Rukia x Renji
Kucali cali spięci przed głównodowodzącym czekając na to, co ma im do przekazania. Nagle zostali do niego wezwani i żadne z nich nie wiedziało, z jakiego powodu.
— Porucznik Abarai Renji z 6 oddziału oraz porucznik Kuchiki Rukia z oddziału 12...
— Hai — odpowiedzieli równo.
— Razem z kapitanem 10 dywizji, Hitsugay'ą Toshiro, udacie się do świata ludzi w celu schwytania zbiegłego więźnia. Ma on zostać dostarczony do baraków oddziału pierwszego, żywy. Zrozumiano?
— Hai
— Możecie odejść — wstali, po czym skierowali się do wyjścia z biura kapitana oddziału 1.
Nie rozumieli zaistniałej sytuacji. W końcu nie codziennie na Ziemię wysyłanych jest dwóch poruczników oraz kapitan. Wiedzieli już, że ze skazańcem będą nie lada problemy. Nie martwili się jednak na zapas i poszli przygotować do misji. Po drodze spotkali jeszcze kapitana Hitsugayę, który widocznie zmęczony, nakazał zbiórkę przy barakach swojego oddziału za dwie godziny. Sam w tym czasie poszedł się zdrzemnąć.
Kiedy Rukia wkroczyła do posiadłości Kuchiki powiadomiła swojego brata o zaistniałej sytuacji. Nie zdziwiła się gdy ten wiedząc o wszystkim, kazał jej uważać na siebie. Przygotowanie się nie zabrało jej dużo czasu, dlatego też o bardzo szybko ruszyła na miejsce.
~2 godziny później~
Cała trójka spotkała się w wyznaczonym miejscu. Renji zajął się otwieraniem portalu, gdy Rukia rozmawiała z kapitanem.
— Jak bardzo niebezpieczny jest ten przestępca, żeby wysyłać dwóch poruczników i kapitana?
— Chyba nie aż tak. Z tego co mi wiadomo ma rangę A, ale głównodowodzący chce mieć pewność, że nie będzie żadnych niespodzianek.
— Rozumiem. Dziękuję kapitanie — na tym skończyła się wymiana zdań i całą drużyną ruszyli.
Gdy tylko przeszli Senkaimon znaleźli się niedaleko parku. Postanowili pójść do Orichime. Inoe niezrażona nagłą wizytą przyjaciół ze Społeczności Dusz, zaproponowała, aby zostali u niej na kilka dni. Tego wieczoru nie działo się już nic, wszyscy zasnęli spokojnie. Jedynie młody porucznik oddziału 6 miał z tym problem, głowiąc się nad tym, jak wyznać swojej wybrance, co do niej czuj. W końcu i jego zmorzył sen.
Nazajutrz cała czwórka siedziała przy śniadaniu i żywo dyskutowała.
— Heee, więc pewnie będziecie mieć sporo roboty — zachwycała się misją, Orihime. Od pewnego czasu życie bez jakichkolwiek przygód zaczęło i jej ciążyć.
— Prawdopodobnie, ale lepiej się nad tym nie rozdrabniać, bo przyniesie to więcej złego niż dobrego — stwierdził Abarai, kończąc tym samym dany temat.
— Racja — przyznała Rukia. — A jak tam z Ichigo? — spytała po chwili.
— Jest mu ciężko, szczególnie jak Ishida-kun lub Chad-kun idą, żeby walczyć z pustymi. Staramy się go wspierać, ale czasem się izoluje. — Na twarzy Inoe zakwitł smutny uśmiech, lecz zaraz pokręciła głową i się rozpogodziła. — Ale nie martw się Kuchiki-san, zajmiemy się nim.
— Rozumiem, Dziękuję Inoe.
— Musimy iść na patrol. Trzeba go znaleźć — stwierdził Hitsugaya, na co zgodnie pokiwali głowami.
Rudowłosa spojrzała na zegarek i o mało co nie wylała na siebie herbaty.
— Aaaaa już tak późno?! Zaraz się spóźnię! — krzyknęła przejęta i zabierając torbę, zostawiła przyjaciółce zapasowe klucze, po czym wybiegła z domu.
— Chodźmy — powiedział Abarai i razem wyszli z domu przyjaciółki.
Postanowili się rozdzielić. Gdyby któreś znalazło przestępce, miało wysłać sygnał na komórki. Chwilę później Rukia patrolowała park. Przechadzała się uliczkami, rzecz jasna w stroju shinigami, dzięki czemu było małe prawdopodobieństwo rozpoznania. Na jednaj z ławek siedziała para. Słodzili sobie, całowali. Na ten widok coś skręciło się w żołądku młodej kobiety i zmusiło do zadania sobie pytania "Czy ja mam kogoś, kogo kocham?".
Chwilę po zadaniu tego pytania, w głowie Kuchiki pojawił się obraz pewnego narwanego mięśniaka, którego zna od wielu lat. Kiedy uświadomiła sobie o czym myśli, na jej twarz wpłynął soczysty rumieniec, a sama dziewczyna kręciła głową, próbując odgonić natrętne myśli.
Usłyszała pikanie komórki i szybko spojrzała na wyświetlacz. To Renji alarmował pozostałych o znalezieniu celu ich wyprawy. Nie wiele się zastanawiając ruszyła biegiem we wskazane przez chłopaka współrzędne.
Kiedy dotarła na miejsce walka już trwała. Renji atakował skazańca swoim Bankai, jednak po chwili ten go powalił z niesamowitą łatwością. Młoda shinigami postanowiła zaingerować. Na początku oboje walczyli z zwarciu, z krótkimi przerwami na wysyłane przez Rukię zaklęcia. Niestety została zmuszona do uwolnienia swojego zanpaktou do formy Shikai.
-Mai, Sode no Shirayuki! Some no Mai: Tsukishiro! -krzyknęła, po czym w miejscu gdzie stał zbieg pojawił się wielki słup lodu.
Machnęła ręką jeszcze raz i kolejny słup wzbił się w górę. Powtórzyła tę czynność jeszcze kilka razy, tym samym zamykając mężczyznę, który ją atakował oraz siebie w lodowej klatce. Wiedziała, że nie ma z nim szans, ale musiała grać na czas do momentu, którym przybędzie kapitan Hitsugaya. Teraz, skoro czerwonowłosy był już w miarę bezpieczny, ona mogła pójść na całość.
— Nie masz szans dziewczynko, lepiej się poddaj— krzyknął mężczyzna i popchnął przeciwniczkę, tak że upadła i przeturlała się po ziemi.
— Myślisz, że nie jestem w stanie z tobą walczyć?- spytała wstając.
— Dokładnie — potwierdził, jednak Rukia zachowała zimną krew i nie przejmowała się odpowiedzią.
-Ten, który posiada 10 000 drżących skrzydeł i jest zwieńczony jego imieniem. Wraz z prawdą i umiarem delikatnie wbij szpony w ścianę marzeń, nie znających grzechu. Droga Zniszczenia numer 33: Niebieski Płomień Zniszczenia! — krzyknęła i wymierzyła w zbiega. Nie czekając na jego reakcję zaatakowała ponownie.
-Tsugi no Mai: Hakuren!- Uderzyła w przeciwnika falą lodu. Zmęczona opadła na polana, opierając się na katanie. Wstała powoli i spojrzała na efekty. Zbrodniarz był zamrożony, jednak po chwili lód zaczął pękać, a skazaniec się wydostał. Zaatakował Rukię z rozpędu, jednak udało jej się zablokować atak. Próbował jeszcze kilka razy, coraz szybciej i szybciej. Po kilku sekundach oporu od strony czarnowłosej, przeciwnik bez mniejszego problemu wyprowadzał cięcia, raniące Kuchiki. On również był widocznie zmęczony, ale to z jej licznych ran lała się krew.
Postanowił to skończyć. Ruszył na kobietę z zamiarem wbicia zanpaktou prosto w serce Rukii. Cios został jednak zablokowany. Kuchiki zanim zemdlała zobaczyła tylko białe haori oraz poczuła silne i ciepłe ramiona. Kapitan Hitsugaya zajął się walką i kazał Abarai'owi zabrać z miejsca potyczki, poszkodowaną, a także i jemu się oddalić. Renji zatem nie wiele myśląc pobiegł z dziewczyną do domu Orihime w nadziei, że zastanie tam rudowłosą.
Inoe wróciła po szkole do domu i wzięła się za przygotowywanie obiadu. W momencie, kiedy miała wyjmować kurczaka z piekarnika, do domu przez okno wpadł Abarai z nieprzytomną dziewczyną. Widząc to, wyłączyła tylko palniki i podbiegła do przyjaciół.
— Co się stało? — spytała przejęta i od razu przystąpiła do leczenia obrażeń Rukii. Chłopak w tym czasie mocno trzymał jej rękę, jakby w obawie, że jeśli ją puści, jego ukochana zniknie. W tym czasie zdołał opowiedzieć Inoe, co się z grubsza wydarzyło. Obrażenia nie były poważne, jednak dziewczyna straciła dużo krwi. Zgodnie zanieśli ją do pokoju rudowłosej i ułożyli na łóżku.
Zmartwiony chłopak postanowił zostać z czarnowłosą, dopóki ta się nie obudzi. Kilka godzin późnej światło poraziło Kuchiki po oczach. Kiedy uniosła się na łokciach spostrzegła chłopaka siedzącego na krześle obok posłania. Jego głowa spoczywała na kolanach przyjaciółki a ich dłonie były złączone, na co dziewczyna soczyście się zarumieniła. Z rozmyślań wyrwał ją nagły ruch i ciepłe ramiona, które teraz obejmowały ją całą.
— Myślałem, że już się nie obudzisz — powiedział cicho.
— Baka, nie jestem wcale taka słaba — zaśmiała się cicho. Chciała, aby ta chwila trwała wiecznie, aby nie puszczał jej już nigdy.
— Rukia, muszę Ci coś powiedzieć — zaczął, a na jego twarzy wykwitł piękny, czerwony rumieniec — ja...
Czarnowłosa nie dała mu jednak dokończyć, łącząc ich usta w długim pocałunku. Gdy się od siebie oderwali, z ich ust wydobyło się ciche "Kocham Cię" w stronę partnera.
Po kilku minutach do pokoju weszła Inoe wraz z kapitanem Hitsugay'ą. Powiedział im o przebiegu walki oraz ujęciu zbiega, który został już przetransportowany do Społeczności Dusz. Tym o to sposobem i oni musieli już wracać i niestety nie mogli zostać u Orihime na kolacji. Nie miała im tego za złe, wiedziała z czym wiąże się praca shinigami. Prosiła ich jednak, aby odwiedzili ją w najbliższym czasie. Żegnając się z przyjaciółmi, gratulowała nowej parze oraz życzyła im szczęścia, przez co na ich twarzach pojawiły się soczyste rumieńce. Kuchiki ostatni już raz przytuliła rudowłosą i przeszła przez Senkaimon.
Została sama. Pamiętając jednak o tym, że w piekarniku jest kolacja, postanowiła skontaktować się z Kurosakim i poważnie porozmawiać z nim, o wszystkim.
~~~~~~~
Skończyłam pierwszego One-Shota dla @FeyrisMiau ,mam nadzieję że się spodoba.
Proszę o wytykanie mi błędów!
Do napisania,
Wasza Kiomi ^-^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro