Grell x Reader
Na prośbę dominikakaczor.
-------------*****--------------
Jak zwykle o tej porze szłaś (a raczej biegłaś) do pokoju "szefa" shiningami- Williama T. Spears'a (dobrze napisałam? Bo już nie pamiętam jak to było)
-Jestem i wcale się nie spóźniłam!- krzyknęłaś wchodząc do jego gabinetu równo z wibiciem godziny ósmej na zegarze.- co dzisiaj mamy?
-Czwartek.- odpowiedział, a prawy kącik jego ust uniósł się odrobinę.
-Ha. Ha. Ha. No zatrzymajcie tę karuzelę śmiechu. A tak serio, to widzę, że masz dobry humor.- powiedziałaś z sarkazmem.
-ta... Dzisiaj pracujesz z Grellem...
-No poprostu mnie kurwa dobij.- powiedziałaś uderzając głową o ścianę.
-Co ci zrobiła ta biedna ściana, co?
-Coś ty taki wesoły dzisiaj?
-No widzisz? Dzień dobroci dla zwierząt.
-Idę do Grella. Twój humor mnie przerarza.
Gdy wyszłaś z gabinetu zaczęłaś skakać ze szczęścia. Już od dawna podobał ci się Grell, a teraz masz z nim pracować. Krótko mówiąc byłaś w niebowzięta.
Gdy skręciłaś w prawo wpadłaś na czerwonowłosego okularnika.
Od razu strzeliłaś buraka tym samym upodabniając się do jego włosów.
-O jejku! Jakie piękne rybcie mi dzisiaj wpadają w łapki!- przywitał cię radośnie, na co jeszcze bardziej poczerwieniałaś osiągając level-pomidor.
-H-hej Grell.
-Słyszałem rybciu, że dzisiaj będziesz ze mną pracować.
-Tak...
-A wiesz gdzie idziemy po pracy?
-No nie wiem, olśnij mnie?
-Idziemy na shopping!- zapiszczał jak dziewczyna i pociągnął cię w stronę wyjścia.
Po piętnastu minutach byliście na miejscu.
Okazało się, że ofiarą był jakiś mężczyzna.
-Reader, ty to zrób.- powiedział Grell.
-Czemu akurat ja?
-Dopiero co pomalowałem paznokcie!- powiedział oglądając je.
Zaśmiałaś się i szybko uporałaś z facetem.
Następnie tak jak obiecał Grell poszliście na shopping.
-Readerrrrr??- zapytał gdy zjadaliście [twój ulubiony słodycz].
-Tak Grell?
-Mogę cię gdzieś zabrać?
Momentalnie serce zaczęło walić ci jak oszalałe.
-N-no jasne...
-D-daj mi rękę- poprosił. Gdy wasze dłonie się zetknęły chłopak przeteleportował (nwm czy shiningami tak potrafi) was na Big Ben'a.
Zachód słońca, lekki wiatr który unosił twoje [kolor włosów] włosy i chłopak marzeń. To wszystko sprawiało, że cała drżałaś od środka.
W końcu zdecydowałaś się na ten pierwszy krok. Powiedziałaś:
-Grell/Reader kocham cię.- popatrzyliście na siebie. Powiedzieliście to samo w tym samym momencie.
W jednej chwili rzuciliście się ku sobie na ślepo odnajdując swoje usta i łącząc je w namiętnym, pełnym uczuć pocałunku.
-------------------********------------------
I jak wyszło?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro