TORD X READER
jestem sobie w nocy i chce mi się pisać cuś smutnego o trordzie dlatego to zrobię. I nie obchodzi mn to że nikt tego nie czyta.
Kiedyś była sobie dziewczyna. Była wyśmiewana w szkole a nazywała się __. Pewien z nowszych uczniów obdarzył ją ciepłym uczuciem którego od dawna chciała doświadczyć. Mimo swojego uczucie wyśmiewał się z niej. Ona po jakimś czasie wpadła w depresję. Nikt tego nie widział lub nie chciał widzieć. Tord bo tak mu było na imię, postanowił jej wyznać i przeprosić za wszystko.
pov. Tord
Dzwonek budzika tak przez mnie znienawidzony a jednak oświadcza, że dzisiaj ten dzień. Dzień w którym mam jej to powiedzieć... ah.
- Kurwa - przekląłem sam do siebie aby się uspokoić. Dobra już ok, zawsze mnie to uspokaja lecz kiedy przypominam sobie ją... __. Jest za idealna dla mnie, tylko zastanawiam się czemu nikt tego nie zauważa. IDIOCI. Ale Larsson sam nie jesteś lepszy ty też się upodobniłeś do nich żeby nic nie zgadli. To już bez znaczenia po prostu jej to powiem. No weź się w garść. Zaraz, która godzina . Szybko sprawdziłem na moim "ukochanym" budziku godzinę... 7, 38 o 8 zaczynam lekcję. SZYBKO SZYBKO!!!
pov. Reader
Powoli otworzyłam oczy. Skierowałam wzrok na zegarek na ręczny na szafce nocnej zaraz koło lampki nocnej. Jest kolejny dzień na tym pieprzonym świecie w pieprzonej szkole z pieprzonymi ludźmi. Jak ja nienawidzę swojego żywota! Na dodatek ten nowy... Tord .... dołączył się do nich. Szczerze nie nienawidzę go jak całą resztę. Wydaje się być inny, milszy i może troszkę mi się podoba. No ale nie mam u niego szans przecież co nie? Godziną którą pokazuje zegarek to 7,00
Zebrałam się bardzo szybko, teraz jest 7,18 więc muszę już wyruszać. Jestem ubrana w czarne leginsy i (kolor) bluzę. W sumie podobną do mnie ma Tord. __ przestań wyrzuć go sobie z głowy on to dupek, total idiot. Wyszłam z domu nie zapominając plecaka za to zapominając 2 śniadania, ale to nie ważne. Szłam ciemną ulicą w kierunku szkoły. Czułam na sobie czyjś wzrok, w sumie przywykłam. W szkole tak jest ciągle albo te diw..czyny albo inni. Wyśmiewanie za plecami, plotki, wytykanie palcami po prostu plucie w twarz. No ale da się przywyknąć mimo że dalej boli kiedy to robią.
Dotarłam bez szwanku na lekcję . Stałam oparta o parapet czekając na dzwonek. Była 7,55 więc za niedługo będzie dźwięk wywołujący dreszcze.
- o patrzcie kto przyszedł do budy! To nasza (zdrobnienie imienia) ! Jak tam twój Ukochany kundelek dobrze mu w grobie!? - uderzyła w czuły punkt. Jak mówiły o ( Imię psa) to łzy same mi leciały po policzkach.
- ODPIERDOLCIE SIĘ WRESZCIE ODE MNIE ! - krzyknęłam ile sił w gardle. Zrobiło się zbiegowisko, ktoś z tyłu powiedział moje imię ale ja na to nie zważyłam
-O NO NO! Nasza kicia wysuwa pazurki a może powinnam powiedzieć kundelka ?
- BOŻE CO TY DO MNIE MASZ ?! - wrzasnełam tak samo głośno jak wcześniej
- Tego że mnie denerwujesz, myślę że jak każde stworzenie tutaj! A może twój piesek też miał!
- O NOWOŚĆ TY MYŚLISZ !! - usłyszałam za sobą śmiech jakichś chłopaków, Karolina zczerwieniała na twarzy
- WIESZ CO JESZCZE MYŚLĘ ŻE TO TY ZABIŁAŚ SWOJEGO PSA!!!
Zatkało cię. Nigdy ale to nigdy nikogo nie skrzywdziłaś a szczególnie nie twojego ukochanego (i.p) . To coś zrobiło dumną mine że mi przywaliła . Nigdy nie poczułam czegoś takiego. Odwróciłaś się, zobaczyłaś przerażonego a przy tym zniesmaczonego Torda. Ból stał się nie do wytrzymania.
Biegłam tak szybko jak tylko mogłam. Nie mogę dłużej na siebie patrzeć, najlepiej dla wszyztkich ( jak się to kurka piszę dop. aut.) będzie lepiej jak umrę.
pov. Tord
patrzyłem na to tak przerażony i zniesmaczony słowami Karoliny że asz żygać mi się chciało. __ odwróciła się do mnie, spojżała na mnie z łzami w oczach. Z jej wyrazu twarzy mogłem wyczytać ból i jeszcze jedną rzecz którą nie mogłem najpierw rozpoznać. Znałem je ale nie pamiętam. Pobiegła tak szybko ,że ledwo co nie wpadła na Edda(musiałam dop. aut.) . Byłem wciekły na suke która tak wygnoiła moją .... księżniczkę. Podszedłem do niej z chęcią zabicia jej.
- Czyś ty zmysły pozdradała żeby coś takie coś komuś wykrzyczeć trzeba być potworem , ja tego bym nie zrobił najgorszemu wrogowi!!
- dobrze jej tak a poza tym co ty tak ją bronisz, kochasz ją czy co ?
- a żebyś wiedziała i na to zasługuj nie tak jak ty !
Pobiegłem do domu __ trochę mi zajęło zanim się zoriętowałem który to jej dom. Drzwi frątowe były otwarte wręcz uchylone. W środku poczułem dziwne uczucie w jednej chwili już wiedziałem jakie 2 uczucie gościło mojej kruszynie na twarzy - chęć odejścia. Ona chce się zabić ! krzyczałem w środku, zacząłem nasłóchiwać. Woda w łazięce. Otworzyłem drzwi i wleciałem tam. (sory za błędy ręce mi się trzęsą. dop.aut.) Zobaczyłem coś czego nie chciałem , na podłodze było tyle krwi... __! Otoczyłem ją ramieniem, płakała była jeszcze przytomna.
- tord... ja ...nie chcę... kocham cię..- na te słowa moje serce powoli pękało .
- wyciągnę cię z tego! NIE UMRZESZ SŁYSZYSZ ! ZOSTANIESZ ZE MNĄ! już nigdy cię nie opuszczę rozumiesz... powiec coś proszę - z moich oczu laciały strużki łez . wyciągnąłem telefon zadzwoniłem na karetkę lecz wiedziałam już że jest za późno
W szpitalu do Mojego taty podszedł doktor. Posmutniał. Ja już wiedziałem o co chodzi. Łzy znowu zgościły u mnie w oczach. Potem lekarz podszedł do mnie
- przykro mi...
- czy mogę ją zobaczyć ?...
- tak oczywiście ..
Wszedłem do sali za doktorem. Na łóżku leżała __.
KOCHAM CIĘ SKARBIE
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro