Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Humorki


Hej:) humorki na dobry początek weekendu :D

Shot komediowy, na luzie i z przymrużeniem oka...




***

Peter doskonale zdawał sobie, że zachowuję się jak dwuletnie rozkapryszone dziecko, ale tym razem on naprawdę nie robił tego specjalnie i z premedytacją. Godzinę temu wysłał Dereka po kilogram kwaśnych żelek do najbliższego sklepu, a teraz, kiedy jego siostrzeniec wrócił z tym ładunkiem wolałby jednak kilogram frytek, albo najlepiej ze dwa hamburgery i pizzę z papryczkami peperoni, których ostatnio nikt nie pozwalał mu jeść.

- Zaraz mnie szlak trafi. - mruknął Derek pod nosem i zrobił obrót na pięcie, kierując się z powrotem do miasta po jakieś niezdrowe żarcie. Stiles go potem za to zechce wykastrować, ale Hale ma nadzieję, że Isaac uratuję go przed gniewem przyszłego odrobinę ześwirowanego na punkcie zdrowego odżywiania tatuśka.

- Gdybyś chciał coś jeszcze to dzwoń! - zawołał z przedpokoju - Wole to kupić od razu niż wracać się w tą i z powrotem dziesięć razy.

Derek po dziesięciu minutach zaparkował pod niewielką pizzerią, złożył zamówienie na wszystko, co chciał Peter, bo nawet jak wuj tego nie zje, to akurat takie jedzenie nie ma szans się zmarnować z bandą wygłodniałych, naładowanych hormonami gówniarzy. On sam, co dziwne jakoś nie był na razie zbyt głodny. Kiedy już wychodził obładowany pudelkami z lokalu, poczuł jak jego telefon wibruję. Otworzył wiadomość, po której skóra lekko mu ścierpła.

Czekolada (dużo i różnej). - okay, czyli Peter chce słodkiego.

Ketchup.

Serek Tofu! - Derek stwierdził, że Peter zgłupiał.

Mandarynki.

I jeszcze cała masa innych produktów, a przynajmniej połowa z nich to takie na widok których Stiles dostawał słowotoku i wrzeszczał na wszystkich dookoła: "przecież Peterowi nie wolno dawać takich świństw" oczywiście pomiędzy wplatał różne, barwne epitety. Hale był pewien, że jeszcze w życiu nie nasłuchał się tylu obelg.

Derek nie był pewien czy zdoła upchnąć, to wszystko do jednego wózka. Godzinę później wyszedł bardzo wkurwiony i obwieszony reklamówkami, bo Peter przysłał mu jeszcze dwukrotnie uzupełnienie poprzedniej listy. Przysiąg sobie, że już nigdy więcej nie da się wrobić w zakupy dla tego potwora bez serca i poczucia umiaru.

***

Gdy wreszcie wrócił do domu, to ciężarny wilkołak już smacznie chrapał na kolanach swojego partnera. Isaac zerknął na niego nieco niepewnie i oszacował wzrokiem ilość zakupów, ale nawet nie ruszył swoich czterech liter żeby pomóc mu z tymi reklamówkami.

Wściekły Derek rzucił wszystko tam gdzie stał i ostentacyjnie z wysoko uniesioną głową i zmarszczonymi brwiami wymaszerował do swojej sypialni. Trzasnął drzwiami tak mocno, że tylko cudem nie rozpadły się na drzazgi. Młodszy Hale niekontrolowanym wybuchem swojego nieuzasadnionego (zdaniem Stilesa) oburzenia obudził Petera i Stilinski był gotowy za to zaaplikować mu kulkę z tojadem. Wilkołak zerwał się ze swojego wygodnego miejsca, kiedy przy drzwiach zobaczył torby z zakupami i pudełka z ulubionej pizzerii. Zanim Stiles zdążył w ogóle do niego dobiec udało mu się pochłonąć już cały kawałek. Dostrzegając zagrożenie dla swojego niebiańskiego posiłku, czyli zbliżającego się Stilinskiego poderwał się z miejsca i uciekł trzymając w rękach kolejne kawałki swojego przysmaku.

- Peter przestań zachowywać się jak kilkulatek i natychmiast to oddaj! - ton młodszego był dosyć stanowczy, ale niestety na wilkołaku nie robiło, to większego wrażenia. Od tygodnia chciał zjeść pizzę i NIC ani NIKT go nie powstrzyma. - Nasze dziecko nie będzie już od tak wczesnej fazy rozwojowej faszerować się niezdrowym żarciem!

- Ono nie musi, ale ja tak. - odwarknął Hale. Korzystając z chwili jego nieuwagi Stiles zdołał się do niego podkraść i wyrywać mu pudełko. Pizza wylądowała na kafelkach, oczywiście dodatkami w dół. Peter wyglądał jakby miał się rozpłakać i o zgrozo naprawdę to robi! Oprócz potoku łez dołączył jeszcze ścieżkę dźwiękową, która brzmiała mniej więcej jak kojot na żywca pozbawiany przyrodzenia. Takie zawodzenie wywabiło nawet na wpół śpiącego Dereka z pokoju.

Chwilę zajeło mu rozeznanie się w sytuacji, ale gdy wreszcie dotarło do niego co się stało, oraz kto za to nieszczęście odpowiadał, popatrzył na Stiliskiego z mordem w oczach.

- Popierdoliło cię?! - warknął. Ze sterty reklamówek wyjął jeszcze jedno pudełko z nieco mniejszą pizzą. Co prawda ta miała być jego, ale były sprawy ważne i ważniejsze. Dla niego w tym momencie najistotniejsze jest to, żeby starszy wilkołak się już zamknął, bo uszy więdły od tego jazgotu. Oczy Petera momentalnie rozbłysnęły szczęściem.

Stiles chciał otworzyć swoją niewyparzoną gębę, po to by prawdopodobnie kolejny razy wyrazić swój sprzeciw wobec nieodpowiedniej diety ciężarnego. Jednak tym razem Derek był szybszy.

- Ani się waż odzywać! - wrzasnął i to tak, że szyby w oknach lekko drgają. Stiles i Isaac struchleli, a ich rozbiegany wzrok świadczył o tym, że instynktownie szukali jakiejkolwiek drogi ucieczki. - Nie ty musisz znosić teraz zmiany nastroju średnio, co trzy minuty, nie jesteś non stop głodny i nie sikasz jak kot z chorym pęcherzem, więc ani słowa mówię! Jak chce zjeść pizzę, to masz po nią zapierdalać nawet w środku nocy i w piżamie, a nie wyrzucać tą, którą ktoś kupił za ciebie. - kontynuował swój wywód, jednocześnie podchodząc do przerażonego chłopaka coraz bliżej.

- Der... - Isaac spróbował się wtrącić.

- Ty też się zamknij. Nie ciebie czeka rewolucja w organizmie i rezygnacja ze wszystkich przyzwyczajeń! Nie mówiąc już o tym, że to nie w tobie rośnie ta mała, podstępna istota, która owinie sobie wszystkich łącznie ze mną do dokoła małego paluszka...

- Rozumem, że jeszcze nie powiedziałeś? - zapytał Peter z wyraźnie widocznym rozbawieniem. - A przypomnieć ci, że to na mnie mówiłeś: cykor. - starszy wilkołak był pełen podziwu dla zdolności intelektualnych Layeya. Przecież ten dureń miał czarno na białym przedstawione wszystkie objawy ciąży wilkołaka. Niestety ten pierwotniak się jeszcze nie zorientował. No litości! Z tak wyczulonymi zmysłami i instynktem powinno być to dla blondyna oczywiste, ale niestety nie było...

- O czym on mówi? - Isaac był przerażony, bo co jeśli przez to jego całe nękanie Dereka o dziecko brunet go zostawi?! Też by ze sobą nie wytrzymał. Od kiedy dowiedział się, że istnieję coś takiego jak wilkołacza, męska ciąża nie przestawał o tym nadawać.

- Cóż... - mruknął przesadnie teatralnym głosem najstarszy wilkołak. - Nasze dziecko będzie mieć poważną konkurencję. - Chwila grobowej ciszy, ale kiedy tylko dotarł do nich sens słów Petera zaczęli mówić jeden przez drugiego.

- Naprawdę? - Stiles brzmiał na mocno zszokowanego.

Natomiast Lahey wyglądał dosyć dziwnie, co chwilę zmieniając kolory na twarzy od czerwonego, przez lekko zielony aż do trupio bladego.

- B-będziemy mieć dziecko? - był tak przestraszony, że Derek urwie mu za to głowę, albo coś co znajduję się znacznie niżej niż głowa.

- Nie. - odpowiedział twardo brunet i Isaac z trudem powstrzymał falę rozczarowania. Na wszystko będzie przecież jeszcze czas... jednak Hale z zadowolonym, złośliwym uśmieszkiem zakończył swoją wypowiedź - Dzieci. - Lahey potrzebował jakiegoś stołka, albo chociaż czegoś czego mógłby się przytrzymać.

- Dzieci? - parsknął rozbawiony Stilinski.

- Deaton twierdzi, że to bliźniaki. - westchnął zrezygnowany Derek, bo nie tak to planował rozegrać. Mimo wszystko gdzieś pod tymi wszystkimi innymi emocjami czaiło się SZCZĘŚCIE.

- No gratuluję stary! Wbiłeś dwa gole! - zaświergotał Stiles i chciał podać rękę Laheyowi, ale nie miał komu, bo blondyn dosyć czule witał się z podłogą. Derek westchnął i przeniósł spojrzenie na rechoczącego Petera.

- Czy oni zawsze muszą reagować w ten sposób? - zakpił, przypominając sobie, że Stiles też zemdlał po otrzymaniu radosnej nowiny.

- Najwidoczniej... szok na chwilę resetuję ich mózgi, ale mógłby się szybciej zaktualizować, bo pizza się skończyła. Nie wiem jak ty, ale ja bym jeszcze zjadł ze dwie. - Brunet siadł na blacie koło wuja i z wyczekiwaniem przyglądał się, kiedy Stiles załapie, że ma zapieprzać do pizzerii.

- Tak zdecydowanie pizza i może jeszcze cisto czekoladowe? - zerknął pytająco na starszego, a ten tylko uśmiechnął się promiennie. - Na później jakiś popcorn i może słone paluszki. Pomyśle, co jeszcze i wyślę ci listę SMS-em. - oznajmił patrząc na zszokowanego dwudziestolatka. - No, na co czekasz? Głodny jestem...

***

- Kurwa, Lahey radzę i się szybko budzić. - Stiles wymamrotał pod nosem, łapiąc kluczyki i portfel. - Isaac w coś ty nas wpakował?! - marudził otwierając samochód. - Derek będzie dziesięć razy gorszy od Petera.

Lahey nadal kochał podłogę, ale zdecydował, że trzeba wstać i stawić czoło konsekwencjom własnych, reprodukcyjnych czynów...


Śmiałam się pisząc to :D



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro