Z miłości...| Skyen
26 lipca 2016
Na lotnisku w Warszawie właśnie wylądował samolot, wiozący pasażerów z Islandii. Młoda dziewczyna wysiadła i powolnym krokiem skierowała się po swój bagaż. Z jej ust nadal nie schodził uśmiech. Była w szoku jak bardzo wycieczka jej marzeń okazała się trafna.
Wyszła na parking, rozglądając się wkoło. Po dwóch tygodniach była okropnie ztęskniona za swoim chłopakiem.
Młoda blondynka poprawiła swoje Clubmastery, a po chwili wesoło się zaśmiała. Poczuła na swojej skórze dłonie, które tak dobrze znała i kochała.
- Tęskniłem kochanie...- wyszeptał na jej ucho młody, dość wysoki i dobrze zbudowany chłopak.
Blondynka nic nie odpowiedziała tylko wpiła się w jego usta i podarowała pocałunek przepełniony miłością.
•
1 sierpnia 2016
Wybiła dwudziesta, kiedy dziewczyna ostatni raz poprawiła włosy. Kiedy w domu rozbrzmiał donośny dzwonek, szybko zbiegła na dół i otworzyła drzwi.
Przywitali się jak zawsze - długo i namiętnie.
Po dwudziestej pierwszej, przy winie rozmowa całkowicie się kleiła.
Na prawdę rzadko kiedy można spotkać tak zgraną parę w młodym wieku.
I pomyśleć, że to wszystko zaczęło się dwa lata temu, gdy mama Adeli wynajęła mieszkanie młodemu chłopakowi z Gdyni. Zdecydowanie był to jej najlepszy wybór. Córka szybko złapała kontakt z nowym lokatorem i juz po kilku miesiącach byli razem.
2016 był rokiem zdecydowanie najlepszym dla blondynki. Adela przeżyła w nim wszystkie swoje pierwsze razy i to z osobą którą kochała. Pierwszy pocałunek, pierwszy prawdziwy egzamin, jakim była matura, pierwsze imprezy, spełnianie malutkich marzeń, pierwszy seks i pierwsza tak daleka wycieczka.
Wszystko było idealne.
•
7 sierpnia 2016
- Kamiiil - pisnęła przeciągle blondynka - gdziee ty mnie ciągnieeeesz?
Para właśnie wychodziła z parku w pobliżu pałacu kultury. Niebieskooki prowadził swoją dziewczynę przez pasy, puszczając ją dopiero pod pozłacanym szyldem.
"Golden Paradise"
Kamil właśnie zaprowadził swoją ukochaną pod jubilera. Najlepszego jubilera w Warszawie.
Gestem ręki zaprosił blondynkę w czarnych okularach do środka.
- Misiu, wybierz sobie coś ładnego, bo inaczej będę musiał wybrać sam. Bez zbędnych pytań. - dodał szybko, kiedy zauważył jak Adela otwiera buzię.
I faktycznie. Przez całą wizytę w lokalu, dziewczyna nie mówiła nic. Towarzyszył jej tylko szeroki uśmiech ukazujący jej aparat na zęby z różowymi ligaturkami.
- Ten jest śliczny. Aaah cuuudo. - rozmarzyła się Adela, opierając się o szklany blat.
Uśmiechnięta sprzedawczyni podała zakochańcom malutki, zaręczynowy pierścionek. Wykonany był z białego złota z delikatnym, fioletowym kryształem na górze. Faktycznie, był cudowny.
Niepostrzeżenie Kamil puścił kasjerce znaczące oczko i poprowadził swoją dziewczynę do wyjścia.
- Jeszcze tu wrócimy kochanie.
•
22 sierpnia 2016
Dziewiętnasto latko leżała na kolanach Kamila bawiąc się srebrnym iPhone'm. Niebieskooki delikatnie gładził jej włosy wpatrując się w nią. Był zakochany. Jak nigdy. Mógł patrzeć na nią dzień i noc. Zawsze być przy niej, przytulać ją, delikatnie muskać jej wargi. Mógł zasypiać przy niej, budzić się i spędzać z nią każdą wolną chwilę. Jego życie w końcu było piękne.
- Ada.. Przyjadę dziś po Ciebie o 19. Ubierz ładną spódniczkę. Lub sukienkę. - zaśmiał się cicho. Ale uroczo.
- Noo to już kochanie się zastanów. Co wolisz?
- Mmm - rozmarzył się, robiąc śmieszną minę, na co Adela walnęła go pięścią w ramię. - najlepiej te moje ulubione zakolanowki, szarą spódniczkę, co ją ostatnio kupilismy w galerii i so tego ten bordowy sweterek co właśnie wisi na lince. - wskazał palcem na linkę na tarasie.
- Aaa misiek, kocham Cię za to twoje poczucie stylu. - pisnęła i podniosła się do pozycji siedzącej. Siedziała szatynowi na kolanach, a ręce zawiesiła na jego karku.
- A nie kochasz mnie tak ogółem? - powiedział z poważną miną i przybliżył twarz do dziewczyny.
- Kocham Cię całego. Na zawsze. - wyszeptała mu w usta i złożyła na nich namiętny pocałunek.
Po kilku minutach oddawania pocałunków, chłopak pożegnał się z dziewczyną i wybiegł z domu. Powiedział ze musi coś załatwić i będzie po nią o 19.
18:10
Adela siedziała niespokojnie w fotelu. Miała już ubrany strój, który wybrał jej chłopak i lekko pofalowane włosy. Zostało jej tylko nałożenie soczewek, ale to postanowiła zrobić za jakieś pół godziny. Leniwie włączyła telewizor i ułożyła się wygodnie, uważając aby nie zepsuć włosów.
Trafiła akurat na wydarzenia. Nie przełączła programu. Po nudnych politycznych faktach na ekranie widniał wielki napis.
"Napad na jubilera w centrum stolicy. Są osoby ranne i zabójstwa."
Automatycznie poderwała się do góry. Zaniemówiła. Niemożliwe. Nogi jej zmiękły.
Do rzeczywistości sprowadził ją dzwonek telefonu.
To, co usłyszała po drugiej stronie potwierdziło jej najgorsze przypuszczenia.
- Zaraz tam będę.
•••
Wpadła do szpitala niedaleko jej osiedla. Pielęgniarka pokierowała ją długim korytarzem pod salę operacyjną.
Szybko podbiegła do znanej brunetki, która była mamą Kamila. Pani Malinowska była zalana łzami. Trzymała splecione dłonie. Modliła się.
- Panie doktorze! Co z naszym synem?! - rodzice szaty na zadali pytanie widząc lekarza wychodzącego z sali. Adela stała obok nich.
W rozmazanym makijażu. W okularach, rozwalonych lokach i pogniecionych ubraniac. Ulubionych ubraniach jego. Ulubionych ubraniach jej słońca nad głową.
- Przykro nam, nie udało nam się uratować Kamila.
Te słowa rozbrmiały w całym korytarzu. Adeli zdawało się, że są to najgłośniejsze słowa jakie w życiu słyszała.
Były to słowa które wszystko przekreśliły.
Zginął, kiedy kupował jej pierścionek. Ten cudowny, srebrno fioletowy pierścionek. Zginął, bo chciał spędzić z nią całe swoje życie. Zginął, bo jakimś chuliganom zachciało się złota.
Zginął z miłości.
Zalana łzami, opadła bezwładnie na zielone, szpitalne krzesełka.
On nie żyje.
•••
Dziś mija rok. Rok który ciągnął się w nieskończoność. Rok, pełen łez, autoagresji, depresji i zaburzeń.
23.00
Ich ulubiona godzina. To o tej porze robili większość rzeczy. To o tej godzinie Kamil wyznał Adeli miłość. Pod gwiazdami, w parku łazienkowskim.
Kilka samotnych łez pocieklo po twarzy blondynki.
Po roku wyniszczającym jej ciało zmieniła się nie do poznania. Wyblakła cera, wory pod oczami, zapadnietę policzki. Wypukłe blizny na całej długości rąk. Papieros w ustach, nie znikający prawie w ogóle.
Srebrny telefon leżał na płycie nagrobkowej. Wydobywała się z niego piosenka. Ich ulubiona piosenka.
Kilka łez leciało po policzkach blondynki, opadając na jej ręce. W palcach trzymała cytrynowego papierosa. Wypaliła go i zgasila końcówkę na ławce.
Wzięła do dłoni żyletkę. Odbiło się od niej żółtawe światło z latarnii. Delikatnie przyłożyła ją do nadgarstka. Kiedy przycisnela ją mocniej na ziemię skapnela blada krew. Nie było już miejsca na ból. Wypełniała ją tylko pustka. Pustka po miłości swojego życia.
Wpatrujac się w grób ukochanego wzięła do ręki pudełko białych tabletek.
- Kocham Cię, Kamilku.
Wzięła do ust garść pigułek i popila wódką.
Zasnęła.
Zasnęła na wieki.
Zasnęła z miłości.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro