Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Reader x Kenma

Dziś wieczorem. Twoje piętnaste urodziny (na potrzeby opowiadania tyle masz). W końcu się doczekałaś. Tyle czekałaś na ten jeden jedyny wieczór.

Ty i twój najlepszy przyjaciel- Kenma jak zwykle spóźniliście się do klubu w którym miała odbyć się twoja impreza.

-czemu my zawsze wszędzie musimy się spóźniać?- zapytałaś ciągnąc chłopaka za ramię. Twój przyjaciel jak zwykle bez przerwy wpatrywał się w konsolę.

-I to jeszcze w twoje urodziny, co nie? Ironia losu...- powiedział nawet nie zaszczyczając cię spojrzeniem.

***Time skip*** 24:05

Siedziałaś z Kenmą przy barze i patrzyłaś na jego poczynania w grze, gdy podszedł do was Hinata.

-Hej Kenma! Nie obrazisz się, gdy wyrwę do tańca twoją przyjaciółkę?- zapytał podając mi rękę.

Kenma tylko spojrzał na niego z podełba i kiwnął głową.

***gdy tańczyłaś z Hinatą***

Do Kenmy podszedł Tobio Kageyama.

-Hej Kenma. Co robisz?

-Serio? Pytasz "co robię" widząc, że gram?

-Oj, no nie wpieniaj się... Lepiej spójrz na to, co Hinata robi z Reader...

Hinata przytulał Reader która była mocno wtulona w jego szyję.

Kenma widząc to zacisnął pięści.

Potem Hinata wszedł w kolejny etap swojego genialnego planu.

Lekko palcami podniósł brodę Reader i zbliżył swoje usta do jej...

Kenmie serce stanęło w piersi, a jego kocie oczy rozszeżyły się...

Kiedy Hinata już chciał pocałować Reader ta szybko wsunęła dłoń między ich usta i wyszeptała coś do chłopaka lekko się przy tym czerwieniąc.
Hinata zrobił gest tryumfu i wydarł się:

-Wiedziałem, wiedziałem!- dziewczyna niemal natychmiast zamknęła mu usta ręką.

***Powrót- twoja perspektywa**

-Zamknij ryj, bo urwę ci jaja...- zagroziłaś.

-ok, ok... Powiedz mu!

-No chyba nie!

-Reader? Kochasz go?- zapytał powarznie zakładając ręce na piersi.

-Bardzo...

-Idź!! On jest zbyt nieśmiały, nie powie ci tego!

Popatrzyłaś na Kenmę już wyraźnie znudzonego towarzystwem Tobia.

Nie mogłaś patrzeć na jego zbolałą minę. Podeszłaś do nich.

-Sorry Tobio... My już idziemy...- mówiąc to pociągnęłaś Kenmę za rękę.

Dotarliście pod twój dom.

-Kenma... Ja....

-Ciiiiii...- przyłożył ci palec do ust.- to ja muszę to powiedzieć.

-Mów..

-No więc- zaczął się mocno czerwienić- ja... Ja ciebie... Bardzo... No... Ja...

-Ja ciebie też.- wyszeptałaś łącząc wasze usta w pocałunku który ten farbowany no-life nieśmiało odwzajemnił

***the end***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro