~
Ostry bas rozbrzmiewał po zamglonej, przesiąkniętej zapachem alkoholu sali. Po raz kolejny z głośników dało się słyszeć jeden z wielu hitów Green Day'a. Przez klub przewijała się masa różnych osób. Od starszych panów, chcących popatrzeć na tańczące dziewczęta, przez spragnionych przygód nastolatków, po zwykłe "damy" do towarzystwa. Atmosfera typowa dla znanego klubu na obrzeżach miasta.
Przy barze siedział młody chłopak, który odbiegał od charakterystycznych dla tego miejsca norm i zachowań. Obracał w dłoni szklankę z mocnym trunkiem, tępo patrząc na zderzające się w niej kostki lodu. Przychodził tu co tydzień. Za każdym razem w jednym celu. Nie by się upić, czy zaliczyć jakąś panienkę. Podziwiał. Podziwiał dziewczynę, mniej więcej w jego wieku, może troszkę starszą, która tańczyła na parkiecie w taki sposób, że wysoki brunet nie mógł oderwać od niej wzroku. Nie był to perwersyjny taniec, choć nie da się ukryć, że jej ruchy bardzo pociągały chłopaka. Była cholernie seksowna. Ale nie to sprowadzało tu nastolatka. Lekkość z jaką tańczyła, to jak swoim ciałem oddawała nawet najmniejszy dźwięk, element piosenki, te emocje, ta intymność... Oddychała muzyką.
To przez to, jak co tydzień Yugyeom siedział w tym samym miejscu, wcześniej zamawiając tego samego drinka. Ale tym razem było inaczej, coś się nie zgadzało. Chłopak od dwóch godzin czekał, szukał, w tłumie przyklejonych do siebie ciał, tej jedynej. Nie było jej. Starał się wzrokiem przecisnąć przez oblegające klub tłumy i dojrzeć jego najgłębsze zakamarki. Uniósł jeszcze raz głowę, starając się zwiększyć pole widzenia. Nie ma jej. Zrezygnowany i lekko zezłoszczony, dokończył drinka, głośno uderzył szklanką o blat, rzucił kilka banknotów z zamiarem wyjścia. I wtedy ją zobaczył. Stała w prawym rogu sali, wlepiając w niego swoje duże, zielone, kocie oczy. Serce zaczęło mu bić jak szalone, tylko dlaczego? Starał się uspokoić. Zaczął przepychać się między ludźmi, jednocześnie wciąż patrząc na Sulin. Ta uśmiechnęła się zadziornie. Chłopak nie zwracał już nawet uwagi na rozzłoszczone pary, między którymi przechodził, na przypadkowe osoby które zdeptały mu trampki, ani na niezliczoną ilość siniaków, jaką zostawią uderzenia łokci tańczących ludzi. Liczyła się tylko ona.
Czerwone światła laserów odbijały się od ścian i padały na jej twarz. Wyglądała pięknie. Yugyeom podszedł do niej, odgarnął jej, już ciut przydługą, blond grzywkę za ucho i starając się przebić przez dudniące basy, powiedział - Znalazłem cię. - po czym przybliżył swoje ciało do dziewczyny. Ona odpowiedziała tylko lekkim uśmiechem. Położyła dłoń na ramieniu, po czym powoli, zjechała nią wzdłuż kości przedramienia, opuszkami palców lekko badając strukturę jego skóry. Złapała go za rękę, spojrzała na niego zalotnie i zaciągnęła na parkiet. Świat chłopaka wirował. Nie był pewny czy to przez alkohol, czy przez Sulin. Nie odróżniał rzeczywistości, od fikcji w której myślał, że się znajduje. Na wszelki wypadek uszczypnął się w ramie. To rzeczywistość, ten klub, ta sytuacja. To dzieje się naprawdę. Właśnie szedł na parkiet za najpiękniejszą kobietą na tej imprezie. Przez głowę przebiegło mu wspomnienie ich pierwszego "spotkania". Znalazł się w tym klubie przypadkiem, kumple go tu przywlekli, mówiąc, że jest na co popatrzeć i co wypić. To nie były klimaty Yugyeom'a. Poza muzyką, której i tak wolał słuchać na słuchawkach, i w miarę tanimi drinkami, nie widział tu nic dla siebie. I wtedy zobaczył ją pierwszy raz. Tańczyła na środku, ludzie na około zdawali się być przezroczyści, tak by nie przeszkadzać nastolatkowi w rozkoszowaniu się widokiem. Była idealna, każdy jej ruch powodował u niego przyspieszoną akcje serca. Nie mógł złapać oddechu. Pierwszy raz widział, kogoś tańczącego w ten sposób. Nie tylko on na nią patrzył.
- Sulin tańczy tak, że kusi nawet powietrze - zaśmiał się siedzący obok niego mężczyzna.
I tak poznał jej imię. To wszystko co o niej wiedział. Ale czy to ważne? Miał ją teraz obok siebie, blisko. Bliżej niż nie jeden tutaj chciałby mieć. Trzymał ją w swoich ramionach. Rękami błądził po jej plecach i biodrach, ona swoimi gładziła jego kark, od czasu do czasu, wsuwając palce w jego włosy. Pragnął jej. Chciał by była jego. Tylko jego.
Z każdą piosenką byli bliżej siebie, ich ciała jakby połączyły się w jedno, pełne pożądania i namiętności. Było coś po 2 w nocy, gdy Su odsunęła się od Yugyeom'a przerywając ich taniec. Spojrzała na niego spod rzęs. I znów ten uśmiech - pełen tajemnicy. Chłopakowi zrobiło się jeszcze bardziej gorąco. Czego ma się spodziewać? Znów zaczęli przepychać się przez tłum, który pomimo dość późnej godziny, nadal był duży. Yu starał się nie puścić dłoni dziewczyny, nie chciał jej zgubić. Damska toaleta. To tam zmierzali. Otwarła brutalnie drzwi, wpychając bruneta do środka. Pomieszczenie było niewielkie, ściany pokrywały różnobarwne napisy, jedne mniej, a inne bardziej wulgarne. Kilka kabin, rząd umywalek na szerokim, kamiennym blacie, lustra. Typowa klubowa łazienka. Sulin złapała go za koszulkę i przyciągnęła do siebie. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Stanęła na palcach, chcąc zniwelować różnicę ich wzrostów i być bliżej jego twarzy. Przejął inicjatywę. Pocałował ją. Na początku delikatnie, jakby bał się, że dziewczyna za chwilę rozpłynie się w powietrzu. Oddała pocałunek na końcu przygryzając jego wargę. Spojrzała na niego, kocie oczy prosiły o więcej. Zero zahamowań. Nastolatek złapał ją za biodra, podniósł i posadził na zimnym blacie. Ta lekko zapiszczała, czując chłód przenikający jej cienkie spodnie. Yugyeom tylko się zaśmiał, złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie, tak, że teraz ich klatki piersiowe się stykały.
Pocałunki goniły pocałunki. Nie mogli przestać, byli dla siebie jak narkotyk. Uzależnieni, nawet po zaspokojeniu głodu chcieli więcej... I więcej. Yu nie mógł się oderwać od jej delikatnych, malinowych ust, które wciąż zdawały się przybierać formę tego zadziornego uśmiechu. Sulin czuła się podobnie. Jakby pocałunki z brunetem były dla niej tlenem, czymś czego potrzebuje do sprawnego funkcjonowania. Dłońmi badali swoje ciała. Ich oddech przyspieszył, serce wybijało szybki rytm, a zdrowy rozsądek odmawiał współpracy. Jak czuł się Yugyeom ? Hm... Ciężko słowami określić ten stan. Całował się właśnie, ze swoją wymarzoną dziewczyną, w obskurnej damskiej toalecie. To mogłaby być jedna z tych nastoletnich opowieści, o tym jak zaliczył śliczną panienkę w klubie, o tym jak krzyczeli swoje imiona, które zagłuszała ostra muzyka. Pewnie każdy chłopak marzy o przeżyciu takiej przygody. Cóż... Nie Yugyeom, on jest inny niż wszyscy. Może i chodził na imprezy, często kończąc półprzytomny w dziwnych miejscach. Może i pił aż do urwania filmu. Może i robił te wszystkie rzeczy o których lepiej nie wspominać. Ale szanował kobiety. Jeżeli chciałby po prostu zaliczyć, nie fatygowałby się aż tak. Zwyczajnie skorzystałby z usług obecnych na sali pań lekkich obyczajów. Dlatego też oprzytomniał gdy Sulin zaczęła rozpinać mu spodnie. Nuciła przy tym jedną z lecących przed chwilą piosenek.
- Stop stop stop. Nie tutaj co? - Złapał ją za dłoń którą właśnie kończyła odpinać pasek jego podartych jeansów.
Dziewczyna lekko się zdziwiła, pierwszy raz ktoś protestował. To nie tak, że robiła to już niezliczoną ilość razy. To było bardziej jak test. Lubiła bawić się chłopcami, zwłaszcza takimi którzy szukali dziewczyny na jedną noc. Zostawiała wtedy zdezorientowanych partnerów samych, w damskiej łazience. Jej wredota nie miała końca. Przy okazji dowodziła swojej teorii, że każdy facet jest taki sam. Zawsze chciała być kimś, kto widziałby w niej więcej niż łatwą laskę. I ten ktoś stał chyba przed nią. Uroczy, wysoki brunet, z pięknymi oczami, których spojrzenie tak często czuła na sobie. w delikatnym świetle lamp mogła zobaczyć dokładnie jego twarz, każdy jej fragment. Znalazła go, była pewna, że to on. Chce z nim spędzić jak najwięcej czasu. Oboje pomyśleli teraz o tym, że stoi przed nimi ktoś wyjątkowy, chcieli mieć tę osobę jak najbliżej. Sprawiać, że będzie się uśmiechać. Sulin pocałowała go lekko.
- Cieszę się, że to TY mnie znalazłeś - położyła dłoń na jego rozgrzanym policzku i uśmiechnęła się lekko.
- Ja też. Jestem Yugyeom - podał jej dłoń na co blondynka tylko się zaśmiała.
- Sulin.
Żadne nie przyznało się do tego, że bardzo dobrze znali swoje imiona. Można by pomyśleć, że poznanie drugiej osoby w tak krótkim czasie jest raczej nieprawdopodobne, nie mówiąc już nic o głębszych uczuciach. Jednak miłość nie wybiera, nigdy nie wiadomo kiedy cię dopadnie, a ta dwójka jest tego idealnym dowodem.
- To... Jedziemy do mnie? - Yu przygryzł wargę czekając na reakcję Su. Ta tylko się zaśmiała
*Chcę, żeby częściej się tak przy mnie śmiała* - przemknęło przez myśl bruneta. Pocałował dziewczynę, złapał ją za rękę i zaczął kierować się w stronę wyjścia z klubu.
~~~~~~
Tak więc oto i jest!! Mój pierwszy shot który pokazuje światu xD Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Za wszelakie błędy przepraszam :)
P.S. Jeśli choć troszkę ci się podoba, zostaw po sobie ślad <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro