Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Gierki Słowne

Wersja zmieniona... przynajmniej już nie ma mieszanki czasów :)

 *sprawdzony przez:  fine-by-me

***

 Derek nie wie, co knuje ta mała cholera, zwana inaczej Stilesem. Może testuje jego nieistniejącą cierpliwość albo odkrył skłonności masochistyczne i teraz chce znaleźć kogoś, kto od czasu do czasu nim porzuca? Hale'a naprawdę nie interesuje, jaki jest ukryty motyw tej całej szopki, ale powoli zaczyna mieć jej dosyć... Stilinski próbuje na nim coraz to nowe kreatywne ksywki i przezwiska.

Ma po dziurki w nosie bycia: wilczkiem, wilczusiem, psiakiem, marudą, superwolfem... i wszystkim tym, co akurat skojarzy się Stilinskiemu z jego skromną osobą.


Tydzień Temu:

Od progu słychać wesołe nucenie i liczne śmiechy. Po chwili do loftu wtacza się gromada roześmianych, zadowolonych z życia gówniarzy. Derek tylko zagryza zęby.

– Hej, hej, wielkoludzie! – woła Stilinski i wskakuje na kanapę obok bruneta, zabierając mu z rąk czytaną książkę. Wilkołak warczy i po prostu wychodzi.

Mały, wredny, wyszczekany gówniarz... A gdyby tak zająć mu czymś usta?

Wczoraj:

Nawet istotom nadprzyrodzonym może znudzić się śmieciowe jedzenie, więc Derek postanawia coś sobie ugotować. Nie ma w tym specjalnej wprawy ani zbytniego talentu, ale radzi sobie z prostymi potrawami.

Tylko że swoim posiłkiem nie lubi się z nikim dzielić. Niestety, w międzyczasie nawiedza go zawsze nienajedzony Stiles Stilinski i zwija mu z talerza połowę makaronu. Hale warczy i stara się osunąć dalej z resztką posiłku, a nastolatek tylko słodko i bezczelnie się uśmiecha.

– Nie denerwuj się, kuchareczko, złość piękności szkodzi. – Za to zostaje dosłownie wyrzucony za drzwi.

Jak do tej pory znosił cierpliwie każdą ksywkę, jaką nadał mu Stilinski, ale nikt nie będzie go kastrował! Nawet słownie!

– Hej?! – protestuje słabo nastolatek, starając się z powrotem dostać do mieszkania Dereka.

– Możesz się wściekać do woli... może przynajmniej trochę zbrzydniesz – mówi na pożegnanie starszy i zatrzaskuje drzwi.

Nastolatek nie ma nawet szans jakoś zareagować na komplement ukryty w obeldze. Hale nie otwiera mu ponownie. Po jakimś kwadransie bezustannych wrzasków i maltretowania dzwonka nastolatek w końcu daje za wygraną. Mimo to calutką drogę do domu szczerzy się do siebie jak wariat. Mówi nawet dzień dobry pani Margaret, a ta stara jędza zawsze donosiła szeryfowi o wszystkich jego wybrykach. Zawdzięcza jej większość swoich szlabanów.

Mniejsza o to! Derek powiedział, że jest przystojny... nie, raczej ładny? Co prawda w bardzo pokrętny sposób, ale jednak! Stiles jest więc o krok bliżej od dostania się do jego spodni.

***

Tego ranka, kiedy reszta jego watahy wybyła do szkoły, alfa liczy na trochę spokoju i na dłuższą chwilę dla siebie. Szybki prysznic i typowo męski relaks... Wychodzi z łazienki w samym ręczniku, a za drzwiami zastaje śliniącego się nastolatka.

Którędy on w ogóle wlazł mu do mieszkania?! To już pochodzi pod nękanie!

– Co ty tu robisz? – warczy zirytowany, bo nawet bez wilkołaczych da się domyśleć, co robił jeszcze kilka minut temu.

– Pytanie raczej brzmi: Co ty, niegrzeczny wilczusiu, robiłeś tam? – Mruga zaczepnie.

Derek czuje, jak rumieniec wypływa mu na twarz. Nie ma, kurwa, mowy, że przez tego irytującego gówniarza sam zaczyna zachowywać się, jakby cofnął się z powrotem do czasów liceum! Jednak wciąż czuje lekkie zażenowanie i wie, że Stiles wie.

Prawdopodobnie młodszy chłopak wie również, że Hale wie o tym, że on wie...

– Gdybyś kiedyś potrzebował z tym pomocy, to możesz liczyć na pomocną dłoń – rzuca Stiles, jakby od niechcenia, ale zapach go zdradza. Jest TAK intensywny, że Derek ma kłopot z zebraniem spójnych myśli. Dopiero gdy drzwi za nastolatkiem się zamykają, do mózgu bruneta dociera, co dokładnie miał on na myśli.

Pamiętaj, że gówniarz nie ma osiemnastu lat, a jego ojciec jest szeryfem!

I jeżeli jeszcze tego samego dnia Derek korzysta z propozycji, to tego już nikt nie musi wiedzieć.

Cóż, w sumie to tylko udają, że nic nie zauważają...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro