Dlaczego, Hawaje przestały być rajem dla nowożeńców?/Steter
Króciótki Crossover Hawaii 5.O i Teen Wolf
Humor&Fluff
Błędy niesprawdzone
***
Stiles, jest dosyć zaskoczony, kiedy do pokoju hotelowego wbija mu dwóch uzbrojonych gości. Jakiś szósty zmysł podpowiada mu, że to nie łowcy ani miejscowi gangsterzy. Mimo to niemal natychmiast unosi ręce w górę. A to nie jest zbyt rozsądne posunięcie, jeśli ma się na sobie jedynie luźno zawiązany ręcznik.
— Detektyw Danny Williams! — wrzeszczy jeden z mężczyzn — Chryste! Zakryj się, młody! — dodaje, nawet na chwilę nie opuszcza broni ani wzroku. Okay, teraz Stiles czuje się nieco molestowany... spojrzeniem. Gdzie do diabła jest jego wnerwiający, ale wygadany niczym cholerna papuga, mąż?!
— Komandor, Porucznik Steve McGarrett. Five-O! Nie ruszaj się i ręce na widoku!
— Może zdecydujecie się na jedną wersję? — pyta z sarkazmem, bo najwyraźniej wciąż nie nauczył się niczego na własnych błędach. — Wiecie, nie chciałbym zostać zastrzelony podczas zakładania gatek...
— Ubierz się — zezwala blondyn łaskawie. Na jego ustach widać cień krzywego uśmieszku. — Steve, jesteś pewien, że nie pomyliliśmy pokoju... znowu? — Dodaje ciszej — Nie wygląda mi na ofiarę porwania, ani na więzionego wbrew woli... a to sugerował kierownik hotelu. — Stilinski ma ochotę zapaść się pod ziemie. Już rozumie, dlaczego chłopak od posiłków tak dziwnie się na niego gapił. — Opcje są dwie: albo my się pomyliliśmy albo ten facet od zgłoszenia naoglądał się za dużo filmów...
— Zaraz się dowiemy — odpowiada McGarrett — Znasz tego mężczyznę? — pyta, pokazując mu na telefonie zdjęcie Petera. Przykutego do krzesła Petera.
— Tak, to Peter... — urywa, bo nie wie jak jego mąż się przedstawił. Nie chce wprowadzać niepotrzebnego zamętu. Nie ma pojęcia, jak wiele czasu musi minąć od ślubu, by do odpowiednich instytucji dotarły informacje o zmianie stanu cywilnego, a co za tym idzie, samego nazwiska.
,
— A ty to...? — wtrąca Williams
— Mieczysław Stilinski — odpowiada automatycznie
— Och — McGarrett wygląda na nieco zażenowanego — W takim razie... gdy tylko sprawdzimy dane i, jeśli wszystko będzie się zgadzać, to będziesz mógł odebrać ojca z aresztu.
— Ojca...? — musi mieć bardzo głupią minę, bo pan detektyw parska głośnym śmiechem
— No... tak. Peter Stilinski-Hale — mężczyzna zwraca się do niego takim tonem, jakby uważał go co najmniej za kretyna — Danno, przestań rżeć! — syczy na partnera
— Ty go oświecisz, czy ja mam czynić honory? — najwyraźniej 'Danno', bawi się lepiej niż sam Stiles. Cóż... swój pozna swego. A on nigdy nie ukrywał, że jest sarkastycznym, lekko złośliwym dupkiem.
— Peter to mój mąż, a nie ojciec. — informuje bezlitośnie z fascynacją obserwując jak z twarzy faceta odpływają wszystkie kolory, by po kilku sekundach wrócić w postaci całkiem imponującego rumieńca.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro