Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Levi x reader


Powróciłam ! Mam nadzieję,że moje nagłe depresje i spadki weny nie powrócą i będę pisała bez przerwy ^-^ No to życzę miłego czytania ! :3

Krasnoludek o czarnych włosach...pardon Levi chodził zdenerwowany po pokoju. Jego kroki rozchodziły się echem po pomieszczeniu tak samo jak i pomruki nazadowolenia.
Nagle ktoś zapukał śmiało do drzwi
- Proszę. - chłodny głos kaprala wydobył się z jego jakże ponętnych ust.
Weszłaś do środka ze spokojem na twarzy, ale rozbawieniem w (K.O) oczach
- Wzywałeś więc oto jestem o panie - odparłaś powstrzymując śmiech
- Bądź choć raz poważna (T.I) - westchnął i pokręcił głową po czym wskazał na krzesło żebyś usiadła,a sam zajął miejsce naprzeciwko.
Kiedy usadziłaś cztery litery spojrzał na ciebie morderczym wzrokiem,wiedziałaś,że nie będzie to przyjemna rozmowa.
- Miałaś przyjść do mnie wczoraj,ale nie przybyłaś...mogę wiedzieć czemu ?- założył ręce na piersi
- Noo...nieco mi się zasnęło....no,ale nie dziw się jak każesz mi przyłazić na spotkanie w środku nocy pomimo,iż wiesz jakim śpiochem jestem - nawet teraz chciałaś spać
- To było bardzo ważne spotkanie.- ciągnął oschle
- Panie skąd ja mam wiedzieć jak ważne jest spotkanie ? Powiedziałeś tylko " Bądź u mnie w pokoju o 3,nie wcześniej,nie później " - starałaś się naśladować jego ton.
Westchnął i wstał podchodząc do okna
- Rozumiem. Czyli nie bierzesz słów swojego przełożonego na poważnie ?
Zaczął chodzić ponownie jednak zatrzymał się za tobą
- Niezbyt - odpowiedziałaś żegnając się w myślach ze światem.
Zamknęłaś oczy czekając na śmierć z rąk Leviego za nieposłuszeństwo,jednak on zamiast cię udusić złapał gwałtownie twój podbródek do góry. Wasze usta dzieliły milimetry a ty zrobiłaś się cała czerwona,już miałaś w głowie co zaraz zrobi ten liliput.. (co z tego,że był wyższy od twojej osoby ? To nadal liliput)ale on tylko zaśmiał się tobie w usta
- Przyjdź dzisiaj o 3 nie wcześniej nie później - szepnął muskając swoimi wargami po chwili całując cię namiętnie i wplatając palce w (K.W). Trwało to z kilka minut - Obiecujesz,że przyjdziesz?
Pokiwałaś głową cała czerwona
- A teraz możesz iść - otworzył drzwi.
Wyszłaś ciągle nie mogąc wydusić słowa,co jak co ale ten mały potrafił całować,a jak przyjdziesz do niego potem...kto wie co jeszcze potrafi....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro