Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wybieraj [Loki Laufeyson]

Brunetka siedziała na kanapie i oglądała film. Chociaż tak naprawdę wcale nie skupiała się na filmie, bo jej myśli były zajęte czymś innym. Jej chłopak od kilku miesięcy nie poświęca jej czasu i uwagi. Nie wraca do domu na noc, a jak wraca to późno wieczorem kiedy ona już śpi i znika z samego rana.

Nie mogła tak żyć. Pragnęła znów poczuć się kochana, znów zaznać bliskości chłopaka którego darzy miłością. Powtarzała sobie że to tylko drobna przeszkoda, że niedługo wszystko wróci do normy, ale tak naprawdę oszukiwała sama siebie.

Wstała i powolnym krokiem poszła do kuchni. Z górnej szafki wyciągnęła kubek, który dostała od swojego chłopaka na urodziny. Wsadziła do niego torebkę herbaty, a następnie wlała wody do czajnika i postawiła go na gazie. Czekając aż woda się zagotuje ponownie pogrążyła się w myślach.

Zaczęła przypominać sobie te wszystkie wspólne chwile kiedy byli razem szczęśliwi. Kiedy on traktował ja jak księżniczkę i cały czas powtarzał jej jak bardzo ją kocha. Prawił jej komplementy, przytulał, całował i drażnił się z nią. Mówił że nigdy nie pozwoli by ktoś ją skrzywdził i zabije każdego kto sprawi że będzie smutna.

Zabawne bo teraz właśnie on mnie krzywdzi i sprawa że jestem smutna — pomyślała.

Jej rozmyślania przerwało gwizdanie czajnika, który wstawiła. Chwyciła go i zalała wcześniej naszykowaną herbatę po czym wróciła z kubkiem do salonu. Postanowiła skupić się na filmie, ale nic z niego nie rozumiała bo była w połowie i dopiero teraz naprawdę zaczęła oglądać.

Wpatrywała się w zakochaną parę tańczącą wieczorem w deszcu. Śmiali się wesoło i wpatrywali w swoje oczy z miłością. Nagle dziewczynę uderzyła fala wściekłości. Chwyciła szybko pilot i zgasiła film uderzając ręką o stolik kawowy przy kanapie.

Wzięła w ręce herbatę i napiła się łyka. Miała ochotę się rozpłakać, ale nie chciała okazywać słabości. Nawet herbata którą uwielbiała smakowała okropnie. Wściekła rzuciła kubkiem który rozbił się o ścianę naprzeciwko i zamoczył ścianę i podłogę.

Nagle usłyszała że drzwi do mieszkania się otwierają. Wrócił. Uznała że to odpowiedni czas żeby zakończyć raz na zawsze to szaleństwo, bo jak tak dalej pójdzie to zawriuje.

Ruszyła do przedpokoju gdzie zobaczyła swojego chłopaka. Jego długie czarne włosy były w nieładzie, skóra nienaturalnie blada, a pod oczami miał wory. Gdyby nie to jak się teraz czuła i złość ją ogarniająca pewnie by mu współczuła. Ale nie dziś.

— Loki musimy poważnie porozmawiać — powiedziała.

— Nie teraz skarbie — mruknął nawet na nią nie patrząc.

— Loki Laufeysonie jeśli nie porozmawiasz ze mną teraz to jutro mnie już nie zobaczysz — warknęła czując że traci panowanie nad sobą.

— Co? — zapytał odwracając się w jej stronę.

— To co słyszałeś, a teraz masz mnie słuchać. A więc — zaczęła — Bardzo nie podoba mi się to co dzieje się przez ostatni miesiąc.

— Co się dzieje? — zdziwił się bóg.

— Nie przerywaj mi! — krzyknęła doprowadzona do granic możliwości — Ciągle cię nie ma, a ja siedzę sama w domu. Kiedy ostatnio mnie pocałowałeś, albo powiedziałeś że mnie kochasz? Co się stało z tym Lokim którego pokochałam? Dlaczego traktujesz mnie jak powietrze?

— Muszę załatwić parę spraw. Opracowuje plan jak... — zaczął się tłumaczyć, ale ona mu przerwała.

— Jak podbić świat? To jest dla ciebie ważniejsze niż ja!?

— Oczywiście że nie moja księżniczko, po prostu potrzebuje trochę czasu by podbić midgard, a potem zostanę królem, a ty będziesz królową. Nie chcesz tego?

— Chcę chłopaka który mnie kocha! — krzyknęła, a łzy zaczęły jej kąpać po policzkach — Chcę być szczęśliwa taka jak byłam wcześniej! Chce żeby te cudowne chwile wróciły!

— Skarbie.... — chciał coś powiedzieć, ale nie dane mu było dokończyć.

— Nie! Wybieraj, albo podbicie świata, albo ja! — powiedziała — Jeśli mnie kochasz to porzucisz plany o podbiciu świata, jeśli tego nie zrobisz to wyjdź i nie chce cię już więcej widzieć.

— Ale ja nie mogę. Nie mogę wybrać. Kocham cię, ale władanie tą planetą to moje przeznaczenie.

— Albo porzucisz te plany, albo zniknij z mojego życia — powtórzyła.

Spojrzała w jego zielone oczy, widziała w nich ogromy ból. Nie chciał jej zostawić, kochał tą uroczą śmiertelniczkę. Ale tak po prostu odwrócił się i wyszedł. Zostawił ją. Samą. Dziewczyna padła na kolana i zaczęła głośno płakać. To był ostatni raz kiedy się wydzieli.

A bóg psot całe życie żałował że wyszedł, że ją zostawił. Że zostawił dziewczynę którą kochał.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro