One-shot 2
Spojrzałem na niego, ze łzami w oczach. Nie sądziłem, iż to co zrobiłem okaże się tak bolesną prawdą. Przejechałem dłonią po jego policzku, chwyciłem za dłoń i powtórzyłem słowa, które zawsze mu mówiłem.
-Kocham cię misiu.
Spojrzałem na pluszową zabawkę i wybuchłem płaczem.
Ostatni raz przypomniałem sobie ten dzień.
Z samego rana udałeś się do mnie, szarpnałeś za włosy, uderzyłeś w policzek, dzwignąłeś za szyję niemal mnie dusząc. Czuć było na kilometr ten obrzydliwy zapach alkoholu i perfum twej żony, która ostatnio się wyprowadziła. Ja nie miałem tyle szczęścia.
Trzymając mnie za szyję rzuciłeś mną na stół, a później userzyłeś mą głową w róg. Myślałeś że nic nie poczuje, myliłeś się.
Wszedłeś we mnie gwałtownie, nie miałem siły krzyczeć.
Poruszałeś się brutalnie, nie miałem siły błagać, abyś przestał.
Spusciłeś się we mnie, nie miałem siły wstać, ani wydusic z siebie chociażby słowa.
Odebrałes mi godność, czułem się brudny.
Kiedy skończyłeś, ubrałeś się i wyszedłeś, a z racji iż byłeś pijany, klucze którymi mnie tu zamknąłeś wypadły Ci z ręki. Wziąłem Je i usłyszałem jak wychodzisz.
Wstałem szybko wiedząc, że jest to moja jedyna szansa. Wyszedłem z pokoju. Czułem jak spływa po moich nogach twoja sperma z mą krwią. Nie przejąłem się tym.
Uciekłem do twojego pokoju, ubrałem się w ciuchy, które dostałem od ciebie jeszcze w tedy, kiedy nie zniszczył cię majątek, który odziedziczyłes po zmarłym ojcu.
Drżącą dłonią wyjąłem broń palną, tak, tą którą mnie obroniłes. Ucałowałem ją i położyłem się na twoim łóżku.
Wróciłeś.
Wiedziałem że wytrzeźwiałeś. Usłyszałem dźwięk kieliszka. Wiedziąc, że znów zaczniesz pić.
Przyłożyłeś kieliszek do ust, a ja z bólem serca przyłożyłem broń do twej skroni. Słyszałem jak mocno bije mi serce. Przypomniałem sobie wszystkie szczęśliwe chwile, rozpłakałem się. W jednej chwili zabiłem cię, pozbyłem się cierpienia.
A dziś? Zamknęli mnie w izolatce bo rozszarpuje misia, którego mi dałeś.
Jest, nareszcie przyszła. Twoja żona stoi teraz nade mną i przykłada mi broń do czoła, tąktóra Cię zabiłem. Wiem że zginę. Ścisnąłem misia za łapkę i przystawiłem jego łebek do ust składając na nim czuły pocałunek, aby już po chwili tulić go mocno do siebie.
Nie martw sie. Nawet nie poczułem bólu, a jeśli nawet to przez chwilę, chyba tak powinno być gdy się umiera.
Zamknąłem oczy i wiedziałem ze nigdy więcej ich nie otworzę.
.....Next Day.....
"Zabójstwo w szpitalu psychiatrycznym."
Jak podaje policja:" Chłopiec dostał jedna rana postrzalowa w głowę, zmarł na miejscu. Piętnasto latek trzymał w rękach pluszowego niedźwiedzia, który był mocno przez niego tulony. Sprawca śmierci nieletniego, nadal pozostaje na wolności.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro