Reader x Kenma
Dziś wieczorem. Twoje piętnaste urodziny (na potrzeby opowiadania tyle masz). W końcu się doczekałaś. Tyle czekałaś na ten jeden jedyny wieczór.
Ty i twój najlepszy przyjaciel- Kenma jak zwykle spóźniliście się do klubu w którym miała odbyć się twoja impreza.
-czemu my zawsze wszędzie musimy się spóźniać?- zapytałaś ciągnąc chłopaka za ramię. Twój przyjaciel jak zwykle bez przerwy wpatrywał się w konsolę.
-I to jeszcze w twoje urodziny, co nie? Ironia losu...- powiedział nawet nie zaszczyczając cię spojrzeniem.
***Time skip*** 24:05
Siedziałaś z Kenmą przy barze i patrzyłaś na jego poczynania w grze, gdy podszedł do was Hinata.
-Hej Kenma! Nie obrazisz się, gdy wyrwę do tańca twoją przyjaciółkę?- zapytał podając mi rękę.
Kenma tylko spojrzał na niego z podełba i kiwnął głową.
***gdy tańczyłaś z Hinatą***
Do Kenmy podszedł Tobio Kageyama.
-Hej Kenma. Co robisz?
-Serio? Pytasz "co robię" widząc, że gram?
-Oj, no nie wpieniaj się... Lepiej spójrz na to, co Hinata robi z Reader...
Hinata przytulał Reader która była mocno wtulona w jego szyję.
Kenma widząc to zacisnął pięści.
Potem Hinata wszedł w kolejny etap swojego genialnego planu.
Lekko palcami podniósł brodę Reader i zbliżył swoje usta do jej...
Kenmie serce stanęło w piersi, a jego kocie oczy rozszeżyły się...
Kiedy Hinata już chciał pocałować Reader ta szybko wsunęła dłoń między ich usta i wyszeptała coś do chłopaka lekko się przy tym czerwieniąc.
Hinata zrobił gest tryumfu i wydarł się:
-Wiedziałem, wiedziałem!- dziewczyna niemal natychmiast zamknęła mu usta ręką.
***Powrót- twoja perspektywa**
-Zamknij ryj, bo urwę ci jaja...- zagroziłaś.
-ok, ok... Powiedz mu!
-No chyba nie!
-Reader? Kochasz go?- zapytał powarznie zakładając ręce na piersi.
-Bardzo...
-Idź!! On jest zbyt nieśmiały, nie powie ci tego!
Popatrzyłaś na Kenmę już wyraźnie znudzonego towarzystwem Tobia.
Nie mogłaś patrzeć na jego zbolałą minę. Podeszłaś do nich.
-Sorry Tobio... My już idziemy...- mówiąc to pociągnęłaś Kenmę za rękę.
Dotarliście pod twój dom.
-Kenma... Ja....
-Ciiiiii...- przyłożył ci palec do ust.- to ja muszę to powiedzieć.
-Mów..
-No więc- zaczął się mocno czerwienić- ja... Ja ciebie... Bardzo... No... Ja...
-Ja ciebie też.- wyszeptałaś łącząc wasze usta w pocałunku który ten farbowany no-life nieśmiało odwzajemnił
***the end***
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro