"Nu, nu! Nie dla psa..." Steter Humor XD
To taka "łatka do kanonu" Miniaturka, którą należy potraktować z przymrożeniem oka. Pisana dla własnej radochy i relaksu.
***
— Scott, mój głupszy bracie z innej matki...
— Stiles. — to jedno słowo wypowiedziane tym tonem oznaczało, że jeśli się nie zamknie czekają go ogromne kłopoty.
— Ale nie poważnie, stary — zaczyna znowu nieco łagodniejszym tonem — Jak twoim zdaniem mam powstrzymać Hale'a od umawiania się z twoją mamą?! — I okay, wrzeszczenie niekoniecznie jest dobrym pomysłem. McCall jest już wystarczająco rozstrojony, a Stiles nie bardzo chce się dowiadywać, jakie to uczucie mieć czyjeś kły zatopione w gardle. Wilkołaki zdają się mieć jakiś problem, z jego przyozdobioną dziesiątkami pieprzyków szyją... Derek regularnie grozi mu rozszarpaniem gardła, McCall jedynie warczy i zerka sugestywnie na jego zbyt szybko bijący puls. Nie ma pewności co do Petera, ale znając szczęście Stilinskiego to i pan alfa będzie chętny, by trwale oddzielić jego głowę od reszty ciała.
— Idź tam zamiast niej — odpowiada Scott, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
— Zaraz. Stop. Nie pozwolisz, aby twoja mama poszła z nim na randkę, ale to mnie wyślesz w roli posłańca? I co ja mam niby zrobić? Pogrozić palcem i powiedzieć: "nu, nu nie dla psa, kiełbasa"
— Nie, źle mnie zrozumiałeś. Ty się z nim umów.
— Gorzej ci czy co do cholery?! To ugryzienie miało jednak jakieś dodatkowe skutki uboczne, Scottie. Naprawdę mi przykro stary, ale najwidoczniej resztki twojego mózgu zostały zjedzone przez likantropie...
— Stiles... randka z moją mamą to gra. Nie łapiesz tego, co? Bawi się w to, bo wie, że będę próbował przekonać cię do... niego — kończy McCall i nie ma na tyle odwagi cywilnej by patrzeć mu przy tym w oczy.
— Gdyby to nie było tak bezcelowe, to bym cię walnął, McCall — warczy przez zaciśnięte zęby. Czuje się odrobinę wystawiony do odstrzału, co nie jest miłym uczuciem — Mam szesnaście lat, a on jakieś...?
— Nie wiem, coś pod czterdziestkę, Derek ostatnio próbował wytłumaczyć mi dlaczego wilkołaki nie starzeją się w takim samym tempie jak ludzie... ale zawsze byłem słaby z biologii.
— CZTERDZIESTKĘ?! Czy ty w ogóle... Jesteś kretynem, Scott. Już pomijając to, dlaczego wpadłeś na tak genialny pomysł... to pomyślałeś o tym, że może ja nie chcę zostać zamordowany? Ani nie jestem gejem? A jeśli czasami gapię się na tyłek Jacksona, to nikt nie mówi o tym głośno... ale z drugiej strony Whittemore może i jest wrednym sukinsynem, ale za to jakim ładniutkim...
— Stiles naprawdę...
— Pan psychol, jest właśnie tym: psycholem i kto wie czy nie znajdziesz mnie następnego dnia w kawałeczkach na własnym trawniku. Może nawet napisze ci wierszyk moją krwią... Hale, jest dwie dekady ode mnie starszy, niestabilny umysłowo, a jakby tego było mało, ubiera się jak cholerny alfons ze starych filmów gangsterskich!
— A jednak nadal cuchniesz podnieceniem za każdym razem, kiedy na niego wpadamy — gasi go Scott — Wcale nie jest dla mnie pocieszające to, że on gapi się na ciebie, jak ty na kręcone frytki albo tyłek Jacksona...
***
Będzie mi miło jeśli zostawicie po sobie ślad. :)
Do końca sierpnia (nie)zauważony raczej zniknie z tej książki i nie jestem przekonana czy wróci na wattpad w osobnej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro