#17
Louis' POV
- Zaynie, skarbeczku, zjesz z nami w jadalni, czy przynieść ci jedzenie tutaj, myszko?
Przewróciłem oczami na przesłodzony głos Liama, którym chłopak posługiwał się, mówiąc do swojego ukochanego. Opierał się o framugę drzwi do ich sypialni, zaglądając do Malika, który cały dzień tylko spał. Ja latałem w tę i w drugą stronę, by udekorować stół w talerze, na które naniesione było już jedzenie. Dodatkowo obok każdego ustawiłem sztućce i szklankę, a na środku stołu ułożyłem dzban pełen soku. Nie mogłem się powstrzymać, zatem podszedłem do Liama, szczypiąc go w jego pośladek.
- Zabił cię ktoś kiedyś, śmierdzący bąku?!
Nie skomentowałem tego, siadając do stołu. Swoje miejsce zajęły szybko dziewczyny, Liam z Zaynem, który nie wyglądał najlepiej i Niall, który jakoś dziwnie się uśmiechał. Ale to był Niall. To nie powinno być dziwne.
- A gdzie Harry? - spytałem, na co dziewczyny zaczęły coś między zobą z chichotem szeptać.
- Spokojnie, Romeo, nie martw się o swoją Julię - odparł Horan. - Rozwiązuje ostatnie zadanie z naszych korków.
- Nie przemęczasz go zbytnio? - uniosłem brwi do góry, postanawiając, że uspokoję się i usiądę dopiero jak go zobaczę. - Siedzi już w swoim pokoju trzy godziny.
- Dokładnie każdą z nich poświęciliśmy na tematy jakich nie rozumiał - wzruszyl ramionami. - Zlusuj stringi, Tommo.
- Nie noszę stringów, skąd u ciebie w ogóle taki pomysł? - machnąłem rękoma, następnie lokując je na oparciu krzesła. Nachyliłem się nad nim, wyczekująco.
- Dlaczego rozmawiacie o stringach? Uśmiechnąłem się podświadomie, słysząc głos Harry'ego i jego kroki, gdy stąpał po schodach.
- Ponieważ rozmyślamy nad tym jak cudownie wyglądałaby moja dupa w nich - parsknąłem, odwracając się w jego stronę z leniwym uśmiechem, jednak momentalnie wyraz mojej twarzy zmienił się, kiedy ujrzałem to w co ubrany byl brunet. Miał na sobie przepiękną koszulę w czarnym kolorze identycznym jak jego rurki, którego materiał był wykonany z prześwitującej siateczki.
Miałem wrażenie, że jego tors mieni się. Musiało być na nim coś jak brokat, albo coś kurwa innego co mogło połyskiwać. Harry zestąpał z ostatniego stopnia, pojawiając się niebezpiecznie blisko mnie.
- Nadal nie miałem okazji zobaczyć twojego tyłka, ale wierzę na słowo, że wyglądałby całkiem nieźle - mówiąc to położył dłoń na moim barku.
Zamrugałem kilkukrotnie na ciszę, która nastała, kiedy Harry tak po prostu usiadł na jednym z dwóch ostatnich pustych krzeseł, dosuwając się do stołu. Jego słodki zapach dopiero teraz uderzył w moje nozdrza.
- Mam rozumieć, że to dla mnie? - wskazał na jedynie wegetariańskie kotlety jakie znajdowały się na stole.
- Nawet nie wiesz jak się jebałam z tym ryżem. - westchnęła Crystal.
- Dziękuję, kochana - uśmiechnął się, sięgając po sztućce, ale nie zaczął jeść. Spojrzał na mnie z dołu, mrugając. - Jakiś problem, Lou?
Dopiero teraz zauważyłem, że wciąż stoję. Niall i Liam nie zdołali powstrzymać swojego ukradkowego śmiechu, zanim nie ocknąłem się i bardzo gwałtownie odsunąłem krzesło by usiąść.
- Smacznego! - zawołała Perrie, obscenicznie oblizując usta. Nabrała trochę swojego makaronu widelec. Sięgnąłem po sztućce, cały czas patrząc na Harry'ego, który zassał policzki, biorąc kęs własnego jedzenia. Zastanawiałem się, czy nie zrobił tego specjalnie, wiedząc, że go obserwuję.
- Skarbie, co żeś się tak wypindrzył? - ponownie odezwała się Perrie, zwracając rzecz jasna do Harry'ego. Chłopak uśmiechnął się delikatnie i spojrzał na mnie udzielając odpowiedzi.
- Teraz mam dla kogo.
- Ooo! - przeciągłe piski odbijały się od ścian pokoju, kiedy Harry tylko uśmiechnął się niewinnie, kładąc dłoń na moim udzie.
- Jak widać Louisa aż wcisnęło fotel - odezwał się Zayn schorowanym głosem. Na to odpowiedział mu Niall.
- Dobrze, że go nie wysztywniło na baczność.
Spojrzałem na blondyna ze zmrużonymi oczyma, ignorując śmiech swojego przygłupiego brata. Czułem jak moje mięśnie sztywnieją, kiedy zdałem sobie sprawę z tego, że chłopak nie zabrał ręki. Pogłaskałem pod stołem wierzch jego dłoni dając mu tym znak, że jest w porządku. Nabrał trochę zakąski na swój widelec, ściskając wnętrze mojego uda.
Wzdrygnąłem lekko ramionami, czując jak niesamowicie przyjemny dreszcz przeszedł całą moją noga zatrzymując się dokładnie na kroczu.
- Proszę was, ja tu przyszłam tylko zjeść - Crystal marudziła z pełnymi ustami.
- Kiedy masz kolejne badanie?
Słysząc głos Harry'ego uniosłem wysoko brew. To niedorzeczne, że pytał o taką rzecz robiąc... coś takiego! Zdecydowanie nie podobało mi się to, że drażni się z moim penisem w obecności wszystkich domowników.
- Dokładnie za trzy tygodnie od tego dnia - uśmiechnęła sie, zerkając w moją stronę. Zresztą podobnie jak reszta domowników dlatego utrzymanie kamiennej twarzy graniczyło z cudem, zwłaszcza, gdy dłoń Harry'ego zaczęła gładzić mnie coraz wyżej w stronę mego członka.
- Kurwa, ubrudziłem się! - spojrzałem w stronę blondyna, który spoglądał wokoło w poszukiwaniu czegoś do wytarcia swojej koszulki. - Louis, mógłbyś pójść do kuchni po kawałek serwetki dla mnie?
- Jest tu jeszcze pozostałe siedem osób, więc nie, spierdalaj!
- Oh, czemu jestes taki niemiły, Lou? - zagadnął mnie Harry z niewinnym uśmiechem, równocześnie mocno ściskając moje udo dosłownie tuż przy moim budzącym sie do życia kutasie. Co za mały...
- Mam złe samopoczucie - skłamałem, poruszając nogą naprzeciw ręki Harry'ego.
- Wszystko w porządku? - zmarszczył brwi.
- Wspaniale, jakżeby miałoby być inaczej? - wycedziłem przez zaciśnięte zęby. Teraz byłem już w stu procentach pewny, iż brunet robił to specjalnie.
- Ej, stary. Dobrze się czujesz? - zagaił mnie Liam ze szczerym zmartwieniem. Pokiwałem głową, biorąc w rękę widelec. Przysięgam, że główka mojego penisa napierała tak mocno na moje spodnie, że jeśli teraz mógłbym stąd uciec zacząłbym je ściągać już w drodze. Zamiast tego wziąłem trochę makaronu do ust.
- Louis, dasz mi proszę mleko? - Harry zatrzepotał niewinne rzęsami. Co za pieprzony demon, dobrze wie, że mam najbliżej do lodówki, a mimo to by do niej sięgnąć muszę wstać!
- Bozia dała ci coś takiego jak nóżki, kochanie - na znak tego, że nie zamierzam się ruszyć nawet o krok, przysunąłem swoje krzesło bliżej stołu. - I masz sok. Więc pij sok i nie księżniczkuj.
- Proszę, misiu. - widziałem jak mocno zacisnął szczękę, nieznośnie ściskając moją pachwinę. - Skarbie?
- Daj mu moment na dojście do siebie - skomentował Niall. - Wydaje mi się, że Louis wpadł w jakiś dziwny trans.
- O co tutaj chodzi? - zapytał Zayn, w połowie zdania kichając dosyć głośno. - Harry?
- O nic. - wzruszył ramionami. - Ja chcę tylko, żeby Louis dał mi mleko.
- Nie dam ci go. Możesz je wziąć sam - westchnąłem, patrząc wymownie na mojego chłopaka. - Weź mleko sam, Harold.
- Dlaczego?
Dobra, sam tego chciał. Sięgnąłem po dłoń Harry'ego, przenosząc ją wyżej idealnie tak, by jego palce zawinęły się wokół namiotu, który pojawił się w moich spodniach. Cały czas patrzyłem w jego oczy, a on przełknął swoją ślinę.
- Już jednak nie chcę mleka - szepnął, gdy puściłem jego dłoń. - Wypiję sok! - uśmiechnął się szeroko, sięgając po dzbanek i nalał trochę dla siebie. Potarłem swój policzek, ponieważ to wskazywało na to, że sobie odpuścił. Liam cały czas posyłał mi pytające spojrzenia, jednakże zdecydowałem się wytłumaczyć mu to dopiero kiedy mi przejdzie. Przez cały ten czas starałem się ignorować żar, jaki rozpalał się w moim podbrzuszu i pulsował wzdłuż penisa. W między czasie Niall wstał, by z jednej szafki wziąć serwetkę i wytarł swoją koszulę. Każdy powoli kończył posiłek, a ja cieszyłem się moim opadającym wzwodem, wpychając w siebie jedzenie. W międzyczasie, starając najbardziej jak się da rozkoszować pyszną kolacją, starałem się myśleć o rzeczach, które zdołałyby jeszcze bardziej zniwelować erekcję.
- Obiad był pyszny, skarbie - Perrie pogładziła ramię Crystal, która uśmiechała się z samozachwytem. - Ja idę się szykować na swoją randkę. A ty Louis, dzisiaj myjesz naczynia.
- Ja też już dziękuję - powiedział Zayn. - Wracam do łóżka.
Zauważyłem, że przez cały ten czas odkąd Harry zdał sobie sprawę z tego co zrobił, nie odzywał się do mnie, nawet nie racząc najmniejszym spojrzeniem. Może to była przesada z mojej strony i on wcale nie wiedział, jak moje ciało reaguje na jego dotyk? Sam kurwa nie wiedziałem! Liam poszedł za Zaynem kontynuując opiekę nad swoim chłopakiem, a wtedy Niall zaproponował Harry'emu wspólne oglądanie telewizji. Zostając sam, odetchnąłem ze spokojem, wstając na równe nogi, które całe posztywniały. Zacząłem opłukiwać naczynia, po czym wrzuciłem je do zmywarki. Kiedy ją z powrotem otworzyłem wyjąłem je na kuchenny blat. Usiadłem na indeksie, sięgając po ręcznik. Tak mi było wygodnie wycierać talerze i szklanki.
- Louis... - praktycznie podskoczyłem z zaskoczenia, słysząc niespodziewanie głos Harry'ego, na którego spojrzałem.
- Już kończę - przecierałem już ostatnie talerze, ustawiając je jeden na drugim. - Co tam, Harold?
- No bo... - przygryzł wnętrze policzka co często miał w zwyczaju. - Głupio mi przez to co zrobiłem... Chciałem cię przeprosić.
- Nic się nie stało - pokręciłem głową, właściwie nie byłem na niego zły widząc różowe policzki i ten niepewny wyraz twarzy. Wytarłem dłonie o suchy ręcznik, odkładając ostatni talerz na stertę. - Ale nie rozumiem - zaśmiałem się - To nie byłeś ty na tej kolacji.
- Boże, to był zły pomysł. - jęknął, chowając twarz w dłoniach. - Dlaczego ja się kurwa na to zgodziłem?! - ściągnąłem w zmieszaniu brwi.
- Hej, spokojnie. I chodź tutaj - zachęciłem go gestem dłoni. Uniosłem brew na to, bo dopiero, kiedy siedziałem na tym wysokim blacie byłem równy wzrostem z Harrym. - Uh, mam zimne ręce - zignorowałem to, kładąc je na bokach chłopca, gdy stanął naprzeciw mnie. - Ktoś ci kazał to zrobić? Zrobiłeś to wbrew swojej woli? - poważnie się zmartwiłem.
- Gadałem z Niallem i namówiłem do tego by porozmawial z Crystal o swoich uczuciach i... i... - jąkał się potwornie, więc przyciagnąłem go do siebie ejszcze mocnij. Stanął między moimi nogami, wydymając dolną wargę. Przełknąłem ślinę wiedząc, jakie ma pomysły ten mały leprechaun. - Zaoferowałem, że zrobię coś równie dla mnie trudnego i zgodziłem się właśnie na to, bo to akurat wymyślił... - sapnął cicho.
- Harold, ty głupiutki chłopczyku!
- No bo dopiero później dotarło do mnie jak dziecinny i nie na miejscu był ten pomysł!
- Tak, był nie na miejscu - zgodziłem się z nim. - Był taki, ponieważ nie powinieneś zmuszać się do takich czynów. Takich rzeczy nie powinno się robić dla... zakładów. I Horanowi niestety, ale muszę dać porządny opieprz.
- Nie! - od razu wykrzyknął, kręcąc głową, patrząc na mnie. - Bo obrazi się na mnie i nie pogada koniec końców z Crystal, a to bardzo ważne!
- Nie powinieneś się posuwać do takich czynów ze względu na Nialla i Crystal - złapałem jego brodę. - To bardzo niedojrzałe.
- Przepraszam, dopiero jeden dzień jesteśmy razem, a ja już spieprzyłem i pokazuję jak wielkim bachorem jestem - ukrył twarz w materiale mojej bluzki.
- Nie jesteś bachorem. Dorośli ludzie też czasem mają głupie pomysły - zaśmiałem się głaszcząc jego włosy. - Ja i Liam robimy sobie podobne psikusy! Poza tym, mam bardzo seksownego chłopaka, wiesz?
- Nie jestem seksowny - zaprzeczył od razu.
- Harry, przez ciebie stanął mi przy wszystkich pieprzonych domownikach. Nie gadaj głupot.
Styles zachichotał, odchylając głowę. - A mogę ci coś powiedzieć? - spytał, sięgając do materiału mojej koszulki. Zmarszczyłem brwi i kiwnąłem głową. - Ale na ucho. - westchnąłem, przekręcając głowę. On zbliżył się do mojej małżowiny nieśmiało. - Był duży.
- Uhuhu, to dobrze słyszeć to akurat od ciebie! - zawołałem z figlarnym tonem, dając mu niezbyt mocnego klapsa w prawy pośladek.
- I przykro mi, że tak głupio się nim zabawiłem - przygryzł wargę w uśmiechu.
- Może się na ciebie nie obrazi...
- Czyli już w porządku? - spojrzał na mnie znowu niepewnie.
- Nawet przez chwilę nie byłem na ciebie zły, skarbie - powiedziałem szczerze.
- Troszkę się bałem, że mógłbyś być - potarł dwoma palcami mój zarost. Pogładziłdm dół pleców Harry'ego, opierając się bardziej o szafkę. Wolałbym, gdyby nasze pozycje były zamienione, ale nie mogłem narzekać. - Obejrzymy jakiś film? - zapytał, całując czule moje czoło. - Mam ochotę albo na jakąś mocną komedię lub horror.
- Zawsze możemy obejrzeć horror - polizałem jego dolną wargę. - Tylko wezmę szybki prysznic i będę cały twój.
- To brzmi bardzo zachęcająco - poruszył zabawnie brwiami, ostatecznie śmiejąc sie w głos. Idealny.
Położyłem dłonie na jego policzkach, nie wierząc w to, że ten mały promyczek szczęścia należy do mnie. Spojrzałem w jego oczy ostatni raz, nim przymknąłem powieki, przysuwając się do niego. Pocałunek szybko nabrał stałego tempa. Tym razem skupiłem się nie tylko na odczuwaniu przyjemności z samych ruchów, ale nasłuchiwałem również dźwięków, jakie odbijały się od naszych ust: dźwięki mlaskania, zasysania i odrywania od siebie ust. Położyłem dłonie znów na jędrnych pośladkach, które były trochę większe od moich dłoni. Kostki zarzuciłem luźno obok jego bioder, nie przerywając pieszczot, kiedy wplątał dłonie w moje włosy. Nagle podświadomość zaczęła krzyczeć do mnie bym przerwał pocałunek, a kiedy ostatni raz mlasnąłem naszymi językami, niemal krzyknąłem widząc za Harrym blondynkę, która na ślepo wyrysowywała swoje usta burgundową pomadką.
- Spoko, nie musicie przerywać - rzekła Perrie, unosząc brew.
Harry na jej głos podskoczył zszokowany jeszcze bardziej w tenże sposób wpadając mi w ramiona. - Nie miałaś byc przypadkiem na randce? - wybełkotałem.
- Właśnie sie na nią szykuję, tłumoku.
- Więc co robisz w pieprzonej kuchni?!
- Tak się przechadzałam w kierunku wyjścia, słyszałam, że się miziacie to sobie pomyślałam "o, pedały się do siebie kleją" no i chwilę was podglądałam.
- Jacy wy wszyscy jesteście dziwni. - przewróciłem oczami, delikatnie podszczypując boczek Harry'ego.
*
- To też oglądałem. - machnąłem ręką, kiedy nastolatek podał kolejny tytuł horroru.
- Skończyły mi się pomysły! Podałem piętnaście tytułów i już kurwa nie wiem, oglądałeś wszystko, co tylko istnieje!
Obserwowałem jak Harry powoli frustruje się ze wzrokiem wciąż ulokowanym na przeglądarce laptopa. Ponownie siedzieliśmy na kanapie z miską popcornu, która nas dzieliła. - Dobra, może jednak nie oglądałem i mi się pomyliło z innym filmem...
- Kłamiesz - oskarżył mnie. - Oglądałeś i teraz po prostu nie chcesz, żebym się denerwował.
- Nie moja wina, że oboje kochamy ten sam gatunek horrorów - przewróciłem oczyma. - Może zobaczmy dla odmiany coś nowego.
- Świetnie, obejrzyj "Titanic" - parsknął ironicznym śmiechem, podbierając trochę przekąski. - I ty się w ogóle nie angażujesz, wiesz? Ja tu naprawdę myślę nad tym, co obejrzeć.
- Ty mi tu nie obrażaj "Titanica" to raz - uniosłem ostrzegawczo palec do góry. - A po drugie, szczerze wisi mi co będziemy oglądać. Ważne, żeby był to horror i z tobą obok mnie.
- "Titanic" był dnem, kochanie - Harry przewrócił oczami. - To może... - westchnął. - nie, jednak nie mam pomysłu.
- Obejrzyjmy "Obecność" albo "Anabelle"! - wykrzyczałem. - Zamiast się bać, przynajmniej sie pośmiejmy!
- W porządku, więc "Obecność"!
Harry wystukał tytuł filmu w przeglądarce obok dopisując również stronę internetową, na której mogliśmy obejrzeć horror za darmo i bez reklam.
- Oglądałeś to chociaż? - spytałem, wyciągając swe ramiona, w których po chwili znalazł się brunet.
- Raz. I starczylo mi bym zwiątpił w jakąkolwiek przyszłość dobrych horrorów.
- To mój chłopiec! - zaśmiałem się, przesuwając miskę z popcornem. - Ale tak całkiem poważnie: cieszę się, że lubimy podobne filmy. Unikniemy wielu kłótni w przeciwieństwie do Liama i Zayna.
- Zawsze kiedy wyobrażałem sobie, iż jakimś cudem mógłbym mieć chłopaka, nie wyobrażałem sobie, że moglibyśmy nie lubić tych samych rzeczy. Chociaż kilku! - mówił brunet.
- My się wciąż poznajemy jakby nie patrzeć - pogłaskałem jego ramię. - I bardzo mi się podoba taka forma związku.
- Pobawimy się w sto pytań i odpowiedzi? - zaproponowal nagle, biorąc w rękę garść popcornu.
- A film? - zaśmiałem się.
- Jebać film. I tak nie ogladamy go na serio. Zacznij!
- Dlaczego ja?
- Bo ja wyszedłem z taką propozycją, więc ty możesz zacząć - wyszczerzył się w moim kierunku, dobrze wiedząc jak działa na mnie jego uśmiech.
- Ale jakie to mają być pytania? - jęknąłem. - W stylu "ulubiony kolor" albo "rozmiar bielizny"?
- Tak - pokiwał glową, wygodniej usadawiając się w moich objęciach. - Wszystkie pierdoły tego typu, abyśmy się lepiej poznali.
- Więc- ehm. Czekaj, nie chcę być banalny - oczyściłem gardło. - Jakie jest twoje najlepsze wspomnienie dotychczas z całego życia?
- Nasz pierwszy pocałunek - odparł zaskakująco szybko i bez wahania. Nie potrafilem się nie nie uśmiechnąć, to było kurwa niemożliwe.
- Naprawdę?
- Paliliśmy i to smakowało trawą, ale było bardzo przyjemne - zaśmiał się, drapiąc po swoim nosku. - W gruncie rzeczy to był pierwszy moment, w którym... poczułem się naprawdę dobrze: z tobą, ze sobą i po prostu... to było najlepsze. Pierwszy raz miałem wrażenie, że ktoś robi coś w stu procentach dla mnie.
- Wow... - tylko tyle byłem z siebie w stanie wydusić zanim pocałowałem go krótko w nos.
- To teraz ja... - zamyślił się chwilkę. - Dobra, banał, jaki jest twój ulubiony kolor? Będę wiedział co częściej nosić!
- Harry, ubieraj takie kolory, w których ty czujesz się najlepiej, a nie takie, które podobają się mi - wzruszyłem ramionami. - Będę najszczęśliwszy, kiedy zobaczę, że to ty czujesz się dobrze. Ale no okej, lubię czerwony.
- Ja kocham niebieski - odparłem. - Gdy jest bezchumurne, takie soczyście błękitne niebo to mógłbym patrzeć się w nie godzinami... - westchnął. - Piękniejsze są tylko twoje oczy.
- Harreh, kurwa mać - przyciągnąłem go do siebie, ściskając mocno, na co on zachichotał. - Jesteś niemożliwie cudowny. Mała, ckliwa kupka.
- Przestań już się tak rozczulać i zadaj mi kolejne pytanie - zaśmiał się, cmokając szybko opuszkę mojego palca wskazującego.
- No dobrze, więc... Jaka jest twoja historia coming outu przed samym sobą? Ja w zamian opowiem ci moją.
- Stanąłem przed lustrem i powiedziałem sobie "nie, ty nie możesz być hetero. ty nie lubisz cycków" - parsknął krótkim śmiechem. - A tak poważnie. Nie wiem, to działo się... zwyczajnie. Od zawsze zachowywałem się dziewczęco, kiedy byłem mały ludzie nawet myśleli, że jestem dziewczynką, bo trochę tak wyglądałem. Lubiłem ubrania mojej mamy i bawiłem się w małą modelkę mając siedem lat. Później po prostu zacząłem zwracać uwagę na to, jak patrzę na innych chłopaków i jak o nich myślę. Nie podobał mi się nikt z mojego otoczenia, bo od kiedy pamiętam, lubiłem starszych od siebie o przynajmniej trzy lata, wręcz bardziej, wiesz, bardziej kochałem się w aktorach i innych celebrytach.
- O Boże, moim pierwszym zauroczeniem był Leonardo DiCaprio - zaśmiałem się.
- Boże, fuj, wyglądał jak dziecko! - skrzywił się. - Brad Pitt, Johnny Depp i Orlando Bloom to jest to...
- Zdecydowanie widać podział w naszym związku - poczochrałem jego włosy. - Jestem typowym facetem "top", a ty tym "bottom"
- Teraz ty opowiedz mi swoją historię coming outu!
- Ale moja jest naprawdę banalna, skarbie... - mruknąłem. - Kiedy miałem czternaście lat i wreszcie zebrałem się na odwagę do obejrzenia porno, miałem obok siebie do wyboru porno hetero i gejowskie. Wybrałem to drugie.
- I tak po prostu je obejrzałeś i stwierdziłeś, że jesteś gejem? - kiwnąłem głową. - I to tyle?
- Tak, Harry - zaśmiałem się. - Chciałem być pewnym, ponieważ to był czas, gdy zaczął mi się podobać mój przyjaciel.
- Miałeś jakieś nieprzyjemności w szkole w związku ze swoją orientacją? - zrozumiałem to jako kolejne pytanie w naszej małej grze.
- Od strony nauczycieli, owszem - odparłem krótko. - No i było też kilku gości, których bawiło nazywanie mnie "pedałem", ale zawsze byłem tym typem, który pokazywł honofobom środkowy palec i ruszał dalej.
- Oh, ile bym dal by być taki jak ty, gdy nie pozwalano mi wchodzić do męsmien toalety - chłopak westchnął ciężko.
- Po prostu trafiłeś na bardzo nietolerancyjnych ludzi i nie miałeś nikogo, kto mógłby ci pokazać jak sobie z kimś radzić - zbliżyłem usta do jego skroni.
- Możesz zadać kolejne pytanie? - zapytał cichutko, ewidentnie czując się skrępowanym przez temat na jaki wkroczyliśmy.
- Brak mi pomysłów, muszę się zastanowić - pogładziłem z czuciem jego brzuch. - Ja pierdole, jestem w tym taki słaby. Ale dobra, po prostu- powiedz mi trzy rzeczy o których na pewno o tobie nie wiem. Aż trzy.
- Hmm... - widziałem czający się na jego wargach usmieszek. - Oprócz mody interesuję się także kryminalistyką, potrafię dotknąć koniuszkiem języka nosa i... najczęściej śpię nago.
- Myślałem, że to będzie coś bardziej nieprzewidzianego, buuu - zabuczałem unosząc swój kciuk w dół. - Zgaduję, że chcesz usłyszeć moje fakty?
- Oczywiście! - pisnął z podekscytowaniem, splatając palce w okól mojego bicepsu, kiedy wyczekiwał odpowiedzi.
- Uwielbiam jeść wszystko, co ma w sobie owoce morza, wybacz kochanie, naprawdę lubię jeść ryby lub krewetki - skrzywiłem się, nie wiedząc jak mógłby zareagować. - Mam francuskie korzenie, stąd moje imię i... kiedyś Liam przez przypadek postrzelił mnie w nogę przez co mam dziurę w łydce.
- Chrzanisz, pokaż! - zaśmiałem się, na widok jego podekscytowanej miny razem z wielkimi oczami. Wedle jego życzenia podciagnąłem nogawkę dresów. - Ale super - zaśmiał się, dotykając wgłębienia o długości nie większej niż centymetr. - Liam oznaczył cię na całe życie.
- Był dokładnie w twoim wieku i ryczał chyba bardziej niż ja - zaśmiałem się na te wspomnienia. - Ale nie wiem czy z prawdziwych wyrzutów sumienia, czy raczej strachu przed ojcem.
- Opowiesz mi o swojej rodzinie? - spytał.
Wziąłem czubek jego nosa między palce, ściskając go lekko przez co zrobił głupią minę.
- Zapewne już mówiła ci o tym reszta domowników, ale mam pięć sióstr i jednego brata. Z czego najmłodsze dzieciaki to dwójka bliźniaków - uśmiechnąłem się odruchowo na myśl o swoim ukochanym rodzeństwie.
- Wiem to - kiwnął głową. - Wiem, ale chcę się dowiedzieć jacy są.
- Lottie jest od ciebie troszkę starsza, bardzo interesuje się makijażem i modą, więc tu byście się dogadali. Fizzy jest twoją rowieśniczką, najcichsza z całego rodzeństwa i to właśnie jej powierzam swoje największe sekrety - ostatnie słowo wręcz wyszeptałem. - Daisy i Pheobe mają czternaście lat i tak samo jak Lottie interesują się makijażem. Uczą się bardzo dobrze, są prawie tak dużymi prymuskami jak ty. Za to Ernest i Doris mają pięć lat no i... sam wiesz, tak małe dzieci jeszcze nie mają większych zainteresowań - zachichotałem.
Harry patrzył na mnie z nikłym uśmiechem na twarzy, słuchając uważnie wszystkich moich słów. Złapał za rąbek swojej koszuli bawiąc się materiałem. - Ja teraz mam piątkę rodzeństwa - zaśmiał się dźwięcznie.
- Ale znasz ich wszystkich.
Przez dłuższą chwilę patrzyłem na chłopaka jak zaczarowany, nim nie przyciagnąłem go do szybkiego lecz intensywnego pocałunku. - To była jedna z najsłodszych rzeczy jakie powiedziałeś.
- Wszyscy jesteście dla mnie bardzo ważni i ten dom jest teraz również moim domem, więc to tak jakbym miał nową rodzinę - wyznał. - I jest dużo lepsza, bo mnie lubi i pozwala mi jeść popcorn!
- Trochę dziwne, że całujesz i macasz własnego brata. - zaśmiałem się.
- Dlatego powiedziałem, że mam piątkę rodzenstwa. Nie szóstkę.
Zaśmiałem się cicho, wciągając go bardziej na swoje kolana. Sięgnąłem po przekąskę i położyłem czoło na ramieniu Harry'ego. - Chyba najbardziej w całej tej sytuacji śmieszy mnie Liam - powiedziałem. - On bardziej ekscytuje się naszym związkiem niż swoim! Już nawet planuje podwójne randki.
- Niall za to najbardziej już ma nas dość mimo ogromnego entuzjazmu jaki okazywał na początku! - zachichotal brunet. - Ale ogólnie też chyba nikt z naszych cudownych domowników nie jest specjalne zaskoczony, iż tak potoczyła się ta relacja. Crystal mówiła, że to i tak stałoby się prędzej czy później.
- Oni po prostu znają mnie i wiedzieli, że to ja będę się ze wszystkim ociągać - nie kryłem swojej szczerości. - Wszyscy posyłali mi znaki - bardziej ukryte i takie mniej ukryte oraz dosadne. Oni wszyscy uważają, że przez to, jak byłem zraniony potrzebuję kogoś, kto pozwoli mi o tym zapomnieć.
- Może to ma sens, ale z drugiej strony mam nadzieję, że nigdy nie skradniesz czyjegoś serca tylko po to, aby wypełnić dziurę albo uleczyć zranienie. ludzka miłość to nie płaszcz przeciwdeszczowy, który zakładasz jedynie wtedy, kiedy pada deszcz.
- Nie bój się, Harry, możesz byc spokojny o swoje serduszko - powiedziałem, pragnąc by mój głos byl przepełniony szczerością, gdy następnie schyliłem sie by pocałować jego klatkę piersiową dokładnie w miejscu serca.
- Ty o swoje również - zarumienił się słodko. - Wiem, że to może brzmieć jak wyolbrzymiona obietnica po zaledwie kilku tygodniach znajomości, ale powienieneś wiedzieć, że nigdy nie zrobię ci krzywdy. I słyszałem o twoim wcześniejszym związku, może powinienem ci powiedzieć, że jest mi przykro, ale powiem tylko tyle, że teraz to ja mogę się wykazać i udowodnić, że możemy być dobrą rzeczą.
- On byl gówniarzem i nie powinniśmy nawet sobie o nim przypominać - powiedziałem poważnym tonem. - Nie jest wart choćby wspominamia go.
- Nie musisz o nim mówić - pogładził moją klatkę piersiową. - Jest jak jest - zaśmiał się, cytując mój tatuaż.
- O, mam kolejne pytanie do ciebie. - wyszczerzyłem się. - Powiedz jaki jest twój ulubiony tatuaż z tych, które mam ja.
- Ono jest trudne! - zaśmiał się. - Większości z nich nie rozumiem, czasem mam wrażenie, że kilka raczy to przypadkowe wzory, a niektóre wywołują u mnie zupełnie przeciwne wrażenie. Myślę, że każdy z nich coś oznacza, a najbardziej lubię właśnie ten napis - dotknął moje klatki. - Wydaje mi się najbardziej pasujący do ciebie.
- A chcesz zobaczyć ten na moim pięknym tyłku? - wymruczałem wprost do ucha nastolatka, specjalnie muskając lekko wargami małżowinę.
- Dlaczego nigdy nie mówiłeś, że masz jeden na tyłku? - spytał. - Co tam masz?
- Napis "fuck you".
- Byłeś pijany robiąc go? - zaśmiał się dosyć głośno.
- Może... - mruknąłem, chichocząc na wspomnienie imprezy, na której byłem z Liamem i Zaynem dwa lata temu.
- O nie, jesteś taki zły!
- Ale to ma większy sens! - broniłem swojego tatuażu. - Raz uprawiałem seks, no wiesz.... będąc na dole - prawie szepnąłem. - To było takie złe, że stwierdziłem "nie, już nikt nie dotknie mnie w ten sposób" stąd ten tatuaż, znaczący "spierdalaj".
- Bycie na dole nie może być chyba takie złe skoro tyle osób to lubi... - wymamrotał nieśmiało nastolatek.
- Każdy woli co innego, mały.
- A ile miałeś lat, gdy no wiesz... pierwszy raz i te sprawy? - spytał wyraźnie zaciekawiony.
- Ogólnie swój pierwszy seks doświadczyłem w wieku szestastu lat - mruknąłemz lekko się krywiąc. - Żałuję tego strasznie.
- Było źle? - wydął wargę, przyjemnie drapiąc mnie za uchem. Przy tym bawił się dłuższymi kosmykami moich włosów. - Ja, jak i chłopak, z którym to robiłem kompletnie nie wiedzieliśmy co robimy - skrzywiłem się, mimo tego mówiąc ze śmiechem. - Seks to nie jest tylko przyjemność, ale również odpowiedzialność, przede wszystkim przez ten pierwszy raz. Trzeba być naprawdę gotowym na taki krok. Zwłaszcza jeśli chodzi o zabezpieczanie się. Bardzo bałem się, że złapię jakiegoś syfa, ale on miał dokładnie takie same obawy, także wiesz - cały czas się śmiałem. - Seks skończył się po niecałych dwóch minutach.
- Bycie pierwszym jest fajne, ale myślę, że dużo lepszym uczuciem jest bycie ostatnim - uśmiechnął się.
- Każdy chciałby spotkać kogoś, przy kim wszystkie pierwsze miłości idą w zapomnienie i jest... tylko ta jedna osoba.
- Zawsze o tym marzyłem. - przyznał szczerze.
- Ja niestety tego nie doświadczyłem, bo nie doceniałem tego jak piękne to jest za gówniarza. Kiedyś byłem bardzo niedojrzały.
- To znaczy, że ja jestem dojrzały? - parsknął śmiechem, na chwilę chowając twarz w mojej szyi. - Spójrz na mnie.
- Wygląd nie ma się w najmniejszym stopniu do tego co siedzi w głowie, kochanie - zapewniłem. - Ja jestem uważany za męskiego z wyglądu, a czuję się jak wieczne dziecko.
- Możesz się tak czuć, ale umiesz również pokazać swoją odpowiedzialność - uparł się, patrząc na mnie twardo. - I tak w ogóle, chciałbym żebyście dopisali mnie na listę obowiązków, skoro oficjalnie tu mieszkam. A jutro chcę rozbić swoją szklaną świnkę z oszczędnościami - pisnął w ręce.
- Nauczymy cię zmywać najpierw naczynia i robić pranie zanim zaczniesz cokolwiek tutaj robić z grafika - zaśmiałem się.
- To nie może być takie trudne - zacmokał.
- Nienawidzę facetów!! - moja głowa powędrowała w kierunku Perrie, która trzasnęła drzwiami w drodze do salonu ściągając swoje czerwone szpilki. Jej skromna, czarna sukienka była lekko wymięta, ale jej nie to wydawało się przeszkadzać. - O nie. Zrzygam się, za dużo miłości i facetów - skomentowała widząc Harry'ego na moich kolanach.
- Co się stało, rybko? - zagruchałem otwarcie przejęty jej stanem. Była wyraznie roztrzesiona i już chciałem szykować tasak na tego gnoja.
- Właściwie to nic wielkiego - westchnęła, siadając na fotel, wcześniej zgarniając miskę z popcornem. - To było drugie spotkanie z tym chłopakiem, którego poznałam w pracy. O ile na pierwszym był cudowny, wręcz wyrwany z marzeń to dzisiaj było gorzej. Poszliśmy do klubu i spotkał tam kumpli. Oni się do nas dosiadli i w sumie zaczęli oglądać mecz, a ja zostałam kompletnie zignorowana.
- Kutas - burknąłem. - Nie przejmuj się, kochaniutka. Zmyj tapetę, wskakuj w dres i oglądaj z nami film! - zachęciłem ją.
- Ja też muszę się przebrać - oznajmił Harry. - Zimno mi w tej koszulce, a te spodnie były luźniejsze w tyłku, gdy ostatnio je zakładałem - skrzywił się, ściskając swoje boki.
- Czyli, że przytyłeś u nas! - zawołałem radośnie.
- Tak, ale nie tam gdzie chciałem, bo jedynie w dupie. - prychnął.
- A gdzie chciałeś? - spytałem, głaszcząc jego talię i boczki, by jeszcze bardziej mu pokazać jak mi się to podoba.
- Na klacie chociażby! - odparł zbulwersowany. - No to przykro mi, kolego, ale tutaj nie da się przytyć. - zaśmiała się Perrie.
- Patrząc na ciebie, śmiem wątpić... - odpowiedział, bezwstydnie patrząc na biust blondynki.
- Chcesz, żeby ci wyrosły cycki? - zaśmiała się, rozpuszczając ze skomleniem włosy ciasno związane w kucyka na czubku głowy.
- Nie. Ale nie chcę wyglądać jakby żywcem wyciągnięto mnie z Aushwitz - burknął, splatając ramiona na piersi.
- Jesteś piękny, Harold. Musisz tylko troszkę więcej jeść. Nie ograniczaj się do czegoś, co ma tak mało kalorii - pogłaskałem jego ramię.
- Ale problem w tym, że ja nie umiem więcej jeść! - jęknął buńczucznie. - Mam malutki żołądek i szybko się najadam.
- Porozmawiamy o tym jeszcze, jak wskoczycie w swoje piżamki - mruknąłem do chłopaka i Perrie, która masowała skórę głowy. Harry kiwnął głową, zeskakując z łóżka i pomógł wstać blondynce.
Uśmiechałem się, prostując na kanapie nogi i obserwowałem ich aż do momentu, w którym zniknęli na górnym piętrze.
Jako, iż wczorajszy rozdział zakończył się małym cliff hanger postanowiłam sprawić Wam tym dzisiejszym mały prezent świąteczny ❤️ Wesołych świąt!
KOMENTUJCIE & GWIAZDKUJCIE
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro