Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

spoko laska

No dobra czas zacząć kolejną opowieść. Ciekawi Cię o czym? A więc w sumie to zaczęło się od przyjazdu Charlotte do naszej stajni.

Tak jak codzień stałam na pastwisku przeżuwając wolno trawę. Rzadko jeździłam, ponieważ zdaniem trenera byłam zbyt niebezpieczna dla młodych adeptów. Możliwe ze zdarzyło mi się kogoś kopnąć, ugryźć albo zrzucić ale to tylko dlatego, że go nie lubiłam.

Kto by polubił różową lafirynde, która  pachnie jakby odbyła długa kąpiel w wannie z perfumami. A fe...

Albo zbyt uroczą 15-latkę, która myślała, że mnie przekupi jakimiś tanimi marchewkami. A fe po raz drugi.

Nie jestem wrednym koniem. Prawda?

Znosiłam tylko Rachel, ale ona po wyjeździe do USA przestała przychodzić. Chociaż to logiczne. Nie wiem jakby miała jeździć z Nowego Yorku. Ostatnio słyszałam jak trenerki rozmawiały o porozumiewaniu się telepatycznie.

No ale o telapatii ta książka niestety nie jest więc wracając.  Jadłam trawę jak codzień ble ble ble, aż usłyszałam moje imię.

- Kirana!- odwróciłam głowę w kierunku dźwięku i ujrzałam nie wysoką szatynkę, która powolnym krokiem zmierzala do mnie z marchewka w ręku. No nie? Kolejna? Chyba już to przerabialismy.

W końcu kiedy była blisko mnie dala mi marchewkę i nałożyła kantar. Może dzisiaj nie zrzuce jej? Mam ochotę poskakać. Ale to zależy tylko od ciebie bladziugo.

Po starannym wyczyszczeniu mnie przez jak się dowiedziałam,  Charlotte zostałam osiodłana. Cały czas do mnie gadala. Dziwna jest. Ale w sumie to spoko. Nie śmierdzi perfumami ani nic. Wogule nie śmierdzi. Plus dla niej.

Wsiadając nie wzięła bata co też było rzadkością w tej stajni. Kolejny plus.

Rozpręrzyłam ją. Tak. Ja nie potrzebuje rozgrzewki, ale za to ludzie tak.

Zaczełyśmy skakać. Krzyżak, okser i tak dalej. Przejechałam parkour. Podobało mi się jak jeździ.  Była dla mnie miła i cierpliwa. Może w końcu ktoś normalny będzie na mnie jeździł? Cofam moje słowa. Nie jest bladziugą.

I tak było przez ostatni miesiąc. Marchewki, gadanie do mnie ale w sumie do siebie i parkour. Widziałam zdziwienie w oczach trenerki kiedy przeskakiwalam kolejne parkoury.

HA mariolka i kto tu jest teraz górą?

Nadszedł czas zawodów. Nie stresowalam się, bo wiedziałam, że je przyjadę, ale za to Charlotte tak.

Dobra zawodów wam opisywać nie będę, ale powiem ,ze zajęłyśmy 3 miejsce!  Łuu.

No i tak. Teraz stoję znowu na pastwisku. Po naszych pamiętnych pierwszych zawodach pojechałyśmy wiele innych. Jedne zakończone sukcesem, a inne klęską. 

Wiec co teraz robię na pastwisku kiedy inni ćwiczą? Kolejna osoba mnie opuściła. Charlotte wyjechała do Francji.

I zostałam tylko ja. Ze złamanym sercem i tęsknotą za właścicielem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro