerość i lojalność. Cenił zaufanie jakim młodszy chłopak go obdarzył i nadal chciał się z nim przyjaźnić. Miał nadzieję, że Dunbar nie obraził się na niego śmiertelnie za to, że Theo postanowił jakoś zorganizować sobie życie prywatne. Jedno było pewne, Liam nie był zachwycony, kiedy pijany Mason oświecił wszystkich znajdujących się na imprezie nieludzi, że Theo Raeken spotykał się z Derekiem Hale'em. Nawet, jeśli wtedy to jeszcze nie było prawdą. Przyjaźnili się i często obściskiwali się niczym naćpani hormonami czternastolatkowie. Parą byli zaledwie od sześciu godzin. Theo nie zamierzał tego tłumaczyć Dunbarowi, jakoś wątpił aby ten to docenił.
Jeszcze uroiłoby się w jego głowie, że Raeken rzucił się w szerokie ramiona Hale'a, aby odreagować odrzucenie przez niego... To nie do końca tak było, ale miał przeczucie, że nikt poza ich dwójką tego nie zrozumie. Lubił Dereka, jego sprawne ręce i ciało niczym u cholernego herosa. Podobał mu się zatem jego charakter, wygląd i to jaki był w łóżku. A to, że zaczynając z nim związek, jeszcze całkowicie nie wyleczył się z poprzedniego zauroczenia, było tylko i wyłącznie ich sprawą. Domyślał się, że Derek nie mógł być z tego powodu szczęśliwy, a jedynie zaakceptował to na ile mógł. Teraz Theo musiał wymyślić jedynie sposób poinformowania go, że nawet gdyby Liam Dunbar zatańczył dla niego nago, to on i tak w nocy skończyłby wciśnięty w zaskakująco przyjemne objęcia Dereka.
Kilka razy sugerował mu już, że jeśli chce to może bardziej zainteresować się jego tyłkiem. Póki co Derek zbywał go za każdym razem. Theo liczył jednak na to, że skoro zaczął go tam macać, to powoli przejdą do kolejnych fajnych rzeczy.
***
Podobało się?
Nie jestem przyzwyczajona do tak szczegółowego opisywania scen seksu, ale chyba nie wyszło źle... Mam nadzieję XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro