Kuroo x Reader
(Kolor)włosa siedziała na schodach, tupiąc nerwowo nogą. Jej przyjaciel- Kuroo z Nekomy spóźniał się już godzinę! Mało tego, irytował ją jeszcze bardziej nie odbierając telefonu. Kiedy po raz siedemnasty włączyła się sekretarka Reader rzuciła telefon na podłogę i krzyknęła:
-Sam sobie nagraj wiadomość ty cwelu!
I w tym momencie na podjazd liceum Karasuno wjechał autobus. W pierwszej kolejności wysiadł (a właściwie wypadł i to perfidnie na ryj) czarno włosy, wysoki chłopak. Gdy tylko zobaczył Reader rzucił się na nią zamykając ją w szczelnym uścisku.
-Readerrrrrr-chan!!!! Tak za tobą tęskniłem!!!- wydzierał się.
-Tak Kuroo... Ja za tobą też.
-KUROO!!! A MOŻE PRZESTAŁBYŚ MOLESTEWAĆ READER I POMÓGŁ Z BAGAŻAMI??!!- usłyszeli wkurzony głos trenera.
Kuroo spojrzał raz na Reader, raz na trenera dźwigającego siatki z piłkami, jakby analizował co jest bardziej opłacalne.
W końcu pociągnął dziewczynę za rękę w stronę budynku szkolnego.
-KUROOOOO!!! WRACAJJJJJJJ!!! TERAZZZ!!!
Gdy (kolor)włosa obejrzała się przez ramię chłopak szepnął:
-Nie oglądaj się...
Dziewczyna nie mogąc się powstrzymać od zobaczenia wkurwionej miny trenera obejrzała się jeszcze raz.
-No mówię nie oglądaj się, bo mnie zgarną!!
*****
I tak oto jesteśmy już przy końcu tego fascynującego spotkania! Mamy 24-24 dla Karasuno!!!
Krzyczał komentator. Gdy tylko trener Nekomy poprosił o przerwę Reader z desperacją zbiegła z trybun i porwała Kuroo na pusty korytarz.
-Przegramy to...- powiedział Kuroo smętnie wpatrując się w podłogę.-przepraszam Reader-chan... Zawiodłem cię...
Dziewczyna podniosła jego brodę i... Delikatnie musnęła jego usta swoimi.
-Wygracie to.- wyszeptała i wróciła na trybuny.
Nie mogła wiedzieć, że na pięć minut drużyna straciła jakikolwiek kontakt z zawodnikiem.
...i proszę państwa piłkę przejmuję zawodnik numer pięć to jest Kenma Kozume! Wybija piłkę wysoko, wysoko... I!!!
Kuroo przewidział wszystko... Taki skok grozi skręceniem kostki. I spojrzał na trybuny. Wypatrzył śliczną Reader... I poczuł, jakby wyrosły mu skrzydła... Wybił się i mocno przebił piłkę...
Leżał na parkiecie a w głowie miał tylko wesołe krzyki i skandowanie jego imienia. Mimo to nie poruszył się nawet o milimetr zagłębiony w myślach, gdzie zabierze Reader na pierwszą randkę...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro