Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wydały Cię Twoje Oczy

Marinett zostaje superbohaterką
i wszystko było by w porządku,
gdyby nie piękne zielone oczy
skrywane pod maską jej partnera
które gdzieś już widziała.
Tylko gdzie?


Otworzyłam oczy i wpatrzyłam się w sufit. Próbowałam sobie przypomnieć ten niesamowity sen. Ciągle jeszcze słyszałam w głowie głos małego czerwonego stworzonka które kazało mi być superbohaterką. No i jeszcze ten chłopak w przebraniu Czarnego Kota który mi pomógł pokonać pierwszego złoczyńce. Zachichotałam cicho rozciągając się pod kołdrą.

-Dzień dobry Marinett! Widzę, że humor dopisuje. -Usłyszałam spod łóżka a moje oczy powiększyły się kilkukrotnie. Spuściłam głowę pod łóżko a przed oczami miałam to dziwne czerwone stworzonko.

-Chyba się jeszcze nie obudziłam. -Powiedziałam patrząc do góry nogami na to coś.

-Oj Marinett. -Zachichotało stworzonko wylatując spod łóżka i siadając na pościeli w miejscu gdzie były moje kolana.

-To nie był sen! Ja na prawdę istnieje. Pamiętasz? Jestem Tikki. -Założyła małe rączki na swoją pierś.

-O matko serio? -Powiedziałam przecierając oczy niepewnie.

-Serio! -Kwami znów zachichotało a z dołu dobiegł mnie głos mamy.

-Marinett! Wstałaś już? Znowu się spóźnisz do szkoły!

-Tak mamo! -Zerwałam się z łóżka i w pośpiechu zaczęłam się ubierać a gdy byłam gotowa stanęłam jeszcze przed lustrem. Dotknęłam niepewnie czarnych kolczyków zastanawiając się czy ich nie zdjąć.

-Nawet o tym nie myśl Marinett! Paryż cię potrzebuje. -Powiedziała Tikki czytając mi chyba w myślach. Zagryzłam wargę niepewnie, patrząc na odbicie lustrzane kwami latającej tuż obok mojej głowy. Westchnęłam cicho z rezygnacją.

-Marinett! -Mama znowu krzyknęła z dołu a ja szybko zarzuciłam małą torebkę na ramie.

-Wskakuj tutaj nikt nie może cię zobaczyć. -Powiedziałam do Tikki a ta bez słowa schowała się w torebce. Rzuciłam jeszcze okiem na plakat Adriena powieszony na ścianie nad biurkiem i zbiegłam po schodach.

-Masz tu rogaliki na śniadanie. -Podała mi mama papierową torebkę a ja złapałam ją w biegu.

-Dzięki mamo! Do później! -Krzyknęłam jeszcze w drzwiach i pognałam do szkoły.

Adrien

Obudziło mnie delikatne szturchanie za ramię. Ziewnąłem leniwie i powoli otworzyłem oczy widząc przed sobą małe czarne stworzonko.

-Wstawaj! Jestem głodny. Przynieść mi camembert. -Powiedział niezadowolony Plagg. Uśmiechnąłem się tylko i wstałem. Ubrałem się szybko i ruszyłem w stronę kuchni.

Na stole stał talerz z przygotowanym dopiero śniadaniem a tuż obok papierowa torebka do zabrania do szkoły. Westchnąłem cicho bo w kuchni już nikogo nie było a ja nie lubiłem jeść w samotności. Podszedłem do lodówki i otworzyłem ją. Plagg od razu wleciał do środka w poszukiwaniu sera a gdy znalazł swoją zdobycz rozsiadł się na stole obok talerza i zaczął jeść.

Siadłem na krześle i zacząłem jeść moje śniadanie przypominając sobie wczorajszy dzień. Był niesamowity. A Biedronka? Miałem ochotę spotkać ją znowu. Czułem, że jest kimś wyjątkowym i muszę się z nią zaprzyjaźnić. A może chciałem czegoś więcej niż tylko przyjaźni?

-Zjadłem. Możemy iść! -Powiedział Plagg wyrywając mnie z zamyślenia. Ja skinąłem tylko głową i biorąc papierową torebkę z drugim śniadaniem wyszedłem z domu. Niepostrzeżenie czmychnąłem koło limuzyny ojca którą miałem jeździć do szkoły i ruszyłem wolnym krokiem przed siebie.

Marinett

Wpadłam do klasy w momencie gdy zadzwonił dzwonek. Zobaczyłam jak Ayla wywraca oczami w ostatniej ławce. Ruszyłam w jej kierunku. Przechodząc obok ławki w której siedział Adrien zarumieniłam się a gdy ten uśmiechnął się do mnie delikatnie poczułam jak moje serce przyśpieszyło rytmu. Speszona spuściłam wzrok na moje buty w ostatniej chwili zauważając podstawioną przez Chloe nogę. Niestety było już zbyt późno na jakąkolwiek reakcje i zahaczając o nogę wrednej blondynki runęłam na ziemię jak długa.

Jęknęłam cicho i szybko uchyliłam torebkę zerkając co z moim Kwami. Tikki tylko pokazała małą rączką, że wszystko z nią dobrze i schowała się bardziej w głąb torebki. Adrien podał mi rękę żeby mi pomóc wstać a ja czerwona jak burak złapałam za jego dłoń i pomału się podniosłam z podłogi.

-Chloe mogła byś schować te nogi pod swój stolik. -Powiedział przeszywając ją chłodnym wzrokiem. Ta tylko prychnęła pogardliwie i odwróciła się w drogą stronę.

-Nic ci nie jest Marinett? -Zapytał chłopak patrząc na mnie tymi pięknymi zielonymi oczami.

-N..niee jest okej. W porządku jest. -Zająkałam się i szybko i ruszyłam do swojego stolika po czym bezradnie położyłam głowę na blacie.

-Ayla zabij mnie proszę. -Jęknęłam załamana. Katując się w myślach jakiego wstydu narobiłam sobie przed Adrienem.

-Nie marudź. Trzeba było przyjść wcześniej to byś była przed nią. -Mruknęła Ayla a ja podniosłam głowę patrząc na nią spod byka.

-Widziałaś wczorajsze wiadomości? -Zapytała mnie podniecona porzucając temat mojego upadku a ja pokręciłam głową.

-Matko Mari włącz czasem telewizor co? Wczoraj po mieście grasował kamienny potwór! -Mówiła z przejęciem.

-Pokonała go dwójka superbohaterów. Biedronka i Czarny Kot. Zobacz. -Powiedziała i pokazała mi w telefonie filmik jak razem z Kotem próbujemy pokonać potwora.

-Em.. No nieźle. -Powiedziałam udając zaskoczoną. Ukradkiem zerkając na Adriena który właśnie się odwrócił w naszą stronę razem z Nino.

-Co tam? Podziwiacie seksownego kota w akcji? -Zapytał Nino a ja zobaczyłam, że policzki Adriena delikatnie nabrały koloru.

-Raczej zabójczo piękną biedronkę. -Powiedziała Ayla a ja się speszyłam i odwróciłam wzrok.

-Założę o niej bloga i dowiem się kim jest. Zostaniemy przyjaciółkami! -Pisnęła szczęśliwa dziewczyna. Usłyszeliśmy chrząknięcie nauczycielki a następnie ostry głos.

-Co jest tak interesującego, że macie w nosie moje zajęcia? -Zapytała zła.

-Nie, nic. Przepraszamy. -Powiedziała Ayla a nauczycielka westchnęła i wróciła do tematu.

Adrien

Siedziałem na parapecie swojego pokoju patrząc przez okno. Myślałem o Biedronce. Ciekawe czy znam ją w normalnym świecie. Czy znam ją bez maski. Wydawała się być w podobnym wieku co ja. Mogła chodzić do tej samej szkoły?

Nagle mój wzrok przykuła skacząca z dachu na dach postać w czerwonym kostiumie. Uśmiechnąłem się do siebie i otworzyłem okno.

-Plagg wysuwaj pazury. -Powiedziałem a moje ciało przeszły przyjemne prądy i po chwili miałem na sobie czarny kostium.

Bez zastanowienia wdrapałem się na parapet i skacząc po dachach ruszyłem w stronę Biedronki. Stała na jednym budynku i rozglądała się dookoła. Uśmiechnąłem się cicho lądując tuż za nią i szepnąłem jej do ucha.

-Witaj moja pani. -Ta pisnęła cicho i zachwiała się niebezpiecznie w stronę przepaści. Złapałem ją mocno, przysuwając do siebie.

-Wystraszyłeś mnie! Mogłam się zabić! -Wyrzuciła ze złością odpychając mnie delikatnie od siebie.

-Wybacz moja Pani. Nie chciałem cię przestraszyć. -Powiedziałem łapiąc ją za rękę po czym schylając głowę ucałowałem jej dłoń. Dziewczyna wywróciła oczami zabierając rękę i odwróciła się do mnie plecami.

-Co ty tu robisz? -Zapytała siadając na brzegu dachu. Usiadłem obok niej uśmiechając się zawadiacko.

-Zobaczyłem cię moja pani i pomyślałem, że taka piękność nie może skakać po dachach w samotności i przybyłem ci dotrzymać towarzystwa. -Powiedziałem przysuwając się do niej bliżej tak, że nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Ona się uśmiechnęła i palcem dotknęła mojego nosa odsuwając mnie od siebie.

-Nie tak blisko Koteczku. To miłe z twojej strony, ale prawdę mówiąc właśnie miałam zbierać się do domu. Teren sprawdzony żaden złoczyńca nie czai się w okolicy a mnie czeka jeszcze randka z matematyką. -Mruknęła niezadowolona wstając.

-Oh.. No trudno, ale i tak się cieszę, że cię ujrzałem moja pani. -Powiedziałem smutny i też wstałem.

-Do zobaczenia następnym razem kocurku. -Uśmiechnęła się promiennie a ja przez moment miałem wrażenie, że dobrze znam ten uśmiech, ale nim zdążyłem o cokolwiek jeszcze zapytać, Biedronka zarzuciła swoje jojo na sąsiedni budynek i pofrunęła dalej. Uśmiechnąłem się do siebie i też skierowałem się w stronę domu.

Marinett

Siedziałam w ławce czekając na Ayle. Nie wiedzieć czemu obudziłam się dziś dużo wcześniej niż zwykle wiec jak nigdy przyszłam do szkoły wcześniej niż zwykle. W klasie siedziała już Juleka i Rose, ale były tak pochłonięte rozmową, że nawet mnie nie zauważyły.

Przyglądałam się zdjęciu Adriena które miałam ustawione na tapecie mojego telefonu. Patrząc na jego piękny uśmiech ciężko było dostrzec te smutne zielone oczy wpatrujące się w dal. Ja jednak je widziałam i strasznie ciężko było mi zrozumieć dlaczego chłopak który ma wszystko jest w duchu smutny.

Strasznie chciałam dowiedzieć się dlaczego jego oczy pozostają smutne mimo, że on jest chodzącym szczęściem. Niestety byłam za bardzo nieśmiała żeby z nim normalnie porozmawiać.

-Cześć Marinett. -Usłyszałam jego głos i w panice, że zobaczy siebie na tapecie mojego telefonu zablokowałam go odwracając ekranem w stronę ławki uderzając w nią trochę za mocno.

-Cz..czeeść. -Jęknęłam czując ciepło na policzkach.

-Co się stało, że nie jesteś spóźniona? U ciebie to rzadkość. -Uśmiechnął się do mnie a ja zachichotałam nerwowo.

-S..spać nie mogłam. Znaczy nie... Spałam w nocy... Tylko normalnie się obudziłam.. Znaczy wcześniej. -Zaczęłam się jąkać jak potłuczona. Co jest ze mną nie tak? Strzeliłam sobie mentalnego face palma i odwróciłam speszona wzrok.

-Ja też nie mogłem spać. Myślałem o pewnej dziewczynie. -Powiedział cicho opierając łokcie o moją ławkę spoglądając mi w oczy a ja odpłynęłam rozmarzona.

-Piękne. -Wymamrotałam a gdy zdałam sobie sprawę, że powiedziałam to głośno poczułam jak policzki palą mnie żywym ogniem.

-Coś mówiłaś? -Zapytał Adrien przeszywając mnie tym pięknym zielonym spojrzeniem.

-Tak.. N..niee znaczy piękny dzień prawda? -Wypaliłam odwracając wzrok na okno a on podążył za moim wzrokiem.

-Tak w sumie jest ładnie. -Powiedział chwilę patrząc za okno. A ja zachichotałam jak upośledzona.

-Marinett wszystko dobrze? Jesteś jakaś czerwona. -Powiedział po czym przyłożył dłoń do mojego czoła a ja zapomniałam jak się oddycha. Całe szczęście w tej chwili do klasy weszła Ayla i się wydarła.

-Marinett! Matko co się stało, że jesteś tak wcześnie!? -Zaraz za nią wszedł Nino wiec Adrien nie świadomy mojego stanu odwrócił się by przywitać się z przyjacielem.

-Znowu się zbłaźniłam zabij mnie proszę. -Jęknęłam cicho gdy siadła obok mnie a ta tylko zachichotała poklepując mnie po ramieniu a chwilę po tym zadzwonił dzwonek a do sali weszła nauczycielka.

Adrien

Ostatnia lekcja właśnie dobiegała końca gdy niebo nagle pociemniało a przez otwarte okno dało się słyszeć z oddali złowrogi śmiech. Po sali rozniosły się szmery a Marinett nagle zerwała się z miejsca.

-J..ja muszę do toalety! -Powiedziała głośno i w pośpiechu wybiegła z sali. Zmarszczyłem zdziwiony brwi.

-Proszę się spakować i szybko udać się do domów. -Powiedziała nauczycielka a wszyscy zaczęli się zbierać. Szybko wybiegłem z klasy i schowałem się w męskiej toalecie zaraz obok klasy. Odchyliłem trochę koszule spod której wyleciało moje kwami.

-Plagg wysuwaj pazury! -Powiedziałem nie tracąc czasu a po chwili w czarnym stroju i z maską na twarzy ruszyłem biegiem do wyjścia ze szkoły.

Zastanawiało mnie zachowanie Marinett. Fakt była trochę niezdarna, jąkała się i uciekała na mój widok, ale totalnie nie wiedziałem o co jej teraz chodziło. Czyżby aż tak się wystraszyła, że uciekła do domu?

Przerwałem moje myśli gdy trafiłem w sam środek walki. Biedronka rzucała swoim jojem próbując trafić przeciwnika. Uśmiechnąłem się delikatnie i ruszyłem mojej pani na ratunek.

Marinett

Odetchnęłam z ulgą wypuszczając białego już motyla na wolność. Spojrzałam na Czarnego Kota z uśmiechem zadowolenia a on wyciągnął pięść w moją stronę. Przybiłam z nim żółwika a na moich kolczykach zapikała trzecia gasnąca kropeczka.

-Do zobaczenia Kocie! -Zawołałam zarzucając moje jojo na sąsiedni dach, ale poczułam jego dłoń na moim nadgarstku. Spojrzałam w jego oczy a w żołądku nie wiedzieć czemu poczułam dziwny skurcz.

-Zaczekaj moja pani! Chcę cię poznać. -Powiedział przeszywając mnie spojrzeniem. Zagryzłam wargę poddenerwowana bo czwarta kropka właśnie znikła z kolczyków.

-Nie możemy wiedzieć kim na prawdę jesteśmy. -Powiedziałam smutno a ten zawiedziony puścił moją dłoń.

-Spotkaj się ze mną wieczorem. -Poprosił a ja westchnęłam i nie mogąc się oprzeć jego spojrzeniu odezwałam się.

-O dwudziestej na wierzy Eiffla. -Powiedziałam a gdy zobaczyłam jak jego usta wykrzywiają się w uśmiechu odwzajemniłam go i pomagając sobie jojem pofrunęłam się schować.

Praktycznie w ostatniej chwili wpadłam w krzaki po czym przemieniłam się w swoją normalną postać. Zerknęłam czy nikogo nie ma w pobliżu i wygrzebałam się z liści po czym z uśmiechem ruszyłam do domu.

Adrien

Cały dzień prześladował mnie jej delikatny uśmiech. Jej błękitne oczy mieniące się w słońcu nie dawały mi się skupić na nauce. Nie mogłem się doczekać godziny w której znów będę mógł założyć maskę i ją ujrzeć. Przerażało mnie tylko to dziwne uczucie które mówiło mi, że znam ją od dawna.

Gdy w końcu zegar wskazał godzinę dziewiętnastą pięćdziesiąt, a słońce chyliło się ku zachodowi, wstałem zniecierpliwiony i obudziłem Plagga śpiącego w okrągłym pojemniku po camembercie.

-Wstawaj chłopie idziemy na patrol. -Wyszczerzyłem zęby w uśmiechu. Kwami zamruczało niezadowolone pod nosem, ale nie przejąłem się tym zbytnio.

-Plagg wysuwaj pazury! -Zawołałem i już po chwili przeskakując po dachach kierowałem się w stronę wierzy Eiffla.

Marinett

Nie mogłam wyrzucić z głowy tych przenikliwych zielonych oczu skrytych za czarną maską. Czułam, że je dobrze znam, ale nie mogłam dojść skąd. Błądziłam myślami po wszystkich chłopcach ze szkoły z którymi miałam jakiś, choćby najmniejszy kontakt, jednak na nic się to zdało.

Westchnęłam zrezygnowana nic nie mogąc wymyślić. Siadłam na łóżku i zerknęłam na zegarek który pokazał za pięć siódmą.

-Z Kotem mam się spotkać za godzinę, ale spacer mi nie zaszkodzi. -Powiedziałam patrząc w swoje odbicie a Tikki siadła mi na ramieniu.

-Marinett czyżbyś się zakochała? -Zapytała moja kwami uśmiechając się.

-W Kocie? Zwariowałaś? Ja kocham tylko Adriena. -Powiedziałam patrząc na plakat obiektu moich westchnień. Tikki tylko zachichotała i pociągnęła mnie za kucyk.

-Chodźmy już! Weźmiesz dla mnie parę ciasteczek? -Zapytała słodkim głosikiem po czym wleciała do torebki którą dla niej otworzyłam. Skinęłam głową i zeszłam na dół do kuchni. Wzięłam z blatu jeszcze ciepłe ciastka.

-Mamuś idę na spacer będę za jakieś dwie godziny! -Krzyknęłam na cały dom bo nie wiedziałam gdzie jest moja rodzicielka.

-Uważaj na siebie! -Usłyszałam mamę z salonu. Uśmiechnęłam się tylko i wyszłam z domu. Włożyłam ostrożnie do torebki dwa ciastka a trzecie włożyłam do buzi delektując się jego smakiem.

Spacerowałam chwilę po Paryżu próbując powtórzyć materiał z lekcji, ale za nic nie mogłam się skupić. Westchnęłam cicho zrezygnowana i zaglądnęłam do torebki.

-Najedzona? -Zapytałam kwami a ta tylko skinęła główką uśmiechnięta. Schowałam się za śmietnikiem i zawołałam.

-Tikki kropkuj! -Moje ciało przeszły przyjemne prądy a po chwili stałam w swoim czerwonym stroju a u boku miałam zawieszone jojo. Po chwili siedziałam w połowie wierzy Eiffla obserwując niebo.

Adrien

Gdy dotarłem na miejsce ona już tam była. Siedziała na wieży i wpatrywała się w zachodzące słońce. Uśmiechnąłem się do siebie przyglądając się jej od tyłu. Nogi zwisały jej w dół a ona delikatnie ruszała nimi do przodu i do tyłu. Głowę miała przekrzywioną delikatnie na lewą stronę. Dwa granatowe kucyki delikatnie powiewały na wietrze.

Gdzieś już widziałem takie kucyki. Przeszło mi przez głowę, ale szybko odrzuciłem tę myśl. Pomału podszedłem do niej i usiadłem obok.

-Długo czekasz Biedronsiu? -Zapytałem wpatrując się w słońce.

-W sumie to jestem tu od godziny. -uśmiechnęła się.

-A nie mieliśmy się spotkać o dwudziestej? -Zapytałem zdziwiony.

-Tak, ale jakoś nie chciało mi się siedzieć w domu. -Jej twarz rozjaśnił uśmiech. Oderwała oczy od słońca. Przez chwilę patrzyła w moje, intensywnie o czymś myśląc.

Po chwili jej oczy rozszerzyły się jakby ze zdziwienia a warga delikatnie zadrżała. Zasłoniła usta dłonią jakby sobie coś uświadamiając. Nagle zerwała się z miejsca i zaczęła się jąkać.

-J..ja iść.. muszę już.. iść.. -Zaśmiała się nerwowo i odwróciła żeby odejść a ja poczułem jakby ktoś walną mnie w głowę łopatą.

Była jedna dziewczyna która nie mogła się wysłowić w moim towarzystwie. Złapałem ją za nadgarstek i spojrzałem głęboko w oczy próbując prześwietlić jej maskę. Na jej policzki zawitał rumieniec.

-Marinett? -Zapytałem niepewnie a ona zamknęła oczy kręcąc rozpaczliwie głową.

-Nie, nie nie. Nie możesz wiedzieć że jestem Biedronką. Ty wcale nie jesteś Kotem. To tylko sen. -Mamrotała pod nosem ze spuszczoną głową. Uśmiechnąłem się do siebie i odsunąłem dłoń którą zasłaniała twarz.

-Teraz przynajmniej wiem, kim na prawdę jest dziewczyna w której się zadurzyłem po uszy.

Siedziałam na wierzy kołysząc nogami w powietrzu i obserwując zachód słońca. Było parę minut po umówionej godzinie gdy za plecami usłyszałam ciche lądowanie Czarnego Kota. Uśmiechnęłam się delikatnie jednak nie ruszyłam się a po chwili chłopak usiadł obok mnie.

-Długo czekasz Biedronsiu? -Zapytał.

-W sumie to jestem tu od godziny. -Uśmiechnęłam się patrząc na słońce.

-A nie mieliśmy się spotkać o dwudziestej? -Zapytał zdziwiony.

-Tak, ale jakoś nie chciało mi się siedzieć w domu. -Oderwałam wzrok od ciemniejącego już nieba i spojrzałam na niego.

Jego oczy przykuły moją uwagę. Nie mogła mi wyjść z głowy myśl, że dobrze je znam. Były niesamowicie zielone i mimo, że cała twarz się śmiała w oczach krył się lewo zauważalny smutek. Nagle uświadomiłam sobie, że wiem kto ma takie same smutne oczy. Codziennie patrzyły na mnie z plakatów powieszonych w moim pokoju. Zasłoniłam usta dłonią nie do końca wierząc w swoje odkrycie. Zerwałam się z miejsca bojąc się, że i on odkryje moją tożsamość.

-J..ja iść.. muszę już.. iść.. -Zaczęłam się jąkać i zaśmiałam się nerwowo nie wiedząc co robić. Odwróciłam się chcąc uciec jak to miałam w zwyczaju, ale chłopak złapał mój nadgarstek.

Chcąc nie chcąc spojrzałam mu w oczy. Czułam jakby chciał odczytać moje myśli. Czułam jak moje policzki zaczynają palić. Błagałam w myślach żeby tego nie robił, ale nie podziałało.

-Marinett? -Usłyszałam jego niepewny głos. Zasłoniłam twarz ręką której nie trzymał nie wierząc, że to się na prawdę dzieje.

-Nie, nie nie. Nie możesz wiedzieć że jestem Biedronką. Ty wcale nie jesteś Kotem. To tylko sen. -Mamrotałam pod nosem załamana.

Poczułam jak łapie mnie za rękę i odsuwa ją od twarzy. Spojrzałam na niego niepewnie. Na jego twarzy zawitał uśmiech a w oczach zabłyszczały radosne iskierki które widziałam po raz pierwszy.

-Teraz przynajmniej wiem, kim na prawdę jest dziewczyna w której się zadurzyłem po uszy. -Powiedział a ja otworzyłam ze zdziwienia usta.

Adrien zaśmiał się po czym położył dłoń na moim policzku. Zamknęłam buzie zagryzając wargę. Uśmiechnął się i przysunął do mnie, delikatnie muskając moje wargi a moje serce wywinęło fikołka.

-Zostaniesz moją dziewczyną kropeczko? -Zapytał a ja nie do końca rozumiejąc co właśnie się dzieje skinęłam głową.

Adrien uśmiechnął się zawadiacko co w masce wyglądało nieziemsko seksownie. Położył dłoń na moim policzku i znów złączył razem nasze usta tym razem na trochę dłużej a ja się rozpłynęłam z rozkoszy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Witam Was robaczki kochane!

Chyba nie do końca jestem zadowolona z tego shota...

To pierwsze moje opowiadanie z Biedronki i Czarnego Kota (i pewnie więcej nie będzie XD)
i tak jakoś w głowie wyglądało lepiej, ale to już Wy sami powinniście ocenić ^.^

Mimo wszystko mam nadzieję, że choć troszkę przypadło Wam do gustu.

Dzięki, że tu jesteś i zapraszam na inne moje opowiadania ^.^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro