Z tej strony Cię nie znałem [FrostIron] Lemonek
Tony od rana krzątał się po swoim warsztacie. Musiał ukończyć ten projekt. Jeszcze dziś miał stawić się pomysłodawca z kwotą za maszynę. Jego partner nie widział w tym sensu. 1. Po jaką cholerę się tak śpieszy? Przecież może zadzwonić i przełożyć wizytę. 2. I tak nie potrzebuje tych pieniędzy! Za to Laufeyson potrzebuje uwagi.
Loki obmyślił już cały niecny plan jak odciągnąć swoje partnera od pracy. Zamierzał spędzić z nim miły wieczór filmowy.
Zaczął od czegoś prostego. Zaparzył sobie herbatę a geniuszowi spożądził kawę. Żeby była bardziej atrakcyjna na górę dodał bitą śmietanę i posypał przetartą czekoladę.
Z dwoma przygotowanymi napojami ruszył do swojego partnera.
-Hej Stark. -przywitał się tak jak zawsze.
Poczuł się lekko zirytowany tym iż midgarczyk nawet mu nie odpowiedział a co dopiero popatrzył na niego. Postawił napoje na stoliczku obok po czym zaszedł partnera od tyłu przytulając się do jego pleców.
- O hej Lokes. - geniusz pocałował go w policzek - Chcesz coś ważnego? Bo mam jeszcze sporo do zrobienia na dzisiaj. -
Bóg kłamstw nie odpowiedział za wiele bo tylko mruknął w jego szyję zostawiając tam malinkę. Stark na ten gest zamruczał cicho nie odrywając się od swojej pracy.
- Przyniosłem Ci kawę - odparł Loki po chwili.
- Dziękuję Jelonku - geniusz odwrócił się i oswobodził z uścisku bożka.
Stark uśmiechną się na widok bitej śmietany. Po chwili podał herbatę Lokiemiu i oboje zaczęli pić. Jak zwykle Laufeyson wypił wszystko jednym duszkiem i odstawił szklankę z powrotem na stolik, na który po chwili dołączyła filiżanka.
Tony chciał wracać do pracy jednak przeszkodził mu w tym śmiech boga. Syn Laufeya skręcał się ze śmiechu ze zdezorientowanego geniusza. Anthony podparł się pod biodro i uniusł jedną brew do góry.
Minęło z pięć minut kiedy czarnowłsy w końcu się opanował i był w stanie popatrzyć na niego. Cały czas jednak chichotał pod nosem.
- Coś się stało Lokuś? - spytał nie pewnie. Loki parsknął śmiechem. Po chwili podszedł do Starka i szpnął mu kilka słów do ucha.
Tony jak oparzony chciał wytrzeć piankę na wąsach rękawem jednak Loki przytrzymał jego obie ręce nad jego głową, przyszpilając go do ściany. Uśmiechnął się chytrze i zlizał bitą śmietanę. Tony na ten gest zamienił się w jednego wielkiego buraka. Laufeyson widząc tą reakcję oblizał usta i złożył pocałunek na ustach wynalazcy. Stark nie mógł sobie odmówić takiej pieszczoty i szybko oddał pocałunek.
Bóg przejechał językiem po wardze Iron Mana. Tony rozchylił wargi. Po chwili języki obu mężczyzn walczyły o dominację. Tony mruknął niezadowolony rozumiejąc że przegrał bitwę. Loki z premedytacją wśliznął swoją zimną rękę pod koszulkę Iron Mana. Stark poczuł że mimowolnie mu ulega. Nie mógł nic zrobić gdyż bóg trzymał jego obie ręce w silnym uścisku.
Psotnik badał ręką każde zadrapanie i każdą ranę powodując dreszcze przyjemności na ciele wynalazcy. Zaraz po tym po prostu zerwał koszulkę ze Starka. Zaczął całować jego szczękę aby po chwili zostawić na jego szyi soczystą malinkę.
Tony chciał coś zrobić jednak cały czas był uziemiony. Psotnik nie śpieszył się zbytnio. Specjalnie omijał sutek mężczyzny. Jednak zbyt bardzo go to kusiło i w końcu zatoczył językiem koło kończąc na samym środeczku brodawki.
Stark poczuł że jego spodnie robią się nieprzyjemnie ciasne. Do tego Loki wykonywał swoje ruchy z taką namiętnością, że wynalazca w pewnym momencie cicho jęknął. Bożkowi bardzo spodobał się ten dźwięk więc wcisnął swoje kolano pomiędzy nogi geniusza. Nagle oderwał się od niego z chytrym uśmieszkiem.
- Czyżby ktoś tu się podniecił? - spytał Kłamca.
-Mo-może troszkę - Starkowi odpływały myśli.
Psotnik uśmiechnął się figlarnie. Jedną rękę znów zabrał z uścisku a drugą dalej blokował ruchy kochanka. Zjechał lodowatą ręką po jego ciele aż do podbrzusza. Odpiął pasek zsuwając mu spodnie.
Tony poczuł ulgę. Jednak kiedy dłoń psotnika otarła się o jego przyrodzenie, oprzytomniał trochę. Udało mu się oswobodzić jedną rękę i zerwał z Lokesa koszulkę. Po chwili jego usta zostały zaatakowane przez wargi Kłamcy.
Loki najwyraźniej po chwili się znudził i uklękł przed geniuszem zsuwając z niego bokserki odkrywając ich całą stojącą zawartość. Stark odwrócił zawstydzony głowę. Poczuł jak przyśpiesza mu puls.
-o-od kiedy t-ty przed k-kimś klękasz? - spróbował odwrócić uwagę.
-A od kiedy ty się jąkasz? - spytał chytrze bóg.
Nagle Tony poczuł przyjemne mrowienie kiedy Psotnik wziął go całego naraz do buzi. Loki łapczywie ssał stojącą męskość wynalazcy, kiedy ten próbował ręką zatamować jęki wychodzące z jego ust. Po chwili Kłamca odchylił głowę biorąc go jeszcze głębiej by zaraz po tym pozwolić aby biała ciecz spływała po jego twarzy.
Lokes wstał ścierając z twarzy krople i przyszpilił Starka tym razem do biurka, namiętnie go przy tym całując.
Wynalazca pogłębił z zadowoleniem pieszczotę gdy niespodziewanie został obrócony brzuchem do biurka. Przy uchu słyszał nierówny oddech boga gdy ten pozbywał się dolnej części garderoby. Kłamca pogłaskał go lekko po policzku.
- Kocham Cię Tonyś - wysapał Psotnik i sunął go całego między pośladki Starka, zaczynając go ostro posuwać.
Biurko wręcz podskakiwało pod natarczywymi ruchami mężczyzn. Od czasu do czasu spadały z niego szkice z mokrymi od łez śladami.
Psotnik czule obcałowywał kark Starka aby odwrócić jego uwagę od palących ud.
Po jakimś czasie Iron Man przyzwyczaił się, a co więcej sam wypinał się z prośbą o więcej.
- Ah...Aa! Loki! Głębiej! - krzyczał wynalazca, dziękując w duszy że pracownia ma ściany dźwiękochłonne.
Jęki i prośby Tonego nakręcały agresywnego bożka. Loki przesunął rękę na pobudzony członek wynalazcy, poruszając nią rytmicznie. Po serii mocnych pchnięć obaj doszli mając na ustach swoje imiona. Kłamca oparł czoło na karku Starka uspokajając oddech. Po chwili wyszedł z niego i klepnął go w tyłek.
- Jak widzisz jestem przyjemniejszy niż projekty - stwierdził opierając się o biurko na przeciwko.
- PROJEKTY!!!- przypomniał sobie geniusz i jak najszybciej zaczął się ubierać.
Wynalazca spojrzał na zegar. 5 minut do spotkania. Loki śmiał się z niego. Po chwili usłyszeli dzwonek do drzwi. Tony posłał Lokiemu ostrzegające spojrzenie rzucając w niego ciuchami.
-MASZ BYĆ UBRANY!!!! - krzykną Stark wbiegając po schodach. Loki zaśmiał się jeszcze raz pod nosem i powoli zaczął się ubierać, zastanawiając co by było gdyby klient zastał ich 10 minut wcześniej.
************************************
STO LAT I JESZCZE WIĘCEJ!!!
RADOŚCI I SPEŁNIENIA MARZEŃ!!!
I CZEGO TAM JESZCZE CHCESZ!!!!
Dla mojej kochanej duchowej siostrzyczki i przyjaciółki XXSheoXX
Shocik na zamówienie. Dalej nie wierzę że to napisałam ale cóż.
JESZCZE RAZ WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI URODZIN!!!!
~Julczaqu
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro