Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Sadness" || EXO Sehun

*Shin Soo Rin*

Weszłam w ciemną uliczkę. Pianino w moich słuchawkach brzęczało coraz głośniej. Każde słyszalne przeze mnie naciśnięcie klawisza sprawiało, że czułam ciarki na plecach. Naciągnęłam kaptur na swoją głowę. Beethoven.. super.

Opuściłam głowę i spojrzałam na ziemię. Widać było tylko jak mokry asfalt błyszczy się od blasku księżyca.
Szybko podniosłam wzrok. Jedyne co zobaczyłam to ciemna postać. Niedługo potem tylko księżyc.

-Kurwa! Nie!- upadłam na ziemię tak mocno, że słuchawki mi wypadły z uszu.

Leżąc na mnie zaczął się wiercić. Nagle zza rogu wyskoczył paparazzi. Zaczął robić trylion zdjęć na sekundę.
Chłopak szybko wstał zrywając moją bransoletkę z mojej ręki.
Leżąc na mokrym asfalcie wpatrywałam się w niebo. Szlag by to. Nienawidzę Seulu!
Szybko się podniosłam. Cała moja bluza była mokra i śmierdziała. Z wielkim trudem dotarłam do domu.

-Do pralki!- zdjęłam ją i wrzuciłam do bębna.

Aish! I jak ja mam normalnie żyć?

~~~

Zeszłam powoli na dół i usiadłam przy stole. Wciąż mając zamknięte oczy nalałam mleka do miski i nasypałam płatki.

-Ej!- podbiegła do mnie moja współlokatorka. -Od kiedy umawiasz się z gwiazdą?- odsunęła ode mnie miskę płatków.

-Co ty pieprzysz?- przysunęłam znów moją miskę.

Ale Neul była szybsza. Szybkim ruchem odepchnęła miskę jak najdalej.

-Cytuje.. "Wczoraj udało nam się zrobić zdjęcie Sehuna i jego dziewczyny kiedy przytulali się pod gwiazdami. Poznaliśmy tożsamość tej pięknej dziewczyny.."- szybko wyrwałam jej tę gazetę.

Było tam podane moje imię.. I nazwisko. Szybko wybuchłam śmiechem. Niemożliwe!

-Wiesz ile jest dziewczyn o takim imieniu i nazwisku?- rzuciłam gazetą o ścianę za mną.

-W mieście Seul jest ich aż.. jedna.- posłała mi ciepły uśmiech.

-Chyba w dupie!- szybko wstałam.

Dzwonek do drzwi przerwało Neul wymyślanie nowej riposty. Szybko podskoczyłam do drzwi.
Za nimi czekała dwójka facetów w garniakach i okularach słonecznych choć nie było słońca.

-Pani Shin Soo Rin?- zapytał ten po lewej.

-Um.. zależy co od niej chcecie.- skrzyżowałam ręce.

Mężczyźni wymienili się spojrzeniami i chwycił mnie pod pachą.

-Co jest?! Neul dzwoń na policję!- zaczęłam się wyrywać.

Nieśli mnie w powietrzu. Zaczepiste przeżycie. Gdy wyszliśmy z klatki na zewnątrz czekała gromadka paparazzi. Jeden goryl przykrył mi twarz kurtką.. o fajnym zapachu. Nie była ich.. bo nie śmierdziała potem. Ktoś ma naprawdę dobry perfum.

Wsadzili mnie do czarnego vana. Zdjęłam kurtkę z głowy. Przede mną siedział młody blondyn. Przystojny!

-Dzień dobry.- wyciągnął rękę przed siebie.

Przez chwilę wpatrywałam się w nią bez uczuć. Po chwili podałam mu swoją rękę. Szybko ją odrzucił sycząc.

-Kurtka.- przewrócił oczami.

Szybko cofnęłam dłoń i podałam mu kurtkę. Co za pajac. Mógł powiedzieć od razu!

-Pff.. teraz mogę iść?- zapytałam chodź znałam odpowiedź.

-Tak, ale zapłacisz wytwórni milion odszkodowania.- zaśmiał się.

-Jasne.- nacisnęłam klamkę ale blondyn chwycił mnie za rękę.

Jestem jedną z tych bogatych paniusiek które mogą mieć wszystko a mieszkają w "brzydkich" apartamentowcach i mają małą garderobę zajmującą cały pokój.

-Jedziesz z nami do wytwórni i pogadasz z moim menadżerem.- oznajmił i wciągnął mnie głębiej.

Dał znak ręką i auto ruszyło. Nie odezwał się ani razu. Obserwowałam jego idealne rysy twarzy. Spojrzał na mnie. Spanikowana szybko spojrzałam przez okno.

-Dlaczego na mnie wpadłeś?- zapytałam bez sensu.

-Nie zauważyłem cię.. tak to się zaczęło. Zauważyłem faceta z aparatem i zacząłem uciekać, po prostu.- westchnął głośno.

Nic nie powiedziałam. Znów na niego spojrzałam.

-Powinnam Cię przeprosić?- on również na mnie spojrzał.

-Ten milion wystarczy.-wybuchliśmy śmiechem.

~~~

Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy długim korytarzem. Mniej więcej na końcu usiedliśmy na kanapach.

-Jestem Sehun.- uśmiechnął się do mnie.

-Moje imię już chyba znasz.- westchnęłam.

Siedzieliśmy w ciszy. Kątem oka zauważyłam, że się na mnie patrzy.. przepraszam gapi.

-Że się tak zapytam.. jesteś aż tak popularny?- po chwili żałowałam tego pytania.

-Na to wygląda.- przeczesał swoje włosy.

Podeszła do nas jakaś Pani na wysokiej platformie.

-Zapraszam.- pokazała gestem na drzwi przed nami.

-Sehun! Ty dupku!- do blondyna podbiegł brunet.

-Beakhyun. Spokój!- wzrokiem dał brunetowi znak, że tu stoję.

Brunet spojrzał na mnie. Pogłaskał Sehuna po głowie zabijając go wzrokiem.

-Porozmawiamy w domu.. przyjacielu.- odszedł.

Usiadłam przed biurkiem. Sehun oparł się o framugę drzwi.
Na krześle za biurkiem siedział mężczyzna w garniturze.

-Miło Cię poznać!- uśmiechnął się wesoło.

-Przejdź do rzeczy Jim!- syknął Sehun.

-Hunny! Powolutku, bo jeszcze dziewczynę wystraszysz.- facet wstał i oparł się o biurko.

-Taa.- westchnęłam.

-Wiesz.. wmieszałaś się w niezłe gówno. Masz ogromny problem. Przez ciebie powstały bardzo brzydkie plotki, które mogą zniszczyć Hunniego. Zdajesz sobie sprawę z tego, prawda?- schylił się do mnie.

Zaczęłam się śmiać. Szybko wstałam.

-Tak się składa, że w gówno wpadłeś ty, aż po sam pas. To Sehun na mnie wpadł więc to ja jestem ofiarą. To ja mogę żądać ubezpieczenia.- mówiąc specjalnie oplułam mu lekko twarz.

Usłyszałam śmiech Sehuna. Facet w garniaku przegrał.

-Aish! Mądrala nam się trafiła. Niech panience będzie. Ale abyśmy zapłacili odszkodowanie musisz trochę się pobawić.- zaśmiał się.

-Nie chcę waszych pieniędzy.- odwróciłam się i ruszyłam do drzwi.

-Dam ci cokolwiek.- facet wyciągnął rękę przed siebie.

-Sama mogę to sobie kupić.- zaśmiałam się głucho.

-A twoja przyjaciółka.. ma raka prawda?- momentalnie się zatrzymałam.

Neul ma zdiagnozowanego raka płuc. Jednym słowem umiera. Przyjaźnimy się od małego więc nie mogłam jej zostawić jak rodzice.

-Nic ci do tego.- mruknęłam.

-Mogę załatwić jej spotkanie i koncert EXO. Jeśli się zgodzisz.- uśmiechnął się szyderczo.

-Ona nie chce niczyjej litości.- odwróciłam się w jego stronę.

Poczułam łzy w oczach na wspomnienie o rodzicach opuszczających Neul aby mniej cierpieć.

-Co ty możesz o tym wiedzieć?! Przez całe życie wszystko podstawiali ci pod nos! Dlatego zamknij mordę! Nie masz prawa mnie szantażować!- nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać.. i krzyczeć. -Dlatego gówno mnie obchodzą te plotki!- Sehun podszedł do mnie chwycił mnie za rękę.

Zapomniałam, że on też tu jest. Spojrzałam na niego czerwonymi oczami. Miał spokojny wyraz twarzy i uśmiech w kąciku ust.

~~~

Stałam w windzie i wpatrywałam się w swoje odbicie.

-Musisz mu wybaczyć. Czasami jest tak chciwy, że go ponosi.- przytulił mnie.

Chciałam się odsunąć ale nie miałam siły. Cały czas po głowie wirował mi płacz Neul.
Gdyby nie to, że moi rodzice wyjechali do USA, leżałaby gdzieś w śmietniku.

-A jaki on ma plan?- wymamrotałam.

-Chce abyśmy poudawali parę jeden dzień.. potem "magicznie" znikniesz.- jeszcze mocniej mnie przytulił.

-Zabijecie mnie?- zapytałam dla pewności.

-Nie ale wyślemy gdzieś w góry na jakiś czas.- zaśmiał się.

Nie wiem czy to był żart. Ale co mi tam. Neul przynajmniej wypocznie.

-Zgodzę się.- odparłam bez uczuć.

-Cieszę się.- zaśmiał się głucho.

~~~

Stanęłam nad łóżkiem Neul. Po rozmowie z tym pacanem w garniaku wróciłam późno. 
Jej głowa, pół łysa po chemioterapii, odwróciła się w moją stronę.

-Przepraszam, że tak późno wróciłam.- usiadłam na jej łóżku.

-Co chcieli od Ciebie?- usiadła na łóżku.

-Przez jeden dzień nie będzie mnie w domu.. Ale nie martw się.- położyłam jej rękę na ramieniu.

-Nie martwię się.- spojrzała na drzwi w których stał Sehun. -Wygląda na miłego.. I jest przystojny.- szepnęła mi do ucha.

-Kocham Cię, Neul!- chichrając się przytuliła mnie.

-Ja Ciebie też!- pocałowała mnie w policzek.

~~~

Weszłam do mojego chwilowego domu.

-I po co to wszystko?- opadłam na kanapę.

-Nie mam pojęcia.- Sehun usiadł obok mnie obejmując mnie ramieniem.

Siedzieliśmy w ciszy. Wpatrując się w czarny telewizor.

-Idę się wykąpać.- wstałam i ruszyłam w stronę łazienki.

Szybko wskoczyłam pod zimny prysznic.
Potrzebowałam chwili spokoju.

-Umyć ci plecki?- krzyknął Sehun zza drzwi.

-Może jutro.- odpowiedziałam cicho.

Strasznie głowa mnie boli!
Poczułam jak robi mi się słabo. Wyszłam z łazienki i ruszyłam do sypialni. Najgorsze jest to, że kazali mi i Sehunowi spać razem. Spojrzałam na niego.

-Idź na kanapę.- położyłam się po lewej stronie.

-Ale ja chcę leżeć z tobą!- zaśmiał się i położył głowę obok mojej.

I w ten sposób zasnęłam.. obok takiego idioty.

~~~

Wyszłam z sypialni i skierowałem się do kuchni. Zaskoczył mnie fakt, że śniadanie było już na stole.

-Rin!- wybiegł za mną Sehun.

-Ciszej!- zaczęłam na niego syczeć.

-Proszę przestań!- objął mnie od tyłu.

W tym momencie oszczędzę wam tych wszystkich naszych dzisiejszych konwersacji. Brzmiały one tak jakbyśmy byli zakochani.
Co do moich uczuć.. Tak! Bardzo polubiłam Sehuna przez ten czas.
Wyszliśmy przed hotel. Pełno paparazzi. Ciekawe dlaczego! Szybko wsiadłam do czarnego Vana. Ten ruszył w stronę lotniska.

-Jadą za nami.- jakiś gościu poinformował "centralę".

-Łyknęli haczyk.- kierowca się zaśmiał.

Ja i Sehun siedzieliśmy w ciszy. Zauważyłam, że bardzo mnie polubił.. że wzajemnością. Informacje, że jesteśmy coraz bliżej rozstania nie były przyjemne.

-Świetnie!- zaśmiał się gościu.

Van zatrzymał się przed wejściem na lotnisko. Razem z Sehunem i gorylem wysiedliśmy i weszliśmy na teren lotniska.

-Neul już czeka w odrzutowcu.-  usłyszałam w słuchawce.

Kiwnęłam głową.
Sehun chwycił mnie za rękę. Zrobił to po to aby byś przekonującym.. na pewno!
Spojrzałam na niego. Jego twarz wyglądała na smutną, pierwszy raz widziałam go smutnego.

Weszliśmy na pas gdzie czekał na nas odrzutowiec.
Według planu musimy zatrzymać się.. tu.
Stanęłam jak wryta. Sehun czuł się tak samo niekomfortowo jak ja. Kątem oka zauważyłam grupkę paparazzi mierzących w nas aparatami.

-Zapomniałem co miałem powiedzieć.- szepnął Sehun.

-Ja też.- przytuliłam go i zaśmiałam się.

-Wiesz.. polubiłem cię.. troszkę.- ścisnął mnie mocniej.

-Ja ciebie też.. troszkę.- prychnęłam.

Odsunął się ode mnie. Zauważyłam jego łzę.

-Przestań Hunny!- położyłam mu rękę na policzku i wytarłam ją.

-Rin! Uważaj bo się jeszcze zakochasz.- zaśmiał się.

Moja twarz nawet nie drgnęła. Poczułam kłucie w sercu.

-Do zobaczenia.- opuściłam głowę.

Weszłam do samolotu. Sehun nawet nie krzyknął. Rozstaliśmy się z bólem serca i łzami w oczach.

Szczerze.. nie wróciłam już do Seula. Po śmierci Neul nigdy nie wyszłam na słońce. Załamałam się. Żyję sama wśród gór..

~~~

Wyszłam z domu i ruszyłam w stronę grobu Neul.

-To już rok Neul!- łza spłynęła mi po policzku.

Po modlitwie znów ruszyłam w stronę domu.

-Rin?- odwróciłam się w stronę głosu.

-Se.. hun.-wymamrotałam.

-Pomyślałem, że zwrócę ci to.- zza pleców wyciągnął moja bransoletkę.

Pamiętam jak za pierwszym razem mi ją wyrwał. Dlaczego akurat teraz? Zaczęłam przeczesywać moje włosy ręką. 

-I.. przyjechałem po ciebie.- zrobił krok do przodu.

-Nie zostawię Neul.- opuściłam głowę. 

-W takim razie ja zostanę.- zaśmiał się.

Tak. Zrobił to. Został. Co stało się potem? W sumie to nic.. poza tym, że byliśmy razem na wieki. 

~~~~~~~~~~~~~

Dziękuję za przeczytanie! :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro