Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Koriola x Reiji

Z dedykacją dla Koriola!

------------*****---------
-Desko! Chcę mi się pić!- krzyczał Ayato z pokoju.

-Weź się wreszcie odczep! Nie jestem bankiem krwi!- odjrzyknęłaś mu krojąc [twoje ulubione ciasto].

To trwało już cztery miesiące i naprawdę miałaś już serdeczne dość. Każdy gdy tylko chciał zatapiał w Tobie swoje kły... Każdy oprócz Reiji'ego... On nie próbował Twojej krwi jeszcze nigdy.

Gdy zjadałaś swoje ciasto do kuchni ktoś wszedł... Ktoś, a konkretnie Reiji. Na jego widok serce o mało nie wyskoczyło Ci z piersi. Taaaa... Podkochiwałaś się w nim już od jakiegoś czasu i dalej nie wiedziałaś jak to możliwe. Przecierz Ty byłaś imprezowiczką, towarzyską, zabawną i łamiącą wszelkie regóły dziewczyną (sry, jeśli zmieniam Twój charakter), a on? Cichym, spokojnym okularnikiem. I do tego lubi jakieś filiżanki! Co ty w nim widzisz? To pytanie zadajesz sobie zawsze gdy go widzisz.

-Kori-chan?- odezwał się w końcu.

-Tak?- próbowałaś opanować drżenie głosu.

-Chłopcy grają w wyzwania. Proszą cię do salonu.- powiedział szybko i wyszedł.

Ty natomiast udałaś się do salonu, gdzie usiadłaś w kręgu razem z braćmi Sakamaki.

-Ja pierwszy!- rzucił się po butelkę Ayato i zakręcił. Wypadło na Ciebie.

-O! Kori-chan! Twarda sztuka! No to trzeba się postarać...- myślał chwilę gdy nagle uśmiechnął się złośliwie i powiedział:

-Rozkochaj w sobie Reiji'ego!

Tak! W końcu! Szczerze to nie byłaś tym przerarzona, a wręcz przeciwnie.

Pomaszerowałaś do pokoju okularnika, a Ayato wraz z Autorką (która nie wiadomo skąd się tam wzięła XD) dosłownie wlecięli za Tobą po schodach przepychając się.

Weszłaś do pokoju Twojego wybranka. On akurat czytał książkę.

-Hej Reiji...

-Witaj Kori-chan... Co Cię do mnie sprowadza?

-Właściwie to nic... Co czytasz?- usiadłaś na oparciu fotela w którym siedział.

-"Kod Leonarda Da Vinci"

-Ciekawe to?

-Odkąd tu przyszłaś już nie...- wyszeptał i pociągnął Cię tak, że spadłaś mu na kolana.

-Reiji...

-Ciiiii.... Nie psuj chwili...- szepnął ci do ucha i złączył wasze usta w długim, namiętnym pocałunku.

-------------------*******------------------

Po pierwsze: jeśli Ci się nie podoba, to przeprzepraszam, ale chciałam ci wynagrodzić jakoś ten "taniec" z Shuu w poprzednim rozdziale.

Po drugie: tak, wiem totalnie spieprzyłam charakter Reiji'ego, za co też chcę cię przeprosić.

Mam nadzieję, że Ci się mimo wszystko podobało😁.

Do nexta!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro