●🌷🤍Cztery🤍🌷●
-Pov. Luka Modrić-
Przemyślałem sobie wszystko i zdecydowałem, że będę obojętny. Może nie będę go ignorować, ale nie dostanie ode mnie jakiejś wybitnej sympatii. Wszedłem do kuchni i zobaczyłem go przy stole.
- Cześć - powiedziałem cicho, a on wstał i rozłożył ramiona. Zmierzyłem go wzrokiem.
- Aha.. nie przytulamy się.. - opuścił ręce. Widziałem te jego zmieszanie. - To ten.. cześć Lukita - odwróciłem się i sięgnąłem do półki. Jak zawsze nie dosiegałem. - Pomogę - zdjął mi płatki, wskazałem na kolejną, podał mi więc też karton mleka. Z racji tego, że jestem inny lub każdy tak żartował nasypałem płatków do miski i zacząłem jeść je na sucho, popijając je mlekiem. Uchylił usta i zaczął się na mnie gapić. Ech no cóż. Zjadłem i chciałem opuścić kuchnie. - Luka! Porozmawiaj ze mną proszę - złapał mnie za nadgarstek.
- Co chcesz? - Łunin bez koszulki razem z Kepą, który go tu wepchnął wpadli do kuchni, jak strzała. Ukrainiec miał szyję w malinkach. Wyrwałem nadgarstek i zacząłem się na nich gapić.
- Nic nie widzieliście. Idziemy kochanie - i zniknęli. Spojrzałem się na Sergio zdziwiony.
- To.. ja też pójdę - i poszedłem. Westchnąłem głośno. Nie mam ochoty z nim gadać.
☆☆☆
-Pov. Kepa Arrizabalaga-
Stałem sobie spokojnie na korytarzu aż nie zostałem popchnięty przez tego cholernego Ukraińca. Wkurwiał mnie i widziałem, że go to kręci.
- Jesteś taki spięty. Nie ruchałeś nikogo dawno? - złapał za mój podbródek. - A może nie umiesz tego robić? - zrobił niewinną minkę. Zacisnąłem dłoń w pięść. - Mały Kepa nigdy nie zaruchał - pociągnąłem go do siebie i namiętnie pocałowałem jego usta. Mimo, że budził we mnie nienawiść ten pocałunek był taki gorący. Złapał mnie pod nogami i podniósł na swoją wysokość. Oplotłem go nimi. Trzymałem ręce na jego ramionach. Wsadziłem język w jego uchylone usta. Pozbyłem się jego koszulki. Pozwalał mi na wszystko, więc szybko zleciałem ręką w jego spodnie. Oparł się o ścianę i zaczął jęczeć w moje usta.
- Nie umiem nikogo ruchać? - poruszałem szybciej ręką. Zaczął cicho jęczeć moje imie. Robiłem mu malinki na szyi. Chciałem go, tak cholernie go chciałem.
- Weź mnie.. mmh.. - wysapał. Stanąłem na nogi i wepchnąłem go do kuchni. Spotkałem zdezorientowane spojrzenie Luki.
- Nic nie widzieliście. Idziemy kochanie - znowu zacząłem go pchać, a on cofał się na schody. Swoją drogą Lukita też święty nie jest, więc.. znowu wziął mnie na ręce.
- Będę Cię nosił na rękach, a ty przybliżysz mi niebo - szepnął i otworzył drzwi do mojego pokoju. Weszliśmy tam i mnie postawił. Zamknąłem drzwi na klucz. Dobrałem się do jego spodni, a on zdjął te moje. Chwilę później staliśmy przeciwko sobie nadzy. Popchnąłem go na łóżko i wsadziłem w niego palce. Jakoś długo się w to nie bawiłem, ale dostatecznie go rozciągnąłem. Nie wiedziałem, że taki wkurwiający dzieciak może być tak uległy. Zerżnąłem go w kilku pozycjach, a on wciąż błagał o więcej. Wyczerpałem w końcu jego energię. Padł na łóżko, a ja ułożyłem się na nim.
- Myślałem, że Cię nienawidzę, ale kocham Cię kurwo - położyłem nogi na jego ciało.
- Myślałem, że jesteś sztywny i nigdy w życiu tego nie zrobisz - pogłaskał moje włosy. - Ale i tak jesteś mały - uśmiechnąłem się szeroko.
- Liczy się to, że mam większego od Ciebie - prychnął cicho. - Lubisz to Łunin - pocałowałem jego szczękę.
- Ja to kocham Arrizabalaga - klepnął mnie po dupie. - Mimo wszystko jesteś mały - przytulił mnie mocno. Nie chciało mi się już nawet kłócić.
♥ﮩ٨ـﮩﮩ٨ـﮩﮩﮩﮩـ٨ﮩﮩـ٨ﮩ♥
W zaokrągleniu 500 słów for httpkpopstan💗
Shot też się z nimi pojawi (kiedyś na pewno)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro