Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29

Z wakacji wróciliśmy jakieś pięć dni temu, a dzisiaj ma odbyć się u nas impreza. Andreas stwierdził, że to on będzie dziś kucharzem, a ja mam posprzątać trochę w domu i naszykować stół na tarasie. Już dawno to zrobiłam, a on od paru godzin siedzi w kuchni i coś gotuje, a na dodatek zabronił mi tak wchodzić, bo on chcę zrobić to sam. Leżę na łóżku i się nudzę oglądając niemiecką telewizję. Nagle rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Blondyn wyszedł z kuchni i poszedł otworzyć. Kogo niesie o czternastej jak impreza ma być dopiero o siedemnastej, więc jeszcze trzy godziny. 

- Maja! - rozbrzmiał krzyk Wellingera. Poszłam do niego. Koło furtki ktoś zostawił pudełko, w którym coś piszczało. Od razu otworzyłam i wyjęłam z niego małego szczeniaka owczarka niemieckiego. Przytuliłam go do siebie, a następnie zabrałam do środka. Wyciągnęłam dwie miski z szafki. Do jednej wlałam wodę, a do drugiej włożyłam jedzenie dla psa, które jakimś cudem znalazło się u nas w domu. Szczeniaczek od razu rzucił się do jedzenia. - Co zamierzasz z nim zrobić? 

- No jak to co? Zostanie z nami. - uśmiechnęłam się w jego stronę, a on westchnął. - Prawda, że się zgadasz, Andi? - przeciągnęłam ostatnią literkę, a następnie zrobiłam minę kota ze Shreka. 

- No dobra. - odparł po chwili. Rzuciłam się na niego mocno go przytulając. 

- To ty gotuj tutaj, a ja pójdę szybko do sklepu obok po szampon dla psa, a później pojadę z nim do weterynarza. - powiedziałam.

- Nie musisz iść do sklepu. Na górze w łazience jest szampon dla psa, bo kiedyś myłem tutaj psa Julii. 

- A jak nazwiemy go? 

- Jeżeli będzie to pies to może Dolar. - zaproponował na co się zgodziłam.

- A jeżeli suka to będzie Cynka. - uśmiechnęłam się, wspominając bajkę Dzwoneczek. Zabrałam szczeniaka do łazienki na górę. Włożyłam go do wanny, a następnie obmyłam jego sierść wodą. Nałożyłam szampon i wmasowałam, a później spłukałam. Powtórzyłam jeszcze raz czynność. Wytarłam psa. Zniosłam go na dół, bo widziałam, że nie umiał zejść ze schodów. - Przypilnujesz psa, a ja pójdę się ubrać. - kiwnął głową twierdząco, a ja poszłam na górę. Założyłam jeansowe spodenki i czarną koszulkę. Włosy związałam w kucyka. Pomalowałam tylko brwi, a następnie zeszłam na dół. Założyłam buty. Zabrałam psa i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta. 

Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Wzięłam psa na ręce. Weterynarz od razu nas przyjął. Sprawdził czy z psem wszystko w porządku, dał mu zastrzyk.

- Jak pies się wabi? - zapytała pani. - To jest samiec. 

- W takim razie będzie Dolar. - uśmiechnęłam się, a ona wpisała imię w książeczkę. Mogłam zabrać psa, dała mi tylko jeszcze dla niego smycz. Opuściłam gabinet. Wróciłam do domu, gdzie Andreas już leżał na kanapie. Dolar od razu pobiegł do niego. Zdjęłam buty i dołączyłam do nich. - Przywitaj Dolara. 

*****

Wszyscy zaczęli się zbierać już o siedemnastej. Przyjechali skoczkowie niemieccy, Daniel z Anją, siostry Andreasa z chłopakami. Dolar siedział cały czas ze mną w łazience, więc nikt go jeszcze nie widział. Kiedy skończyłam się malować opuściłam pomieszczenie. Wyszłam na taras, a pies za mną. 

- O jeju jaki ładny piesek. - powiedziała Anja i zawołała do siebie psa. - Jak się wabi? 

- Dolar. - rzucił krótko Wellinger. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro