Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Nu, nu! Nie dla psa..." Steter Humor XD

To taka "łatka do kanonu" Miniaturka, którą należy potraktować z przymrożeniem oka. Pisana dla własnej radochy i relaksu.


***

— Scott, mój głupszy bracie z innej matki...

— Stiles. — to jedno słowo wypowiedziane tym tonem oznaczało, że jeśli się nie zamknie czekają go ogromne kłopoty.

— Ale nie poważnie, stary — zaczyna znowu nieco łagodniejszym tonem — Jak twoim zdaniem mam powstrzymać Hale'a od umawiania się z twoją mamą?! — I okay, wrzeszczenie niekoniecznie jest dobrym pomysłem. McCall jest już wystarczająco rozstrojony, a Stiles nie bardzo chce się dowiadywać, jakie to uczucie mieć czyjeś kły zatopione w gardle. Wilkołaki zdają się mieć jakiś problem, z jego przyozdobioną dziesiątkami pieprzyków szyją... Derek regularnie grozi mu rozszarpaniem gardła, McCall jedynie warczy i zerka sugestywnie na jego zbyt szybko bijący puls. Nie ma pewności co do Petera, ale znając szczęście Stilinskiego to i pan alfa będzie chętny, by trwale oddzielić jego głowę od reszty ciała.

— Idź tam zamiast niej — odpowiada Scott, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.

— Zaraz. Stop. Nie pozwolisz, aby twoja mama poszła z nim na randkę, ale to mnie wyślesz w roli posłańca? I co ja mam niby zrobić? Pogrozić palcem i powiedzieć: "nu, nu nie dla psa, kiełbasa"

— Nie, źle mnie zrozumiałeś. Ty się z nim umów.

— Gorzej ci czy co do cholery?! To ugryzienie miało jednak jakieś dodatkowe skutki uboczne, Scottie. Naprawdę mi przykro stary, ale najwidoczniej resztki twojego mózgu zostały zjedzone przez likantropie...

— Stiles... randka z moją mamą to gra. Nie łapiesz tego, co? Bawi się w to, bo wie, że będę próbował przekonać cię do... niego — kończy McCall i nie ma na tyle odwagi cywilnej by patrzeć mu przy tym w oczy.

— Gdyby to nie było tak bezcelowe, to bym cię walnął, McCall — warczy przez zaciśnięte zęby. Czuje się odrobinę wystawiony do odstrzału, co nie jest miłym uczuciem — Mam szesnaście lat, a on jakieś...?

— Nie wiem, coś pod czterdziestkę, Derek ostatnio próbował wytłumaczyć mi dlaczego wilkołaki nie starzeją się w takim samym tempie jak ludzie... ale zawsze byłem słaby z biologii.

— CZTERDZIESTKĘ?! Czy ty w ogóle... Jesteś kretynem, Scott. Już pomijając to, dlaczego wpadłeś na tak genialny pomysł... to pomyślałeś o tym, że może ja nie chcę zostać zamordowany? Ani nie jestem gejem? A jeśli czasami gapię się na tyłek Jacksona, to nikt nie mówi o tym głośno... ale z drugiej strony Whittemore może i jest wrednym sukinsynem, ale za to jakim ładniutkim...

— Stiles naprawdę...

— Pan psychol, jest właśnie tym: psycholem i kto wie czy nie znajdziesz mnie następnego dnia w kawałeczkach na własnym trawniku. Może nawet napisze ci wierszyk moją krwią... Hale, jest dwie dekady ode mnie starszy, niestabilny umysłowo, a jakby tego było mało, ubiera się jak cholerny alfons ze starych filmów gangsterskich!

— A jednak nadal cuchniesz podnieceniem za każdym razem, kiedy na niego wpadamy — gasi go Scott — Wcale nie jest dla mnie pocieszające to, że on gapi się na ciebie, jak ty na kręcone frytki albo tyłek Jacksona...

***

Będzie mi miło jeśli zostawicie po sobie ślad. :)

Do końca sierpnia (nie)zauważony raczej zniknie z tej książki i nie jestem przekonana czy wróci na wattpad w osobnej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro