Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"My Song." || EXO Chanyeol

*Nam Mi Ji*

Wyszłam z Vana i ruszyłam w stronę fontanny.
Park nocą jest naprawdę piękny. Usiadłam na ławce i spojrzałam na fontannę.
Przez chwilę o niczym nie myślałam. Spojrzałam na telefon. Spóźnia się. Westchnęłam i odchyliłam głowę do tyłu. Zamknęłam oczy. Że też akurat teraz.
Zaczęłam nucić i uderzać udo w rytm.

-Sadness and so much pain.- mruknęłam.

Nagle coś uderzyło mnie w policzek. Szybko otwarłam oczy i wystraszona podniosłam głowę.

-O ja! Wystraszyłem cię?- usiadł obok mnie.

-Zamknij twarz Chan!- krzyknęłam i głośno wypuściłam powietrze.

-Co masz?- zapytał zaglądając mi do teczki.

-Kilka.- wyjęłam kartki i mu podałam. -Są do dupy.- wyjęłam z siatki piwo.

Otwarłam go i upiłam łyk. Chan zmierzył mnie wzrokiem i znów spojrzał na kartki.

-Faktycznie nie fajne.- westchnął. -Kiedy znów napiszesz coś fajnego?- zaszydził.

-Raczej nigdy. Zwolnij mnie.- spojrzałam w jego oczy.

-Napisz coś i zadzwoń.- totalnie zignorował moją prośbę.

-Nie licz na to, że zadzwonię szybko.- wstaliśmy.

Znów upiłam łyk piwa. Chan stał i wpatrywał się we mnie. Przez chwilę nic nie mówiliśmy. Przysunęłam piszę do ust ale Chan szybko mi ją wziął i sam się napił.

-To do zobaczenia.- odwrócił się i zaczął machać puszką na pożegnanie.

Napisz to.. Napisz tamto. Myślisz, że idzie mi to tak łatwo. Zaraz! Świetne! Wyjęłam telefon i włączyłam dyktafon.
Zaczęłam śpiewać to co mi wpadło do głowy.

~~~

Usiadłam przed konsoletą i wpatrywałam się w Chana który przygotowywał się do nagrania.

-Sehun! Cisza!- śmiechy Sehuna wytrącały mnie z równowagi.

-No sory! Piszę z kimś.- na jego twarzy pojawił się grymas.

Zawsze brałam Chanyeola i Sehuna osobno ze względu na rap.
Wygodniej pracuje mi się osobno z wokalistami i raperami.

-Szczerze.. Nie obchodzi mnie to.- kliknęłam mikrofon. -Chan gotowy?- zapytałam.

Chan w odpowiedzi pokazał palec w górę.
Kliknęłam kilka przycisków i włączyłam podkład.
Boski rap Chanyeola. Aww. Zamknęłam oczy wsłuchując się w jego głos.

-Pomylił się.- moje wsłuchanie przerwał Sehun.

-Proszę zamilknij.- głośno wpuściłam powietrze do płuc.

Nigdy wcześniej nie pracowałam z tak nie ogarniętym maknae. Zmierzyłam jego smutną minę wzrokiem.

-Aish!- Chan przerwał.

Szybko spojrzałam na niego. Przez chwilę obserwowałam jego twarz jak przeklina po cichu.

-Spokojnie. Jeszcze raz.- uśmiechnęłam się do siebie.

Chan znów pokazał kciukiem, że jest gotowy.

~~~

Po kilku godzinach wyszłam ze studia zostawiając chłopaków z tyłu. Ochrona ładnie skinęła głową mi na pożegnanie.
W powietrzu czuć było wilgoć.

-Dobry wieczór.- jakiś facet do mnie podszedł.

-Nie jestem zainteresowana.- przyśpieszyłam.

- Czy ja się pytam czy jesteś?- z boku wyskoczył drugi.

Szybko spojrzałam na jego twarz aby ją zapamiętać.
Drugi chwycił mnie za rękę. Szybko się wyrwałam. Zmierzyłam go chłodnym spojrzeniem. Położyłam torebkę na ziemi i wyciągnęłam pięści przed siebie.
Tak. Wyglądałam śmiesznie.

-No to może porozmawiamy inaczej.- starałam się wyglądać groźnie.

Rzecz jasna nie potrafię się bić ale trzeba coś zrobić, a nie dać się zgwałcić.
Faceci nawet nie drgnęli.

-Jeśli tego chcesz.- zaśmiał się jeden. -Atakujesz pierwsza.- drugi też zaczął się śmiać.

Jest źle! Wzięli to na poważnie! Stałam jak wryta. Nie wiedziałam czy mogę się ruszyć i jak się ruszyć. Poczułam nagły ból głowy.

-Ty pierwszy. Nie kieruj się tym, że jestem kobietą.. mięczaku.- nie wierzyłam, że przeszło mi to przez gardło.

Pięść poszła do przodu. Uderzyła mnie.. Nie wiem gdzie. Nie czułam połowy twarzy.
Padłam na ziemię.
Straciłam przytomność. Zajebiście. Dziewictwo stracone.

~~~

Otworzyłam oczy. Leżałam w cieplutkim i ogromnym łóżku.
Powinnam się obudzić w śmietniku za biedronką.
Zaczęłam się rozglądać.. jednym okiem. Drugiego nie potrafiłam otworzyć.

-Wyglądasz strasznie.- znajomy śmiech rozniósł się po pomieszczeniu.

Spojrzałam na drzwi. Stał w nich Chanyeol.
Głośno westchnęłam.

-A już myślałam, że jestem w domu jakiegoś przystojniaka.- przewróciłam oczami.

-Śmiej się ile chcesz ale to ja mam bestię w łóżku.- podszedł do mnie i przyłożył mi lód do oka.

-Aż tak źle?- spojrzałam na niego.

-Spuchnięte oko, przecięta brew i rozwalona warga. Wszystko w należytym porządku.- dotknął lekko mojego nosa.

-Dziewictwo nie tknięte?- zapytałam z otwartą buzią.

Chan nie wiedział jak odpowiedzieć. Patrzał na mnie jak na idiotkę.
Podrapał się w głowę.

-Raczej nie.. znaczy o ile nie robiłaś tego wcześniej.- uśmiechnął się zakłopotany.

-Na szczęście.- westchnęłam.

-Łał. Co ci strzeliło do głowy żeby się z nimi bić?- zapytał wielce ubawiony.

-Myślałam, że po prostu se pójdą.- opuściłam głowę.

-Taa jasne.- wybuchnął śmiechem.

-Dzięki.- spojrzałam na jego gitary.

Uwielbiałam pracować u Chanyeola. Wszystko przez cudowne gitary i pianino. Cały jego asortyment jest do mojej dyspozycji.

-I jak ja se teraz znajdę chłopaka?- przyłożyłam palec do rozciętej brwi.

-Bardziej zastanawia mnie to jak mógł ci to zrobić jednym uderzeniem.- znów się zaśmiał.

-Yeol! Mamy iść do studia!- usłyszeliśmy głos Suho.

-Muszę lecieć. Odpoczywaj! Jak Cię coś najdzie to wszystko jest tam gdzie zwykle.- szybko wstał i wyszedł.

Jak zawsze. Wypuściłam powietrze. Wstałam i spojrzałam do lustra. O maj gosz!  Moja twarz wyglądała jak by przejechała po asfalcie kilka kilometrów. No właśnie.
Zaczęłam nucić. Jest! Wróciła. Szybko pobiegłam po telefon i całą melodię nagrałam.

-Nie wierzę.- pocałowałam ekran mojego telefonu.

Chwyciłam akustyka Chana i mały notesik z szafki.
Szybko zaczęłam grać zgodnie z nagraniem.
Teraz tylko tekst i będzie gotowa.

~~~

Obudziłam się na łóżku. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Spojrzałam za okno. Było ciemno. Powoli wstałam i usiadłam na parapecie.
Zaczęłam cicho śpiewać piosenkę którą napisałam. Byłam z niej naprawdę zadowolona.
Z łazienki wyszedł Chan.

-Nigdy nie słyszałem jak śpiewasz.- uśmiechnął się wycierając włosy ręcznikiem.

-Teraz też nie słyszałeś.- zaśmiałam się.

-Zaśpiewaj mi ją. Próbowałem jakoś ją zrozumieć ale nie potrafię.

-Nie ma tu nic do rozumienia.- spojrzałam za okno.

-I sing for you.- zaśpiewał kawałek.

-Niee! Zła melodia.- zaśmiałam się.

-Nie znalazłem nut.- na jego twarzy pojawił się grymas.

-Są przy akustyku.- wskazałam palcem na niego.

-Faktycznie.- zaśmiał się.

Chan chwycił go, nuty położył na biurku. Szybko podeszłam do niego. Zaczął grać. Wpatrywałam się w jego twarz jak skupia się na każdej nucie.
Przytuliłam się do niego od tyłu i zaczęłam śpiewać.

~~~

Obudziłam się obok Chana w łóżku.
Sama słodycz. Szczególnie te odstające uszy.
Uderzyłam się w czoło.
Co ja mówię?! Cholera. Zaczęłam bić się po głowie.
Chan szybko chwycił moją rękę.

-Co ty robisz?- zapytał.

-Biję siebie.- oznajmiłam cicho.

-Bo uważasz, że jestem słodki?- uśmiechnął się.

Spojrzałam na niego przerażona. Czyta w myślach!

-..Co~? Nie~.- zaśmiałam się podejrzanie.

-Wiedziałem.- położył mi rękę na policzku.

-Co ty wyprawiasz?- podniosłam brew.

-Denerwuje cię.- uśmiechnął się.

Tajemniczy uśmieszek zniknął z mojej twarzy. Szczerze to przez chwilę pomyślałam, że coś nas łączy. Że też myślałam o nim w ten sposób! Nie wart jest nawet mojej chwilowej uwagi! Wstałam.

-Idiota!- krzyknęłam i wybiegłam z pokoju.

Chłopcy zmierzyli mnie wzrokiem. Zignorowałam ich i wybiegłam z dormu.

Spojrzenia ludzi były nie do zniesienia. Wszystko przez wygląd mojej twarzy. Naciągnęłam kaptur na głowę.
Musiałam przebiec kilka przecznic aby być na mojej ulicy. Wyglądałam jeszcze gorzej.. zapewne.

~~~

Rzuciłam się na kanapę w moim "apartamencie".
Jedno wielkie pomieszczenie w piwnicy. Pokoje oddzielone małym murkiem.
Boże! Co ja mam o tym myśleć?!

Do domu wszedł Aki. Spojrzałam na niego. Był tak samo zły jak ja. Usiadł na fotelu. Zmierzył mnie wzrokiem.

-Chłopak?- mruknął.

W odpowiedzi kiwnęłam lekko głową.

-Dziewczyna?- powiedziałam trochę głośniej.

Również kiwną głową.
Aki to mój przyjaciel po fachu. Pisze piosenki z Sugą dla BTS.
Mieszkamy razem od zawsze, nasze gitary, pianina i meble. Wszystkie kupione za ciężko zarobione pieniądze.
Mój telefon zaczął wibrować. Nachyliłam się aby sprawdzić kto.. jeden wielki napis "Chanyeol". Znów oparłam głowę o kanapę.

-Odbierz.- machnął ręką w stronę telefonu.

-Nie. To pogorszy jego sytuację.- spojrzałam na sufit.

-Haa? Pogorszy?! Co on ci zrobił?! Zgwałcił?!- nachylił się w moją stronę.

-Nie dał by rady.- spojrzałam na niego. -Bawił się mną.- znów spojrzałam na sufit.

-Ostro.- zaśmiał się.

-A co tobie zaś się stało?- położyłam rękę na głowie.

-To mało istotne.- westchnął i opadł na oparcie.

-Walcz chłopie!- wstałam i ruszyłam do "pracowni".

Usiadłam na krześle wpatrując się w moje ostatnio napisane piosenki.

-Ale rozmawiaj ze mną!- Aki krzyknął z salonu.

-Chcę pracować. Idź porozmawiać z tą dziewczyną!- ustawiłam keyboard przed klawiaturą i podpięłam go do komputera.
Aki stanął przy murku.

-Pójdę.- oznajmił.

-To idź.- pokazałam mu drzwi.

Wypuścił głośno powietrze i wyszedł. Zostałam ja i ona.. piosenka którą napisałam dla EXO.. dla Chanyeola.

~~~

Szłam wolnym krokiem po deptaku. Pomarańczowe od słońca drzewa szumiały pod wpływem wiatru.
Zatrzymałam się i oparłam o barierkę. Mogłam iść lub zostać. Zamknęłam powieki i znów zaczęłam nucić piosenkę z parku.

-Mi..- usłyszałam głos.

Szybko otworzyłam oczy. Za mną stał Chan. Bezlitośnie się na mnie gapiąc.
Nie miałam ochoty na niego nawet patrzeć. Szybko odwróciłam się na pięcie i ruszyłam przed siebie. Chan był szybszy. Chwycił moje przed ramię. Spojrzałam na niego oburzona.

-Ja przepraszam! Nie chciałem abyś tak o tym pomyślała.- przybliżył twarz.

-Żałujesz? Świetnie! Zwalniam się!- wyrwałam się w jego oczy.

-Przestań!- zrobił krok do przodu.

-Zwalniam się. Mój nowy pracodawca docenia moje piosenki.. wszystkie.- poczułam łzę w lewym oku.

Nie! Nie teraz. Chan stał i ewidentnie czekał aż wypłynie.

-Nowy pracodawca? Któż to?- znów krok do przodu.

Stał tak blisko że mogłam zobaczyć swoje odbicie w jego oczach. To bardzo zły znak.

-Wyjeżdżam do Ameryki.. aby tam pracować.- oznajmiłam z podniesioną głową.

-Świetnie.- prychnął.

-Świetnie!- krzyknęłam.

Szybko się odwróciłam i ruszyłam w przeciwną stronę.
Słońce już dawno było za horyzontem a łzy lały mi się po policzkach.

~~~

-Idź już spać.- Aki przyszedł do pracowni.

-Nie!- podkręciłam wzmacniacz.

Grałam piosenkę "Tears don't fall" od Bullet For My Valentine. Zawsze ją grałam jak miałam zły humor. Zazwyczaj grałam ją całą noc.

-Nienawidzę jak to robisz! Idź se pograć pod jego domem!- pokazał mi drzwi palcem.

-Jest już piąta rano. Na pewno wstał.- przewróciłam oczami.

-Ja też chciałbym wstać.. Ale żeby wstać trzeba spać!- uderzył pięścią w murek i se poszedł.

Stałam w miejscu i wpatrywałam się w stertę piosenek które napisałam wczoraj.
Mój telefon wybił mnie z przemyśleń.

-Halo?- odebrałam. -Ach dzień dobry! Tak kilka piosenek już napisałam i.. co?- zacisnęłam pięść.

Rozłączyłam się i wybiegłam z domu rzucając elektrykiem o ziemię.
Moja pracodawczyni właśnie wycofała się z kontraktu bo ktoś mnie "kupił". I ja i wszyscy wiedzą kto to był i kto ma pieniądze aby sprawdzić z kim podpisałam kontrakt.

~~~

Wbiegłam do pokoju z napisem EXO. Wzrokiem zaczęłam go szukać. Nikt się nie odezwał. Baekhyun spojrzał na sufit. Dach?
Wybiegłam z pomieszczenia i ruszyłam schodami przeciwpożarowymi na dach.
Stał tam.

-Coś ty do kurwy nędzy zrobił?!- krzyknęłam.

Chan tylko się odwrócił. Był bardzo spokojny jak na osobę która zaraz straci życie.

-Zrobiłem to co miałem zrobić.- podszedł do mnie.

-Jasna cholera! Teraz na pewno nie chcę z tobą pracować!- znów podniosłam wzrok.

-A ta piosenka?- podniósł kartkę z nutami "Sing For You".

-Nagrajcie ją. W końcu powstała dla Was.- uspokoiłam głos.

-W takim razie chodź. Nagramy ją.- wyciągnął rękę przed siebie.

-Już wolałabym skończyć na szubienicy.- przewróciłam oczami. -Mam ciebie po dziurki w nosie! Piepszony egoista.. hipokryta i jebany idiota!- wykrzyczałam.

Cisza. Żadnej odpowiedzi. Nawet się nie odezwał. Nie odszczeknął mi. Podszedł do mnie.

-Wiesz co jeszcze o tobie myślę! Jesteś po prostu popier..- chwycił moją twarz i pocałował mnie w usta.

Stałam jak wryta. Bardzo chciałam się wyrwać ale ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Starałam się zrobić wszystko aby przynajmniej poruszył palcem, nic. A.. dzisiejsza i wczorajsza nieprzespana noc dają się we znaki. Totalnie zapomniałam, że powinnam iść spać.
Chan odsunął się. Nogi zaczęły mi się uginać.

-Muszę iść do.. domu.- wymamrotałam.

Zasnęłam. Po czymś takim nie powinnam zasypiać. Mógł to źle odebrać.
Co ja gadam?! Miał to źle odebrać!

~~~

Otworzyłam oczy. Słońce delikatnie przedzierało się przez zasłony. Sufit z pokoju Chana. Co zaś tu robię?
Przekręciłam głowę na prawo. Leżał tam Chan.
Aww! Słodkości. Wyciągnęłam rękę przed siebie aby go pogłaskać.
Yeol chwycił mój nadgarstek. Otworzył oczy. Uśmiechnął się i pocałował moją rękę.

~~~

Pozwólcie, że tu zakończę moje opowiadanie. Na pytania typu "Czy żyliśmy długo i szczęśliwie?" musicie odpowiedzieć sobie sami.
Kogo ja oszukuję. TAK! Żyjemy szczęśliwie. Ja, on i.. muzyka. Kto by pomyślał, że to wszystko dzięki jednej piosence.

~~~~~~~~

Dziękuję za przeczytanie! :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro